Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
w poprzednim odcinku
~~2~~
Przed przyjazdem dużo czytał o wyspie, żeby wiedzieć, czego szukać, na co zwracać uwagę. Kiedy wysiadł z autobusu, by jak inni podejść do pierwszego kamiennego olbrzyma, nie mógł doczekać się chwili, gdy będzie mógł go dotknąć.
Wyobrażał sobie, że skała tufu musi być ciepła, szorstka w dotyku, lecz ciepła, pokryta nalotem soli unoszącej się w powietrzu. Pierwsze wrażenie było rzeczywiście, jak przy spotkaniu z czymś, co się znało i co, mimo swojej wysokości, i surowości nie przerażało.
Po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku. Był jeszcze wtedy brzdącem kolekcjonującym skarby, których wartość była trudna do wytłumaczenia. Zabrał poturbowane wiatrem czasopismo do domu, uważając, że nie robi nic złego. Skoro leżało na ławce i wokoło nie było nikogo, kto mógłby się nazwać prawowitym właścicielem, chłopiec czuł się nowym opiekunem barwnej zawartości stron. Nie umiejąc jeszcze czytać, wpatrywał się w błyszczącą fotografię całymi godzinami, marząc o tym, by kiedyś odwiedzić miejsce, w którym stały posągi.
W końcu uprzytomnił sobie, że Jest w Teraz, na Miejscu i na wyciągnięcie ręki ma swoje chłopięce marzenia. Otaczający go Uroboros czasu zamieniał się w materię, kończywszy kreślić okrąg, łącząc co-było-co-jest-i-co-będzie.
Stał przed nim Wojownik, strażnik o wyraźnych, chociaż niewidomych oczach, wpisany w prawie nagi, zdewastowany krajobraz wyspy. Jednak pierwsze wrażenie szybko uleciało. Stojąc po północnej stronie posągu, młody mężczyzna nagle poczuł się nieswojo. Wytłumaczył sobie, że to odzywa się zwyczajny jetlag i że zmęczenie daje znać o sobie. Nawet odszedł jak najdalej od grupy, chciał przez chwilę być sam, na Mata-ki-te-rangi "gdzie oczy rozmawiają z niebem", w miejscu o zawikłanej historii.
Gdy przewodnik po jakimś czasie powiedział, że teraz mają trochę czasu dla siebie, Fin od razu poszedł na krótki spacer plażą, która tu akurat była piaszczysta i dość szeroka. Nikomu nie mówił o dziwnym wrażeniu, jakie odniósł, gdy spojrzał ogromnemu Moai w oczy. Oczy Moai były zrobione z białego koralu, o czarnych źrenicach z obsydianu. Oczy mówiły, Moai mówił do niego. Nigdy dotąd nie zdarzyło mu się nic podobnego. Był człowiekiem chodzącym po ziemi, z głową blisko ziemi, obłoki odwiedzał tylko z konieczności wtedy, gdy musiał lecieć samolotem. Moai z plaży mówił, młody Fin słyszał głuche dźwięki, jak głos osoby ukrytej w jaskini. Nie rozumiał tego języka, ale gdy usłyszał swoje imię, zastanowiło go skąd Moai z Wyspy Wielkanocnej mógł znać jego imię.
Kiedy po kilkunastu minutach przewodnik dał znak, by wsiedli do autobusu, cała grupa była zadowolona, że mogą jechać dalej. Na zewnątrz robiło się duszno i zanosiło się na deszcz, ciemne chmury zbierały się nad wyspą. Młody mężczyzna wsiadł razem z innymi do autobusu i gdy poczuł chłodne powietrze klimatyzacji, od razu wrócił mu dobry humor.
Wrażenia ze spotkania z posągiem Moai rozpływały się w myślach o hotelowym pokoju, o restauracji, o wieczorze, o zapowiedzianym pokazie polinezyjskich tańców. Wyobraźnia zmęczona długą podróżą, wrażeniami uspakajała się.
Wrócił do siebie do pokoju późnym wieczorem. Próbował jeszcze trochę poczytać, przeglądał foldery i reklamówki hotelowe, włączył nawet na chwilę telewizor, chociaż przed wyjazdem obiecywał sobie, że nie będzie tracił czasu na telewizję, że wykorzysta te trzy dni wycieczki, na bycie tu, a nie w cywilizacji, którą miał na co dzień. Z czytania niewiele wychodziło, bo oczy same kleiły się i przyłapywał się, że po kilka razy musiał wracać do tego samego zdania, by zrozumieć jego sens. W końcu zrezygnował z lektury, wziął trzeci już tego dnia prysznic i wsunął się pod chłodne prześcieradło.
Przez chwilę leżał w łóżku, słuchając dźwięków hotelowej nocy, wstał i uchylił na chwilę okno, żeby przekonać się o różnicy temperatur między pokojem a światem na zewnątrz. Zamknął je szybko, bo gorąca noc wdarła się natychmiast swoim wilgotnym oddechem do wnętrza. Wsunął się na nowo pod prześcieradło i wyłączył telewizor.
Usnął.
ciąg dalszy nastąpił
~~~ Notka dla tych, kogo zainteresują linki: zmieniłam je tak, że prowadzą do polskojęzycznych źródeł.
~~2~~
Przed przyjazdem dużo czytał o wyspie, żeby wiedzieć, czego szukać, na co zwracać uwagę. Kiedy wysiadł z autobusu, by jak inni podejść do pierwszego kamiennego olbrzyma, nie mógł doczekać się chwili, gdy będzie mógł go dotknąć.
Wyobrażał sobie, że skała tufu musi być ciepła, szorstka w dotyku, lecz ciepła, pokryta nalotem soli unoszącej się w powietrzu. Pierwsze wrażenie było rzeczywiście, jak przy spotkaniu z czymś, co się znało i co, mimo swojej wysokości, i surowości nie przerażało.
Po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku. Był jeszcze wtedy brzdącem kolekcjonującym skarby, których wartość była trudna do wytłumaczenia. Zabrał poturbowane wiatrem czasopismo do domu, uważając, że nie robi nic złego. Skoro leżało na ławce i wokoło nie było nikogo, kto mógłby się nazwać prawowitym właścicielem, chłopiec czuł się nowym opiekunem barwnej zawartości stron. Nie umiejąc jeszcze czytać, wpatrywał się w błyszczącą fotografię całymi godzinami, marząc o tym, by kiedyś odwiedzić miejsce, w którym stały posągi.
W końcu uprzytomnił sobie, że Jest w Teraz, na Miejscu i na wyciągnięcie ręki ma swoje chłopięce marzenia. Otaczający go Uroboros czasu zamieniał się w materię, kończywszy kreślić okrąg, łącząc co-było-co-jest-i-co-będzie.
Stał przed nim Wojownik, strażnik o wyraźnych, chociaż niewidomych oczach, wpisany w prawie nagi, zdewastowany krajobraz wyspy. Jednak pierwsze wrażenie szybko uleciało. Stojąc po północnej stronie posągu, młody mężczyzna nagle poczuł się nieswojo. Wytłumaczył sobie, że to odzywa się zwyczajny jetlag i że zmęczenie daje znać o sobie. Nawet odszedł jak najdalej od grupy, chciał przez chwilę być sam, na Mata-ki-te-rangi "gdzie oczy rozmawiają z niebem", w miejscu o zawikłanej historii.
Gdy przewodnik po jakimś czasie powiedział, że teraz mają trochę czasu dla siebie, Fin od razu poszedł na krótki spacer plażą, która tu akurat była piaszczysta i dość szeroka. Nikomu nie mówił o dziwnym wrażeniu, jakie odniósł, gdy spojrzał ogromnemu Moai w oczy. Oczy Moai były zrobione z białego koralu, o czarnych źrenicach z obsydianu. Oczy mówiły, Moai mówił do niego. Nigdy dotąd nie zdarzyło mu się nic podobnego. Był człowiekiem chodzącym po ziemi, z głową blisko ziemi, obłoki odwiedzał tylko z konieczności wtedy, gdy musiał lecieć samolotem. Moai z plaży mówił, młody Fin słyszał głuche dźwięki, jak głos osoby ukrytej w jaskini. Nie rozumiał tego języka, ale gdy usłyszał swoje imię, zastanowiło go skąd Moai z Wyspy Wielkanocnej mógł znać jego imię.
Kiedy po kilkunastu minutach przewodnik dał znak, by wsiedli do autobusu, cała grupa była zadowolona, że mogą jechać dalej. Na zewnątrz robiło się duszno i zanosiło się na deszcz, ciemne chmury zbierały się nad wyspą. Młody mężczyzna wsiadł razem z innymi do autobusu i gdy poczuł chłodne powietrze klimatyzacji, od razu wrócił mu dobry humor.
Wrażenia ze spotkania z posągiem Moai rozpływały się w myślach o hotelowym pokoju, o restauracji, o wieczorze, o zapowiedzianym pokazie polinezyjskich tańców. Wyobraźnia zmęczona długą podróżą, wrażeniami uspakajała się.
Wrócił do siebie do pokoju późnym wieczorem. Próbował jeszcze trochę poczytać, przeglądał foldery i reklamówki hotelowe, włączył nawet na chwilę telewizor, chociaż przed wyjazdem obiecywał sobie, że nie będzie tracił czasu na telewizję, że wykorzysta te trzy dni wycieczki, na bycie tu, a nie w cywilizacji, którą miał na co dzień. Z czytania niewiele wychodziło, bo oczy same kleiły się i przyłapywał się, że po kilka razy musiał wracać do tego samego zdania, by zrozumieć jego sens. W końcu zrezygnował z lektury, wziął trzeci już tego dnia prysznic i wsunął się pod chłodne prześcieradło.
Przez chwilę leżał w łóżku, słuchając dźwięków hotelowej nocy, wstał i uchylił na chwilę okno, żeby przekonać się o różnicy temperatur między pokojem a światem na zewnątrz. Zamknął je szybko, bo gorąca noc wdarła się natychmiast swoim wilgotnym oddechem do wnętrza. Wsunął się na nowo pod prześcieradło i wyłączył telewizor.
Usnął.
ciąg dalszy nastąpił
~~~ Notka dla tych, kogo zainteresują linki: zmieniłam je tak, że prowadzą do polskojęzycznych źródeł.
- coobus
- Posty: 3982
- Rejestracja: 14 kwie 2012, 21:21
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Dla nas egzotyka, spotykana w przypadkowych artykułach. Odnoszę wrażenie, że dla Ciebie jest to bardziej rzeczywista wizja, być może wspomnienie. A sam pomysł, który dopiero się rozwija, czyli tsunami i Wyspy Wielkanocne, wydaje się szalenie oryginalny i intrygujący. Będę śledził los plaży Anakena.
Podkreślę jeszcze raz, ze jestem pod wrażeniem literackiego języka, jakim się posługujesz.
Podkreślę jeszcze raz, ze jestem pod wrażeniem literackiego języka, jakim się posługujesz.

” Intuicyjny umysł jest świętym darem, a racjonalny umysł - jego wiernym sługą." - Albert Einstein
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Ano, mysle, ze tylko Ewa moglaby stanác z Toba w szranki.coobus pisze:jestem pod wrażeniem literackiego języka, jakim się posługujesz

Takie dwa drobiazgi mnie zatrzymaly:
Moim zdaniem niepotrzebne dookreslenie.iTuiTam pisze:Przed przyjazdem tutaj dużo czytał o wyspie, żeby wiedzieć, czego szukać, na co zwracać uwagę.
A tu cos nie tak z konstrukcjá zdania. No bo az sie prosi o zakonczenie: Gdy był małym chłopcem i po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku postanowil, ze...iTuiTam pisze:Gdy był małym chłopcem, w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku, po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai.
Tak to widze. Albo: Po raz pierwszy zdjęcie Moai zobaczył w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku jako mały chłopiec./bedác jeszcze malym chlopcem.
Tyle mojego marudzenia, po za tym, ze odcinki takie króciutkie - jak cos wciága, to chce sie wiecej i wiecej...
Milego.

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Czytasz w moich przemyśleniach, Józefino Zielona.411 pisze:Ano, mysle, ze tylko Ewa moglaby stanác z Toba w szranki.coobus pisze:jestem pod wrażeniem literackiego języka, jakim się posługujesz
![]()
Takie dwa drobiazgi mnie zatrzymaly:Moim zdaniem niepotrzebne dookreslenie.iTuiTam pisze:Przed przyjazdem tutaj dużo czytał o wyspie, żeby wiedzieć, czego szukać, na co zwracać uwagę.
A tu cos nie tak z konstrukcjá zdania. No bo az sie prosi o zakonczenie: Gdy był małym chłopcem i po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku postanowil, ze...iTuiTam pisze:Gdy był małym chłopcem, w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku, po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai.
Tak to widze. Albo: Po raz pierwszy zdjęcie Moai zobaczył w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku jako mały chłopiec./bedác jeszcze malym chlopcem.
Tyle mojego marudzenia, po za tym, ze odcinki takie króciutkie - jak cos wciága, to chce sie wiecej i wiecej...
Milego.
![]()
To 'tutaj' pojawiało się i znikało. Takie coś, co ma znaczenie, ale się nie da dobrze usadowić. Chyba pójdzie do kolekcji 'zbędników'. Dziękuję za sugestię.
W zdaniu o chłopcu natomiast chciałam uniknąć imiesłowu przysłówkowego, ponieważ ta forma pojawia się w pobliskim zdaniu. Dziękuję za uwagę i naprowadzenie.
Nowa postać zdania:
Po raz pierwszy zobaczył zdjęcie Moai w jakimś kolorowym czasopiśmie znalezionym na ławce w parku. Był jeszcze wtedy brzdącem kolekcjonującym skarby, których wartość była trudna do wytłumaczenia.
Wciąga? To się cieszę.
Króciutkie? jak pobiegasz po linkach to... Ale bez linków może istotnie krótko.
Dziękuję baaaardzo za czytanie i komentarz.

- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Coobus'iu, przepraszam, że nie po kolei, że najpierw Zielony Kot doczekał się odpowiedzi.coobus pisze:Dla nas egzotyka, spotykana w przypadkowych artykułach. Odnoszę wrażenie, że dla Ciebie jest to bardziej rzeczywista wizja, być może wspomnienie. A sam pomysł, który dopiero się rozwija, czyli tsunami i Wyspy Wielkanocne, wydaje się szalenie oryginalny i intrygujący. Będę śledził los plaży Anakena.
Podkreślę jeszcze raz, ze jestem pod wrażeniem literackiego języka, jakim się posługujesz.![]()
Egzotyka? Dla większości z nas, na pewno dla ogromnej większości. I ja długo musiałabym podróżować do Moai.
Genezę opowiadania zostawię jeszcze za kulisami, jeśli pozwolisz.
Zapraszam do kolejnych odcinków. Zapraszam też do błądzenia po linkach

Dziękuję za miłe słowa. Przyznam, że nigdy nie wiem, jak odpowiadać na takie uwagi...
serdecznie
iTuiTam
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Szkoda tylko, że linki do tekstów angielskojęzycznych.iTuiTam pisze:Króciutkie? jak pobiegasz po linkach to...
To akurat jeden z niewielu języków, z którymi mam trudności.

Jestem z natury odmieńcem, więc nie uczyłem się angielskiego, choćby dlatego, że modny.
Ale to nieważne.
Wciąga mnie opowieść o plaży Anakena.
Będę czekał na dalszy ciąg.



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Dokaldnie tak. Niby mozna je wrzucuc w googla, ale to juz nie to samo.skaranie boskie pisze:Szkoda tylko, że linki do tekstów angielskojęzycznych.
Czekamy zatem na nastepne odcinki. Z niecierpliwosciá.

Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
OK...skaranie boskie pisze:Szkoda tylko, że linki do tekstów angielskojęzycznych.iTuiTam pisze:Króciutkie? jak pobiegasz po linkach to...
To akurat jeden z niewielu języków, z którymi mam trudności.
Jestem z natury odmieńcem, więc nie uczyłem się angielskiego, choćby dlatego, że modny.
Ale to nieważne.
Wciąga mnie opowieść o plaży Anakena.
Będę czekał na dalszy ciąg.
![]()
![]()
![]()

I jeszcze jedna uwaga: Najczęściej, by nie komplikować poszukiwań, linkuję wikipedię i jeśli podaję link do angielskiego tekstu, to jedynie dlatego, że jest w nich więcej ilustracji, informacji i dalszych odnośników. Jednak, niemal każdy artykuł w wikipedii ma podmenu z listą innych języków, w których napisano coś na dany temat.
Ja również się nie uczyłam angielskiego. Próbowałam sił we francuskim, podczas gdy angielski był naprawdę popularny wśród moich rówieśników.
Dziękuję za wizytę i komentarz.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Zmieniłam linkę po lince i teraz prowadzą do polskich źródeł411 pisze:Dokaldnie tak. Niby mozna je wrzucuc w googla, ale to juz nie to samo.skaranie boskie pisze:Szkoda tylko, że linki do tekstów angielskojęzycznych.
Czekamy zatem na nastepne odcinki. Z niecierpliwosciá.
![]()

A teraz, moja droga Zielona Józefino mocno trzymaj się krzesła, czy fotela i się nie obraź na mnie...
Chodzi mi o: Dokładnie tak.
Ciekawostka taka, której istnienie podejrzewałam od jakiegoś czasu

Dziękuję za doping.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Plaży Anakena nie zabierze tsunami ~~2~~
Kiedyś profesor Miodek popełnił cały wykład na temat owego zapożyczenia z angielskiego w języku polskim. Widać Włosi, co potwierdzam na podstawie własnych doświadczeń, mają podobny problem. Niemcy też. U nich "genau" słychać niemal w każdym potwierdzającym zdaniu.iTuiTam pisze:Chodzi mi o: Dokładnie tak.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl