Wilk w deszczu (fragment)

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Wilk w deszczu (fragment)

#1 Post autor: mirek13 » 27 lis 2017, 19:12

Chyba tego nie było...


Deszcz. Dynamiczne zjawisko natury, charakteryzujące się powtarzalnością czynności (kapie monotonnie jak cholera), a jednocześnie subtelną zmiennością szczegółów (wielkość kropel, miejsce upadku, kąt lotu).
Wszystko jest zmienne. Nawet z pozoru w tych samych sprawach. – Dumałem sobie, siedząc w komórce na starym, wiklinowym fotelu. – Waga kropli - czy uderza w załamanie profilu blachodachówki, czy wypukłość. Zaplumka w kałużę, spadnie psu na nos, mnie za kołnierz… I zawsze efekt jest inny. Nawet w tej monotonii.
Trzeba tylko umieć słuchać.
- Piotrek, gdzie to drzewo? – Teraz wyraźnie słyszałem głos Ali, swojej osobistej żony, która ambitnie targała od piętnastu lat krzyż pod tytułem Piotrek. Potknęła się kiedyś na swojej drodze życiowej o wystającą skałę.
– Takie to znaczenie mojego imienia. – Roześmiałem się w duchu. – I to w autobusie takie przypadki…

*

Jechałem trzydziestką do centrum. Przystanek i naprzemiennie wylewająca i wlewająca się fala spoconych ludzi, przystanek – fala, przystanek – fala. Ulica Żytnia, fala i ona. Wysiadła i stoi na wprost okna, przy którym siedzę. Śliczna. W wąskich, bladoniebieskich dżinsach, turkusowej koszulce. Krótkie włosy w pasemkach, z grzywką zaczesaną na bok. Delikatny owal z wyraźnie zaznaczonym podbródkiem. Wąskie, pięknie wykrojone usta. Z uszu zwisały kolczyki na srebrnym łańcuszku, zakończone kamieniem w kolorze bluzki.
Stoi i patrzymy sobie w oczy. Mija chwila, trzaskają zamykane drzwi i autobus rusza, a ja zrywam się i biegnę do przodu.
– Panie kierowco! Ja też wysiadam!
– Coś pan zasnął? – warknął poirytowany, ale zahamował i otworzył drzwi.
Wyskoczyłem jak z procy. Byle jej nie zgubić. Boże, nie daj mi jej zgubić w tym tłumie obojętnych figurek, goniących za jakimiś nieistotnymi dla mnie sprawami. Istotna była tylko ona.
Stała w tym samym miejscu. Zamyślona, jakby nieobecna myślami i niezważająca/ na potrącających ją ludzi. Teraz dopiero doszło do mnie, co ja właściwie zrobiłem i co mam powiedzieć. Nie jestem jakimś zawodowym rwaczem i zagadywanie obcej kobiety na przystanku nie jest moją najmocniejszą stroną.
Podszedłem powoli i dotknąłem delikatnie ramienia. Ocknęła się i spojrzała na mnie. Coś na kształt uśmiechu przemknęło jej po wargach.
– Prze...przepraszam, że zaczepiam, ale... – Straciłem koncept.
– Tak, słucham? – Wyraźnie się uśmiechała. Dobrze jest.
– Nooo, zobaczyłem panią przez okno, no i... i bardzo mi się pani spodobała. – wyrzuciłem z siebie z trudem i odetchnąłem. Poszło.
Przyglądała mi się uważnie. Patrzyła w oczy. Nagle wyciągnęła rękę.
– Ala jestem.
– Piotr. – Ująłem jej dłoń i przebiegł mnie dreszcz. Wspaniały dotyk miękkiej skóry. – Może usiądziemy na chwilę? Tu jest bistro.
Zawahała się.
– Dobrze. Chodźmy.

- Będziemy mieć dwóch ślicznych chłopców – Powiedziała miękko.
Kręciłem się rozkojarzony i nie za bardzo zrozumiałem, co mówi.
Siedzieliśmy w ciemnym pokoju w domu jej ojca. Miał na wsi pod Kielcami duży, dwupiętrowy dom. W pełni urządzony – tylko wejść i mieszkać. Sam mieszkał w mieście i tak to sobie wszystko stało i czekało na zawalenie albo konstruktywnego złodzieja.
Jest pierwszy listopada. Wszystkich Świętych. Zapaliliśmy lampki nagrobne (wyłączony prąd), piliśmy piwo z barku pozawijani w koce (brak ogrzewania) i paliłem jakieś połamane, zawilgocone fajki sprzed dwudziestu lat, które znalazłem w szafie. Czysty purnonsens.
Nie mogłem się skoncentrować, bo strasznie chciało mi się lać po tych browarach. Ale jak tu przyziemnie rzucić taki tekst, kiedy Ala jest w wyższym stadium świadomości uczuciowej?
- Jakie znowu dzieci?
- No, nasze. – Spojrzała na mnie zdziwiona. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Przytuliłem ją do siebie. Ona potrzebuje takich myśli i takich gestów. Od kiedy jej ojciec dowiedział się o naszym związku i planach, związanych z facetem bez mieszkania i samotnie wychowującym dziecko, przedsięwziął kroki represyjno – wychowawcze. Zabrał kupione już mieszkanie i zagroził rodzinną anatemą.
Nie poddała się. Kochana dziewczyna.
W bólach rozwiązałem związek z Ewą i czekałem. Mamy wyjechać gdzieś pod wschodnią granicę, gdzie zaoferowano nam mieszkanie i pracę w szkole.
Jankes nie jest specjalnie zachwycony, ale on już tyle ze mną przeszedł i nakołował, że nie dziwi się niczemu.
- Wolałbym córkę. Zawsze chciałem mieć.
- Będą chłopaki.
- Byłaś u wróżki?
- Byłam w głębi siebie, palancie. Chodź tu, bo zimno. – Odsłoniła zachęcająco swój koc. – Zacznij pracę nad realizacją przeznaczenia.
Chętnie.

*

Stanęła w drzwiach komórki. Z kaptura ściekały stróżki wody.
- No masz to drewno, czy nie? Piotrek, ogarnij się. Chłodno jest, chłopaki marzną, w kominku wszystko ułożone, a ty siedzisz w komórce. A może masz coś tutaj? – Nagle spojrzała na mnie podejrzliwie i pociągnęła nosem.
Żachnąłem się z oburzenia.
- No coś ty? Znowu głupie podejrzenia?
Pewnie, że głupie. Nic już nie ma, bo pół godziny temu wypiłem swoją dwusetkę, a pustą flaszkę pieczołowicie schowałem za workami z węglem.
- Zaraz przyniosę te cholerne szczapy.
- Dzwonił Jankes. Przylatuje na tydzień w środę. Dasz radę jechać na lotnisko do Krakowa?
- Dam. – Westchnąłem z rezygnacją. Może dam.

Rozglądam się bezradnie po pomieszczeniu. Potrzebne są suche szczapy na rozpałkę, a tych jak na złość nie ma. Przekopałem wszystko. Bezradnie rozejrzałem się.
W kącie stał jakiś brudny prostokąt. Poznałem.
Jedyny obraz, jaki mi pozostał z dawnych czasów. Miałem taki okres, kiedy potrzebowałem wykrzyczeć, wyrzucić z siebie własne demony właśnie za pomocą malowania. Wizualizacji.
Nie mam talentu. Nie mam warsztatu. Miałem tylko ogromne ciśnienie na taką ekspresję.
Namalowałem więc kilkanaście płócien z jakimś wizjami bardziej futurystycznymi, unikając sylwetek i kształtów. Operując raczej barwami i wyobraźnią.
Część poszła do znajomych, część wisiała jakiś czas na ścianach, a niektóre nawet sprzedałem! Najdroższy poszedł do pijanego marynarza, który kupił dzieło „Przestrzeń samotności” za dziesięć oryginalnych papirusów przywiezionych z rejsu i postawił jeszcze flaszkę.
Ee, tam. Wielcy impresjoniści też tak zaczynali.
Na płótnie była plaża. Kilkoma pociągnięciami czarnej farby, zarysowane dwie sylwetki trzymające się za ręce. Jakieś ruiny, co nijak się miało do plaży. Czerwone słońce przesłonięte częściowo przez szarobure chmury. Na jego tle ptak. Oczywiście nie wiadomo jaki, bo namalowanie rozpoznawalnego motywu byłoby już dużo dalej poza przednią linią moich możliwości i talentu.
Skołtunione morze nakreślone chaotycznymi pociągnięciami pędzla. Taka radosna twórczość kataryniarza w poście po wywaleniu flaszki absyntu.
I w rogu przysypany piaskiem, popękany dzban. Nad nim się strasznie namęczyłem. W realu wyrzuciłem z niego kunsztowną kompozycję ikabenową, którą stworzyła moja staruszka, aby upiększyć mieszkanko syna w starej kamienicy.
Postawiłem go przed sobą i męczyłem długo, próbując oddać subtelne przebarwienia ceramiki i światłocienie. Nie wiem, dlaczego akurat na tym elemencie tak mi zależało, aby namalować go w miarę naturalistycznie.
Starłem osad z pyłu węglowego i kurzu. Stare dzieje.
Walnąłem nim o próg. Raz i drugi. Resztę zniszczenia dokonałem nogami.
I już jest podpałka.

*

Deszcz. Taki motyw smętniactwa i niedzisiejszych wzruszeń. Plątający się w wierszach Staffa, Czechowicza czy Baudelaire'a. Grający u Vivaldiego czy Chopina. Pluszczący z obrazów van Gogha, Moneta czy w cudownym drzeworycie Hiroshige Utagawy. Piękny w swojej prostocie bezwzględnej nieuchronności doświadczenia zjawiska. Niektórzy się przed nim chowają, próbują uciec, ale nic z tego. Jest wszechobecny, niezmienny i nieprzenikniony. Jest królem monotonii.
Doświadczamy w życiu powtarzalności tysięcy wydarzeń. Wstajemy, jemy, pracujemy, kochamy się. Wciąż to samo, a jednak za każdym razem są różnice. W menu, szefie czy partnerce. Nastroju czy wieku.
Potem odkryłem Afremova i deszcz stał się piękny. Kolorowy i ciepły. Taki mój.
Teraz dzwonił w dach, warczał w rynnach i pukał w szybę. Śmiał się.
- Padaj sobie na zdrowie. Na szczęście. Ja mam swoją muzykę i obraz ciebie.
I mam jeszcze blask i ciepło kominka.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Wilk w deszczu (fragment)

#2 Post autor: eka » 30 lis 2017, 18:02

Fragment powieści? Dłuższego opowiadania?
Ma charakter, stygmat liryczny:) Zainteresowało od pierwszego akapitu. Piotrek i Ala - jakże sympatyczni bohaterowie:)
Żadnych negatywnych uwag, narracja wciągnęła, dialogi oszczędne, ale wszak ważniejsze są refleksje narratora-bohatera.

Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Wilk w deszczu (fragment)

#3 Post autor: nie » 30 lis 2017, 19:53

mirek13 pisze:
30 lis 2017, 18:02
Doświadczamy w życiu powtarzalności tysięcy wydarzeń. Wstajemy, jemy, pracujemy, kochamy się. Wciąż to samo, a jednak za każdym razem są różnice. W menu, szefie czy partnerce. Nastroju czy wieku.
Usunąłbym z tekstu powyższy fragment. Za daleko tutaj wybiegasz i trywializujesz – czytelnik zrobi to sam, jeśli zechce.

Bardzo lubię ten styl, iluzoryczną wręcz sieć detali tworzących właściwy klimat. Twoje opowieści sprawiają wrażenie złożonych z nieprzypadkowych elementów. Za każdym razem odpowiadają one tylko temu światu, który właśnie tworzysz. To istota sztuki.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
Lucile
Moderator
Posty: 2484
Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
Płeć:

Wilk w deszczu (fragment)

#4 Post autor: Lucile » 30 lis 2017, 23:15

Mirku,
opowiadanie mnie wciągnęło, od pierwszego akapitu. A szczególnie spodobało mi się to nieśpieszne opisanie deszczu. Wiem, że to fragment (sam zaznaczyłeś) ale ładnie go zamknąłeś także deszczową klamrą.
Nie byłabym sobą, gdym nie miała malarskich skojarzeń. Jest, to znaczy był, taki malarz, którego określono – malarzem jednego obrazu (chociaż z jego sztalug zeszły i inne, które w testamencie zapisał Francji, jednak pod warunkiem, że będą wystawione w Luwrze!), bowiem tak genialnie namalował deszcz, że... klękajcie narody.
Ten malarz to Gustave Caillebotte (ciekawostka, zaliczany do impresjonistów), a obraz to: „Paryż. Ulica w deszczu” z 1877 roku.
Czytając Twój opis deszczu, „nie pobiegłam” do wymienionych przez Ciebie w końcowym akapicie twórców, ale właśnie do tego obrazu.
Oprócz znakomicie namalowanej, połyskującej i najprawdziwiej lśniącej deszczem kostki brukowej paryskiej ulicy, na pierwszym planie idzie para (kobieta i mężczyzna, zaznaczam, bo w epoce gender to już nie jest takie oczywiste) pod błyszczącym od deszczu parasolem. Oddać lśnienie światła odbijającego się w kroplach wody to prawdziwa maestria. On – malarz deszczu – Ty całkiem nieźle poradziłeś sobie z jego słownym opadem.
I jeszcze te barwy, klimat, dwoje bohaterów (chociaż w tle przewijają się inni) i ta nieśpieszność – kropla po kropli.
Takie kolejne nawiązanie do Twojego opowiadania.

Proszę o kolejny fragment, może, jak bliżej poznam Wilka, zrozumiem dlaczego jest wilkiem?

Pozdrawiam
Lu
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Lucile
Moderator
Posty: 2484
Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
Płeć:

Wilk w deszczu (fragment)

#5 Post autor: Lucile » 01 gru 2017, 12:00

I jeszcze jedno.
Pomysłowe (odniosłam wrażenie, że celowe) przedstawienie dwóch stanów skupienia.
Zmienność, niestałość, przemijanie i płynność wody – deszczu przeciwstawiona pewności, oparciu i siły monolitu skały - imię Piotr, ale czy istotnie jest monolitem? Chyba nie, raczej to bardzo zróżnicowane warstwy. [czy tak?]
Ciekawe, czy będzie miało (w kolejnych fragmentach) zastosowanie powiedzenie: kropla drąży skałę.

Pozdrawiam
Lu
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Wilk w deszczu (fragment)

#6 Post autor: mirek13 » 02 gru 2017, 1:40

Lu, malarskie sugestie odnośnie deszczu są moje. Każdy ma prawo do własnych skojarzeń, a wartością tego kawałka jest ich przywoływanie.
Co do kontynuacji... Dorze znacie kontynuacje. A w każdym razie sporą ich część. Całość historii Piotra budowałem nie poprzez jednolitą narrację, a przez fragmenty wydarzeń z jego życia ułożone chronologicznie.Często przewijają się tam te same postaci.
Na użytek portali konstruowałem z nich zamknięta opka, zmieniając ew. imiona, czy miejsca.
Ja po prostu już nie pamiętam, które fragmenty tutaj były (choć nie oznaczałem ich jako fragmenty). Szczególnie przed moim odejściem.
Nie, ja lubię takie trywializacje i banalizowanie. Piszę, bo lubię i z myślą o szerokim gronie czytelników.
Często zarzucają mi filozofię asfaltu lub piwnego stolika. I słusznie. Mało kto żyje, przepełniony mądrościami, a nasze życie w 99% składa się z banału, rutyny i codzienności.
Stąd takie moje dopowiedzenia, bo ludzie lubią przeczytać o tym, czym żyją.
Na intelektualne spekulacje, domysły i wysiłek umysłowy poświęcamy znikomą część czasu.
Nie jestem Marquezem, ale Mirkiem i piszę też trywialnie.
Dzięki wszystkim za opinię.
PS. Coś będę wstawiał z całości. Czego nie mam w obecnym wykazie, a Wy mi ew. powiecie, że już było.
Lu. woda nie wydrążyła. Fatalna skała jest odporna nawet na deszcze.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Wilk w deszczu (fragment)

#7 Post autor: eka » 02 gru 2017, 16:23

mirek13 pisze:
27 lis 2017, 19:12
Chyba tego nie było...
A ja się zastanawiałam nad ową wątpliwością i doszłam do wniosku, że zaznaczasz w ten sposób niepewność co zdarzenia się tej historii:)

Mirek, jak klikniesz w swój nick po zalogowaniu zobaczysz: Wyświetl profil. Klikasz.
Kolejny ruch: Tematy użytkownika.
Tam znajdziesz spis swoich tekstów.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Wilk w deszczu (fragment)

#8 Post autor: mirek13 » 02 gru 2017, 16:32

Ewa, tyle to ja wiem.
Chodzi o opka sprzed mojego odejścia.
Nie wiem, do jakiego momentu tam doszedlem. :smoker:

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Wilk w deszczu (fragment)

#9 Post autor: eka » 02 gru 2017, 16:37

Nie szkodzi powtórzyć. Ja nie pamiętam tamtych pozycji, tym bardziej, że w wielu miejscach pojawiały się w sieci.

Awatar użytkownika
mirek13
Posty: 849
Rejestracja: 18 mar 2017, 19:23

Wilk w deszczu (fragment)

#10 Post autor: mirek13 » 02 gru 2017, 17:54

Jak nie pamiętasz, to pewnie były słabe :be:
Oczywiście kryguję się jak panienka z okienka w wieku trolejbusowym.
Powinienem wrzucać po kolei, ale zobaczym. :bee:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”