Wieczyste użytkowanie

Apelujemy o umiar, jeśli chodzi o długość publikowanych tekstów.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Gorzki Dziad

Wieczyste użytkowanie

#1 Post autor: Gorzki Dziad » 22 lis 2011, 13:05

Wieczyste użytkowanie

Dzień był, chłodny, wilgotny. Po niebie przewalały się szare chmury. Czasami tylko wyglądało słońce rozjaśniając na chwilę ponurą jak na tę porę roku atmosferę majowego dnia.
Dziadzia siedział na kanapie w salonie, rozmamłany trochę, przykryty kocem, tępo wpatrzony w świecące oczko elektrycznego piecyka, jakby się chciał ogrzać od jego blasku.
Byłem w podłym nastroju. Co za maj w tym roku u licha.
Dochodziła czternasta. W kuchni gotował się obiad, żona i córka niedługo miały wrócić do domu. Wyszedłem na chwilę na ganek.
Zobaczyłem przed domem po drugiej stronie ulicy szarą zjeżdżoną trochę limuzynę. Ktoś siedział za kierownicą. Nie lubię takich parkujących przed moim domem. Uliczka u nas wąska, wyjazd z garażu taki blokuje, a poza tym to nie wiadomo po co stoi.
Obserwuje może? Nasze dwie sąsiadki zdecydowanie przeganiają takich klientów z wielką determinacją. To dwie samotne kobiety – matka i córka. Rozwódka i stara panna.
Jedna na emeryturze, druga na rencie.
Problemów żadnych, cale życie na okrągło ze sobą, wszystko co sobie miały do powiedzenia już dawno zdążyły powiedzieć. Co takie mają robić.
Obserwują sąsiadów i życie osiedla. Tak na okrągło.
Niech się tylko pokaże na ulicy nietypowy samochód, albo ktoś obcy podejrzanie długo zatrzyma się przed ich domem. Zaraz wiedzą i reagują!
Nie ulega wątpliwości. Nasze osiedle to wiocha.
Wszyscy chyba wszystko o sobie wiedzą.
Że też sąsiadki żadnej nie ma teraz pod ręką. Ta ich dociekliwość ma jednak swoje zalety.
Już miałem wrócić do domu żeby zajrzeć do garnka czy się w nim co nie przypaliło. Wejście z ganku do domu wiedzie przez wąski korytarzyk.
Ten korytarzyk to osobna historia. Wąski, niewygodny i zupełnie do niczego niepotrzebny.
Wystarczyłoby wyburzyć ściankę działową, zlikwidować jedne drzwi i poszerzyć w ten sposób aneks kuchenny, no ale w tej sprawie nie ma ciągle zgodności w rodzinie.
Zabudowałem ganek po to, aby zlikwidować ten koszmarny korytarzyk. Wymurowałem ścianki, wstawiłem drzwi, okna, a kiedy ganek był gotowy, żona nie chciała się za nic w świecie zgodzić na wyburzenie tej ścianki i w efekcie wchodzimy do domu przez troje drzwi.
Jak do twierdzy. Zdążyłem się jednak do tego przyzwyczaić i tak jak kiedyś przeszkadzał mi korytarzyk, tak teraz czasem się zastanawiam po cholerę mi był ten ganek.
Same okna kosztowały mnie kilka tysięcy złotych. Za te pieniądze mogłem zrobić coś innego, na przykład wybudować drugi korytarzyk.
Zanim się odwróciłem aby wejść do mieszkania, z limuzyny wygramolił się zażywny jegomość i zapukał do moich drzwi.
Diabli nadali pewnie znowu jakiegoś dystrybutora, lub ankietera.
Otworzyłem mu drzwi i spojrzałem na niego badawczo.
On się uśmiechnął do mnie – jakoś tak sztucznie.
Wyjął teczkę spod pachy i zajrzał w papiery.
Przeczytał adres, wymienił moje imię i nazwisko spoglądając na mnie pytająco. Potwierdziłem, że tak.
Jestem poborcą z urzędu miejskiego – powiada.
Nie zapłacili państwo kolejnej raty za przekształcenie wieczystego użytkowania w prawo własności. Ach „jeszcze jedna miska flaków” jak mawiała moja babcia. Najchętniej wypchnął bym go za drzwi, albo wystawił na parapet, chociaż był dość masywny. Niestety, trzeba zachować się godnie, aby nie napytać sobie biedy. Co z nim zrobic?
Nagle zdałem sobie sprawę tego, że w tym nieszczęsnym ganku stoi jakiś prowizoryczny stół i ławka do siedzenia.
No jasne!
Nie wpuszczę tego urzędasa do domu. Taki ganek to jednak dobra rzecz.
Idealne miejsce na przyjmowanie w nim choćby komorników.
Wyprosić takiego nie wypada jak pierwszego lepszego dystrybutora, czy szwendających się doradców klienta, kaznodziejów promocji, lub głosicieli jeszcze jednej najsłuszniejszej religii, bo można mieć kłopoty. Poskarży się taki, notatkę napisze, że mu utrudniono czynności i nowy problem. Ale do mieszkania go wpuszczać nie muszę.
Zresztą mój domek tylko z wierzchu taki ładny.
Wewnątrz oprócz rozmemłanego dziadzia jest parę innych rzeczy drażniących poczucie estetyki. Lepiej żeby komornik tego nie oglądał.
Poza tym nie daj Boże wpadnie mu w oko jakiś wartościowy przedmiot zechce mi go „zająć” na poczet tych nieszczęsnych zaległości.
No i mój dziadzia mógłby się niepotrzebnie zaniepokoić, a po co mu to.
Jego starość i niedołęstwo to wystarczający powód do niepokoju.
Tak jest, pogadam z tym komornikiem w ganku. chłodno dziś wprawdzie trochę, ale nieźle podtuczony, obrośnięty tłuszczem komornik powinien to jakoś znieść.
Ten gatunek jest wyjątkowo odporny na wszelkie niewygody i zakręty historii.
Twórcy poprzedniego najsłuszniejszego podobno pod słońcem ustroju wymyślili to wieczyste użytkowanie chyba specjalnie dla takich jak ten.
Nieraz zastanawiałem się, jak w ustroju budowanym na ideologii zakładającej nieuchronną przemijalność wszystkiego co istnieje, uchowało się tyle elementów wieczystych i ponadczasowych. Wiecznie żywe idee to pestka przy wieczystym użytkowaniu.
Wbrew pozorom wcale nie chodziło o wieczność. Twórcy tego karkołomnego pojęcia określili czas trwania owej „wieczności” na 99 lat.
Racja! W tym sposobie myślenia, nawet wieczność powinna mieć swój koniec.
Jak na ironię jedyny sprawiedliwy system, w którym wymyślono owo użytkowanie, nie dotrwał nawet owych magicznych 99 lat. Zawalił się pod własnym ciężarem mniej więcej w połowie owej wieczności. Pozostawił jednak po sobie owo wieczyste użytkowanie i koszmarną biurokrację ciężką i nieruchawą jak przedwojenna lokomotywa.
Patrząc na mojego komornika, odniosłem wrażenie, że zniósłby w tym ganku nawet syberyjskie mrozy i nie odstąpił od swoich czynności.
Wskazałem mu miejsce przy stole. Rozłożył te swoje papierzyska, wypisał dla mnie wezwanie do stawienia się w ich biurze „celem uiszczenia”.
Pożegnałem go z ulgą i wróciłem do mieszkania.
W kuchni bulgotała zupa, dziadzia w niedbałej pozie chrapał na kanapie.

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Wieczyste użytkowanie

#2 Post autor: Miladora » 22 lis 2011, 15:36

Dobra, życiowa historyjka, Dziaduś. Sprawna i całkiem interesująca.
Migawka z pewnej codzienności zakłóconej lekkim absurdem komorniczym. ;)

A co do wykonania, to korepetycje z przecinków by Ci się przydały. ;)

Parę uwag i przykładów przecinkowych:
- Czasami tylko wyglądało słońce(,) rozjaśniając na chwilę ponurą(,) jak na tę porę roku(,) atmosferę majowego dnia.
- Zobaczyłem przed domem po drugiej stronie ulicy szarą(,) zjeżdżoną trochę limuzynę.
- przed domem/przed moim domem – powt.
- a poza tym(,) to nie wiadomo(,) po co stoi.
- cale życie – całe
- nietypowy samochód, albo ktoś obcy – przed „albo/lub” nie stawia się przecinków.
- Już miałem wrócić do domu(,) żeby zajrzeć do garnka(,) czy się w nim – przed „żeby/że” są przecinki, wyjątek „mimo że” itp.
(-) Jestem poborcą z urzędu miejskiego – powiada. (-) Nie zapłacili państwo kolejnej raty za przekształcenie wieczystego użytkowania w prawo własności. – tę kwestię daj z myślnikami, a: „Ach „jeszcze jedna miska flaków”…” od nowej linijki.
- czas trwania owej „wieczności” na 99 lat. – w prozie pisze się słownie liczby.
- wypchnął bym go za drzwi, - wypchnąłbym.

No to zdrowie :beer:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Gorzki Dziad

Re: Wieczyste użytkowanie

#3 Post autor: Gorzki Dziad » 22 lis 2011, 16:56

Wieczyste dzięki za lekturę i komentarz :) :ok: :vino:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OPOWIADANIA”