Torba

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Gorzki Dziad

Torba

#1 Post autor: Gorzki Dziad » 19 lis 2011, 11:04

Torba


Przymuszony przez rodzinę uległem w końcu atmosferze przedświątecznej zakupowej gorączki. Nie przepadam za tą ciżbą ludzi i drucianych wózków, za długaśnymi kolejkami do kasy, za tym dobijaniem się do regałów wiecznie obleganych przez pazernych i ciekawskich.
Nie było jednak rady. Trzeba jak co roku przejść ten męczący rytuał.
Pierwsze wrażenia tłoku objawiły się już na parkingu.
Przed laty powiadano, że aby skomplikować ludziom życie, wystarczy im ponumerować siedzenia w autobusie. Nieraz przekonywałem się o trafności tego porzekadła, widząc tęgie kobiety przepychające się w obie strony w wąskim przejściu między siedzeniami z wypchanymi do granic zdrowego rozsądku torbami podróżnymi. To jednak było dawno. Od tego czasu wymyślono znacznie okrutniejsze sposoby dręczenia ludzi.
Takim wymysłem jest plac przeznaczony zarówno do ruchu pieszego jak i dla samochodów. Koszmarny parking przed marketem. Ani kierowcy ani piesi nie czują się na nim swobodnie a do tego wzajemnie sobie przeszkadzają. Gdy usiłowałem jakoś dotoczyć się do wolnego miejsca na parkingu, przede mną zaparkował spory samochód dostawczy z krzykliwą reklamą wymalowaną na bokach i ekscytującą nazwą firmy: „Bies Straganow!”
Z samochodu wylazł krępy, krótko ostrzyżony facet z komórą przy uchu, w rozpiętej skórzanej kurtce z której wylewał się spory brzuch.
Lawirując między regałami powoli wypełniałem listę zakupów.
W tasiemcowej kolejce do kasy kilka osób przede mną ustawił się rzeczony Bies Straganow z wózkiem wyładowanym czubato całymi pakietami towarów, którym nie miałem ochoty bliżej się przypatrywać.
To dziwne, że czas płynie najwolniej wtedy, gdy za wszelką cenę chciałoby się go skrócić. Na przykład w kolejce do kasy. Pokrętny wąż kolejkowiczów, garbaty wyładowanymi czubato wózkami topniał powoli.
Znużona kasjerka wolnymi choć regularnymi ruchami przesuwała kolejne towary przed czytnikiem. Jakaś starsza kobieta zapłaciła rachunek i pośpiesznie ładowała swoje cenne zakupy do cienkiej torby foliowej.
Gdy odeszła od kasy, torba pękła pod ciężarem zawartości, wypadł z niej jakiś słoik z gulaszem, czy klopsikami i rozbił się o podłogę.
Bies Straganow, który właśnie przeładowywał swoje zakupy ponownie do wózka, pośliznął się na zawartości rozbitego słoika i runął jak długi na ziemię, uderzając po drodze masywną głową w barierki.
Włączył się system alarmowy, podbiegł ochroniarz z zamiarem udzielenia pomocy czerwonemu ze złości delikwentowi.
Zawsze mnie zastawia jakim cudem te cienkie foliowe torby, które nie mogą udźwignąć nawet kilku butelek czy słoików mają być najtrwalszym geologicznym świadectwem naszej cywilizacji dla przyszłych pokoleń.
Wyrzucane do śmieci jako bezużyteczne i dziurawe będą podobno zalegać na wysypiskach śmieci a potem w ziemi na bardzo długie lata.
Dawno minęły czasy, gdy klient przynosił do sklepu ze sobą własną torbę na zakupy, choćby płócienną. Zwyczaj oferowania klientowi torby foliowej do pakowania zakupów przy kasie nie był kiedyś znany.
Bywało, że klient, który zapomniał torby nie mógł zrobić zakupów, bo nie miał ich w czym wynieść ze sklepu.
W myślach przeniosłem się wstecz o szmat czasu do małego miasteczka, w którym i mnie zdarzało się zapominać torby i taszczyć potem w rękach do domu kilka najniezbędniejszych artykułów pierwszej potrzeby. Czasem ekspedientka GSowskiego sklepu znajdowała jakieś wyjście dla nieporadnego zapominalskiego, ale były to rzadkie przypadki. Dla niektórych przybywających na zakupy z okolicznych wsi ratunkiem był Wuja Ignac.
Nie wiadomo nawet jak się ta heca z torbami zaczęła. Prawdopodobnie Ignacowa, robiąca w Geesach w mięsnym wysłała kiedyś kogoś z krewnych, czy bliższych znajomych do swojego domu po torbę, no i tak się zaczęło. Wuja Ignac prowadził w miasteczku nieźle prosperujący warsztat rymarski. Przypadkowi goście spośród znajomych i dalszych krewnych nie byli zbyt mile widziani, chociaż ich wizyty nie zdarzały się często. Wuja Ignac wskazywał takiemu torbaczowi krzesło i nie przerywając pracy spoza odchylonych okularów prowadził z gościem niespieszny dialog. Rozmowy to były przeważnie nijakie, bo i o czym tu gadać. Przyjdzie na przykład taki Plesiewiak z podniesionym kołnierzem, w czapce naciśniętej głęboko na uszy, z oczami solonego śledzia, rozsiada się i bajdurzy. A to krowa mu się ocieliła, a to wiosna była za zimna, lato za suche, a to wapna zabrakło w geesach i takie tam. Ulubionym tematem Plesiewiaka było jednak drutowanie świń. Mógłby o tym godzinami.
Wuja Ignac nasłuchał się tego tyle, że nieraz był już gotowy zadrutować Plesiewiaka, byle tylko przestał gadać. Gdy wuja Ignac gryząc sfatygowanymi nieco zębami wędzonkę czy świąteczną szynkę natrafiał na coś twardego, nieraz wydawało mu się, ze trafił na drut Plesiewiaka.
W końcu Plesiewiak dochodził do sedna sprawy: prosił o pożyczenie torby, bo akurat przypomniał sobie o niej jak siedział już w autobusie do miasteczka i nie sposób było się wracać.
Wuja Ignac wygrzebywał z szuflady sfatygowaną szmatę z uszami i z grzeczną miną wręczał potrzebującemu, chociaż w myślach najchętniej dołożył by do tej torby jeszcze kij, a może i zdzielił nim Plesiewiaka po grzbiecie byle się szybciej wynosił.
Torby przeważnie wracały do właściciela po dłuższym czasie, chociaż czasem sfatygowane nieco. Bo też i różne towary w nich przenoszono, od ogórków i kapusty, do gwoździ trzycalowych.
Z tymi gwoździami był rzeczywiście problem, bo nijak je schować do kieszeni, a prosić Kubalskiego w sklepie żelaznym o torbę lub cokolwiek, do czego można było wsypać gwoździe nie przyszło nikomu do głowy. Kubalski zawsze w tym samym lekko przekrzywionym kaszkiecie przypominającym łeb gwoździa świeżo wyciągniętego ze starej belki, w lekko przybrudzonym fartuchu roboczym, mrukliwy, z nieco szorstką miną, jak geesowska mumia. Prosić takiego o torbę to tak, jakby proponować ,aby napompował nafty wprost do kieszeni, zamiast do bańki lub butelki.
Byłem niedawno w tym miasteczku. W sklepie żelaznym Kubalskiego jest teraz Mini Sam czynny bodaj całą dobę, a dom po Wuju Ignacu wykupiło jakieś podejrzane towarzystwo zjeżdżające się tam najwyżej w weekendy. Nikomu chyba nie przyszłoby do głowy iść tam po torbę.
Przypadkowemu gościowi co najwyżej zarzucili by torbę na łeb i solidnie go obili, a może i nawet okradli.
Kasjerka wydała resztę stojącej przede mną klientce. Moje zakupy powoli podjeżdżały na taśmie do kasy.

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Torba

#2 Post autor: Miladora » 19 lis 2011, 22:07

Niezłe wspominki, Dziaduś. :)
Ale tak, jakby trochę brakowało im spójności. Rozumiem, że czekając, wracasz pamięcią w przeszłość, ale robisz to bez uprzedzenia, wobec czego odnosi się wrażenie, że po prostu Cię zwekslowało na boczne tory.
Tekst powinien być poza tym odpowiednio wyważony. Czyli płynnie przechodzić od jednej myśli do drugiej, nie eksponując nadmiernie czegoś mało znaczącego. W tym przypadku zbytnio rozbudowałeś wstęp do swoich rozmyślań.
No i piszesz o facecie, facet rymnął i… słuch po nim zaginął. Spory przeskok myślowy tu jest.
Co do wykonania – podziel tekst na akapity. Będzie łatwiejszy w czytaniu.
Masz poza tym trochę przecinków do uzupełnienia, trochę zbędnych słów i powtórzeń do skasowania. Jeden błędzik:
- najchętniej dołożył by do tej torby – dołożyłby.
Ale ja lubię czytać takie wspominki, więc większego dyskomfortu nie odczułam jednak. :)
No i widzisz? W ogóle nie masz dialogów. ;)

Nasze dziadowskie :vino: :rosa:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Gorzki Dziad

Re: Torba

#3 Post autor: Gorzki Dziad » 19 lis 2011, 22:50

Nie mam dialogów, błędy pewnie są, podział tekstu na akapity, nastomiast zamiast dialogów mam szczegóły, detale. Chcialem aby moi bohaterowie mieli indywidualnosc, czyms sie od siebie roznili.
Taak tekst sklada sie z dwoch częsci. Radzono mi nawet aby te pierwszą czesc pominąc, ot tak wykroic z tortu biszkopt, zostawić sama czekoladę. Motywem była torba, wczoraj i dzis.
Dzięki jednak za uważną lekturę i komentarz.
Każdy komentarz czytam wnikliwie i głęboko rozważam w swym sercu.
:rosa:
:vino:

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Torba

#4 Post autor: Miladora » 19 lis 2011, 23:26

Gdybyś miał ochotę na szczegółową korektę, to mów. :)

:vino:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Gorzki Dziad

Re: Torba

#5 Post autor: Gorzki Dziad » 21 lis 2011, 10:13

Miladora pisze:Gdybyś miał ochotę na szczegółową korektę
Myślę, że nie będę Cię fatygował.
Gdybym przygotowywał tekst do druku, na co sie narazie nie zanosi, to albo sam konkretniej to skoryguję, albo kogoś poproszę.
Dzięki za dobre chęci. :vino:

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Torba

#6 Post autor: skaranie boskie » 21 lis 2011, 21:23

Nawet interesujące wspominki.
Nie wiem na ile zrozumiałe dla dzisiejszego, młodego czytelnika, ale jeszcze nas przecież sporo dawnych klientów geesów.
Mam dwa zastrzeżenia merytoryczne.
Piszesz tam o torbach z plastiku, które nie utrzymują kilku butelek a (podobno) mają zalegać nasz nieszczęsny świat tysiącleciami. Śpieszę donieść, że te co mają zalegać wytrzymują sporo, na pewno kilka butelek. Ostatnimi czasy (chyba na złość nam, klientom) wprowadzono tzw. torby ekologiczne, które - przy absolutnym braku zalet - mają aż trzy wady.
Po pierwsze rwą się nawet niezaładowane, cóż dopiero mówić o wytrzymaniu kilku butelek. Po drugie są koszmarnie drogie i po trzecie w końcu, szybko się rozkładają odbierając tym samym przyszłym pokoleniom archeologów dostęp do materiałów źródłowych.

Drugie zastrzeżenie to "wuja Ignac".
Wiem, że niekiedy się używa słowa "wuja" w mianowniku i jest ono w jakiś sposób poprawne, ale fonetycznie w połączeniu z Ignacem nie brzmi dobrze. Chyba "wuj Ignac" czytałby się lepiej.
Z tym, że to już tylko taka moja fanaberia ;)

Pozdrawiam wspominkowo. :) :beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Gorzki Dziad

Re: Torba

#7 Post autor: Gorzki Dziad » 21 lis 2011, 21:36

Wuju Robercie "Młodzi Czytelnicy" prawdopodobnie nie zainteresują się tym tekstem, bo oni nic nie czytają a tylko piszą, a jeśli już,to postudiują realia epoki, jak czyni to współczesny młody (1980 rocznik) twórca Jacek Dehnel. Zresztą tekwst nie wymaga dogłębnych studiów w zakresie "geesizmu". Ma wartość poznawc zą dla tych, co tych czasów nie pamiętają.
cieniutkie torebeczki foliowe będą zalegać podobno setki lat, a mój tekst nie jest studium na temat toreb w ostatnim dwudziesto czy trzydziestoleciu, tylko tekstem literackim powstałym w konkretnym momencie. Jeszcze przed torbami ekologicznymi. Grubość i wytrzymałość toreb ma się nijak do ich biodegradowalności, czyli zdolności "samozniszczenia" ;)
Wuja Ignac, to regionalizm wielkopolski. Dlatego zostanie taki jaki jest.
Dzięki za uważną lekturę i komentarz. :beer:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”