Polecam się na przyszłość – powiedział
i żadne z nich nie zauważyło, jak w kącikach
jego ust zarysował się cień ironicznego uśmiechu.
Sklepik
Mężczyzna przytrzymał drzwi, krzywiąc się lekko, gdy idąca za nim kobieta przystanęła na moment, obrzucając bacznym spojrzeniem swoje odbicie w szybie, podkreślone wyraźnie przez ciemne tło ściany.
– Myślałem, że ci się spieszy – powiedział.
Kobieta podniosła rękę do włosów, niespiesznym ruchem poprawiła jakiś kosmyk i minęła dłuższa chwila, nim raczyła odpowiedzieć.
– Spieszy – przyznała. – Ale nie aż tak, bym wróciła potargana. Przecież powiedziałam, że idę do fryzjera.
Nagle roześmiała się, uzmysławiając sobie komizm sytuacji.
– Właściwie... to nawet byłam – stwierdziła półgłosem, rzucając rozbawione spojrzenie na swojego partnera.
Ten jednak nie podzielał jej wesołości. Puścił drzwi i zbiegając po paru schodkach na ulicę, skierował się w stronę auta. Kobieta po raz ostatni spojrzała w szybę i ruszyła w ślad za nim.
„Ale drażliwy” – pomyślała cierpko, wsiadając do samochodu .
Mężczyzna mocował się ze starterem, lecz od samego początku widać było wyraźnie, że nie ma żadnych szans.
– Cholera! – zaklął. – Jestem najlepszym stylistą w tym mieście, a jeżdżę takim gratem!
Wysiadł i ze złością kopnął samochód.
– Może, gdybyś nie grał tyle... – wtrąciła kobieta z lekką ironią, lecz umilkła na widok spojrzenia, jakim ją obrzucił.
– Dlaczego nie wzięłaś auta? – spytał oskarżycielsko, mimo że sam jej to zasugerował, nie chcąc, by tak ekskluzywny model stał przed jego domem. Za bardzo rzucał się w oczy.
– Trudno, dzwoń po taksówkę – powiedziała kobieta, zbywając jego pytanie.
Mężczyzna popatrzył na nią ponuro.
– Zablokowali mi telefon – przyznał niechętnie.
– Znowu nie zapłaciłeś rachunku – skonstatowała obojętnie kobieta i sięgnęła do torebki.
Przez chwilę wpatrywała się w swoją komórkę.
– A ty znowu nie podładowałaś swojej – rzucił z ironią mężczyzna.
– Nie mamy wyboru – stwierdził po chwili. – Chodź, złapiemy taksówkę, żebyś zdążyła.
Ulice były jednak puste i tylko od czasu do czasu w oddali ukazywał się jakiś samochód.
– Idziemy! – zadecydował. – Może się trafi gdzieś po drodze.
Mijali kolejne przecznice, drobne uliczki prowadzące zdawałoby się donikąd, fasady domów w obrąbkach zieleni, i z wolna uświadamiać sobie zaczęli, że w tej dzielnicy oraz o tej porze, złapanie taksówki równe jest prawdopodobieństwu wygrania na loterii państwowej. Czyli w zasadzie żadne. Wreszcie kobieta miała dosyć.
– Czemu po prostu nie moglibyśmy wejść do jakiegoś sklepu i poprosić o przywołanie taksówki?! – spytała ze złością.
– Bo tutaj sklepy są równie rzadkie, jak taksówki – stwierdził oschle mężczyzna i przyspieszył kroku.
Kobieta zatrzymała się jednak i zaglądając w głąb najbliższej uliczki, starannie przepatrywać zaczęła kolejne bramy domów.
– Zaczekaj! – zawołała, dając znak ręką, żeby podszedł. – Widzisz? Tam, dalej… Jakby szyld… Sprawdzimy?
Mężczyzna skinął głową i wprawdzie dość niechętnie, lecz poszedł jednak za nią, starając się dorównać jej krokom. Przez moment miał wrażenie, jakby tamto coś, co miało być szyldem, oddalało się od nich, potem odczucie to zniknęło i nagle wyrosła przed nimi brama, w której nic nie zapowiadało obecności jakiegokolwiek sklepiku, chociaż on był tam niewątpliwie.
– Jakim cudem ujrzałaś szyld? – spytał mężczyzna. – Przecież tu nic nie ma!
Ale kobieta naciskała już klamkę solidnych, nabitych ćwiekami drzwi, na których mignęła im przelotnie oksydowana na ciemno tabliczka z napisem: Zakład świadczy usługi w zakresie…
Nie zatrzymując na niej wzroku, mężczyzna wszedł za kobietą do sklepu.
– Witam szanownych państwa – dobiegł ich cichy głos.
Zza eleganckiego biurka, lśniącego ciemną politurą, podniósł się wysoki starszy pan w dyskretnym garniturze. Szczupłą dłonią wskazał zapraszającym gestem dwa rzeźbione fotele, stojące na wprost niego.
Kobieta usiadła i odrzucając poły płaszcza, sięgnęła do torebki.
– Czym mogę służyć? – spytał uprzejmie ich rozmówca, pochylając się w błysku platynowej zapalniczki ku podnoszącej papierosa do ust kobiecie, podczas gdy mężczyzna, jakby zadowolony, że jego rola skończyła się wreszcie, odstąpił parę kroków w tył, rozglądając się wokół.
„Zdumiewające – przemknęło mu przez głowę. – Taki sklep w tej okolicy? Chociaż, to chyba nie sklep. Raczej firma. Ciekawe jaka...”.
Popatrzył jeszcze raz, upewniając się całkowicie, że ściany wyłożone intarsjowaną boazerią w kształcie rombów nie zawierały żadnych półek, szaf, prospektów ani reklam. Niczego. Tylko te lśniące powierzchnie, przetykane wplecionymi w nie ornamentami, z na przemian jasnego i ciemnego drewna.
– Owszem... – Dotarło nagle do niego. – Choć to, oczywiście, nie moja specjalność.
Podszedł do fotela.
Starszy pan uśmiechnął się pobłażliwie i mimo iż nie wykonał żadnego gestu, oboje, zarówno kobieta jak i mężczyzna, odnieśli wrażenie, że wszystko zostało już załatwione.
– A więc jaka jest pańska specjalność? – zapytał mężczyzna, by podtrzymać rozmowę.
– Kupuję, sprzedaję, przedłużam, skracam... – Starszy pan splótł palce i uśmiechnął się zagadkowo.
– Konfekcję? – zagadnęła obojętnie kobieta.
– Nie – odparł.
Spojrzał na swoje dłonie, potem na nich, i wyjaśnił uprzejmie: – Czas.
– Chyba się przesłyszałem! – roześmiał się mężczyzna. – Pan wybaczy... Czas?!
– Czas życia. – Starszy pan otworzył szufladę, wyjął z niej dwie duże karty oprawione w wytłaczaną skórę, po czym najnormalniej w świecie podał im je, pochylając się lekko nad powierzchnią biurka.
– Oto cennik, proszę – oznajmił spokojnie.
_______________________________________________________________________________________________
– Po co się wtrącałaś?! – Mężczyzna wsiadł do taksówki i ze złością strzelił drzwiami, przygniatając rąbek płaszcza. – Co cię napadło, żeby odkupić te moje pięć minut?! Prosiłem cię o to?!
– To pięć minut życia – przypomniała kobieta.
– Aleś ty naiwna! – Drwiąco wykrzywił się jej partner. – Myślisz, że to było serio? Ta umowa, podpisy? To wariat! Nie zauważyłaś? Tu tylko forsa była prawdziwa, a ja muszę mieć forsę!
– A... jeżeli... jednak? – spytała kobieta.
– No to co! Głupie pięć minut! Przecież jestem młody. Zresztą odkupiłaś je przecież...
Nagle mężczyzna spochmurniał.
– Nie prosiłem cię o to! – powtórzył dobitnie.
W oczach kobiety pojawił się chłód.
– W porządku – ucięła. – Nie musisz oddawać. To będzie moja inwestycja.
_______________________________________________________________________________________________
Oczywiście, tego nie można było przewidzieć.
Tej cysterny, która wpadłszy w poślizg, uderzyła całą swoją masą w ich samochód, przygniatając dach aż do przednich siedzeń. Przednich, tak więc taksówkarz, gdy udało mu się wyczołgać spod pogiętych blach, miał jeszcze parę minut czasu, nim wszystko wybuchło. Dokładnie pięć minut.
Zdążył uratować jedno z pasażerów.
A jakie to w końcu ma znaczenie, czy akurat kobietę...
________________________________________________________________________________________________
Usunięcie chochlika drukarskiego i dodanie linii.
Sklepik
Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.
ODPOWIEDZ
Posty: 5
• Strona 1 z 1
Wiadomość
Autor
Gorzki Dziad
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: Sklepik
#4 Post autor: Ewa Włodek » 22 lis 2011, 20:34
nooo, fajne! Lubię takie niespodziewane zakończenia...
I moc serdeczności wysyłam z uśmiechami
Ewa



I moc serdeczności wysyłam z uśmiechami
Ewa
Ewa Włodek
ODPOWIEDZ
Posty: 5
• Strona 1 z 1
Przejdź do
- WINDĄ W PRZYSZŁOŚĆ
- WYŻEJ, NIŻ ÓSME PIĘTRO
- ↳ TEKSTY Z GÓRNEJ PÓŁKI
- ↳ DNI LITERATURY
- ↳ DNI LITERATURY DZIECIĘCEJ
- UTWORY POETYCKIE
- ↳ WIERSZE BIAŁE I WOLNE
- ↳ TRADYCYJNE FORMY RYMOWANE
- ↳ OKRUCHY POETYCKIE
- ↳ RADOSNA TWÓRCZOŚĆ
- ↳ CYKLE POETYCKIE
- ↳ coobus
- ↳ Kalendarz
- ↳ EdwardSkwarcan
- ↳ intymny pamiętnik nastolatki
- ↳ skaranie boskie
- ↳ Napisy na słońcu
- ↳ INNE
- ↳ EKSTREMALNIE...
- ↳ MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI
- ↳ MÓJ TOMIK
- ↳ 411
- ↳ alchemik
- ↳ alegoria
- ↳ anastazja
- ↳ atoja
- ↳ Bożena
- ↳ bronmus45
- ↳ coobus
- ↳ Dante
- ↳ Elunia
- ↳ em_
- ↳ emelly
- ↳ Fałszerz komunikatów
- ↳ Gloinnen
- ↳ jabberwocky
- ↳ JSK
- ↳ ks-hp
- ↳ laura bran
- ↳ lczerwosz
- ↳ Malwina
- ↳ Mchuszmer
- ↳ Miladora
- ↳ Nalka31
- ↳ NathirPasza
- ↳ Nicol
- ↳ semiramida
- ↳ skaranie boskie
- ↳ Sokratex
- ↳ tea
- ↳ teo
- ↳ Tomek i Agatka
- UTWORY PROZATORSKIE
- ↳ OPOWIADANIA
- ↳ OKRUCHY PROZATORSKIE
- ↳ PROZA DOKUMENTALNA I PUBLICYSTYKA
- ↳ PROZA POETYCKA
- ↳ CIĄG DALSZY NASTĄPI
- ↳ 411
- ↳ Jakim
- ↳ Alicja Jonasz
- ↳ Wirtualny szczur
- ↳ Świerszcz w trawie
- ↳ Powrót na wrzosowisko
- ↳ Ekspres do kawy
- ↳ Elunia
- ↳ Ponidzie
- ↳ lacoyte
- ↳ Ślepe zło
- ↳ Lucile
- ↳ W cieniu arkad
- ↳ violka
- ↳ Arystokrata
- ↳ zdzichu
- ↳ Świat według Zdzicha
- ↳ W oleandrach
- INNE RODZAJE TWÓRCZOŚCI
- ↳ DRAMAT
- ↳ DRAMATY W ODCINKACH
- ↳ zdzichu
- ↳ Zima wasza, wiosna nasza
- ↳ pallas
- ↳ Ciemne wieki, czyli co w baśni piszczy
- ↳ UTWORY DLA DZIECI
- ↳ AUREA DICTA
- ↳ TŁUMACZENIA
- ↳ Poezja
- ↳ Proza
- ↳ PIOSENKA DOBRA NA WSZYSTKO
- ↳ LITERATURA ZAANGAŻOWANA
- ↳ POLITYCZNE ECHA
- ↳ MODLITEWNIK (NIE TYLKO) LITERACKI
- ↳ TWÓRCZOŚĆ OKOLICZNOŚCIOWA
- ↳ WSPOMNIENIA O TYCH, KTÓRYCH JUŻ NIE MA
- ↳ UTWORY KU CZCI
- ↳ BEZ TRZYMANKI
- SZTUKA WIZUALNA
- ↳ GRAFIKA
- ↳ FOTOGRAFIA ARTYSTYCZNA
- ↳ MALARSTWO, RYSUNEK
- ↳ SZTUKA UŻYTKOWA
- ↳ NASZE NAJLEPSZE
- ↳ POEZJA
- ↳ PROZA
- ↳ KOMENTARZE
- ↳ RECENZENCI
- ↳ STARE WYBORY
- ↳ WARTO PRZECZYTAĆ
- DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ
- ↳ LITERATUROZNAWSTWO
- ↳ JĘZYKOZNAWSTWO
- ↳ KĄCIK PORAD
- ↳ JAK PISAĆ DOBRE WIERSZE
- ↳ JAK PISAĆ DOBRĄ PROZĘ
- WRZUĆ NA LUZ
- ↳ LAURKI
- ↳ ULUBIONE
- ↳ PIOSENKI Z TEKSTEM
- ↳ GRY I ZABAWY
- ↳ MOIM SKROMNYM ZDANIEM
- ↳ WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE
- SPIĘCIA
- ↳ KONKURSY
- ↳ POJEDYNKI
- ↳ MAŁY TURNIEJ POJEDYNKÓW
- ↳ ARCHIWUM MTP
- ↳ FOLDERY PRYWATNE
- ↳ 4hc
- POKOJE DYSKUSYJNE
- ↳ PRZEDPOKÓJ
- ↳ POKÓJ GOŚCINNY
- ↳ ZANIM WEJDZIESZ NA ÓSME PIĘTRO