Wózek, cz. III
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Wózek, cz. III
od początku
w poprzednim odcinku
Jakieś wieści? Nie, po staremu. Nic się nie zmieniło, odkąd przysłali książki, Marta wróciła ze spaceru, a wózek się zesrał. Ściemniło się tylko, gwiazdy wystrzeliły w niebo, słońce się schowało – nic specjalnego. Mówiąc szczerze, ciekawsze rzeczy leciały w telewizji. Seriale, filmy, programy rozrywkowe, oczywiście powtórki, bo lato. Ostatni odcinek dokumentu o zebrach z rezerwatu jakiegoś tam. Trudna nazwa, afrykańsko-amerykańska. Pokazali narodziny małego zwierzaka. Gdzie oni tam kamery wkładali? Później puścili obraz wojenny, w którym opuszczony żołnierz poszukiwał swojej tożsamości. Zamiast pójść na pole bitwy, gdzie pewnie ją zagubił, wyruszył w daleką podróż po trzech kontynentach, aż w końcu spotkał bladą rudowłosą piękność, zakochał się i spadł ze skały zepchnięty przez zaborczego ojca kobiety. Zwłok nie pokazali, była więc nadzieja na drugą część. Grubo po północy leciał serial o kosmitach udających ludzi, ale oczy mi już wysiadły i nie obejrzałam.
Śniło mi się, że jestem papieżem. Wiadomo, równouprawnienie, kobiety się wkurzyły, poszły do Watykanu większą grupką wysmarowaną samoopalaczem, by się przy okazji dobrązowić, stanęły przed głową Kościoła i rzekły mu: chcemy równego i sprawiedliwego traktowania kobiet! Biedak się zmieszał, wzrokiem szukał pomocy, ale kardynałowie się pochowali, musiał się więc sam tłumaczyć, że on to zawsze dobrze traktował płeć piękną, w młodości ustępował miejsca w autobusach i tramwajach, w szkole pożyczał kredki, ba, nawet je temperował swoją temperówką. Nie, on święty, co one chcą? Kobiety na papieskim tronie, zakrzyknęły chórem. Jedna wyjęła z torebki list napisany na kartce A4, który papież wziął drżącymi rękoma i przeczytał na głos:
Drogi Papierzu
(pierwsze zdziwienie)
Odkąd Bóg ustanowił na Ziemi Kościół jeden, święty, powszechny i apostolski, zawsze na tronie papieskim zasiadali mężczyźni. Bogu możemy wybaczyć, że po ukrzyżowaniu syna nie wysłał córki, ale ludziom, popełniającym ten sam błąd od wieków – jurz nie.
(drugie zdziwienie)
Żądamy dopuszczenia kobiet do Watykanu. Kobiety, jako osoby bardziej inteligentne, elokwentne, wspaniałomyślne, rozumne, no i przede wszystkim piękniejsze – a uroda na pewno przyciągnęłaby nowych zwolenników Kościoła – powinny rządzić światem przez przynajmniej dwa tysiące lat jak do tej pory rządzili mężczyźni.
Z powarzaniem
Kobiety z całego świata
Trzeciego zdziwienia papież – a raczej papierz – już nie okazał, spytał się tylko, czy dały list komuś do korekty. Wzburzone panie zaczęły rzucać w niego przekleństwami, następnie bić, kopać i tak doszło do okrutnego zabójstwa głowy Kościoła. Nikt z kardynałów się nie sprzeciwił, gdy płeć żeńska ogłosiła swoje rządy w Watykanie. W krótkim czasie wybrano panią papieżową (papierzową), po niej zaś wybrano mnie i tu się sen mój skończył.
Nie nacieszyłam się panowaniem, oj nie! A zaczynało być ciekawie. Miałam ogłosić Dekret o Niewybaczalności Mężczyznom Powracającym Późno z Imprez. Miałam nauczyć młodych chłopców z różnych państw odróżniać sukienki od spódniczek. Miałam zasadzić pierwsze z Watykanie Drzewo Wyzwolonych Kobiet. Nie udało się, ale może następnej nocy się uda.
Sen mi przerwał oczywiście wózek, bo jakby inaczej. Rozpłakał się pięć minut po siódmej. Marta musiała zareagować.
- Wszystko w porządku? – krzyknęłam, choć sama nie wiedziałam, po co. Z łóżka nie zamierzałam wychodzić.
Odpowiedziało mi milczenie. Czyżby Marta była zła, że jednak nie pogadałyśmy? W sumie niczego nie obiecywałam. No i nie powiedziała konkretnie, kiedy ma być to „później”. Może jutro? Może za tydzień? Mamy czas, droga przyjaciółko, mamy wiele czasu. Na razie zajmij się dzieckiem. Gdy dorośnie, na pewno będzie głośnym muzykiem porywającym tłumy do zabawy. Będzie pisk i zgrzytanie zębów przerażonych starszych pań, zastanawiających się, co ta dzisiejsza – znaczy jutrzejsza – młodzież wyczynia. Nazwa „Antek Muzykant” nabierze nowego znaczenia.
*
- Pogadamy?
Właśnie zabierałam się za czytanie Kinga. Króla, choć mi wyglądał najwyżej na książątko. Marta stanęło naprzeciw mnie z ponurą miną, jakby jej się świat zawalił. Rozejrzałam się dookoła – e tam, wszystko było na miejscu, nawet kubek z herbatą nie spadł z szafki nocnej. Bez słowa wstałam i poszłam do kuchni (czysto, pięknie i pachnąco), łazienki (to samo) toalety (czysto i pięknie), na końcu zaś zajrzałam do pokoju przyjaciółki. Kołdra na podłodze, okno otwarte na oścież, skarpetki na półce – ot, codzienność Marty, przynajmniej do godziny dwunastej. Albo więc źle zinterpretowałam jej wyraz twarzy, albo mnie bezczelnie okłamała. Albo próbowała wzbudzić litość.
- O co chodzi? – spytałam, gdy wróciłyśmy do mojego pokoju.
- Dzwonił Paweł.
- No i?
- Rozmawialiśmy.
- No i?
- Chce się spotkać.
- No i?
- Ja nie chcę.
- No i?
- Pójdziesz za mnie?
Marcie rzadko kiedy do reszty odwalało, ale gdy już nastawała ta chwila, nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Czy być wkurzoną, czy jednak wziąć parę głębokich oddechów i poprosić o powtórzenie ostatnich słów. Dziś postanowiłam wybrać to ostatnie. Powtórz, kochana, swoją prośbę. Ja mam iść porozmawiać z Pawłem? Zamiast ciebie, bo ty nie chcesz, boisz się, wahasz, masz wątpliwości? Chcesz, bym mu przemówiła do rozumu, przegoniła z miasta, najlepiej również z kraju, kontynentu, planety? Żebym skopała jegomościowi tyłek, pokazując, kto tu naprawdę rządzi? Chwila…
- Tylko porozmawiać – prosiła dalej Marta. – Miałam się z nim spotkać w sobotę w parku. Powiesz mu, że mi coś wypadło.
- O czym ja mogę rozmawiać z Pawłem? Mam mu coś konkretnego powiedzieć?
- Żeby mnie zostawił w spokoju.
- Spoko, daj mi jego numer, zadzwonię i mu powiem. Nie zamierzam się z nim widzieć.
- Proszę, zrób to dla mnie!
- Nawet dla siebie bym tego nie zrobiła.
Ponownie zabrałam się za czytanie Kinga-Książątka. Od kilkunastu stron bardzo zanudzał; prawdopodobnie wybrałam jeden z gorszych tytułów mistrza horroru. Na pewno nic sobie z niego nie uszyję. Najwyżej pójdzie na ścierkę do podłogi.
Marta dalej stała, zrozpaczona i lekko zawiedziona. Lekko, bo dobrze wiedziała, że za Pawłem nie przepadałam, ona zresztą też nie. Po co chciał się widzieć? Milczał przez tyle miesięcy, teraz nagle zachciało mu się rozmowy. Może przy herbatce? Kupić ciasteczka, usmażyć rybę, ugotować ziemniaczki? Pewnie jesteś zmęczony podróżą, gdzieś w ogóle był tyle czasu? W Egipcie? Widziałeś piramidy? Jasne, głupie pytanie, być w Egipcie i nie widzieć piramid! Myślałeś czasem o nas? My cię wciąż wspominałyśmy.
Marta stała. Na dworze się rozpadało, choć nic nie zapowiadało najmniejszego deszczu. Tak, wózek się rozpłakał. Beczał, beczał, przywołując tajemniczymi zaklęciami swoją karmicielkę, ta zaś chyba sama się zaklęła we własnym świecie, bo nie reagowała. Patrzyła przed siebie i mamrotała coś pod nosem. Od czasu do czasu rzucała wulgaryzmem. Jak Boga kocham, myślała o nauczycielach z gimnazjum.
- Antek płacze – powiedziałam. Książkę rzuciłam na łóżko. Dziecko, jak na zawołanie, zamilkło.
- Już nie. – Marta wróciła do żywych. – Ale ja będę ryczeć całą noc!
Rzeczywiście – ryczała. Ani liczenie baranów, ani opowiadanie sprośnych dowcipów nie pomagało zasnąć. Ale byłam zadowolona. W końcu udało mi się sprzeciwić kochanej przyjaciółce. Nie to co dwa lata temu.
cdn
w poprzednim odcinku
Jakieś wieści? Nie, po staremu. Nic się nie zmieniło, odkąd przysłali książki, Marta wróciła ze spaceru, a wózek się zesrał. Ściemniło się tylko, gwiazdy wystrzeliły w niebo, słońce się schowało – nic specjalnego. Mówiąc szczerze, ciekawsze rzeczy leciały w telewizji. Seriale, filmy, programy rozrywkowe, oczywiście powtórki, bo lato. Ostatni odcinek dokumentu o zebrach z rezerwatu jakiegoś tam. Trudna nazwa, afrykańsko-amerykańska. Pokazali narodziny małego zwierzaka. Gdzie oni tam kamery wkładali? Później puścili obraz wojenny, w którym opuszczony żołnierz poszukiwał swojej tożsamości. Zamiast pójść na pole bitwy, gdzie pewnie ją zagubił, wyruszył w daleką podróż po trzech kontynentach, aż w końcu spotkał bladą rudowłosą piękność, zakochał się i spadł ze skały zepchnięty przez zaborczego ojca kobiety. Zwłok nie pokazali, była więc nadzieja na drugą część. Grubo po północy leciał serial o kosmitach udających ludzi, ale oczy mi już wysiadły i nie obejrzałam.
Śniło mi się, że jestem papieżem. Wiadomo, równouprawnienie, kobiety się wkurzyły, poszły do Watykanu większą grupką wysmarowaną samoopalaczem, by się przy okazji dobrązowić, stanęły przed głową Kościoła i rzekły mu: chcemy równego i sprawiedliwego traktowania kobiet! Biedak się zmieszał, wzrokiem szukał pomocy, ale kardynałowie się pochowali, musiał się więc sam tłumaczyć, że on to zawsze dobrze traktował płeć piękną, w młodości ustępował miejsca w autobusach i tramwajach, w szkole pożyczał kredki, ba, nawet je temperował swoją temperówką. Nie, on święty, co one chcą? Kobiety na papieskim tronie, zakrzyknęły chórem. Jedna wyjęła z torebki list napisany na kartce A4, który papież wziął drżącymi rękoma i przeczytał na głos:
Drogi Papierzu
(pierwsze zdziwienie)
Odkąd Bóg ustanowił na Ziemi Kościół jeden, święty, powszechny i apostolski, zawsze na tronie papieskim zasiadali mężczyźni. Bogu możemy wybaczyć, że po ukrzyżowaniu syna nie wysłał córki, ale ludziom, popełniającym ten sam błąd od wieków – jurz nie.
(drugie zdziwienie)
Żądamy dopuszczenia kobiet do Watykanu. Kobiety, jako osoby bardziej inteligentne, elokwentne, wspaniałomyślne, rozumne, no i przede wszystkim piękniejsze – a uroda na pewno przyciągnęłaby nowych zwolenników Kościoła – powinny rządzić światem przez przynajmniej dwa tysiące lat jak do tej pory rządzili mężczyźni.
Z powarzaniem
Kobiety z całego świata
Trzeciego zdziwienia papież – a raczej papierz – już nie okazał, spytał się tylko, czy dały list komuś do korekty. Wzburzone panie zaczęły rzucać w niego przekleństwami, następnie bić, kopać i tak doszło do okrutnego zabójstwa głowy Kościoła. Nikt z kardynałów się nie sprzeciwił, gdy płeć żeńska ogłosiła swoje rządy w Watykanie. W krótkim czasie wybrano panią papieżową (papierzową), po niej zaś wybrano mnie i tu się sen mój skończył.
Nie nacieszyłam się panowaniem, oj nie! A zaczynało być ciekawie. Miałam ogłosić Dekret o Niewybaczalności Mężczyznom Powracającym Późno z Imprez. Miałam nauczyć młodych chłopców z różnych państw odróżniać sukienki od spódniczek. Miałam zasadzić pierwsze z Watykanie Drzewo Wyzwolonych Kobiet. Nie udało się, ale może następnej nocy się uda.
Sen mi przerwał oczywiście wózek, bo jakby inaczej. Rozpłakał się pięć minut po siódmej. Marta musiała zareagować.
- Wszystko w porządku? – krzyknęłam, choć sama nie wiedziałam, po co. Z łóżka nie zamierzałam wychodzić.
Odpowiedziało mi milczenie. Czyżby Marta była zła, że jednak nie pogadałyśmy? W sumie niczego nie obiecywałam. No i nie powiedziała konkretnie, kiedy ma być to „później”. Może jutro? Może za tydzień? Mamy czas, droga przyjaciółko, mamy wiele czasu. Na razie zajmij się dzieckiem. Gdy dorośnie, na pewno będzie głośnym muzykiem porywającym tłumy do zabawy. Będzie pisk i zgrzytanie zębów przerażonych starszych pań, zastanawiających się, co ta dzisiejsza – znaczy jutrzejsza – młodzież wyczynia. Nazwa „Antek Muzykant” nabierze nowego znaczenia.
*
- Pogadamy?
Właśnie zabierałam się za czytanie Kinga. Króla, choć mi wyglądał najwyżej na książątko. Marta stanęło naprzeciw mnie z ponurą miną, jakby jej się świat zawalił. Rozejrzałam się dookoła – e tam, wszystko było na miejscu, nawet kubek z herbatą nie spadł z szafki nocnej. Bez słowa wstałam i poszłam do kuchni (czysto, pięknie i pachnąco), łazienki (to samo) toalety (czysto i pięknie), na końcu zaś zajrzałam do pokoju przyjaciółki. Kołdra na podłodze, okno otwarte na oścież, skarpetki na półce – ot, codzienność Marty, przynajmniej do godziny dwunastej. Albo więc źle zinterpretowałam jej wyraz twarzy, albo mnie bezczelnie okłamała. Albo próbowała wzbudzić litość.
- O co chodzi? – spytałam, gdy wróciłyśmy do mojego pokoju.
- Dzwonił Paweł.
- No i?
- Rozmawialiśmy.
- No i?
- Chce się spotkać.
- No i?
- Ja nie chcę.
- No i?
- Pójdziesz za mnie?
Marcie rzadko kiedy do reszty odwalało, ale gdy już nastawała ta chwila, nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Czy być wkurzoną, czy jednak wziąć parę głębokich oddechów i poprosić o powtórzenie ostatnich słów. Dziś postanowiłam wybrać to ostatnie. Powtórz, kochana, swoją prośbę. Ja mam iść porozmawiać z Pawłem? Zamiast ciebie, bo ty nie chcesz, boisz się, wahasz, masz wątpliwości? Chcesz, bym mu przemówiła do rozumu, przegoniła z miasta, najlepiej również z kraju, kontynentu, planety? Żebym skopała jegomościowi tyłek, pokazując, kto tu naprawdę rządzi? Chwila…
- Tylko porozmawiać – prosiła dalej Marta. – Miałam się z nim spotkać w sobotę w parku. Powiesz mu, że mi coś wypadło.
- O czym ja mogę rozmawiać z Pawłem? Mam mu coś konkretnego powiedzieć?
- Żeby mnie zostawił w spokoju.
- Spoko, daj mi jego numer, zadzwonię i mu powiem. Nie zamierzam się z nim widzieć.
- Proszę, zrób to dla mnie!
- Nawet dla siebie bym tego nie zrobiła.
Ponownie zabrałam się za czytanie Kinga-Książątka. Od kilkunastu stron bardzo zanudzał; prawdopodobnie wybrałam jeden z gorszych tytułów mistrza horroru. Na pewno nic sobie z niego nie uszyję. Najwyżej pójdzie na ścierkę do podłogi.
Marta dalej stała, zrozpaczona i lekko zawiedziona. Lekko, bo dobrze wiedziała, że za Pawłem nie przepadałam, ona zresztą też nie. Po co chciał się widzieć? Milczał przez tyle miesięcy, teraz nagle zachciało mu się rozmowy. Może przy herbatce? Kupić ciasteczka, usmażyć rybę, ugotować ziemniaczki? Pewnie jesteś zmęczony podróżą, gdzieś w ogóle był tyle czasu? W Egipcie? Widziałeś piramidy? Jasne, głupie pytanie, być w Egipcie i nie widzieć piramid! Myślałeś czasem o nas? My cię wciąż wspominałyśmy.
Marta stała. Na dworze się rozpadało, choć nic nie zapowiadało najmniejszego deszczu. Tak, wózek się rozpłakał. Beczał, beczał, przywołując tajemniczymi zaklęciami swoją karmicielkę, ta zaś chyba sama się zaklęła we własnym świecie, bo nie reagowała. Patrzyła przed siebie i mamrotała coś pod nosem. Od czasu do czasu rzucała wulgaryzmem. Jak Boga kocham, myślała o nauczycielach z gimnazjum.
- Antek płacze – powiedziałam. Książkę rzuciłam na łóżko. Dziecko, jak na zawołanie, zamilkło.
- Już nie. – Marta wróciła do żywych. – Ale ja będę ryczeć całą noc!
Rzeczywiście – ryczała. Ani liczenie baranów, ani opowiadanie sprośnych dowcipów nie pomagało zasnąć. Ale byłam zadowolona. W końcu udało mi się sprzeciwić kochanej przyjaciółce. Nie to co dwa lata temu.
cdn
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Wózek, cz. III
No to mamy ciág dalszy. I cudnie, bo trzyma poziom i rozbawia... do lez. Tak, nie tylko lzy radosci sie cisná, gdy sie Ciebie czyta, Paciu. Znaczy - chwale wielce.
Swietnie sie toto czyta. Nie nudzisz, nie rozwlekasz, a przeciez tekst jest trudny - wlasciwie monolog, bo te kilka zdan wydukanych przez Marte sie nie liczá. Mam nadzieje (bo zawsze zaczynam sie bac, gdy cos idzie za dobrze), ze utrzymasz poziom. A teraz brawa.
J.
Usmarkalam sie ze smiechu. Jak norka.Patka pisze:Nic się nie zmieniło, odkąd przysłali książki, Marta wróciła ze spaceru, a wózek się zesrał.
Cos mi chyba zrobilas zdalaczynnie, bo przeczytalam: przeszukiwal swoje wnetrznosci...Patka pisze:Później puścili obraz wojenny, w którym opuszczony żołnierz poszukiwał swojej tożsamości.
Wiadomo. Rozumiem, ze to "jurz" w zdaniu jest zamierzone, wiec nie klapie pyskiem.Patka pisze:Jedna wyjęły z torebki list napisany na kartce A4, który papież wziął drżącymi rękoma i przeczytał na głos:
Nie zawsze. Byla taka jedna, nawet film nakrecili.Patka pisze:Odkąd Bóg ustanowił na Ziemi Kościół jeden, święty, powszechny i apostolski, zawsze na tronie papieskim zasiadali mężczyźni.
A tu bym zakonczyla pytajnikiem.Patka pisze:Sen mi przerwał oczywiście wózek, bo jakby inaczej.
Zagubil sie jeden przecinek, porzed "toalety".Patka pisze:Bez słowa wstałam i poszłam do kuchni (czysto, pięknie i pachnąco), łazienki (to samo) toalety (czysto i pięknie), na końcu zaś zajrzałam do pokoju przyjaciółki.
Wiadomo.Patka pisze:Czy byś wkurzoną, czy jednak wziąć parę głębokich oddechów i poprosić o powtórzenie ostatnich słów.
Swietnie sie toto czyta. Nie nudzisz, nie rozwlekasz, a przeciez tekst jest trudny - wlasciwie monolog, bo te kilka zdan wydukanych przez Marte sie nie liczá. Mam nadzieje (bo zawsze zaczynam sie bac, gdy cos idzie za dobrze), ze utrzymasz poziom. A teraz brawa.

J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Wózek, cz. III
Muszę to przemyśleć...411 pisze:Patka pisze:
Później puścili obraz wojenny, w którym opuszczony żołnierz poszukiwał swojej tożsamości.
Cos mi chyba zrobilas zdalaczynnie, bo przeczytalam: przeszukiwal swoje wnetrznosci...

Chodzi o "jurz" z listu czy jakieś inne? Bo te trzy błędy w liście są oczywiście zamierzone. Korekta zawiodła.411 pisze:Patka pisze:
Jedna wyjęły z torebki list napisany na kartce A4, który papież wziął drżącymi rękoma i przeczytał na głos:
Wiadomo. Rozumiem, ze to "jurz" w zdaniu jest zamierzone, wiec nie klapie pyskiem.

Wypatrzone błędy poprawię, dzięki.
Miło, że się podoba i że nie nudzę. Mnie się piszą kolejne części z przyjemnością. Wakacje są, to nie będę o poważnych rzeczach na poważnie pisać.


- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Wózek, cz. III
Ano nie nudzisz.
Najbardziej spodobał mi się sen okłoreligijny, szczególnie zaś zdanie:

Reszta też jest super.
Wzbudziłaś
, więc chyba zabawne...

Najbardziej spodobał mi się sen okłoreligijny, szczególnie zaś zdanie:
Zbędne przymiotniki zastąpiłem kropkami w nawiasie, ale ogólnie popieram. Może tylko ograniczyłbym im to rządzenie jakimś kagańcem, albo chociaż smyczą...Patka pisze:Kobiety, jako osoby (...), no i przede wszystkim piękniejsze – a uroda na pewno przyciągnęłaby nowych zwolenników Kościoła – powinny rządzić światem przez przynajmniej dwa tysiące lat jak do tej pory rządzili mężczyźni.

Reszta też jest super.
Wzbudziłaś




Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Wózek, cz. III
Dziękować, szanowny Adminie. 

- anastazja
- Posty: 6176
- Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
- Lokalizacja: Bieszczady
- Płeć:
Re: Wózek, cz. III
Patka pisze: W krótkim czasie wybrano panią papieżową (papierzową), po niej zaś wybrano mnie i tu się sen mój skończył.

Pozdrawiam.
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Wózek, cz. III
Dziękuję. 

- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Wózek, cz. III
Świetnie napisane, pani Patko.
Czyta się z przyjemnością, zrozumieniem i częstym uśmiechem. Zapisuję się na fana tego cyklu.
Czyta się z przyjemnością, zrozumieniem i częstym uśmiechem. Zapisuję się na fana tego cyklu.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Wózek, cz. III
Rozumiem, że zacytowane fragmenty zawierają jakieś błędy/zgrzyty? Tylko jakie? Oburzyło cię słowo "zesrał"?
Nie mam czego wybaczać i nie myśl, że się twoją opinią przejmę i będę rozpaczać, że jednemu czytelnikowi się mój tekst nie spodobał. Nie dla każdego jest moje pisanie, doskonale to rozumiem.
Jak widać, fanów mam więcej niż nie-fanów.
To cieszy.
Dziękuję.

Nie mam czego wybaczać i nie myśl, że się twoją opinią przejmę i będę rozpaczać, że jednemu czytelnikowi się mój tekst nie spodobał. Nie dla każdego jest moje pisanie, doskonale to rozumiem.
O czymś zapomniałeś - nie jesteś znawcą. I ładniej się wyrażaj, bo nie podoba mi się twój ton. Chłopaku...karolek pisze:Wróć do stylu, który pokazałaś w "obrazie", bo zbłądziłaś, dziewczyno...

zdzichu pisze:Świetnie napisane, pani Patko.
Czyta się z przyjemnością, zrozumieniem i częstym uśmiechem. Zapisuję się na fana tego cyklu.
Jak widać, fanów mam więcej niż nie-fanów.

Dziękuję.
