do początku
w poprzednim odcinku
Przychodziła tutaj co dzień. Niezależnie od pogody zawsze zamawiała to samo, kawę i napoleonkę. Pojęcie przerwy na lunch nie istniało dla Scholastyki. Czas to pieniądz, mawiała, współczując koleżankom, które zajęte wychowaniem dzieci, rezygnowały z ambicji zawodowych. Pracowała nawet tutaj, w małej kawiarni na rogu dwóch najruchliwszych ulic w mieście. Aromat małej czarnej parzonej właśnie w tym miejscu, nigdzie indziej, działał na Choli, jak nazywali ją pieszczotliwie przyjaciele, w szczególny sposób. Wyzwalał w niej niezwykłą kreatywność, a niepowtarzalny smak napoleonki był przysłowiową "kropką nad i". Jedno bez drugiego nie mogłoby istnieć, traciło swą tajemną moc. Każdego dnia o godzinie trzynastej Scholastyka wchodziła do kawiarni, rzucała zdawkowe "dzień dobry", siadała przy stoliku w kącie sali i nie zwracając uwagi na otoczenie, zagłębiała się w dokumenty. Gdy podchodziła do niej kelnerka ze smakowitym zamówieniem, czar zaczynał działać. To właśnie wtedy, pijąc kawę i delektując się ciastkiem, wpadała na genialne pomysły. Szef obdarzył ją szczególnymi względami, wkrótce ze stanowiska asystentki awansowała, przejmując biurko głównej księgowej firmy.
W środę, jak co dzień, Scholastyka przyszła do kawiarni i zajęła ulubione miejsce, ale tym razem nie było jej dane zająć się pracą.
- Czy mogę się dosiąść? - Usłyszała męski, nieco zachrypnięty głos.
- Jest tyle wolnych stolików - odpowiedziała zirytowana, nie podnosząc oczu znad dokumentu.
- Scholastyko - kontynuował mężczyzna bez cienia zażenowania - mam dla pani propozycję. Myślę, że to będzie dobry interes dla nas dwojga.
Słysząc własne imię, spojrzała z zaciekawieniem na nieznajomego. Miał ciemne, lekko szpakowate włosy i orzechowe oczy.
Odniosła wrażenie, że gdzieś już się spotkali. Może to były klient, pomyślała, wskazując mężczyźnie krzesło naprzeciwko. Miała pamięć do liczb, nie do twarzy. Liczbom ufała, ludziom nie, zbyt często oszukiwali.
- Zaintrygował mnie pan - powiedziała. - Mam niewiele czasu. Słucham...
- Te informacje na pewno panią zaciekawią - szepnął, rozglądając się na boki.
O tej porze przy stolikach siedzieli tylko stali bywalcy kawiarni, ci, którzy korzystając z przerwy w pracy, przychodzili do lokalu na kawę i ciastko. W milczeniu delektowali się smakiem aromatycznego płynu, obserwując przez szybę miejski ruch. Nikt nie zwracał uwagi na siedzącą w kącie sali parę. Mimo to mężczyzna spoglądał na nich podejrzliwie.
- Jest pan bardzo tajemniczy - odparła zniecierpliwiona. - Po co te podchody? Do rzeczy! O co chodzi?
- Jak pani sobie życzy. - Uśmiechnął się uprzejmie i zerknąwszy na zegarek, rzekł: - Za dokładnie dwadzieścia jeden minut, trzydzieści cztery sekundy po wyjściu z tej kawiarni pani życie się skończy...
A więc tym razem intuicja zawiodła. Scholastyka, zdając się na nią, zaprosiła do stolika szaleńca, który nie dość, że zabiera jej cenne minuty, to jeszcze zatruwa głowę swoimi chorymi wizjami.
- Niech pan mami kogoś innego - powiedziała stanowczo. - Nie mam czasu wysłuchiwać tych bzdur. Proszę odejść, bo wezwę policję.
Mężczyzna opuścił głowę i siedział przez chwilę nieruchomo, potem spojrzał na nią uważnie. W jego oczach nie spostrzegła szaleństwa, były smutne.
- Widzi pani kobietę siedzącą przy drzwiach?
Mimowolnie podążyła wzrokiem we wskazanym kierunku.
- Tak, tę, która czyta książkę. Jest w ósmym miesiącu ciąży. Urodzi Janka. Raz w tygodniu wymyka się z domu pod pretekstem wizyty u lekarza i przychodzi tutaj, aby poczytać, zjeść szarlotkę, wypić kawę, zapomnieć o mężu nieudaczniku - szepnął. - Za chwilę zapłaci, wyjdzie z kawiarni, siądzie do samochodu, ruszy z parkingu i odjedzie do domu. W czasie podróży zorientuje się, że zapomniała zabrać ze stolika zakładkę do książki, bardzo cenną pamiątkę po matce, srebrnego smoka z pękiem łańcuszków. Oczywiście zawróci...
- Proszę przestać! Nie wierzę w takie farmazony! - przerwała mu i zaśmiała się ironicznie. - Cholerny jasnowidz! To może powie mi pan, jak mój szef zareaguje, gdy przedstawię plan ograniczenia wydatków na wyjazdy służbowe?
- Nie zdąży wyhamować... - głos mu zadrżał. - Umrze w szpitalu. Nigdy się nie dowie, że przed zapłaceniem rachunku nieświadomie wsunęła zakładkę do kieszonki marynarki i tak naprawdę ma ją przy sobie w momencie, gdy wraca w pośpiechu do kawiarni. Nigdy nie przytuli cudem uratowanego Janka. Nie powinna wracać... Pani może to zmienić! Scholastyko, na miłość boską, proszę z nią porozmawiać albo wyjść stąd o innej porze niż zazwyczaj. Ocal siebie i ją! Zrób to dla tego dziecka, które będzie wzrastało bez matki!
Słuchała z niedowierzaniem. Nieznajomy nakręcał się coraz bardziej. Na jego bladej twarzy wykwitły rumieńce, oczy błyszczały od łez, a ręce drżały. Powinna się wycofać, zapłacić, wyjść! Nie, to może przynieść pecha... Jeszcze piętnaście minut.
- A pan? - zapytała bardziej dla uspokojenia mężczyzny niż z ciekawości. - Dlaczego pan jej nie ostrzeże, nie zatrzyma?
- Mogę rozmawiać tylko z panią - odparł ze smutkiem. - Staram się przekonać panią od wielu lat, niestety bezskutecznie. Po nieudanej próbie zawsze wracam do tego samego punktu w czasie. Za każdym razem scenariusz powtarza się. Umieracie obydwie w chwili, gdy przychodzę na świat... To jedyna pamiątka po matce...
Scholastyka ujrzała w dłoni mężczyzny srebrną zakładkę do książki. Była tak piękna, że kobieta zadrżała z zachwytu.
Tego dnia nie wróciła do biura. Po mieście lotem błyskawicy rozeszła się wieść o tragicznym wypadku samochodowym, w którym zginęły dwie kobiety. Jedna z nich była w ósmym miesiącu ciąży. Na szczęście, dzięki szybkiej interwencji lekarzy, dziecko udało się uratować.
w następnym odcinku
Smoczy język cz.8 - Scholastyka
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Smoczy język cz.8 - Scholastyka
Ostatnio zmieniony 18 lis 2016, 15:51 przez Alicja Jonasz, łącznie zmieniany 8 razy.
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- pallas
- Posty: 1554
- Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33
Re: Smoczy język cz.8 - Scholastyka
Zatkało mnie, świetnie wciągasz czytelnika bohaterów dwóch Scholastyka i tajemniczy gość, może z przyszłości, a może to Janek syn kobiety. Świetne dialogi i opisy, które pokazują wielka, że aż wyobraźnia szaleje. Od razu mi się Wells mi się, kojarzy może nieznajomy ją czytał Wehikuł Czasu. Smutna historia, ale takie są piękne, ludzie się śpieszą, za dużo pracują, nie potrafią czasem porozmawiać z drugim człowiekiem, a może o zmienić wiele, dzisiaj to częściej występuję,
a wyroku śmierci się nie zmieni, taki jakby los, albo rzeka która wpada do morz, zmienia się i ma wiele koryt meandrów, zmieniając jej bieg i tak wpadnie do morza, może w innym miejscu, ale wpłynie do zbiornika wodnego i takie jest życie, błędów nie widzę, Gorgiasz na pewno pomoże.
Piotr
Świetne masz te opowiadania.
a wyroku śmierci się nie zmieni, taki jakby los, albo rzeka która wpada do morz, zmienia się i ma wiele koryt meandrów, zmieniając jej bieg i tak wpadnie do morza, może w innym miejscu, ale wpłynie do zbiornika wodnego i takie jest życie, błędów nie widzę, Gorgiasz na pewno pomoże.
Piotr

Świetne masz te opowiadania.

Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
/Dante Alighieri - Boska Komedia/
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Smoczy język cz.8 - Scholastyka
No i wykrakałeś.błędów nie widzę, Gorgiasz na pewno pomoże.

No nie... To imię!Pojęcie przerwy na lunch nie istniało dla Scholastyki.

To samotne „i” na końcu wygląda rzeczywiście bardzo samotnie. Może: a niepowtarzalny smak napoleonki był przysłowiową „kropką nad i”.a niepowtarzalny smak napoleonki był przysłowiową kropką nad i.
„Scholastyka” niepotrzebna.Gdy podchodziła do niej kelnerka ze smakowitym zamówieniem, czar zaczynał działać. To właśnie wtedy, pijąc kawę i delektując się ciastkiem, Scholastyka wpadała na genialne pomysły.
Dwa „się” w jednym zdaniu.W środę, jak co dzień, Scholastyka pojawiła się w kawiarni i zajęła ulubione miejsce, ale tym razem nie było jej dane zająć się pracą.
I zaraz będzie trzecie.
„znad”nie podnosząc oczu z nad dokumentu.
Przecinek do usunięcia.- Zaintrygował mnie, pan - powiedziała.
Kropka po „życzy”.- Jak pani sobie życzy - Uśmiechnął się uprzejmie i zerknąwszy na zegarek, rzekł:
„Scholastyka” do usunięcia. Względnie: „spojrzał na nią”Mężczyzna opuścił głowę i siedział przez chwilę nieruchomo, potem spojrzał na Scholastykę uważnie.
„się”Nieznajomy nakręcał się coraz bardziej. Na jego bladej twarzy pojawiły się rumieńce, oczy błyszczały od łez, a ręce drżały. Powinna się wycofać, zapłacić, wyjść!
Jedna kropka, albo trzy.Umieracie obydwie w chwili, gdy przychodzę na świat..
Bardzo dobre. Umiejętnie zbudowałaś nastrój. Doskonale się czyta.
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Smoczy język cz.8 - Scholastyka
Gorgiaszu, dziękuję za korektę. Wyłapałeś błędy, których ja nie dostrzegam. Scholastyka, mmm... nie mogłam się oprzeć:)
-- 16 lut 2016, 8:01 --
Piotrze, dziękuję za wizytę i opinię o tym tekście:)
-- 16 lut 2016, 8:01 --
Piotrze, dziękuję za wizytę i opinię o tym tekście:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
Re: Smoczy język cz.8 - Scholastyka
Witaj Alicjo,
utwór jest niedopracowany, brakuje wykonania.
Nie wiadomo skąd wziął się ten facet, podróżuje w czasie, czy jak? Jak podróżuje, w jaki sposób? Niedopracowane. Nie wiadomo dlaczego może rozmawiać tylko ze Scholastyką. Pomysł też nie jest nowy, chociaż można by go ubrać w jakąś nowość. W tematyce fantastycznej jest duże pole do popisu, trzeba by fantastyką wyjaśnić fantastykę póki co jest zbyt sucho, zbyt szybko. Stać Cię na dużo więcej.
Może niech ona będzie zmęczona i uśnie przy stoliku, bo np. była obciążona pracą i niechcący jej się zasnęło na chwilę, niech jej się przyśni ten facet, niech jej wyjaśni, że we śnie potrafi przenosić się w czasie, ale w snach nikt go nie słucha.
Po drugie, z ciekawości, na miejscu bohaterki bym sprawdził, czy szaleniec mówi prawdę, bo co by mi szkodziło. Może jeśliby go posłuchała i to by się nie wydarzyło, mogłoby "przyatakować" na następny dzień, z racji "nieodwlekalności" np. itd. motyw braku ucieczki przed losem itd. Może dodaj jakieś nowe elementy, rozbuduj, dodaj "logikę fantastyczną".
Pozdrawiam

utwór jest niedopracowany, brakuje wykonania.
Nie wiadomo skąd wziął się ten facet, podróżuje w czasie, czy jak? Jak podróżuje, w jaki sposób? Niedopracowane. Nie wiadomo dlaczego może rozmawiać tylko ze Scholastyką. Pomysł też nie jest nowy, chociaż można by go ubrać w jakąś nowość. W tematyce fantastycznej jest duże pole do popisu, trzeba by fantastyką wyjaśnić fantastykę póki co jest zbyt sucho, zbyt szybko. Stać Cię na dużo więcej.
Może niech ona będzie zmęczona i uśnie przy stoliku, bo np. była obciążona pracą i niechcący jej się zasnęło na chwilę, niech jej się przyśni ten facet, niech jej wyjaśni, że we śnie potrafi przenosić się w czasie, ale w snach nikt go nie słucha.
Po drugie, z ciekawości, na miejscu bohaterki bym sprawdził, czy szaleniec mówi prawdę, bo co by mi szkodziło. Może jeśliby go posłuchała i to by się nie wydarzyło, mogłoby "przyatakować" na następny dzień, z racji "nieodwlekalności" np. itd. motyw braku ucieczki przed losem itd. Może dodaj jakieś nowe elementy, rozbuduj, dodaj "logikę fantastyczną".
Pozdrawiam

- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Smoczy język cz.8 - Scholastyka
Karolku, zostawię utwór na razie w takiej formie, nie chcę niczego dopowiadać, wszystko ma być właśnie tak zarysowane. Dziękuję za odwiedziny:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak