ŁOWCY CHMUR cz. V - Niebieskooki chłopiec

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
tea
Posty: 413
Rejestracja: 06 lis 2011, 22:15

ŁOWCY CHMUR cz. V - Niebieskooki chłopiec

#1 Post autor: tea » 21 gru 2014, 19:24

od początku

w poprzednim odcinku



Niebieskooki chłopiec


Siedząca na parapecie Alien przerwała śledzenie gołębi i zmarszczyła trójkątny pyszczek.
The blue-eyed boy – powtórzyła Teresa i zamknęła słownik idiomów.
Idiomy stanowiły odrębną dziedzinę wiedzy, były czymś w rodzaju szyfru, który udostępniała studentom, szyfru, którym odtąd mieli porozumiewać się. Widząc jak starannie notują wszystko to, co zapisała na białej tablicy ogarniało ją poczucie dumy. I za każdym razem przychodziło jej do głowy, że w podobny sposób musiał czuć się profesor Higgins.
The blue-eyed boy, pomyślała i przed jej oczyma pojawił się drobny, jasnowłosy chłopczyk o wielkich, niebieskich oczach. Te oczy zawsze były w dziwny sposób smutne, i po latach zrozumiała, że widział to wszystko, czego ona nie potrafiła zobaczyć.
Ostatniej zimy, kiedy malowała go ze zdjęcia – z grzywką jasnych, delikatnych włosów opadających na czoło, ze skrzypcami – przypomniała sobie, że tak naprawdę nienawidził tych skrzypiec z całego serca. Być może nie do końca wierzył w to, że potrafi wydobyć z nich naprawdę czysty, chwytający za serce ton ( koncert a-moll Riedienga) a może dlatego, że idąc do szkoły muzycznej musiał przejść obok wielkiego, posępnego budynku zwanego Alcatraz. Przechodząc obok odnosiło się wrażenie, że miejsce to zasiedlają ludzie bez twarzy, te ukryte pod kapturami sprawiały wrażenie czarnych dziur, i wszystkie te dziwne postaci kołysały się w rytm hip-hopu, bezimienne, groźne, jak stwory z amerykańskiego horroru.
Teresa często nie mogła towarzyszyć synowi w drodze na lekcje muzyki, za to była obecna na wszystkich przesłuchaniach i okolicznościowych koncertach, i kiedy siedząc na składanym plastikowym krzesełku patrzyła, jak jej syn wychodzi na środek sali jej serce wypełniała nie duma, a szczególnego rodzaju wzruszenie. Ale Piotr oczywiście o tym nie wiedział, pochłonięty tym, aby nie pomylić się, wydobyć właściwy dźwięk, doprowadzić melodię do końca.
Alien powróciła do przerwanego serialu o życiu codziennym gołębi miejskich, a Teresa sięgnęła po telefon.
Tobiasz – jak mogła się tego spodziewać – nie odebrał. Śpi, albo…
Odrzuciła od siebie najgorszą z myśli i sięgnęła po papierosa.
W zasadzie powinnam zadzwonić do Piotra, powiedziała i pociągnęła Alien za ogon. Kotka wzdrygnęła się.
Może rozładował się bateria, przypomniała sobie nagle i uspokoiła się. Dlaczego zawsze wykonuję pierwszy telefon do Tobiasza, pomyślała.
Ci, którzy nie sprawiają problemów, powiedział kiedyś Michał, zawsze pozostają na uboczu.
Zgodziła się z tym już dawno temu, ale nadal pierwszą myślą, jaka przychodziła jej do głowy zaraz po przebudzeniu było – co robi Tobiasz.

Wszyscy żyjemy w cieniu Tobiasza, pomyślała wrzucając do szklanki plasterek cytryny.
Pierwsze glany Tobiasza, pierwszy młodzieńczy wiersz, w którym doszukiwała się swoich skojarzeń, ceremoniał nakładania winylowej płyty na talerz gramofonu…Tobiasz, podobny do niej jak lustrzane odbicie, te same oczy, te same włosy, ten sam uśmiech – uśmiech kota – kierujący kąciki ust ku dołowi.
Nie mogąc spać wyobrażała sobie Tobiasza siedzącego przy biurku zawalonym butelkami, brudnymi talerzami, przepełnionymi popielniczkami i unoszącym się nad tym wszystkim zapachem piwa. Zaczynała popadać wtedy w dziwny stan – bolała ją każda komórka jej ciała, jakby jej ciało było w zmowie z udręczoną wątrobą Tobiasza,
Nie ma prawa niszczyć moich komórek, myślała dość absurdalnie. Nie ma prawa niszczyć tego wszystkiego, co dostał ode mnie, wspólnie spędzanego czasu, razem odwiedzonych miejsc.
Bunt narastał i Teresa przewracała się z boku na bok starając się nie obudzić Michała.
W zasadzie powinnam z nim o tym porozmawiać, pomyślała którejś kolejnej bezsennej nocy, ale nie potrafiła, – co było regułą w przypadku spraw naprawdę ważnych, tych odbierających spokój.
Ale kiedy wreszcie udawało się jej zasnąć porzucała ten pomysł. Musiałby wtedy powiedzieć zupełnie wszystko, począwszy od zdefiniowania tego paskudnego uczucia strachu pomieszanego z poczuciem winy, gryzącego zawodu, zagubienia i całkowitej bezradności. Często żałowała, że minął czas, gdy potrafiła upiększać rzeczywistość tak sugestywnie, że sama zaczynała wierzyć we własne wersje zdarzeń, budując obraz zdolnego studenta filologii rosyjskiej, młodego człowieka, który mógłby stać się wzorem dla każdego.
Ale nawet i wtedy, gdzieś spoza tej oszukańczej euforii pojawiały się błękitne, smutne oczy patrzące spod strzechy jasnych, miękkich włosów, chociaż te włosy już od dawna leżały w szufladzie zawinięte w lnianą szmatkę, a oczy zmieniły swój wyraz, na miejscu smutki pojawił się bunt, a czasami, kiedy Teresie udało się spojrzeć prosto w twarz Piotra wydawało się jej, że dostrzega błysk nienawiści. Tłumaczyła sobie wtedy, że ma prawo do tego buntu, że byłoby nienormalne, gdyby się nie buntował, ale za każdym razem bolało tak samo. Nie próbowała zatem przytulać go do siebie jak wtedy gdy był małym chłopcem, a wspinać się na pace i próbować całować w policzek, stroszył się wtedy i odsuwał, jakby była trędowata, albo brudna i za chwilę tłumaczył, że nie lubi czułości, że może sobie darować okazywanie uczuć.
I za każdym razem Teresa czuła się tak, jak – według niej – musiał czuć się pies, któremu wymierzono celnego kopniaka.
Tak odzywały się całe lata życia w cieniu rzucanym przez Tobiasza, cieniu, który ostatnimi laty rozrastał się ogarniając coraz większą przestrzeń. Kolejny przerwany kierunek studiów, kolejna próba podjęcia czegoś nowego, o czym z góry wiadomo było, że zakończy się niepowodzeniem, wreszcie zapijanie upadków i opijanie coraz rzadszych wzlotów, delirium, detoxu. Degrengolada, podpowiedział filologiczny umysł Teresy.
Delirium, detoxu, degrengolada, dupa, powiedziała Teresa do swojego odbicia w lustrze.
Alien spojrzała na nią z niesmakiem i zeskoczyła z parapetu na fotel.
Z lustra wyjrzała zmęczona twarz kobiety, która kiedyś była Teresą, a nagle stała się – choć nigdy nie przypuszczała, że ją to spotka – matką alkoholika.
Mój syn jest alkoholikiem, powtarzała, gdy nikt nie słyszał, próbując oswoić tą myśl. Mój syn jest alkoholikiem i zaczynam żyć życiem alkoholika. Rozpoczynam dzień od telefonu, którego i tak nie odbierze, kończę dzień w podobny sposób. A przecież powinna była być zupełnie gdzie indziej, wędrować z czarnym futerałem skrzypiec wzdłuż szarej ściany Alcatraz, siedzieć na podłodze obserwując jak terrarium żyje swoim sekretnym życiem, w którym nie ma ludzi z czarnymi dziurami zamiast twarzy albo siedzieć na tarasie w słońcu – jak mucha w miodzie. Ale to już było, te wszystkie miejsca, wszystkie chwile, które wypełniał Tobiasz.
Teresa przeciągnęła dłonią po grzbiecie Alien. Futro kotki było miękkie jak jasne włosy leżące na dnie szuflady.
Blue-eyed boy, powiedziała. Ukochane dziecko, a i teraz nie potrafiłam myśleć tylko o nim.
Otworzyła klapkę telefonu i wystukała numer młodszego syna.
Co jest, odpowiedział zaspany głos.
Wszystko, co chciała powiedzieć wydało się jej nagle banalne i głupie.
No o co chodzi, w głosie syna wyczuła nutę irytacji. Jak chcesz zapytać o Tobiasza, to w nocy wychodził po alkohol.
Teresa poczuła nagły ucisk w gardle.
Nie, powiedziała starając się panować nad głosem.
Jak masz mi cos powiedzieć, to szybko, uczyłem się całą noc i chcę spać.
Alien wykonała dokoła nóg Teresy zgrabną ósemkę.
Po prostu chciałam powiedzieć ci, że masz niebieskie oczy.
Ekran telefonu zgasł.
Jeżeli tylko zna ten idiom, powinien się domyślić, powiedziała do kotki.


Kraków , 21.02.2013

cdn.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: ŁOWCY CHMUR

#2 Post autor: skaranie boskie » 22 gru 2014, 0:55

Kasiu!
Prosiłem, żeby odcinkami.
Przecież tak wklejane teksty zginą między komentarzami.
Przeczytaj, proszę, jak to ma wyglądać i poprzenoś nadwyżki do osobnych wątków.
Jeśli nie wiesz, jak, ja to zrobię za Ciebie, ale dopiero w święta, bo chwilowo nie mam kiedy.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: ŁOWCY CHMUR, cz. II

#3 Post autor: Patka » 22 gru 2014, 16:18

Wydzieliłam ostatnią część.

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”