Odejść w błyskach kling

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Odejść w błyskach kling

#1 Post autor: Ewa Włodek » 09 lis 2011, 13:21

Ból. Zaczął się w palcach stóp i dłoni. Powoli wędrował wzdłuż goleni, ud i bioder, by spotkać się z falą, idącą od przedramion, ramion i piersi. Objął kark, zapulsował pod czaszką i spłynął w dół, zmuszając serce do chaotycznego trzepotu i skręcając wnętrzności w mdłościach.
Na granicy snu i jawy poczuła go jako pierwszy. Po sekundzie dotarł do niej chłód jedwabiu pościeli, a ciepłych futer kotów dotknęła, nim usłyszała ich oddechy. Wciągnęła w nozdrza powietrze, przesycone słodko-cierpkim amalgamatem woni kwiatów i wilgotnej zieleni, napływające do sypialnej komnaty przez ozdobną kratę. Z głębi ogrodów niosło głosy okrzykujących się strażników.
Poruszyła się z jękiem, koty odpowiedziały ćwierkaniem. Poczuła na czole miękką dłoń, a przy ustach brzeg kubka.
- Pij – cichy głos Dragi koił. – Odpoczywaj. Jeszcze czas…
Czas… Przymknęła oczy, spokojnie czekając, aż zadziała lek uśmierzający ból. Jutro o tej porze spocznie już na innym łożu. Bez bólu…
Zaczynał się nowy dzień, jeden z niewielu tak ważnych w jej życiu. Niebawem stanie pośrodku audiencyjnej sali, sama naprzeciwko walecznych i zdeterminowanych, gotowych zająć jej miejsce. Szczególne. Uprawniające do bycia przy władcy niemal tak blisko, jak jego kobiety…

*

Ból cichł, odpływał, pozwalał na spokój półsnu. Z ciemności zamkniętych powiek zwolna przebił się obraz sprzed wielu lat… Ogromna, jasno oświetlona sala z bazaltową posadzką. U jej szczytu - prosty tron, na nim młody mężczyzna w ciemnozielonych szatach. Za tronem - wojownik w pancerzu na czarnej, skórzanej tunice. Wzdłuż ścian - szpaler tak samo ubranych, zbrojnych mężczyzn i kobiet.
Stoją przed tronem w pięcioro. Szpakowaty, patrzący jastrzebiem. Wysoki, muskularny blondyn. Krępy, łyskający ogoloną czaszką. Brunet z końskim ogonem. I ona, skrywająca miedziane włosy pod purpurową chustką, mającą wchłaniać pot, wyciśnięty walką… Światło łamie się na blachach pancerzy, spływa po klingach mieczy, zapala błyski w oczach zielonych, niebieskich, czarnych… Niewiele czasu upłynie, a na skrwawionej posadzce zostanie jedno żywe: dotychczasowy dowódca osobistej straży władcy, lub to, które wywalczy sobie prawo do jego miejsca…
Ostrożnie przeciągnęła się w łożu, a ból nie odpowiedział na ruch. Wtedy, podczas tej morderczej walki każdego z każdym, zaczynała odbierać jego pierwsze sygnały. Po każdym ciosie, po każdej gardzie przeszywał palce i przez nadgarstki strzelał żarem do łokci, oblewając ciało potem. Pragnęła, by wreszcie się skończył, coraz szybciej obracała mieczem, przyspieszała pracę nóg, ruchy ciała. Cierpiąc, skoncentrowana na ataku i obronie, rejestrowała tylko niektóre obrazy walki. Ukarminowane krwią blond włosy, bruneta w lśniącej kałuży, padającego jak kukła ogolonego i szpakowatego, umierającego w pozycji płodu po jej ostatnim sztychu…
Przed tron władcy podprowadził ją, jeszcze nie rozbudzoną z transu walki, jeden z gwardzistów. Wolno dochodziła do siebie pod spokojnym wzrokiem mężczyzny w zieleni, pod jego głosem, legalizującym ją na nowej funkcji.
Za jej plecami, wzdłuż ścian, rozebrzmiał metaliczny łoskot. To gwardziści, uderzając rękojeściami mieczy o pancerze, żegnali poprzedniego dowódcę i witali nowego.

*

Półjawę przerwała dłoń, mówiąca atłasowym dotknięciem, że nadszedł czas… Potem Draga podała jej lekki posiłek, towarzyszyła w kąpieli, wreszcie stanęła nad ułożoną na kamiennym stole w swej pracowni i starannie wtarła w skórę balsam z substancją blokującą ból. Szeptem jak szelest jedwabiu zapewniała, że specyfik powstrzyma jego fale, do końca…
Draga… Pod jej kojącym dotknięciem wróciło wspomnienie ich spotkania. Jechała konno, flankowana przez dwóch gwardzistów, stołeczną ulicą, gdzie rozjuszony tłum ciskał kamieniami w sponiewieraną i zakrwawioną młodą kobietę, miotaną drgawkami po bruku. Pchnięta impulsem, wydała gwardzistom milczący rozkaz. Jeden podjechał, schyliwszy się z siodła podniósł leżącą za resztki odzieży, przerzucił przez łęk. Zbrojny w kamienie tłum zaszemrał, lecz nie drgnął. Nie protestuje się przeciwko decyzjom dowódcy gwardii władcy.
W swoich komnatach zapytała ocaloną o przyczynę zajścia. Usłyszała, że kobieta ma na imię Draga, jest córką lekarza, że sama leczy i że obraziła społeczność występną miłością.
- Będziesz leczyć mój ból – powiedziała wtedy do Dragi, i ta czyniła to przez prawie dwadzieścia lat, z oddaniem przyjaciółki na życie. I śmierć…

*

Sypialną komnatę oświetlało słońce przesiane przez muślin kotary. Stała w jego smudze, odziana w szeroki, chroniący splot słoneczny i brzuch pas, zapięty na skórzanej, czarnej tunice. Głowę owinęła szkarłatnym jedwabiem, by wyciśnięty w walce pot nie zalewał oczu.
Patrzyła na łoże, na ułożoną na nim tunikę z purpurowej skóry, karacenowy, lekki pancerz w podobnej barwie, na buty, naramienniki. Wzrokiem wskazała leżący obok zwój.
– Gdy mnie już odprawisz w ostatnią drogę, zrobisz, co zechcesz – powiedziała.
Wyciągnęła ręce do niewolnicy-przyjaciółki, i na chwilę zastygły w ciasnym uścisku, słuchając poszarpanego bicia przerażonych serc.
*

Ogromna, jasno oświetlona sala z bazaltową posadzką. U jej szczytu - prosty tron, a na nim starzejący się mężczyzna w zielonych szatach. Za tronem - wojownik w pancerzu na czarnej, skórzanej tunice. Wzdłuż ścian szpaler tak samo ubranych, zbrojnych kobiet i mężczyzn.
Przed tronem stoi ich pięcioro. Ona, dowódca osobistej straży monarchy. Smukły szatyn. Mocno zbudowany, kędzierzawy brunet. Dojrzały mężczyzna z twarzą przeciętą dwiema bliznami. I dziewczyna z głową owiniętą bawełną barwy indygo, mającą chronić oczy przed zalaniem potem walki…
Światło odbija się w blachach pancerzy, spływa po klingach mieczy, zapala błyski w oczach czarnych, piwnych, stalowoszarych… Niewiele czasu upłynie, a na skrwawionej posadzce zostanie tylko jedno z nich, dziś tu stających, walecznych i zdeterminowanych, by wywalczyć funkcję dowódcy osobistej straży władcy, który powitał ich skinieniem głową, i wzniesieniem dłoni dał znak…

*

Skoczyli do siebie równocześnie. Głownie dźwięknęły, syknęły, zabłysły. Przez dłonie, nadgarstki, przedramiona przeszła fala. Nie czuła bólu, obserwowała walczących, oceniając, kogo warto wesprzeć przeciw innym.
Wybrała kobietę. Wraz z nią uderzyła na trzech mężczyzn, walczyły razem, miecz przy mieczu, aż głowa z bliznami na twarzy potoczyła się po posadzce, szatyn padł na kolana, później na bok, a kędzierzawy brunet skonał, krwawiąc z rozpłatanego brzucha.
Zostały same, zajadle krzyżowały ostrza i parowały uderzenia, ślizgając się po zbroczonej posadzce. Nie odczuwała bólu, tylko narastające zmęczenie, czuła jak gną się kolana, a osłabłe ramię coraz wolniej, z coraz większym trudem przyjmuje ciosy. Pot przesiąkał przez jedwab chustki, spływał na oczy. Światło, szpaler gwardzistów, tron władcy, ciała na posadzce i przeciwniczkę przesłaniały migające ciemne plamy. Dostrzegła błysk, nie zdążyła sparować ciosu, nie poczuła bólu, tylko ciepło, płynące ku stopom. Chciała zrobić krok, lecz pośliznęła się i upadła w kałużę własnej krwi, chlustającej z tętnicy udowej. Leżąc na posadzce widziała jeszcze, jak jej następczyni opiera koniec brzeszczotu o ziemię i krzyżuje dłonie na gardzie miecza, w geście szacunku dla pokonanej.
Za plecami zwyciężczyni, wzdłuż ścian, rozebrzmiał metaliczny łoskot. To gwardziści, uderzając rękojeściami mieczy w pancerze, żegnali poprzedniego dowódcę i witali nowego.
Potem zapadła ciemność…

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: Odejść w błyskach kling

#2 Post autor: Enbers » 09 lis 2011, 22:31

Feministyczne podejście do sprawy. :jez: Gdzieby laska tylu chłopa pokonała! Gdzieby dogadała się z drugą, pierwsze by sobie skoczyły do gardeł! :jez:

Opowiadanie czyta się bardzo dobrze, umiesz budować całą sytuację. Wyraźnie widziałem te komnaty, wojowników i tym razem nie zatrzymywałem się, żeby sprawdzić, ile do końca. :)

Tylko jedna uwaga - nie wiem, czy potrafiłbym do końca powiedzieć, o czym jest to opowiadanie. Dużo atmosfery, tła, emocji, a mało fabuły i treści.

Ale ja się nie znam :)

Pozdrawiam serdecznie. :beer:

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Odejść w błyskach kling

#3 Post autor: Ewa Włodek » 09 lis 2011, 22:56

ale tam! Feministyczne! Feminizm - to niedawny wymysł, drzewiej inaczej bywało! A poza tym w tym przypadku jedna laska wsparłą drugą, bo się zorientowała, że ta druga jest na tyle wyszkolona, że we dwie na trzech chłopa - akurat poradzą, a później - to już jej ta truga honorowe samobójstwo śpiewająco załatwi. CVzyli - pragmatyczne podejście do zagadnienia ;) ;)
A gdzie by laska tylu chłopa pokonała? Ano, do dziś bywaja takie miejsca, gdzie się i laski i meni tej sztuki uczą...A kiedyś ponoć bywały częściej i gęściej...A wogóle - to fikcja literacka, czy jak się tam to lichoo nazywa...

:) :) :)

Bardzo pięknie dziękuję, że wstąpiłeś, poczytałeś i powiedzialeś słowo w tak zwanym przedmiocie. I bardzo mi miło, że jest to dobre słowo! Cieszę się...
:beer: :beer: :beer:

I mnóstwo pozdrowień serdecznych z uśmiechami posyłam
Ewa

Enbers
Posty: 335
Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków

Re: Odejść w błyskach kling

#4 Post autor: Enbers » 10 lis 2011, 15:02

Ależ ja ubóstwiam walczące niewiasty! Kobieta okopująca facetowi dupsko jest bardziej podniecająca niż kobieta rozespana, włócząca się rano w męskiej koszuli. :)

Może kiedyś coś napiszę o kobiecie - wojowniku - chirurgu. To dopiero jest mix. :ok:

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Odejść w błyskach kling

#5 Post autor: Ewa Włodek » 10 lis 2011, 16:30

coś Ty!!! Czyli ubóstwiasz takie zołzy jak ja, co mają "na rozkładzie" wybite zęby, rozcięte łuki brwiowe i złamane nosy, a po domu chodzą od rana w pełnym makijażu, spódnicy i bluzce? No, proszę! Ale fajnie wiedzieć...
:) :) :)
:beer: :beer: :beer:

A zapowiedziane opowiadanie - przeczytam chętnie, bo się zanosi na coś ekstra!!!

Serdeczności dołączam
Ewa

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”