Ucieczka (II)

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Ucieczka (II)

#1 Post autor: Patka » 25 lut 2014, 16:53

od początku


Gdzie szukać? to było najważniejsze pytanie wśród tysiąca innych, które same się zadawały, bez pomocy mojej głowy chcącej myśleć o czymś innym, o czymś przyjemnym, chcącej wmówić sobie, że ot idę na spacer, do lasu, nazbieram grzybów, może przy okazji odnajdę też Jorka, tak zupełnie przypadkiem. Okaże się, że też wziął koszyk i szuka wytrwale borowików, plecy już go bolą od pochylania, oczy od wypatrywania, nogi od stania. Na mój widok bądź głos wyprostuje się, zdębieje jak głupi, nie będzie mógł zrobić kroku, co ja w mig wykorzystam - podejdę, złapię i zapakuje go do plecaka, głucha na jego protesty. Mieszkańcy na nasz powrót krzykną z zachwytu, mnie ogłoszą bohaterką roku, a Jorka wycałują i pół żartem, pół serio pogrożą, by więcej im nie uciekał.

Gdyby to było takie łatwe, ale nie jest i nie będzie, las był, grzyby też, ale Jorka nie było, nawet koszyka nie znalazłam, sugerującego, że Jork uciekł, gdy tylko mnie zobaczył. Rozglądanie się na na wszystkie strony nie pomagało, wszędzie drzewa, jakaś polna droga, na górze niebo ze słońcem, które świeciło wyjątkowo mocno i wyjątkowo uparcie w moją twarz. Tak, gdziekolwiek stanęłam, nękało mnie, irytowało, nawet w cieniu czułam jego promienie, jakby Jork się z nimi zmówił i stanowczo rozkazał, by mi przeszkadzać w poszukiwaniu. Chciałam coś odkrzyknąć, powiedzieć, że się nie dam, ale bym wyszła na idiotkę gadającą z naturą, a raczej do niej mówiącą, bo przecież by mi nie odpowiedziała, tak jak Jork wciąż nie odpowiadał na wołania.

Droga prowadziła daleko daleko na północ, nie, na południe, zresztą, nigdy nie byłam dobra z geografii, on też nie, na pewno poszedł w byle jaką stronę, ja też poszłam, wybrałam więc dobrze i tego się trzymałam. Kolejne skrzyżowania mijałam bez spojrzenia - nie, nie mógł nigdzie skręcić, to nierealne, to głupie, to bezsensowne. On zawsze prosto, spokojnie, nieśmiało, dziko. Gdzie tam skręty, jeszcze by gdzie zginął... ale właśnie, może chciał zginąć, może chciał nas oszukać, może specjalnie teraz skręcił w lewo lub w prawo, a ja idę jego okłamanymi śladami? Przystanęłam przed piątym chyba z kolei skrzyżowaniem i spojrzałam najpierw w jedną stronę, potem w drugą, obie wyglądały kusząco dla naszego uciekiniera. Pierwsza kryła pola i łąki z niewielką liczbą domków, druga las, z jeszcze większą ilością drzew niż ten, w którym chciałam, by Jork szukał borowików. A może to był ten sam las? Nie było to ważne, musiałam wybrać. W lesie łatwiej się skryć, udać na przykład roślinę, na otwartym polu zaś łatwiej uciekać, bo ci nic nie zagradza drogi. Czy Jork by się krył, czy uciekał? Nigdy nie był zbyt szybki, często go doganiałam bez problemu, gdy bawiliśmy się w berka. To były czasy! Uciekanie nie kojarzyło się z niczym złym, chowanie się tak samo, ba, uciekaliśmy i chowaliśmy się naprzemiennie i sami nie wiedzieliśmy, co lepsze. Dla Jorka chyba jednak to drugie, lepiej mu to wychodziło, nierzadko szukaliśmy go cały dzień, a on miał pewność, że go nie znajdziemy, bo brał do kryjówki jedzenie i picie, by nie umrzeć z głodu i pragnienia. Gdy już odkrywaliśmy jego miejsce, patrzył na nas spokojnie, dokańczając ostatnią kanapkę; obok leżały torebki foliowe po pozostałych i butelka po napoju. Czasem brał w karty i grał ze sobą w wojnę. Tak, Jork się chował, Jork by się dobrze czuł między drzewami, postanowiłam więc pójść w pole.

Każdy krok utwierdzał mnie w przekonaniu, że wybrałam dobrze. Czuć było Jorka w każdym ziarenku piasku, w każdym źdźble trawy, w każdym kamyku, liściu, chmurze, gdy tymczasem, kiedy tylko się odwracałam i patrzyłam na minione skrzyżowanie, znajomy zapach gdzieś ulatywał. Mieli rację mieszkańcy, mam nosa i postanowiłam to wykorzystać. Jak pies węszyłam po śladach jakże dla mnie wyraźnych: tu szedł prosto, tu przystanął, rozejrzał się, cofnął na moment, po chwili przeszedł na drugą stronę drogi. Nieładnie, Jorku, nie można chodzić prawą stroną, trzeba trzymać się przepisów, myślałam i sama szłam lewą, jakbym spacerowała obok niewidzialnego przyjaciela. Hej, ładna pogoda, mówię, tak, piękna, odpowiada. Gdzie idziesz? pytam. Niewidzialny przyjaciel milczy, zastanawia się, drapie po głowie, woli uniknąć odpowiedzi, ale w końcu mówi: idę uciekać. Dlaczego? Po co? Od czego? Gdzie? Staję znów w miejscu, bo i Jork - według mojego nosa - też stanął. Może się nawet odwrócił w moją stronę i uśmiechnął do świata, który podróżował z nim tak jak mi się wydało, że z nim podróżuję. Ten sam równy krok, postoje w tych samych miejscach, ukradkowe spojrzenia i dalsze pytania bez odpowiedzi: co chcesz tym zyskać? Masz pieniądze? Czy kiedyś wrócisz? Właśnie, czy wrócisz Jorku, czy w ogóle się objawić na ścieżce, tak całkiem materialnie, cieleśnie, jak lubiłeś się objawiać niespodziewanie za moimi plecami. Obejrzałam się za siebie, pewna, że chce mnie wystraszyć. Skąd, ani go tam nie było, ani go nie czułam. Trzeba iść więc i wąchać dalej, bo nic innego nie pozostało.

A może zawrócić, rzucić wszystko w cholerę, skłamać, że rozbolały nogi, niech ktoś inny pójdzie, matka na przykład. Jak matka mogła nie pójść szukać własnego syna, tylko posłała jakąś dziewczynę, z którą Jork tylko się kolegował, a że może chciał więcej - nie wiadomo i nie będzie wiadomo, dopóki ktoś nie przyprowadzi uciekiniera z powrotem do miasteczka. Czemu miałabym zrobić to ja, inni, bliżsi mu ludzie, bardziej by się do tego nadawali, jeśli nie matka, to ojciec, jeśli nie ojciec, to babcia z dziadkiem, nie, oni pomarli, co za pech. Ale byli i znajomi, i jacyś kuzyni, którzy nawet nie wiedzieli, że są jego kuzynami, i byłe dziewczyny, i psy, i koty, i inne zwierzęta, czemu więc ja? Wyjęłam z plecaka karteczkę, którą podarowali mi mieszkańcy miasteczka przed odejściem. Nie otwierać w ich obecności, mówili, ale teraz ich nie ma, mogę rozłożyć, przeczytać co napisali. Już, już przygotowywałam się na kolejne instrukcje, może pomoce, wskazówki (ręce mimowolnie zaczęły pracować szybciej), już, już prawie widziałam pierwsze litery napisane ołówkiem, drobno i kaligraficznie, gdy poczułam więcej znajomego zapachu, który przyniósł mi wiatr z południa albo z północy, albo ze wschodu, nieważne. Ważne, że cofnęłam się o parę kroków, zrobiłam krok w lewo, potem znów kilka w tył, trzy w prawo, a dalej cofać się nie mogłam, bo coś mi przeszkadzało. Wysokiego, niekształtnego, miejscami miękkiego, miejscami twardego, trochę poruszającego się, trochę sztywnego niczym wrośnięte w ziemię drzewo poruszające gałęźmi. Tak, w ten oto sposób, po wielu miesiącach, ba, latach pragnień, wyobrażeń i modlitw poznałam Jorka dotykiem.

cdn.

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Ucieczka (II)

#2 Post autor: zdzichu » 25 lut 2014, 23:31

Tym razem piszesz pani jakby trochę przejrzyściej.
Zaczynam się odnajdywać w tym tekście. Myślę, że w kolejnych odcinkach będzie jeszcze lepiej, czego zarówno sobie, jak i pani życzę.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Ucieczka (II)

#3 Post autor: 411 » 26 lut 2014, 7:56

Panie Zdzichu,
Jakim cudem znalazles pan ten fragment przjrzystszym?!
:myśli:



Paciu,
poczytalam, bo ciekawa ogromnie jestem tego Jorkowego szukania i znalezienia.
Aczkolwiek przyznaje, ze w porównaniu do czesci pierwszej, zaczynalo mnie nieco meczyc to monologowanie.
No, ale Paciowe pisanie rzadzi sie swoimi regulami - mozna czytac i wyszukac cos dla siebie, albo nie czytac i nie marudzic (choc jedno drugiego nie wyklucza).

Nieco niesfornymi wydaly mi sie przecinki, zabraklo czasem srednika, czy wielkiej litery, nieco przydlugie zdania gdzie niegdzie, nawet literówka sie "czknela", ale tekst broni sie niezle, chocby wlasnie "typowoscia". Konsekwencja to akurat duzy plus.

Podobalo sie:
Patka pisze: W lesie łatwiej się skryć, udać na przykład roślinę, na otwartym polu zaś łatwiej uciekać, bo ci nic nie zagradza drogi.
Patka pisze:Może się nawet odwrócił w moją stronę i uśmiechnął do świata, który podróżował z nim tak jak mi się wydało, że z nim podróżuję.
Patka pisze:Tak, w ten oto sposób, po wielu miesiącach, ba, latach pragnień, wyobrażeń i modlitw poznałam Jorka dotykiem.
Czekam na nastepne czesci,
milego,
J.
:)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Ucieczka (II)

#4 Post autor: Patka » 26 lut 2014, 19:34

Dzięki za komentarze (za ten zdzichowy pod pierwszą część też). Tekst wbrew pozorom nie jest trudny. Mnie się najlepiej pisze długimi zdaniami, bo nie muszę się ograniczać, stawiam kropki gdzie mi się najbardziej podoba, oczywiście zachowując rytm utworu. Ale na pocieszenie dodam, że w następnej części prawdopodobnie pojawi się dialog, taki zapisany normalnie, od myślników, a nie jak w powyższej części wpleciony w tekst.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Ucieczka (II)

#5 Post autor: 411 » 26 lut 2014, 20:30

Patka pisze:Dzięki za komentarze (za ten zdzichowy pod pierwszą część też).
A ja to od macochy?...
:myśli:

Zeby nie bylo, ze focha strzelam, ale tez przeca cosik skrobnelam.
:)

J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Ucieczka (II)

#6 Post autor: Patka » 27 lut 2014, 15:37

Ach, przepraszam, byłam pewna, że ci na twój komentarz pod I częścią odpowiedziałam. A więc - dziękuję. :)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Ucieczka (II)

#7 Post autor: skaranie boskie » 27 lut 2014, 21:49

Chyba Zdzichu po wisience czytał...
Albo przywykł już po pierwszej części.
Ale co tam, pisz kolejny odcinek, Patko. Może tworzysz klasykę, a my tu wybrzydzamy?
:jez:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Ucieczka (II)

#8 Post autor: zdzichu » 08 mar 2014, 22:15

No i czego się czepiacie?
Jest przejrzyście i już! Jakbyście łyknęli wisienki, to byście zrozumieli. Ale Wy wolicie pić wodę, jak zwierzęta, to i macie galimatias. Zwłaszcza w głowach. :be:
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Ucieczka (II)

#9 Post autor: Patka » 08 mar 2014, 23:50

No i znów prawie zapomniałam podziękować za komentarz, dopiero nowy post zdzicha mi przypomniał: a więc dziękuję skarańku. ;)
skaranie boskie pisze:Ale co tam, pisz kolejny odcinek, Patko
Ostatnio miewam ciągle przerzuty: a to piszę felietony, a to zachciewa mi się dramatów, a to kończenie jednej powieści, a to kończenie drugiej, a ostatnio nawet przypomniał mi się baaaaardzo dawny pomysł na tekst dla dzieci/młodzieży, którym się zajmowałam, gdy moje pisarstwo było gorzej niż złe. Może to jakiś znak, jeśli do tej pory go pamiętam. :myśli:

;)

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”