wyrzut z sumienia 7 i 8
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
wyrzut z sumienia 7 i 8
Początek
Poprzedni odcinek
7.
I mam jeszcze koronny dowód swojej wierności. Przecież moja własna dłoń przez cały spoczywała na kolanie żony. I była taka sztywna i zimna. Na pewno nie stało się nic. Na pewno. Jednak to zastanawiające, czy to możliwe, że ta karetka nie dojedzie jednak do celu, czy nie zmienić w myślach biegu czasu. To wszystko jeszcze nie wydarzyło się do końca, więc może tego nie będzie wcale. Wystarczy chcieć. Wszystkie myśli, niczym słowa zeznania, można w sądzie odwołać, wybudzić się w porę i zasnąć znowu, już poprawnie politycznie. Jakby przenoszenie, przeskakiwanie całego bytu z kryształu na kryształ. Z jasnego na ciemny, znowu na jasny. Dobry, zły, wszystko jedno. Jeden skok i wszystko moje, znów. Tak najwygodniej.
Jeszcze kilka kilometrów. Nigdy nie chciałem być złym człowiekiem. Postanowiłem teraz wszystko naprawić, jeszcze jest czas. Na szczęście w całym mieście był totalny korek. Na pewno zdążę wrócić do karetki, doszlusować choćby na ostatnią chwilę i położyć się jakby nigdy nic pod pledem, jakbym spał wiecznie.
Najwyżej patolog stwierdzi w pośpiechu, że facet nie wybudził się ze śpiączki, zapewne tak będzie. A sny zabierze ze sobą do grobu. Te zmyślone także. Przecież nikt go nie oskarży, nie zarzuci poświadczenia nieprawdy. Na pogrzebie mówi się tylko dobrze. No, albo wcale. Więc nic nikomu do tego. To nie jest opowiadanie science-fiction. To wybujała wyobraźnia, którą można sobie układać, jak nam się podoba, niczym glinę. Jak przyzwyczajenie czy nawet nałóg, a najlepiej, jak wolną wolę. To ostatnie określenie podobno wymyślili ci najbardziej uzależnieni.
Wiadomo, że aby podtrzymać zainteresowanie, potrzebny jest coraz silniejszy bodziec. Neuropsychologia wyjaśnia to wszystko chemią. Jaką chemią, gdy ja już jestem prawie zimny trup. Zatrzymanie krążenia. Młoda lekarka stanęła jednak na wysokości zadania i rozpoczęła reanimację. Oczywiście metodą usta-usta, tak sobie wtedy pomyślałem. W istocie pani doktor zainkubowała mnie całkiem profesjonalnie, trochę brutalnie, lecz nie używała przy tym ani długopisu, ani tym bardziej nożyczek, jakże ulubionych narzędzi do polowej tracheotomii, bez której się na szczęście obyło. Swoimi długimi zręcznymi palcami gliglała mnie potem po klatce piersiowej, co w nomenklaturze doktorowskiej oznaczało stymulację zakończeń nerwowych, a w zamyśle miało być masażem serca. Chyba jednak skutecznym. Bo wtedy ból wrócił.
8.
Byłem wściekły. Na nią. Znowu nie jestem sobą a jedynie ścierwem, które nie potrafi nawet skutecznie się zabić. Chciałem dać głupiej małpie w twarz za taką przysługę. Albo odgryźć jej smukłą dłoń. Nawet zdzira nie umie zastrzyku zrobić. Nie dorobiona dziewucha. Nie idzie wytrzymać, a już było tak miło. Zaczną się teraz korowody na izbie przyjęć. Kolejka tych na cito dłuższa niż tych planowych.
Żona stale trzyma mnie za rękę. Nie bardzo mam czucie w palcach, ale to jedyna rzecz, którą mam. Wiem, ręka, podobnie jak żona, nie jest rzeczą. Kiedyś się o nią prosiło. Pech, gdy się jej nie dostało. I pech, gdy dostało. Przecież żartuję. Dla podtrzymania fasonu. Chce mi się spać, nie zmrużyłem oka przez całą drogę. Ale mam i swój sen, a teraz jakże chciałbym go opowiedzieć wszystkim, zwłaszcza żonie. Aby wyrzucić to wszystko z sumienia, jak teraz się mówi, zresetować sobie wyobraźnię, czyli zacząć wszystko od nowa. Będzie nam wtedy łatwiej żyć - podpowiada alter-ego. Jemu na pewno.
Ale, chyba lepiej nie opowiem. A to były zupełnie niezapomniane chwile.
/materiał poufny, przed przeczytaniem spalić/
Następny odcinek
Poprzedni odcinek
7.
I mam jeszcze koronny dowód swojej wierności. Przecież moja własna dłoń przez cały spoczywała na kolanie żony. I była taka sztywna i zimna. Na pewno nie stało się nic. Na pewno. Jednak to zastanawiające, czy to możliwe, że ta karetka nie dojedzie jednak do celu, czy nie zmienić w myślach biegu czasu. To wszystko jeszcze nie wydarzyło się do końca, więc może tego nie będzie wcale. Wystarczy chcieć. Wszystkie myśli, niczym słowa zeznania, można w sądzie odwołać, wybudzić się w porę i zasnąć znowu, już poprawnie politycznie. Jakby przenoszenie, przeskakiwanie całego bytu z kryształu na kryształ. Z jasnego na ciemny, znowu na jasny. Dobry, zły, wszystko jedno. Jeden skok i wszystko moje, znów. Tak najwygodniej.
Jeszcze kilka kilometrów. Nigdy nie chciałem być złym człowiekiem. Postanowiłem teraz wszystko naprawić, jeszcze jest czas. Na szczęście w całym mieście był totalny korek. Na pewno zdążę wrócić do karetki, doszlusować choćby na ostatnią chwilę i położyć się jakby nigdy nic pod pledem, jakbym spał wiecznie.
Najwyżej patolog stwierdzi w pośpiechu, że facet nie wybudził się ze śpiączki, zapewne tak będzie. A sny zabierze ze sobą do grobu. Te zmyślone także. Przecież nikt go nie oskarży, nie zarzuci poświadczenia nieprawdy. Na pogrzebie mówi się tylko dobrze. No, albo wcale. Więc nic nikomu do tego. To nie jest opowiadanie science-fiction. To wybujała wyobraźnia, którą można sobie układać, jak nam się podoba, niczym glinę. Jak przyzwyczajenie czy nawet nałóg, a najlepiej, jak wolną wolę. To ostatnie określenie podobno wymyślili ci najbardziej uzależnieni.
Wiadomo, że aby podtrzymać zainteresowanie, potrzebny jest coraz silniejszy bodziec. Neuropsychologia wyjaśnia to wszystko chemią. Jaką chemią, gdy ja już jestem prawie zimny trup. Zatrzymanie krążenia. Młoda lekarka stanęła jednak na wysokości zadania i rozpoczęła reanimację. Oczywiście metodą usta-usta, tak sobie wtedy pomyślałem. W istocie pani doktor zainkubowała mnie całkiem profesjonalnie, trochę brutalnie, lecz nie używała przy tym ani długopisu, ani tym bardziej nożyczek, jakże ulubionych narzędzi do polowej tracheotomii, bez której się na szczęście obyło. Swoimi długimi zręcznymi palcami gliglała mnie potem po klatce piersiowej, co w nomenklaturze doktorowskiej oznaczało stymulację zakończeń nerwowych, a w zamyśle miało być masażem serca. Chyba jednak skutecznym. Bo wtedy ból wrócił.
8.
Byłem wściekły. Na nią. Znowu nie jestem sobą a jedynie ścierwem, które nie potrafi nawet skutecznie się zabić. Chciałem dać głupiej małpie w twarz za taką przysługę. Albo odgryźć jej smukłą dłoń. Nawet zdzira nie umie zastrzyku zrobić. Nie dorobiona dziewucha. Nie idzie wytrzymać, a już było tak miło. Zaczną się teraz korowody na izbie przyjęć. Kolejka tych na cito dłuższa niż tych planowych.
Żona stale trzyma mnie za rękę. Nie bardzo mam czucie w palcach, ale to jedyna rzecz, którą mam. Wiem, ręka, podobnie jak żona, nie jest rzeczą. Kiedyś się o nią prosiło. Pech, gdy się jej nie dostało. I pech, gdy dostało. Przecież żartuję. Dla podtrzymania fasonu. Chce mi się spać, nie zmrużyłem oka przez całą drogę. Ale mam i swój sen, a teraz jakże chciałbym go opowiedzieć wszystkim, zwłaszcza żonie. Aby wyrzucić to wszystko z sumienia, jak teraz się mówi, zresetować sobie wyobraźnię, czyli zacząć wszystko od nowa. Będzie nam wtedy łatwiej żyć - podpowiada alter-ego. Jemu na pewno.
Ale, chyba lepiej nie opowiem. A to były zupełnie niezapomniane chwile.
/materiał poufny, przed przeczytaniem spalić/
Następny odcinek
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Nie spaliłam, przeczytałam:) Podążałam za myślami bohatera, przeżywałam wraz z nim, cierpiałam...
"to jedyna rzecz, która mam" - tutaj brakuje ogonka:) Pozdrawiam:)
"to jedyna rzecz, która mam" - tutaj brakuje ogonka:) Pozdrawiam:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Dziękuję, dostawiłem.Alicja Jonasz pisze:"to jedyna rzecz, która mam" - tutaj brakuje ogonka
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Siękoza.Na pewno nie stało się nic. Na pewno. Jednak zastanawiałem się, czy ta karetka dojedzie do celu, czy nie zmienić w myślach biegu czasu. To wszystko się jeszcze nie wydarzyło do końca, więc może nie wydarzyć się wcale. Wystarczy chcieć. Wszystkie myśli, niczym słowa zeznania, można w sądzie odwołać, wybudzić się w porę i zasnąć znowu, już poprawnie politycznie. Tak łatwo przenosić się z kryształu na kryształ.
Dobry, zły, wszystko jedno. Jeden skok i wszystko moje, znów. Tak najwygodniej.
Jeszcze kilka kilometrów. Przypomniałem sobie, jaki jestem dobry. Dobre mniemanie o sobie to połowa sukcesu.
Trzy razy „dobry – dobre”.
Przecinek po „oskarży”.Przecież nikt go nie oskarży nie zarzuci poświadczenia nieprawdy.
Jak przyzwyczajenie czy nawet nałóg, a najlepiej, jak wolną wolę.Jak przyzwyczajenie czy nawet nałóg, a najlepiej, jak wolna wola.
„ utrzymania zainteresowania” - zbędny rym wewnętrzny.Wiadomo, że dla utrzymania zainteresowania potrzeba coraz silniejszego bodźca.
Może: Wiadomo, aby utrzymać zainteresowanie, potrzeba...
Powtórzone „się”.W istocie pani doktor zainkubowała mnie całkiem profesjonalnie, trochę brutalnie, lecz nie posługiwała się przy tym ani długopisem, ani tym bardziej nożyczkami, jakże ulubionymi narzędziami do polowej tracheotomii, bez której się na szczęście obyło.
Może: ...lecz nie używała przy tym ani długopisu, ani tym bardziej nożyczek, jakże ulubionych narzędzi do...
„i” zbyt blisko siebie; zresztą pierwsze nie wydaje się potrzebne. Ale jeśli już, to można go czymś zastąpić (także, również, chociaż).Ale mam i swój sen, i chciałbym go teraz opowiedzieć wszystkim, zwłaszcza żonie.
Trochę niezgrabnie; ,usunąłbym „jak teraz się mówi” oraz „sobie”.Aby wyrzucić to wszystko z sumienia, jak teraz się mówi, zresetować sobie wyobraźnię, czyli zacząć wszystko od nowa. Będzie nam wtedy łatwiej żyć, jak mi poradził mój alter-ego. Jemu na pewno.
„mi”, mnie”, „ego” - to do pewnego stopnia synonimy, a na pewno zaimki dotyczące narratora. Za dużo ich. Teoretycznie o dwa. Może: Będzie nam wtedy łatwiej żyć - podpowiada alter-ego. Albo: Będzie nam wtedy łatwiej żyć – słyszę głos alter-ego. Wiem, że prosi się tu jeszcze „mi” albo „moje”, chyba też nie będzie wielkim błędem; a może lepiej gruntowniej przeredagować.
Zastanawiam się, czy nie warto by było rozbudować ten ostatni fragment; to ciekawe rozważania, trochę w innym stanie świadomości i chyba można jeszcze coś dodać.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Gorgiaszu, serdecznie dziękuję za korektę. Jak zawsze jest wnikliwa i bardzo dla mnie cenna. Niebawem wprowadzę poprawki.Gorgiasz pisze:Zastanawiam się, czy nie warto by było rozbudować ten ostatni fragment; to ciekawe rozważania, trochę w innym stanie świadomości i chyba można jeszcze coś dodać.
Jak rozumieć Twoją końcową (cytowaną) uwagę. Czy części 7 i 8 nie były potrzebne? Fakt, zamykają opowiadanie. Jeśli coś dodać, to po części 6-tej a przed 7-mą. Ale czy nie za długo jedzie ta karetka?
Jeszcze raz, wielkie dzięki.
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Ależ jak najbardziej potrzebna! I bardzo dobra, tylko widziałbym włąśnie ją nieco rozszerzoną; odnoszę wrażenie, że pozostały jeszcze niewykorzystane możliwości.Czy część 8 nie była potrzebna?
Absolutnie nie.Ale czy nie za długo jedzie ta karetka?
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
No jeszcze może być długie leżenie w łóżku, narkoza, a nawet śmieć kliniczna. Wiele okazji do osobistych podsumowań.
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Witaj Leszku.
Przeczytałam wszystkie Twoje odcinki i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było połączyć je ze sobą, może ozdobić dialogiem.... jakieś zaskakujące zakończenie, a potem kolejne równie dobre opowiadanie... Zbiór opowiadań.
Dogłębna analiza ludzkiej psychiki... tak to widzę. Lubię takie książki...
Pozdrawiam.elka.
Przeczytałam wszystkie Twoje odcinki i tak sobie pomyślałam, że fajnie by było połączyć je ze sobą, może ozdobić dialogiem.... jakieś zaskakujące zakończenie, a potem kolejne równie dobre opowiadanie... Zbiór opowiadań.
Dogłębna analiza ludzkiej psychiki... tak to widzę. Lubię takie książki...
Pozdrawiam.elka.
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 23:00 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: wyrzut z sumienia 7 i 8
Zmodyfikowałem ten i kilka następnych fragmentów. Bardzo dziękuję.Gorgiasz pisze:Siękoza.