Zwyczajne życie /4/
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Zwyczajne życie /4/
od początku
w poprzednim odcinku
Wczesnym rankiem niewyspana i pełna niepokoju Maria stanęła wraz z siostrą przed rządcą majątku, starym Hansem Memmelem. Długie, jasne włosy upięte w koński ogon szarpał silny, zachodni wiatr, a otuloną grubym swetrem, pełną kibić co raz wstrząsały dreszcze – nie wiedzieć, zimnem, czy strachem powodowane. Wsłuchiwała się uważnie w słowa rządcy, ale zupełnie nic nie mogła zrozumieć z tego, co do niej mówił. Skwapliwie jednak przytakiwała każdemu słowu. Gdy na koniec usłyszała sakramentalne „Do roboty”, wypowiedziane z kraczącym, niemieckim „r”, odetchnęła z ulgą.
- Ja wohl, Herr Memmel – odpowiedziała za nią Jadwiga i pociągnęła siostrę za rękaw. Poszły do obory.
- Bydzies wyrzucać gnój łod krów. Zawżdy rano i wiecorem, przed łudojem. A potem bedzies robić przy pomidorach, pódzies do łogrodu. Łony tu majom śklarnie. Tam jest jesce jedno Polka. Bydzies jej pomagać.
- A piniundze? Wiela zarobiem?
- Dostanies pinć marków za dzień. Jedzynie i spanie za darmo. A jak bydzies robotna, to ci jesce bonusa dadzum. To może być i dziesinć marków na tydzień.
Dzień upłynął dziewczynom na ciężkiej pracy, w obiad ledwie coś przekąsiły, po czym poszły do domu, ogarnęły izbę i zaraz trzeba było wracać do krów. Zadaniem Marii było obrządzanie zwierząt, do udoju nikt jej, na razie, nie dopuszczał. Szła rano, jeszcze przed śniadaniem do obory i wyrzucała gnój. Potem ścieliła świeżą słomę, którą z poddasza zrzucał młody wozak. Ten sam, który wpadł w oko jej siostrze. Próbował coś do niej zagadywać, ale widząc, że odpowiada tylko bezradnym spojrzeniem, dał sobie spokój.
Tak, Maria musi koniecznie nauczyć się mowy. Bez tego ani rusz. Poprosi siostrę, żeby ją nauczyła chociaż kilku słów, tych najbardziej potrzebnych. Zresztą już wie, że krowa to Kuh, a gnój to Mist. Jadwiga mówiła jej też jak się nazywają widły, ale zapomniała.
Po pościeleniu słomy, trzeba było nanieść siana do żłobów. Jak to skończyła szły na śniadanie. Nie było wyszukane, ale za to syte. Pół litra gorącego mleka, chleb, powidła i twaróg, czasem zupa mleczna, a w niedzielę placek drożdżowy, z różnymi owocami, w zależności od pory roku. Wszystko domowej roboty.
Po śniadaniu Maria szła do szklarni. Praca przy pomidorach też nie była lekka. Musiała nosić wodę wiadrami ze studni i wlewać ją do kilku beczek. Dopiero po odstaniu przez dzień w beczkach, gdzie dolewano do niej trochę gnojówki, można było jej użyć do podlewania. Polka, z którą tam pracowała – Helena – wytłumaczyła Marii, że woda wprost ze studni jest zbyt zimna, a i po wymieszaniu z gnojówką musi się przeżreć. To była pierwsza nauka, jaką Maria wyniosła z pracy w ogrodzie. Zapewne przyda jej się taka wiedza w przyszłości.
Przed obiadem musiała jeszcze podrzucić krowom siekanych buraków i siana. Jadwiga powiedziała, że, gdzieś za tydzień, jak trawa trochę podrośnie, krowy pójdą na pastwisko. Będzie miała mniej pracy przy nich, tylko przy udoju trzeba będzie bańki z mlekiem ładować na wózek i zwozić z pola. Ale to jeszcze nie teraz. Dziś tylko zbiorą pomidory, powyrywają zielsko, jakie zdążyło się pokazać między krzakami i je podleją. Potem będzie fajrant. Do końca tygodnia zbytnio się nie narobi, ale po niedzieli krowy pójdą na paszę, a one w buraki. Nachodzi się zgarbiona z motyką po polu, oj nachodzi…
Tak się zaczęła emigracja zarobkowa Marii Mierzwy, córki biednego, podkieleckiego chłopa. Wyruszyła w świat, żeby poszukać dla siebie lepszego jutra. Czy je znalazła? O tym przyjdzie czas myśleć. Na razie ma pracę i dach nad głową. Jej siostra już trzy lata pracuje w tym gospodarstwie. Rok temu dostała nawet pozwolenie od niemieckich władz na pobyt. Już nie boi się pokazać we wsi, czasem nawet jeździ z wozakiem na targ do Königsbergu. Przyznała się Marii, że wpadł jej w oko ten wozak, a i ona jemu chyba też. Kto wie, może wyjdzie za niego? Tymczasem Maria marzy tylko o jednym. Zarobić dość, żeby Stach nie musiał się jej wstydzić. Nieważne, co będzie tu robić. Do roboty w gospodarstwie nawykła. Gnój jej niestraszny, ogród też. Musi się tylko nauczyć gadać po ichniemu, a wszystko będzie dobrze. Pięć marek dziennie to sporo pieniędzy. W tydzień zarobi i pięćdziesiąt złotych! Majątek. W miesiąc to będzie dwieście, a jakby tak wytrzymała tutaj rok… Czego też nie kupi za taką sumę? Aż się nie chce wierzyć. A i ten rządca też wygląda na porządnego człowieka. Będzie dobrze.
cdn.
w poprzednim odcinku
Wczesnym rankiem niewyspana i pełna niepokoju Maria stanęła wraz z siostrą przed rządcą majątku, starym Hansem Memmelem. Długie, jasne włosy upięte w koński ogon szarpał silny, zachodni wiatr, a otuloną grubym swetrem, pełną kibić co raz wstrząsały dreszcze – nie wiedzieć, zimnem, czy strachem powodowane. Wsłuchiwała się uważnie w słowa rządcy, ale zupełnie nic nie mogła zrozumieć z tego, co do niej mówił. Skwapliwie jednak przytakiwała każdemu słowu. Gdy na koniec usłyszała sakramentalne „Do roboty”, wypowiedziane z kraczącym, niemieckim „r”, odetchnęła z ulgą.
- Ja wohl, Herr Memmel – odpowiedziała za nią Jadwiga i pociągnęła siostrę za rękaw. Poszły do obory.
- Bydzies wyrzucać gnój łod krów. Zawżdy rano i wiecorem, przed łudojem. A potem bedzies robić przy pomidorach, pódzies do łogrodu. Łony tu majom śklarnie. Tam jest jesce jedno Polka. Bydzies jej pomagać.
- A piniundze? Wiela zarobiem?
- Dostanies pinć marków za dzień. Jedzynie i spanie za darmo. A jak bydzies robotna, to ci jesce bonusa dadzum. To może być i dziesinć marków na tydzień.
Dzień upłynął dziewczynom na ciężkiej pracy, w obiad ledwie coś przekąsiły, po czym poszły do domu, ogarnęły izbę i zaraz trzeba było wracać do krów. Zadaniem Marii było obrządzanie zwierząt, do udoju nikt jej, na razie, nie dopuszczał. Szła rano, jeszcze przed śniadaniem do obory i wyrzucała gnój. Potem ścieliła świeżą słomę, którą z poddasza zrzucał młody wozak. Ten sam, który wpadł w oko jej siostrze. Próbował coś do niej zagadywać, ale widząc, że odpowiada tylko bezradnym spojrzeniem, dał sobie spokój.
Tak, Maria musi koniecznie nauczyć się mowy. Bez tego ani rusz. Poprosi siostrę, żeby ją nauczyła chociaż kilku słów, tych najbardziej potrzebnych. Zresztą już wie, że krowa to Kuh, a gnój to Mist. Jadwiga mówiła jej też jak się nazywają widły, ale zapomniała.
Po pościeleniu słomy, trzeba było nanieść siana do żłobów. Jak to skończyła szły na śniadanie. Nie było wyszukane, ale za to syte. Pół litra gorącego mleka, chleb, powidła i twaróg, czasem zupa mleczna, a w niedzielę placek drożdżowy, z różnymi owocami, w zależności od pory roku. Wszystko domowej roboty.
Po śniadaniu Maria szła do szklarni. Praca przy pomidorach też nie była lekka. Musiała nosić wodę wiadrami ze studni i wlewać ją do kilku beczek. Dopiero po odstaniu przez dzień w beczkach, gdzie dolewano do niej trochę gnojówki, można było jej użyć do podlewania. Polka, z którą tam pracowała – Helena – wytłumaczyła Marii, że woda wprost ze studni jest zbyt zimna, a i po wymieszaniu z gnojówką musi się przeżreć. To była pierwsza nauka, jaką Maria wyniosła z pracy w ogrodzie. Zapewne przyda jej się taka wiedza w przyszłości.
Przed obiadem musiała jeszcze podrzucić krowom siekanych buraków i siana. Jadwiga powiedziała, że, gdzieś za tydzień, jak trawa trochę podrośnie, krowy pójdą na pastwisko. Będzie miała mniej pracy przy nich, tylko przy udoju trzeba będzie bańki z mlekiem ładować na wózek i zwozić z pola. Ale to jeszcze nie teraz. Dziś tylko zbiorą pomidory, powyrywają zielsko, jakie zdążyło się pokazać między krzakami i je podleją. Potem będzie fajrant. Do końca tygodnia zbytnio się nie narobi, ale po niedzieli krowy pójdą na paszę, a one w buraki. Nachodzi się zgarbiona z motyką po polu, oj nachodzi…
Tak się zaczęła emigracja zarobkowa Marii Mierzwy, córki biednego, podkieleckiego chłopa. Wyruszyła w świat, żeby poszukać dla siebie lepszego jutra. Czy je znalazła? O tym przyjdzie czas myśleć. Na razie ma pracę i dach nad głową. Jej siostra już trzy lata pracuje w tym gospodarstwie. Rok temu dostała nawet pozwolenie od niemieckich władz na pobyt. Już nie boi się pokazać we wsi, czasem nawet jeździ z wozakiem na targ do Königsbergu. Przyznała się Marii, że wpadł jej w oko ten wozak, a i ona jemu chyba też. Kto wie, może wyjdzie za niego? Tymczasem Maria marzy tylko o jednym. Zarobić dość, żeby Stach nie musiał się jej wstydzić. Nieważne, co będzie tu robić. Do roboty w gospodarstwie nawykła. Gnój jej niestraszny, ogród też. Musi się tylko nauczyć gadać po ichniemu, a wszystko będzie dobrze. Pięć marek dziennie to sporo pieniędzy. W tydzień zarobi i pięćdziesiąt złotych! Majątek. W miesiąc to będzie dwieście, a jakby tak wytrzymała tutaj rok… Czego też nie kupi za taką sumę? Aż się nie chce wierzyć. A i ten rządca też wygląda na porządnego człowieka. Będzie dobrze.
cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Zwyczajne życie /4/
Widzę, że bardzo lubisz przecinki, bo momentami ich bardzo nadużywasz. Po co tu go wstawiłeś? Ani to wtrącenie, ani oddzielenie dwóch zdań, ani nic.skaranie boskie pisze:Wczesnym rankiem, niewyspana i pełna niepokoju Maria stanęła wraz z siostrą przed rządcą majątku
A tu już w ogóle kosmos przecinkowy!skaranie boskie pisze:Długie, jasne włosy upięte w koński ogon, szarpał jej silny, zachodni wiatr, otuloną grubym swetrem, pełną kibić, co raz wstrząsały dreszcze – nie wiedzieć, zimnem, czy strachem powodowane.
"Długie, jasne włosy upięte w koński ogon szarpał silny, zachodni wiatr, a otuloną grubym swetrem pełną kibić co raz wstrząsały dreszcze - nie wiedzieć, zimnem czy strachem powodowane."
Po pierwszej - usunęłam "jej", bo jest zbędne (no i brzmi, jakby wiatr należał do bohaterki).
Po drugie - dodałam "a", bo sam przecinek jest zbyt słaby, zwłaszcza że nawtykałeś ich strasznie dużo i może się wydawać, że wciąż piszesz o włosach i wietrze - a tymczasem przechodzisz do innego opisu.
Myślę, że zaimek zbędny, każdy się domyśli, o kogo słowa chodzi.skaranie boskie pisze:Skwapliwie jednak przytakiwała każdemu jego słowu.
Wiadomo.skaranie boskie pisze: Ja wohl, Herr Memmel. – odpowiedziała za nią Jadwiga
Błagam, takie pytania zachowaj, skarańku, dla siebie. Brzmi jak zapowiedź kolejnego odcinka nędznego serialu: czy Mariola będzie ze Stefanem? Czy Olce uda się wygrać w totka?skaranie boskie pisze:Czy je znajdzie? A któż to może wiedzieć?
Niepotrzebna zmiana czasu - pracowała.skaranie boskie pisze:Jej siostra już trzy lata pracuje w tym gospodarstwie.
Gdzieś w połowie przestałam czepiać się przecinków, choć wygląda to momentami tragicznie.
Ogólnie moje wrażenia się nie zmieniają. Poprawnie i nic poza tym.
Pozdrawiam
Patka
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /4/
Przecinki, to zawsze była moja zmora.
Kiedyś stawiałem ich zbyt mało, co skutkowało podobnymi do twojej, choć odwrotnymi reprymendami. Teraz ich nadużywam. A przecież wyznaję zasadę złotego środka.
Idę poprawiać.
No jeszcze jedno.
Mam już przygotowanych kilkanaście odcinków, tylko zastanawiam się, czy jest sens je dalej publikować. Może powinienem jednak pisać o czymś, co znam z autopsji, a nie z opowiadań jeno. Jak widać, nie potrafię stworzyć wiarygodnego obrazu, może więc nie tworzyć żadnego?
Nie wiem. Jeszcze spróbuję powalczyć, ale jeśli ma z tego nadal wychodzić taka kaszana, to chyba ogłoszę składkę na rzecz powstrzymania skarania boskiego od pisania prozy.
Kiedyś stawiałem ich zbyt mało, co skutkowało podobnymi do twojej, choć odwrotnymi reprymendami. Teraz ich nadużywam. A przecież wyznaję zasadę złotego środka.
Idę poprawiać.
No jeszcze jedno.
Mam już przygotowanych kilkanaście odcinków, tylko zastanawiam się, czy jest sens je dalej publikować. Może powinienem jednak pisać o czymś, co znam z autopsji, a nie z opowiadań jeno. Jak widać, nie potrafię stworzyć wiarygodnego obrazu, może więc nie tworzyć żadnego?
Nie wiem. Jeszcze spróbuję powalczyć, ale jeśli ma z tego nadal wychodzić taka kaszana, to chyba ogłoszę składkę na rzecz powstrzymania skarania boskiego od pisania prozy.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Zwyczajne życie /4/
Oj tam, oj tam, przecież tylko ja się czepiam, innym się podoba. Najwyraźniej tylko ja mam wymagania. 

- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /4/
Nie, Patko.
Tylko Ty się zdobywasz na szczerość.
Ale chyba warto było spróbować?
Może wybrałem zły temat, taki, co mnie trochę przerasta?
A może powinienem wrócić do wierszy?
Jakby nie było cieszę się, że nie owijasz w bawełnę, tylko wytykasz mi niedociągnięcia.
Dociągnięcia pewnie też byś wytknęła, gdyby były...

Tylko Ty się zdobywasz na szczerość.
Ale chyba warto było spróbować?
Może wybrałem zły temat, taki, co mnie trochę przerasta?
A może powinienem wrócić do wierszy?
Jakby nie było cieszę się, że nie owijasz w bawełnę, tylko wytykasz mi niedociągnięcia.
Dociągnięcia pewnie też byś wytknęła, gdyby były...




Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
Re: Zwyczajne życie /4/
.
Ostatnio zmieniony 26 lis 2016, 12:31 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Zwyczajne życie /4/
Wyjátkowo pierwsze przeczytalam komentarze. Nie wiem czemu, chyba mnie cos tknelo.
Dziwnie to zabrzmialo. Cokolwiek teraz nie napisze - wyjdzie kulawo.
Nie napisze zatem nic. Poobserwuje sobie. Po "mojemu".

Patka pisze:Najwyraźniej tylko ja mam wymagania.
I co teraz? Czuje sie dotknieta podejrzeniem o stronniczosc, jaki i podlym poziomem moich wymagan...skaranie boskie pisze:Nie, Patko.
Tylko Ty się zdobywasz na szczerość.
Dziwnie to zabrzmialo. Cokolwiek teraz nie napisze - wyjdzie kulawo.
Nie napisze zatem nic. Poobserwuje sobie. Po "mojemu".

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Zwyczajne życie /4/
Przegiąłem, cholera.
Wybacz, Józefino. Zapędziłem się sam.
Chyba w tzw. kozi róg.
Przepraszam.
Karolku, chyba zdradzę tu pewien sekret. Cała opowieść oparta jest na faktach, a więc zdarzeniach, które miały kiedyś miejsce, "boskość" autora jest więc tutaj mocno ograniczona. Niemniej pomyślę nad jakimiś atrakcjami.
Dziękuję wszystkim za słowa zachęty.
Pociągnę jeszcze ten wózek ze zwyczajnym życiem. Może coś z niego wyjdzie.

Wybacz, Józefino. Zapędziłem się sam.
Chyba w tzw. kozi róg.
Przepraszam.



Karolku, chyba zdradzę tu pewien sekret. Cała opowieść oparta jest na faktach, a więc zdarzeniach, które miały kiedyś miejsce, "boskość" autora jest więc tutaj mocno ograniczona. Niemniej pomyślę nad jakimiś atrakcjami.
Dziękuję wszystkim za słowa zachęty.
Pociągnę jeszcze ten wózek ze zwyczajnym życiem. Może coś z niego wyjdzie.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Zwyczajne życie /4/
Chyba wiem, gdzie tkwi problem, panie Skaranie Boskie.
Pan próbujesz napisać powieść, a robisz pan wszystko, żeby napisać reportaż. Musisz się pan zdecydować, co to ma być. Bo jak powieść, to trzeba jej dodać jakichś osobistych przeżyć bohaterów. Nieważne, czy wykorzystasz pan do tego narrację, czy dialogi, musisz pan się bardziej zagłębić w życie wewnętrzne tych ludzi. Przynajmniej niektórych, wykreować ich. Na razie mamy reportaż. Wiemy, że Maria znalazła pracę u Niemca, ale nie wiemy o niej nic, ponad to, że jest córką chłopa spod Kielc zakochaną na zabój w miejscowym gajowym. To trochę mało. O Marku też wiemy niewiele. Jest chyba jakimś szoferem, ożenił się z córką sołtysa i po nocy woził ludzi wysłużoną wołgą. Na dodatek nie swoją. To trochę mało, żeby scharakteryzować postać. Pokaż nam pan tego Marka z bliska. Nie wiem, spij go pan, czy połóż w szpitalu. On musi się trochę przed nami otworzyć. Chyba, że ma to być rzeczywiście jakiś reportaż. Mam nadzieję, że mnie pan rozumiesz.
Pan próbujesz napisać powieść, a robisz pan wszystko, żeby napisać reportaż. Musisz się pan zdecydować, co to ma być. Bo jak powieść, to trzeba jej dodać jakichś osobistych przeżyć bohaterów. Nieważne, czy wykorzystasz pan do tego narrację, czy dialogi, musisz pan się bardziej zagłębić w życie wewnętrzne tych ludzi. Przynajmniej niektórych, wykreować ich. Na razie mamy reportaż. Wiemy, że Maria znalazła pracę u Niemca, ale nie wiemy o niej nic, ponad to, że jest córką chłopa spod Kielc zakochaną na zabój w miejscowym gajowym. To trochę mało. O Marku też wiemy niewiele. Jest chyba jakimś szoferem, ożenił się z córką sołtysa i po nocy woził ludzi wysłużoną wołgą. Na dodatek nie swoją. To trochę mało, żeby scharakteryzować postać. Pokaż nam pan tego Marka z bliska. Nie wiem, spij go pan, czy połóż w szpitalu. On musi się trochę przed nami otworzyć. Chyba, że ma to być rzeczywiście jakiś reportaż. Mam nadzieję, że mnie pan rozumiesz.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Zwyczajne życie /4/
Podpisuję się pod tym, co napisałam zdzichu. Mądre słowa.