Dedal

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Dedal

#1 Post autor: Miladora » 20 lis 2011, 2:05

Paradoksem jest każda prawda,
do której jeszcze nie przywykliśmy.
– H. Brabant

Dedal

Jak zwykle w sobotnie wieczory, pub był gwarny i zatłoczony. I jak zwykle, siedząc w kąciku, popijałem brandy, obserwując ludzi. Niektórzy byli nowi, choć całkiem nieźle wtopieni w klimat, innych rozpoznawałem, a jeszcze innych w ogóle trudno mi było zaakceptować w podobnym miejscu, gdyż od razu rzucało się w oczy, że znaleźli się tu zupełnie przypadkiem, a potem po prostu zapomnieli, jak trafić do wyjścia.

Nieopodal siedział jednak ktoś, kto zarówno pasował tutaj, jak i nie, i kogo w żaden sposób nie potrafiłem zaklasyfikować. Nie był smutny ani też wesoły, ponury czy zamknięty w sobie, raczej sprawiał wrażenie człowieka, któremu jakieś myśli tak dalece nie dawały spokoju, że próbując umknąć przed nimi, znalazł się w tym hałaśliwym tłumie i odkrył z niedowierzaniem, że nie zdołał ich zgubić. W każdym razie, cokolwiek by to nie było, zdołało nadać mu ten wyraz skupionego zdziwienia, jakby usiłował wytłumaczyć sobie coś, czego wytłumaczyć się nie da. Czy ja wiem zresztą... Ale zaciekawił mnie. Tak więc wziąłem swoją szklaneczkę i podszedłem do niego.

– Pozwoli pan? – spytałem.
Popatrzył na mnie, po czym skinął głową.

Siedzieliśmy w milczeniu, popijając. Nie spieszyłem się. Kiedy człowiek liczy na jakąś historię, musi być cierpliwy, a ja wyraźnie czułem, że coś ma w zanadrzu. Coś, co prędzej czy później przebije się na powierzchnię, a wtedy zacznie mówić. Nie naciskałem więc. Czasu mam sporo. Jestem samotny. Dlatego chodzę do pubu. Przyglądam się ludziom, wybieram, przysłuchuję rozmowom. A kiedy mi się znudzi, po prostu wychodzę.

– Pracuję na lotnisku – powiedział niespodziewanie. – Facet wyremontował samolot, taki stary dwupłatowiec. Oblatał go i przywiózł córeczkę. Chciał jej zrobić niespodziankę. Miała urodziny. Tylko że pies nie dał się uwiązać. Zerwał smycz i skakał dookoła samolotu. Facet nie mógł wystartować, no i zabrał psa ze sobą. Coś się tam wydarzyło na górze, silnik wysiadł czy co, w każdym razie zaczęli spadać. Wpadli w korkociąg i nie wiadomo jak, ale dziewczynkę z psem wyrzuciło z samolotu. Jakimś cudem facet opanował sytuację, chyba silnik zaskoczył w ostatnim momencie, zdołał dociągnąć samolot do lotniska i wylądował bezpiecznie. Trochę go tylko pogięło. Co się stało z dziewczynką i psem, nie wiedziano. To znaczy, wiedziano, co musiało się stać, ale żadnych zgłoszeń nie było. A przecież musieli gdzieś zlecieć. W końcu ich znaleziono...
– Dobry Boże – szepnąłem.
– Takie rzeczy się zdarzają – powiedział. – Niestety. Ale dziwne, że odkrycia dokonano kilkanaście kilometrów od miejsca, gdzie się to wszystko zdarzyło. Ta awaria. Do dziś nie potrafię zrozumieć...
Zamilkł nagle i potarł ręką czoło.
– Chyba bym się napił... – powiedział.
Zerwałem się pospiesznie.

Barman podał mi drinki i zapytał cicho: – Opowiedział panu tę historię, prawda?
Skinąłem głową. Barman westchnął: – To on był tym pilotem z córeczką i psem. Nie może się jeszcze pogodzić…
– Biedny człowiek – stwierdziłem ze współczuciem.
– Ano, biedny – przytaknął. – Żona rzuciła go zaraz po tym wydarzeniu. Odeszła razem z córką, a on świata poza nią nie widział.
– Z córką? – zdziwiłem się. – Myślałem, że zginęła?!
Barman popatrzył na mnie zaskoczony.
– Nie powiedział panu? Znaleźli ich. Dziewczynka siedziała na środku jakiejś łąki z psem na kolanach i wiła wianek z kwiatów. A wokół żywego ducha. Żadnych też domów, drzew, oczek wodnych, stogów siana, świadków... żadnych śladów. Niczego!
– Niemożliwe! – wytchnąłem.
– To nie wszystko – dodał, nachylając się do mnie tak, żeby nikt nie słyszał. – Kiedy ją znaleziono, powiedziała, że do głowy by jej nie przyszło, że ten pies potrafi latać.
– I on uwierzył?!
– Skądże! Kto by zresztą uwierzył?
– A pan? – zapytałem.
Wzruszył ramionami.
– A co mnie do tego. Ja bym tam o nic nie pytał. Uratowała się, no nie? To i wystarczy. Pan zresztą, widzę, też nie daje wiary – dorzucił sceptycznie.
– Kto wie, może i daję... – stwierdziłem powoli.
Wziąłem nasze drinki.

Facet przy stoliku podniósł głowę, popatrzył na mnie i odgadł:
– Powiedział panu, prawda? Ten barman. Więc co tu jeszcze kończyć...
Schylił się, potrząsnął linką uczepioną do poręczy krzesła i rzucił półgłosem: – Do nogi, Dedal.
Spod stołu wylazł nieduży pies, przeciągnął się, ziewnął i, szarpnięty smyczą, ruszył dziarskim truchtem za swoim panem.

Ledwo zdążył złożyć skrzydła.

Gorzki Dziad

Re: Dedal

#2 Post autor: Gorzki Dziad » 21 lis 2011, 13:39

Porypane, ale czyta sie.
Nie będę sie czepiał.
:bravo:

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Dedal

#3 Post autor: Miladora » 22 lis 2011, 0:36

Gorzki Dziad pisze:Porypane, ale czyta sie.
Pewnie, że porypane, Dziaduś. :tan:
Jak ja.

Buźka i :vino:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”