Tyle wyczytałam pod zastosowaną w opku metaforą: hybrydy się nie sprawdzają. Poezja potrzebuje określonej 'jakości' swego nosiciela, inaczej się wynaturza do chamowatego kiczu.
Szkoda, że nie pojawił się na początku alternatywny opis poranka poety sprzed momentu 'zgubienia' duszy.
Styl prosty, sprawozdawczy, dominanta zdań pojedynczych, orzekających.
Narrator wszechwiedzący, ułatwia prowadzenie narracji.
Biuro rzeczy znalezionych - chwyt nienowy. Skąd wzięło się bohatera zauroczenie (magia) złożonymi na półkach rzeczami. Zwykłe, poślednie, a więc magiczne?
Nie przekonuje takie wyjaśnienie.
Gubienie rzeczy powinno być niezwykłe dla bohatera, ten fakt nieodpowiedzialności, a mamy:
Podsumowując: mało przekonywujące opowiadanie, nawet jeśli zakładamy jego 100% metaforyczność.alchemik pisze: ↑22 lis 2017, 5:24Niby zwykłe przedmioty, ale dla Algernona były magiczne przez swoją zwykłość i pośledniość.
Wartość leży w potencjale przemiany osobowości pod wpływem twórczości, ale ta pelerynka i stosik kartek z wierszami to pójście na łatwiznę. Trudno usytuować tekst w kategorii: proza psychologiczna czy nawet autotematyczna.
Ot, efekciarskie, więc tanie - bajdurzenie.