od początku
w poprzednim odcinku
Hibernacja
Zostaw książki na terrarium, powiedział Piotr, zapiął kurtkę i wyszedł. Teresa poczekała, aż zamknie za sobą drzwi i wróciła do pokoju syna. Odruchowo poprawiła narzutę i podniosła z podłogi kilka zmiętych rachunków.
Pokój był rozpaczliwie pusty od czasu, gdy Piotr wyniósł na strych stare, dziecinne meble. Teresa przypomniała sobie, jak wieczorami ślęczała na projektem – meble miały pasować do długiego, wąskiego pokoju na trzecim piętrze bloku z wielkiej płyty.
Starannie rozliczała wysokości, długości, pilnując, by zgadzała się ilość półek, miało być wszystkiego po równo – dwa biurka, dwie szafki na ubrania, parzysta ilość szuflad.
Terrarium, również zaprojektowane przez Teresę stanęło na półce, ze starannie urządzonym wnętrzem, korzeniami, gładkimi kamieniami i trójką lokatorów. Pojawiło się w okresie, gdy chłopców przestały bawić rybki, zresztą zmienianie wody było dość kłopotliwe, przy tej okazji przepadało sporo ryb, a największa ze wszystkich – jednooka welonka pożerała mniejsze towarzyszki zapewne by poradzić sobie ze stresem.
Na początku chłopcy kłócili się, kto ma porządkować niewielki zbiornik, ale w końcu wszystko spadło na Teresę.
I kiedy jednooka welonka pożarła ostatnią czarną molinezję w domu pojawiły się gekony. Jednego Jonasz – jak to Jonasz – kupił, bo nie wiedzieć czemu gekon był przeceniony. Przyniósł zatem „ gekona z przeceny ” i za kilka dni w terrarium przybył drugi mieszkaniec, mały szary, niepozorny, za to obdarzony niezwykłą umiejętnością zaciskanie delikatnych, rogowych szczęk na ludzkim uchu, na którym zwisał potem na kształt wielkiego kolczyka. Sztuczkę tą demonstrowano przy każdej możliwej okazji i wszystko w domu, nagle zaczęło kręcić się wokół gekonów.
Teresa jako pierwsza dała ponieść się ogólnemu nastrojowi i w ciągu kilku tygodni powstała seria komiksów, których bohaterami byli ulubieńcy chłopców.
U schyłku lata w terrarium pojawił się ostatni lokator, gekon szyszkowy. Każdy dzień zaczynał się od wizyty w terrarium. Sprawdzano temperaturę, podawano pokarm – larwy mącznika i świerszcze. Co do tych ostatnich Teresa nie była specjalnie przekonana. Prawdę powiedziawszy było jej to zupełnie obojętne do chwili gdy w środku nocy usłyszała nieśmiałe ćwierkanie.
Usiadła na łóżku i zaczęła nasłuchiwać. Ćwierkanie dochodziło z małego, wąskiego pokoju chłopców. Wstała i najciszej jak się dało wyszła z sypialni. Ćwierkanie dochodziło z terrarium.
Teresa co prawda słyszała o śpiewających bekonach, ale żaden z mieszkańców terrarium nie należał do tego gatunku. Zapaliła nocną lampkę i dotarła do półki na której stało terrarium.
Wstrzymując oddech zajrzała do środka.
Na płaskim kamieniu, tym samym, na którym co rano sypano pękate białe robale siedział świerszcz bez jednej nogi. Drugą pocierał o odwłok nieświadomy, że pod skorupą orzecha kokosowego śpią trzej mieszkańcy terrarium.
Teresa zgasiła światło i wyszła z pokoju. Kiedy naciągała na siebie koc ćwierkanie ustało.
…stojąc w pokoju Piotra miała przed oczyma beznogiego świerszcza. Od czasu, kiedy odszedł ostatni mieszkaniec terrarium mieszkanie stało puste, na dnie leżała warstwa piasku, a kamień tkwił dalej na swoim miejscu. Skorupa orzecha kokosowego pochylona na bok ziała pustką.
Pierwszy opuścił terrarium szary gekon murowy, ten sam, który wczepiał się w ucho. Zwiał, kiedy Teresa malowała pokój, ktoś przesunął w bok szybę zamykającą terrarium i uciekł zapewne przez tą właśnie szparę. Najprawdopodobniej padł ofiarą jakiejś wrony tego samego dnia, ale Teresa długo snuła opowieść o wędrówkach Skorupy ( bo takie imię nadali mu chłopcy z racji jego upodobań do przesiadywania w skorupie orzecha ) po okolicy i prawie sama uwierzyła w to, że mały, dzielny gekon przezywa tyle nieprawdopodobnych przygód.
Gekon szyszkowy zdechł siedząc na kawałku konara w kącie terrarium i to, że jest martwy odkryli, kiedy okazało się, że w miejscu oczu pozostały małe, puste otworki.
Najdłużej żył gekon z przeceny. Wzorowo przeszedł kilkanaście wylinek i na koniec coś wyrosło mu w brzuchu. Zaprzyjaźniony weterynarz orzekł, że jest to nowotwór i po kilku dniach gekon zdechł. Pochowano go obok innych zwierząt, pod ścianą domu.
Teresa przypomniała sobie małe jeże o mlecznych, miękkich kolcach, jaskółkę, żółwie stepowe i starego psa teściowej, który nie usłyszał nadjeżdżającego samochodu i którego Jonasz musiał dobić. Nie chciała pytać, w jaki sposób to zrobił, nie mogąc pozbyć się wizji łyżki do opon.
Położyła książki na szklanej płycie zamykającej terrarium i zapaliła papierosa.
Za ścianą pod brudną kołdrą naciągnięta na głowę spał Tobiasz, którego nie mogła w żaden sposób dobudzić.
Umieramy, powiedziała do psa, który potakująco pokiwał głową.
Dlaczego się dziwisz, zdawały się mówić jego brązowe oczy. Prędzej czy później każdemu się to przydarzy.
Ten dom jest jak puste terrarium, pomyślała wychodząc na ganek. Umieramy, to tylko kwestia czasu, kiedy ktoś zauważy, że wyschły nam oczy.
Ślady jej obcasów na śniegu przypominały tropy sarny, gdy szła przez ogród w biel, mróz i wszystko, co jeszcze mogło ją spotkać.
Kraków 22.02.2013
cdn.
ŁOWCY CHMUR cz. III - Hibernacja
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 413
- Rejestracja: 06 lis 2011, 22:15
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: ŁOWCY CHMUR cz. III - Hibernacja
Na twoim miejscu popracowałbym nad tym akapitemtea pisze:…stojąc w pokoju Piotra miała przed oczyma beznogiego świerszcza. Od czasu, kiedy odszedł ostatni mieszkaniec terrarium mieszkanie stało puste, na dnie leżała warstwa piasku, a kamień tkwił dalej na swoim miejscu. Skorupa orzecha kokosowego pochylona na bok ziała pustką.
Strasznie dużo tu stania i pustki. Powtarzają się do znudzenia.
No i ten początek od wielokropka... Niby wiem dlaczego, ale wygląda to fatalnie.
Może powrót do głównego wątku zapisać inaczej?
Np. Teraz, stojąc w pokoju (...)?
Poza tym jeśli mieszkanie stało puste i w tym samym zdaniu na dnie leżała warstwa piasku, to na dnie czego ona leżała? Mieszkania, czy terrarium? Mam wątpliwości.
Gdybym układał ten akapit, zrobiłbym to tak:
Teraz, stojąc w pokoju Piotra, miała przed oczami beznogiego świerszcza. Od czasu, kiedy odszedł ostatni lokator terrarium, mieszkanie wyludniło się, można było odnieść wrażenie, że całe zalega warstwa piasku, że zieje otchłanią, jak przewrócona skorupa orzecha. Tylko Teresa tkwiła w miejscu, niczym nieruchomy kamień.
To tylko sugestia, pomyśl jednak o zmianie.
Teraz o całości.
To bardzo głęboki tekst, Zmusza do myślenia, powoduje refleksję.
Rzadko się dziś zdarza, żeby przy czytaniu widzieć opisywane miejsca, ludzi, sytuacje. Twoja opowieść uruchamia wyobraźnię. Szkoda, że dobre wrażenie psują literówki, bądź błędy, o jakich napisałem wyżej.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Dorota Karin
- Posty: 487
- Rejestracja: 11 wrz 2013, 18:00
- Lokalizacja: Łódź
Re: ŁOWCY CHMUR cz. III - Hibernacja
,,...Ten dom jest jak puste terrarium, pomyślała wychodząc na ganek. Umieramy, to tylko kwestia czasu, kiedy ktoś zauważy, że wyschły nam oczy." - nic dodać, nic ująć



