Róże i macki. Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
(1)
O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna, kiedy z pączka się zmieni w kwiat (...) - pytała w jednym ze swoich szlagierów Irena Santor, odpowiadając rychło: (...) stanąć z nim na ślubnym kobiercu... I chociaż w dzisiejszych czasach marzenia matrymonialne młodych kobiet niewątpliwie mocno się zdezaktualizowały, a styl życia lansowany przez singli wciąż zyskuje na popularności, wiele dziewcząt nadal skrycie pragnie znaleźć swoją drugą połówkę i, wcześniej czy później, wstąpić z ukochanym mężczyzną w związek małżeński. Czy Ty też, droga Czytelniczko, należysz do tej grupy niecierpliwych panien? Czy tęsknisz za prawdziwą miłością i dążysz do uświęcenia jej poprzez wypowiedzenie sakramentalnego "tak" przed ołtarzem? A może planujesz mniej efektowną formalizację związku i wystarczy Ci uroczyste złożenie podpisów pod aktem zawarcia małżeństwa w USC? Tak czy inaczej wierzysz, że w dniu, w którym przemaszerujesz w białej sukni przed weselnikami, założysz wybrankowi serca obrączkę na palec, a wreszcie przyjmiesz życzenia i kwiaty od przyjaciół i rodziny, rozpocznie się najwartościowszy i najpiękniejszy etap Twojego życia.
Jeżeli zamierzasz pozostać singielką i nie masz w najbliższym czasie zamiaru łowić potencjalnych kandydatów na męża, ten antyporadnik nie jest adresowany do Ciebie. Za to jeżeli właśnie się zakochałaś i gdzieś w najgłębszych zakamarkach Twojej duszyczki wykluwają się marzenia o ślubie, założeniu rodziny, romantycznej uroczystości i cudownym uczuciu łączącym Ciebie i Tego Jedynego aż po grób - przynajmniej przekartkuj tę książeczkę i zastanów się, czy w jakimkolwiek stopniu opisane w niej problemy nie dotyczą Twojego związku. Jeśli tak - wiej, choćbyś miała czmychnąć w bielutkich szpileczkach i kilkumetrowym welonie wprost sprzed ołtarza.
Bez wątpienia, żadna młoda i zakochana osoba nie jest w stanie realnie ocenić, jakim człowiekiem okaże się jej przyszły partner. Nawet dobre rady bliskich niewiele tu mogą wskórać, gdyż, pod wpływem hormonów i w ogóle całej miłosnej biochemii, całkowicie tracimy umiejętność trzeźwego oglądu własnego położenia. Mamy wówczas tendencję do idealizowania drugiej osoby, eksponowania jej walorów i minimalizowania wszelkich ułomności. Naturalnie, nobody's perfect, każdy posiada, oprócz zalet, rozmaite wady, natomiast cały problem polega na umiejętności odróżnienia zwykłych ludzkich przywar od zaawansowanych problemów osobowościowych. Większość wad bowiem można zaakceptować i tolerować, bo, nawet jeśli bywają uciążliwe, nie okazują się w ostatecznym rozrachunku destrukcyjne i toksyczne dla wzajemnych relacji między partnerami. Bałaganiarstwo czy zapominalstwo na przykład bywa irytujące, ale nie powinno być czynnikiem przekreślającym związek. Istnieje jednak szereg cech, zachowań i reakcji, które niszczą małżeństwo, a przy okazji wyczerpują fizycznie i psychicznie wszystkie osoby z otoczenia delikwenta obarczonego tzw. osobowością dyssocjalną. Powszechnie takich ludzi nazywamy psychopatami.
Pojęcie psychopaty kojarzy się obiegowo z obrazem furiata, który goni w napadzie szału swoją żonę przez całą wieś, rzucając bluzgami i wygrażając jej siekierą. Większość medialnych doniesień skutecznie utrwala w społeczeństwie przekonanie, że psychopata to morderca, gwałciciel, alkoholik, monstrum podejrzanej konduity i przerażające już od pierwszego wejrzenia swoją groźną facjatą. Nic bardziej mylnego. Naturalnie, część psychopatów rzeczywiście dopuszcza się przestępstw, w tym zabójstw i gwałtów, natomiast nie są oni bynajmniej na pierwszy rzut oka rozpoznawalni i zazwyczaj nie budzą lęku u kobiet, zwłaszcza u takich, które nigdy wcześniej nie miały z toksycznymi ludźmi do czynienia. "Psychopata? Mój Misiu? On przecież mówi, że żyć beze mnie nie może", wyznają, z rozczuleniem przewracając rozanielonymi oczętami. A potem cierpią, uwięzione w małżeńskiej pułapce, najprawdopodobniej wplątane "aż po grób", jak same zresztą chciały, w destrukcyjny, przerażający układ. Od psychopaty bowiem nie ma ucieczki. Zmiana pracy, miejsca zamieszkania, rozwód - przeważnie nie gwarantują wolności. Psychopata, nawet jeśli ma już status "eksa" to nowotwór, z którym kobieta będzie się zmagać do końca życia (jego lub własnego).
Do zapamiętania: psychopata zazwyczaj nie wygląda jak szemrany zbir spod ciemnej gwiazdy i potrafi się świetnie maskować. Wręcz usiłuje dostosować swoje zachowania i działania do obowiązujących norm społecznych, jeżeli pragnie osiągnąć jakiś konkretny cel. Należy zarazem podkreślić, że nie wynika to z naturalnego przyswojenia owych norm w procesie wychowania. Psychopata potrafi sprytnie odtwarzać i naśladować reakcje oraz działania, będące symptomami określonych odczuć lub emocji, w ogóle nie odczuwając tychże. Może stwarzać pozory zakochanego po uszy w swojej partnerce, obsypywać ją prezentami, składać jej wyzwania - czyli reprodukować zachowania adekwatne dla sytuacji zauroczenia, uwodzenia, podczas gdy jego rzeczywisty wewnętrzny świat pozostaje pogrążony w mroku. Naiwność i brak doświadczenia ze strony potencjalnej ofiary ułatwiają mu zadanie, ponieważ psychopata jest mistrzem w robieniu doskonałego wrażenia. Kamuflując się, przygotowuje sobie przestrzeń do działania i buduje psychologiczną rzeczywistość, gdzie będzie realizował swoje wynaturzone wizje.
Wydaje Ci się, droga Czytelniczko, że właśnie poznałaś ideał faceta. Przystojny, szarmancki, hojny, prawi Ci komplementy, przynosi codziennie kwiaty i zapewnia o swojej dozgonnej miłości. Koleżanki Ci zazdroszczą takiego wspaniałego supermena, być może rodzice również uważają go za doskonałego kandydata do Twojej ręki. Żyjesz jak w cudownym śnie i jesteś pewna, że ta sielanka nigdy się nie skończy, a szalejące we krwi endorfiny dodają Ci skrzydeł. Na chwilę obecną nic nie wzbudza Twojego niepokoju. Czy istnieją jakieś dyskretne sygnały, na które powinnaś zwrócić uwagę, zanim zaufasz bez reszty partnerowi? Czy da się wyeksponować to, co na tle nieustającej idylli mogłoby okazać się preludium do przyszłego koszmaru? Jakie zachowania muszą natychmiast zapalić czerwone światło alarmowe w głowie narzeczonej, zanim wpadnie ona w łapy psychicznego oprawcy?
W tym miejscu warto zaakcentować, że pragmatyczna ocena sytuacji wcale nie jest rzeczą łatwą. Nieraz bowiem bardzo ciężko przychodzi wyważenie emocji i wytyczenie granicy między nadmierną podejrzliwością a dbałością o własny komfort psychiczny w relacji z przyszłym małżonkiem. Punktem wyjścia powinna pozostawać prosta, fundamentalna zależność - umiejętność wyznaczania wokół siebie granic i trafnego analizowania wszelkich interakcji, jakie zachodzą między narzeczoną a jej partnerem, są pochodną podejścia kobiety do siebie samej i poczucia własnej wartości. Brzmi jak truizm, ale mało kto zwraca uwagę na fakt, że kluczem, by uniknąć uwikłania się w związek z psychopatą, jest samoświadomość. Zanim przyjrzysz się przez lupę facetowi, przyjrzyj się, Czytelniczko, najpierw sobie. Okazuje się bowiem często, że oprawca i ofiara pasują do siebie jak dwie cząstki puzzle'a, a przyczyn, dlaczego "ona za nim poszła w ciemno" trzeba upatrywać już na gruncie motywacji pchających tę konkretną kobietę w ogóle przed ołtarz. Może się bowiem okazać, że psychopata utrafił różnymi knowaniami w bardzo intymne, nieuświadomione do końca i ukryte czułe punkty przyszłej żony, co później cynicznie wykorzystuje do swojej bezwzględnej, chorej gry.
Ale o tym w kolejnych częściach.
____________________
Glo.
Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Gloinnen
- Administrator
- Posty: 12091
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
- Lokalizacja: Lothlórien
Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą
/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl
- nie
- Posty: 1366
- Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Wyjdziesz za mnie, Glo?
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Ślubu (jeszcze) nie zamierzam brać, zakochana po uszy nie jestem (znaczy jestem, ale bez wzajemności, ech), ale antyporadnik przeczytałam i to z przyjemnością, i zapewne będę śledzić dalsze części. Oby się nie urwał po kilku wpisach, jak twój antyporadnik poetycki, do którego mam nadzieję, że wrócisz.
Przeniosłabym tekst do Publicystyki, w CDN publikujemy raczej teksty fabularne.
Przeniosłabym tekst do Publicystyki, w CDN publikujemy raczej teksty fabularne.
Moje trzy rówieśniczki już są po ślubie (mam 22 lata), pewnie by znalazło się więcej (nie orientuję się we wszystkich związkach znajomych), i jeszcze młodsza siostra (lat 20) już planuje ślub. Zastanawiam się, po cholerę się spieszyć? No ale siostrze tego nie mówię, jej sprawa. Sprawa znajomych.Gloinnen pisze:a styl życia lansowany przez singli wciąż zyskuje na popularności, wiele dziewcząt nadal skrycie pragnie znaleźć swoją drugą połówkę
- Alicja Jonasz
- Posty: 1044
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 9:01
- Płeć:
Re: Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Gloinnen, przeczytałam. Właściwie to nigdy nie zastanawiałam się nad problemem, który poruszasz. A poruszasz w przystępny, jasny sposób, na kształt poradnika właśnie. Sam problem już mnie nie dotyczy. Na szczęście nie trafiłam na psychopatę ani innego dewiata. Nie było też marzeń o białej sukni ani innych takich:) Jest za to wsparcie, troska, wzajemny szacunek, czułość. Pozytywne odczucia co do bycia razem w małżeństwie:) Jak widzisz, tekst skłania do refleksji nad sobą. Takie było chyba jego zadanie?:)
Alicja Jonasz
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
"A kiedy przyjdzie także po mnie
Zegarmistrz światła purpurowy
By mi zabełtać błękit w głowie
To będę jasny i gotowy"
Tadeusz Woźniak
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Właśnie! Ale o to najtrudniej, gdy chemia mózgu jak narkotyk wciąga bez reszty.Gloinnen pisze:Punktem wyjścia powinna pozostawać prosta, fundamentalna zależność - umiejętność wyznaczania wokół siebie granic i trafnego analizowania wszelkich interakcji, (...) są pochodną podejścia kobiety do siebie samej i poczucia własnej wartości.
Bardzo dobry podręcznik zapowiadasz.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Pozdrawiam, gratulując pomysłu na jakże potrzebny temat.
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Róże i macki (1) Zanim staniesz na ślubnym kobiercu
Nigdy nie miałem okazji marzyć o mężu, białej sukni, welonie itp cudach, nie wiem więc, co straciłem. Skoro jednak zaczęłaś pisać ten poradnik, na pewno go przeczytam, choćby w celu poszerzenia horyzontów.
Myślę, że skoro ma być w odcinkach, to niech zostanie tutaj. Jeśli kiedyś pojawi się tu więcej publicystyki w odcinkach, przeniesiemy.
Tymczasem poczekamy, co będzie w kolejnych odsłonach.
Myślę, że skoro ma być w odcinkach, to niech zostanie tutaj. Jeśli kiedyś pojawi się tu więcej publicystyki w odcinkach, przeniesiemy.
Tymczasem poczekamy, co będzie w kolejnych odsłonach.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl