jak napisałem szatańskie wersety (I) - Michał Anioł

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
AS...
Posty: 989
Rejestracja: 07 lis 2011, 22:57
Lokalizacja: Kraków

jak napisałem szatańskie wersety (I) - Michał Anioł

#1 Post autor: AS... » 25 lis 2012, 16:29

przez przypadek. Usłyszałem kiedyś anegdotę o Michale Aniele: godzinami wpatrywał się
w marmurowy cios, a zapytany - co robisz? - odpowiedział krótko - rzeźbię.
Początkowo sądziłem, że mistrz planuje każdy ruch. W myślach mierzy kąty i siłę,
z jaką dłuto powinno uderzyć w kamień, ale coś mi nie pasowało do takiej interpretacji.
Przecież mistrzowie kierownicy nie zastanawiają się nad techniką jazdy, nie myślą
kiedy mają nacisnąć gaz, sprzęgło czy hamulec.
Płynnie pokonują trasę i wygrywają mordercze wyścigi.
Klasa Michała Anioła zdawała się wykluczać techniczny sens jego rozmyślań.
O czym więc myślał Michał Anioł?

I wtedy mnie olśniło.

Kamień był przestrzenią, w której uwięziono tysiące niestworzonych postaci.
Każda z nich oczekiwała na urzeczywistnienie, a mistrz dokonywał trudnego wyboru.
Mógł z marmurowego bloku wyrzeźbić każdą postać - jego umiejętności twórcze
na pewno na to pozwalały - ale z jednego kamienia można wyrzeźbić tylko jedną...
Myślę, że artysta zdawał sobie sprawę, że proces kreacji jest w istocie
procesem zabijania. Z każdym odpryskiem, każdą rysą na kamieniu umierały kolejne
możliwości, kolejne nieodwracalnie uchodziły w niebyt, przestawały istnieć całe tłumy,
rzesze, które mogły realnie zaistnieć.
Zdałem sobie sprawę, że w tworzeniu jest coś okrutnego - Michałowi śniły się pewnie
postacie, które zamordował dokonując jedynego wyboru.

Przez długi czas byłem przekonany, że moje rozumowanie przypisane Buonarrotiemmu jest
całkowicie poprawne, jednak pewna myśl nie dawała mi spokoju. Rzeźby, których nie stworzył
Michał Anioł żyły nadal w jego niekoniecznie koszmarnych snach, albo w twórczych zamiarach.
Straciły nieodwracalnie możliwość zaistnienia w tamtym bloku, ale nie przestały istnieć.
A skoro nie przestały, to muszą mieć swój świat.
Tak, tylko gdzie?

W odpowiedzi na to pytanie pomogło mi bardzo leniwe, ale zacne kocisko.
Ale o tym w następnym odcinku.


cdn.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: jak napisałem szatańskie wersety (I) - Michał Anioł

#2 Post autor: 411 » 30 sty 2013, 15:36

Witaj AS-ie. Az dziw, ze taki krótki tekst, wstawiony tak dawno temu nie doczekal sie ani jednego komentarza.
Zauwazylam, ze postanowiles stworzyc cos "na obraz i podobienstwo" serialu literackiego. :)
Powolutku zajrze do kazdej czesci, jesli pozwolisz.
I - jesli sie nie pogniewasz - popastwilam sie nad zapisem tego tekstu. W pierwszym momencie mialam wrazenie, ze cos tu chyba nie tak. Czyzby proza poetycka? Jednak nie.

Zaintrygowal mnie kot, a to zdanie
AS... pisze:w tworzeniu jest coś okrutnego
zatrzymalo.
No, przyznaje, ze temat nie jest lekki, ale lekko sie Ciebie czyta. Az przyjemnie.

Fazit:
Podoba sie. Juz jestem ciekawa nastepnych.
Klaniam sie,
J.
AS... pisze:Przez przypadek. Usłyszałem kiedyś anegdotę o Michale Aniele: godzinami wpatrywał się w marmurowy cios, a zapytany: co robisz? - odpowiedział krótko: rzeźbię.
Początkowo sądziłem, że mistrz planuje każdy ruch. W myślach mierzy kąty i siłę z jaką dłuto powinno uderzyć w kamień, ale coś mi nie pasowało do takiej interpretacji. Przecież mistrzowie kierownicy nie zastanawiają się nad techniką jazdy, nie myślą kiedy mają nacisnąć gaz, sprzęgło czy hamulec. Płynnie pokonują trasę i wygrywają mordercze wyścigi.
Klasa Michała Anioła zdawała się wykluczać techniczny sens jego rozmyślań.
O czym więc myślał Michał Anioł?

I wtedy mnie olśniło.

Kamień był przestrzenią, w której uwięziono tysiące niestworzonych postaci. Każda z nich oczekiwała na urzeczywistnienie, a mistrz dokonywał trudnego wyboru. Mógł z marmurowego bloku wyrzeźbić każdą postać - jego umiejętności twórcze na pewno na to pozwalały - ale z jednego kamienia można wyrzeźbić tylko jedną...
Myślę, że artysta zdawał sobie sprawę, że proces kreacji jest w istocie procesem zabijania. Z każdym odpryskiem, każdą rysą na kamieniu umierały kolejne możliwości, kolejne nieodwracalnie uchodziły w niebyt, przestawały istnieć całe tłumy,
rzesze, które mogły realnie zaistnieć.
Zdałem sobie sprawę, że w tworzeniu jest coś okrutnego - Michałowi śniły się pewnie postacie, które zamordował dokonując jedynego wyboru.

Przez długi czas byłem przekonany, że moje rozumowanie przypisane Buonarrotiemmu jest całkowicie poprawne, jednak pewna myśl nie dawała mi spokoju. Rzeźby, których nie stworzył Michał Anioł żyły nadal w jego niekoniecznie koszmarnych snach, albo w twórczych zamiarach. Straciły nieodwracalnie możliwość zaistnienia w tamtym bloku, ale nie przestały istnieć. A skoro nie przestały, to muszą mieć swój świat.
Tak, tylko gdzie?

W odpowiedzi na to pytanie pomogło mi bardzo leniwe, ale zacne kocisko.
Ale o tym w następnym odcinku.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”