Jabłka i śniegi /2/
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 21
- Rejestracja: 07 maja 2014, 2:05
- Kontakt:
Re: Jabłka i śniegi /2/
Nie każdy, niestety. Najbardziej poprawne wypowiedzi chciałbym by były Hektora. Więc jego możesz poprawiać do woli
Od ciszy ciepłych słów po wściekły wrzask
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
Od przytulonych snów po chłodny brzask...
Od bukieciku róż po bukiet łez
Od przenajświętszych słów po męski grzech...
(Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic)
http://dariusz-tychon.blogspot.com/
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Jabłka i śniegi /2/
A kto to jest Hektor?!
Matko, nie mam pojecia - wygláda na to, ze nieuwaznie czytalam...
Darku, co do wypowiedzi i poprawnosci dialogów.
Maly moze seplenic i przekrecac cale zdania, ale nikt mi nie powie, ze pan inspektor nie umie sie poprawnie wyslawiac. W koncu nie jest byle detektywiná - wchodzác do domu Cynti, mial obstawe w postaci dwóch roslych "karków". Nie jest mafijnym szychá, musial skonczyc jakás wyzszá uczelnie policyjná - nie ma bata (co nie znaczy, ze kryminalisci nie mogá byc wszechstonnie wyksztalconymi osobami z mnogsciá tytulów przed nazwiskiem).
A nawet jesli tak strasznie sie upierasz, by bylo inaczej, moze powinienes pomyslec nad wyjátkowym stylem mowy tego pana? Jakas gwara bylaby niezla.
I jeszcze:
2. Zywo nie cierpie takich zdrobnien w utworach, ale skoro juz sá - niech bedzie konsekwentnie: jak paszki to kolanka, jak stópki to nózki. Swojá drogá - maslo maslane. Jak mu okryl nózki, to wiadomo, ze i stopy, chyba, ze stópki malego sá osobnym bytem...
Slowo na koniec.
Brak zdecydowania odnosnie miejsca akcji czyni opowiesc niewiarygodná.
Uwazam, ze takie "rzeczy" jak miejsce, bohaterów, czy czas akcji trzeba naprawde mocno przemyslec i poukladac. A najlepiej stworzyc sobie plan - pisanie bedzie lepiej szlo i zawsze mozna zadbac o nowe szczególy.
Nie powiem, ze mnie powalilo na kolana, ale nie jest tez zle - ide dalej.
Milego, J.
Matko, nie mam pojecia - wygláda na to, ze nieuwaznie czytalam...
Darku, co do wypowiedzi i poprawnosci dialogów.
Maly moze seplenic i przekrecac cale zdania, ale nikt mi nie powie, ze pan inspektor nie umie sie poprawnie wyslawiac. W koncu nie jest byle detektywiná - wchodzác do domu Cynti, mial obstawe w postaci dwóch roslych "karków". Nie jest mafijnym szychá, musial skonczyc jakás wyzszá uczelnie policyjná - nie ma bata (co nie znaczy, ze kryminalisci nie mogá byc wszechstonnie wyksztalconymi osobami z mnogsciá tytulów przed nazwiskiem).
A nawet jesli tak strasznie sie upierasz, by bylo inaczej, moze powinienes pomyslec nad wyjátkowym stylem mowy tego pana? Jakas gwara bylaby niezla.
I jeszcze:
1. Pochylil sie DO malca albo: schylil sie PO malca.Tychon pisze:Wysoki, muskularnie zbudowany mężczyzna bez słowa sprzeciwu pochylił się po malca. Trzymał go jedną dłonią pod paszkami, a drugą pod kolanami. Detektyw chwycił za kocyk leżący na ziemi, okrył nim gołe stopy chłopca i jego nóżki.
2. Zywo nie cierpie takich zdrobnien w utworach, ale skoro juz sá - niech bedzie konsekwentnie: jak paszki to kolanka, jak stópki to nózki. Swojá drogá - maslo maslane. Jak mu okryl nózki, to wiadomo, ze i stopy, chyba, ze stópki malego sá osobnym bytem...
Slowo na koniec.
Brak zdecydowania odnosnie miejsca akcji czyni opowiesc niewiarygodná.
Uwazam, ze takie "rzeczy" jak miejsce, bohaterów, czy czas akcji trzeba naprawde mocno przemyslec i poukladac. A najlepiej stworzyc sobie plan - pisanie bedzie lepiej szlo i zawsze mozna zadbac o nowe szczególy.
Nie powiem, ze mnie powalilo na kolana, ale nie jest tez zle - ide dalej.
Milego, J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.