Świat według Julki (3)

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Majka
Posty: 34
Rejestracja: 18 mar 2017, 11:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Świat według Julki (3)

#1 Post autor: Majka » 19 maja 2017, 22:21

rozdział poprzedni tutaj
początek tutaj

[akapit]Rozdział 3.

[akapit]Kiedy muzyka umilkła, Kosma pozostał na swojej ławce. Widział, jak jakiś młody facet zamknął okna na piętrze. Za chwilę w pomieszczeniu zgasło światło i chórzyści poczęli wychodzić. Kosma czekał w napięciu, nie chcąc przegapić małej solistki. Właściwie nie wiedział czemu. Przecież nie znał jej i nie mógł tak zwyczajnie do niej podejść, gdy będzie w towarzystwie swoich przyjaciół. Poza tym nie miał pojęcia, co mógłby jej powiedzieć. Przy niej czuł się jak prostak, niedouczony amator. Piękny głos dziewczyny stawiał ją wysoko w hierarchii osób, które Kosma podziwiał i dlatego tak bardzo chciał ją ujrzeć. W końcu ukazała się w drzwiach, jako jedna z ostatnich. Towarzyszył jej siwy mężczyzna, który na chwilę zatrzymał się przy bramie, zamykając ją. Po chwili pożegnał się z dziewczyną i poszedł w swoją stronę.

[akapit]Mała solistka została sama pod arkadami. Kosma dziwił się, jaka była malutka. Wyglądała na nie więcej, niż piętnaście lat; smarkula po prostu. Spoglądała co chwilę na zegarek, poprawiając swój plecak, z którego wystawała jakaś teczka z papierami. Chłopak domyślił się, że to nuty. Wyraźnie na kogoś czekała. Od czasu do czasu niespokojnie patrzyła obok, gdzie w kącie koledzy Kosmy stali, pili, palili i głośno rechotali. Jak można się było spodziewać, wkrótce zwrócili uwagę na dziewczynę. Podeszli do niej powoli i stanęli wokół. Rozległy się prostackie, pikantne uwagi. Mała, wyraźnie zaniepokojona, odsunęła się w kącik. Kosma podniósł się z ławki i zdecydowanie ruszył w ich stronę. Jego koledzy znów okrążyli dziewczynę. Podchodzili do niej po kolei i zaglądali jej w twarz. Julka kuliła się w sobie, próbując uniknąć jakiegokolwiek z nimi kontaktu. Kiedy Kosma znajdował się od niej nie więcej, niż dziesięć metrów, jego głupi kolega - Korek - sięgnął ręką i wyciągnął z plecaka dziewczyny teczkę. Odskoczył z nią do tyłu o parę kroków i otworzył. Mała rzuciła się w jego stronę, rozpaczliwie próbując odzyskać swoją własność. Niewielkie miała na to szanse przy wysokim dryblasie, jakim był Korek. Wystarczyło, że do góry uniósł ramię z teczką. Dziewczyna biegała wkoło niego i podskakiwała, usiłując dosięgnąć na wysokość jego dłoni. Jej starania przyjęte zostały wybuchami rechotliwego śmiechu Korka, Zdzicha i Lukasa. Dodatkowo, rozochoceni wypitym alkoholem, obchodząc ją wkoło, coraz bardziej stawali się bezczelni i bezceremonialnie obmacywali ją, a ona starała się umykać przed ich rękami. Wciąż podskakiwała wokół Korka, prosząc:
- Oddaj, proszę cię! To moje nuty! Oddaj!
- Nikt ci nie powiedział, że nie ma nic za darmo? Zrób mi laskę, to ci oddam! - odpowiedział, śmiejąc się nieprzyjemnie.
W osobie dziewczyny postrzegał jedynie obiekt do wyzłośliwiania się. No i jeszcze była to zwykła laska, wyglądająca wprawdzie na małolatę, ale takie młode cizie były już Korkowi znane i to niekoniecznie z dobrej strony. Wychowany w wielodzietnej rodzinie, gdzie od małego musiał walczyć o swoje, nauczył się na ulicy brać to, co chciał. Przekonywał się też z czasem, że niewiele rzeczy jest naprawdę takimi, jakimi się wydają. Owocowało to przeświadczeniem, że nie ma uczciwych ludzi, porządnych dziewcząt ani prawdziwej miłości. Według Korka wszystko było kwestią ceny i panujących układów. Takich młodych smarkul jak ta, stojąca tu niby w oczekiwaniu na kogoś, zdeprawował w swoim życiu wiele i co do niej też zaczynał mieć swoje plany. Nie miał zamiaru dać się nabrać na te nieszczęśliwe i przestraszone minki. Pewny siebie spoglądał na dziewczynę, rzucając jednak niepewne spojrzenia w stronę Kosmy, zbliżającego się do nich szybkim krokiem, z zaciśniętymi pięściami i wściekłością w spojrzeniu.

- Nie! Przestań! Oddaj, proszę! – prosiła błagalnie dziewczyna i w jej głosie Kosma usłyszał tłumiony płacz. To wzmogło jego złość.
Tymczasem Korek zaśmiał się głośno .
- Proszę! – jęknęła dziewczyna i, mocno już przestraszona, wycofała się w kąt podcieni.
Kosma na to wkroczył gwałtownie, przypadłszy do kolegi i boleśnie ścisnąwszy jego ramię:
- Korek! Dość tego! Oddaj jej teczkę!
- No, coś ty, Kosma! Zabawimy się tylko! Taka fajna sztuka!
- Korek! Więcej ci nie powtórzę! Oddaj to i stleniajcie się stąd, bo wyjdę z nerw! – Ostry, zdecydowany głos Kosmy, jego słuszna sylwetka i dodatkowo zaciśnięte pięści zrobiły swoje i Korek potulnie podał mu teczkę. Zaraz też razem ze Zdzichem i Lukasem zmyli się spod arkadów i usiedli na ławce.

[akapit]Jeden Zdzichu podszedł do sprawy spokojnie. Był od nich starszy co najmniej o pięć lat i traktował wygłupy młodszych kolegów z pobłażaniem – Ot, szczawie, uczące się życia! – myślał o nich zazwyczaj w takich sytuacjach. Pamiętał, jak dorastali u jego boku i jak wiele razy musiał ich bronić przed agresją ulicy. Zdzichu wiedział, że w przypadku Lukasa nie tylko przed ulicą musiał go bronić. Chłopak był katowany od dziecka przez własnego ojca i niejedną noc musiał spędzać w domu Zdzicha, gdy rodzony ojciec latał za nim po parafii z nożem w ręku. Stąd u Lukasa brały się agresywne zachowania, postawy „co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, czy postępowanie wszystkim i wszystkiemu na przekór. Widząc teraz zdenerwowanego Kosmę, Zdzichu pociągnął obu młodszych kolegów na ławkę, stojącą nieopodal, by nie dopuścić do konfliktu między nimi.

Byli wściekli, upokorzeni, ale żaden nie miał odwagi postawić się Kosmie. Znali go i wiedzieli, że z nim nie ma żartów. Zaciśnięte pięści mówiły swoje. On zaś podszedł powoli do dziewczyny. Była tak malutka przy nim, że z trudem sięgała mu do ramienia. Skuliła się, przestraszona.
- Nie bój się – powiedział. – Proszę, twoja teczka.
Bojaźliwie, z wahaniem wyciągnęła rękę i wzięła teczkę.
- Dziękuję panu – powiedziała cichutko, popatrując na Kosmę nieśmiało.
Rozczuliła go tym. Wyciągnął do niej rękę.
- Kosma jestem. A ty nazywasz się Julka, tak?
- Tak, skąd wiesz?
- Słyszałem.
- Dzięki, Kosma. – Nieśmiało podała mu rękę. Przytrzymał ją przez chwilę, ale zaraz puścił, bo w świetle ulicznej latarni dojrzał strach w oczach dziewczyny.
- Czekasz tu na kogoś ? – Zdecydował się zapytać.
- Czekam na brata. Miał po mnie przyjechać. Już dawno powinien być. Nie wiem, czemu go nie ma.
- Daleko masz do domu?
- Mieszkam za miastem, daleko.
- Gdybyś chciała, to mógłbym cię odwieźć do domu – zaproponował.
- Niee, nie trzeba, mój brat zaraz przyjedzie.
- Czemu nie chcesz? Boisz się mnie?
Wzruszyła ramionami. Kosma widział, że nie chciała go urazić, ale tak naprawdę to bała się. Stała wciśnięta w kąt i starała się, by nie dotknąć go ramieniem.
- Nie bardzo, ale nie znam cię, poczekam na brata.
- Jak chcesz. Postoję tu z tobą, dobrze?
- Postój. To ty tak ładnie grałeś? – zapytała z uśmiechem. Kosma patrzył na Julkę z wielkim upodobaniem. Widział, że oczy miała jasne, choć nie potrafił określić koloru – raz wydawały mu się niebieskie, raz zielone, a raz szare. Kiedy się uśmiechnęła, śmiały się nie tylko jej usta, ale też oczy, które wtedy mrużyły się ślicznie, i cała twarz. Nawet zabawne kucyki po obu stronach głowy się śmiały.
- A to ty tak ładnie śpiewałaś? – odpowiedział pytaniem, zadowolony, że zwróciła na jego grę uwagę.
- E, tam, ładnie! U nas niektóre ładniej śpiewają, ale nasz maestro wybrał mnie. Sama nie wiem, czemu.
- Wiedział, co robi – stwierdził Kosma i widział, że Julka znów się uśmiechnęła.

[akapit]Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Julka popatrywała na Kosmę od czasu do czasu spod oka, a kiedy przyłapywał jej spojrzenie, uśmiechała się nieśmiało, wyraźnie zmieszana. On sam zaś, mimo iż kontakty z kobietami miał dotąd liczne i to różnego rodzaju, czuł wobec tej małej dziwne onieśmielenie. Za nic w świecie jednak nie odszedłby teraz od niej. Jej ulotność i delikatność przyciągały Kosmę z niezwykłą siłą. Pragnął na nią patrzeć, słuchać jak mówi, widzieć jak się uśmiecha – nieśmiało i z zakłopotaniem. Była całkiem różna od dziewcząt, które znał do tej pory. Wydawała mu się delikatna, jakby zrobiona z cukrowej waty. W stosunku do każdej innej dziewczyny na pewno nie robiłby sobie takiego zachodu, tylko po prostu zbajerował ją i zaciągnął na jakąś melinę, gdzie zabawiłby się z nią razem z kolegami. O Julce jednak nie śmiał nawet tak myśleć. Była dla niego świętością, niewinnym dzieckiem, które go intrygowało i rozczulało.

[akapit]Po kilku minutach ciszy w kieszeni kurteczki dziewczyny odezwał się dzwonek telefonu. Julka przeprosiła go grzecznie i odebrała. Słyszał, jak mówiła.
- No, cześć. Jestem. Czekam na ciebie. No, tu gdzie zawsze. Nie sama. Z jednym kolegą. Tak, w porządku. Co? Jasiek, nie przesłuchuj mnie, tylko przyjeżdżaj. No, dobra. Pa!
- Kto? Brat? – domyślił się Kosma.
- Tak, to mój Jasiek. Złapał po drodze gumę i musiał zmieniać koło. Ale zaraz będzie.
- Pilnuje cię.
- Tak, Jasiek bardzo troszczy się o mnie. Wciąż mu się wydaje, że mam dziesięć lat.
- A masz więcej? – zaśmiał się Kosma. Julka popatrzyła na niego i zrobiła nadąsaną minę.
- Bardzo śmieszne! – Wzruszyła ramionami. – Tatuś mi się znalazł!
Kosma uśmiechnął się, błyskając białymi zębami.
- Może nie tatuś, ale wujek.
- Jesteś już taki stary? – zapytała Julka całkiem poważnie i rozszerzyła oczy ze zdumienia. Kolejny raz rozbawiła tym Kosmę.
- E, tam! Zaraz stary! Trochę tylko starszy od ciebie.
- Ile? Ile masz lat? – Była wzruszająco spontaniczna. Odpowiedział niemal automatycznie.
- Dwadzieścia pięć – i zaraz dodał: - a ty?
- Siedemnaście, ale niedługo będę miała osiemnaście – odpowiedziała z dumą, zadzierając do góry mały nosek. Rozczuliła go tym. Była taka śmieszna! Jak dziecko! Smarkula!
- Nie wyglądasz na tyle – stwierdził.
- No, wiem – odpowiedziała cichutko, spuszczając głowę. Kosma odniósł wrażenie, że zrobiło jej się przykro. Zapragnął zaraz to naprawić. Powiedział beztroskim, wesołym tonem:
- Ale chyba nie martwisz się tym, mała. – Po jej, szybko mu rzuconym, spojrzeniu poznał, że znów strzelił gafę.
- Nie mów na mnie „mała”.
- Przepraszam, ale powiedz, martwisz się tym?
- Czasem, bo… - Przerwała i zmieszała się.
- No?
- No już nic. – Julka zdecydowanie zakończyła temat.

[akapit]Znów stali chwilę w milczeniu. Kosmie bardzo podobało się, że dziewczyna nie trajkocze bez przerwy jak inne i nie próbuje ściągnąć na siebie jego uwagi. Zachowywała się bardzo naturalnie i spontanicznie. Kosma już nie pamiętał, kiedy ostatni raz rozmawiał z jakąś dziewczyną w ten sposób. Odczuwał narastający żal, że za chwilę będą musieli się rozstać. Najchętniej stałby tu z nią tak do rana.
- Będziesz w środę? – zagadnął nieśmiało.
- Muszę być, bo szykujemy się do koncertu. A czemu pytasz?
- Przyszedłbym posłuchać.
- To przyjdź. Możesz nawet wejść na salę. Nasz maestro na pewno się zgodzi. Podobało mu się jak grasz.
- Naprawdę? Słyszał?
- Wszyscy słyszeliśmy. Grałeś super, wszyscy się dziwili. Skąd tak umiesz? Uczyłeś się?
Choć Kosma poczuł wielką radość i dumę po słowach Julki, to odpowiedział cicho, zmieszany:
- Nie, tak sam tylko trochę…Coś próbuję na ucho.
- Masz absolutny? – zapytała, podekscytowana wyraźnie.
- Co absolutny? –Nie miał pojęcia, o czym Julka mówi.
- Absolutny słuch! Nauczyłeś się sam, grasz czysto, improwizujesz…
- Nie wiem, nie znam się.
- Niewielu ludzi tak ma. To taki słuch, że potrafisz odgadnąć absolutną wysokość dźwięków, bez pomocy instrumentu i nazwać te dźwięki.
- Nie rozumiem… - Kosma powiedział to automatycznie i zdziwił się, że nie odczuł z tego powodu żadnego skrępowania. Julka była tak serdeczna i szczera, że rozmawiał z nią zupełnie swobodnie, nie siląc się na pozowanie, jak to zwykle było w stosunku do innych dziewcząt. Teraz też starała mu się wyjaśnić przystępnie, delikatnie, bez wywyższania się nad nim.
- Kosma, znasz nuty?
- Nie znam.
- Każdy dźwięk ma swoją nazwę i można go zapisać. Są na to odpowiednie sposoby. A zapisane można zagrać. Tylko trzeba znać nuty. To taki muzyczny alfabet.
Kosma, uradowany, pojął o co jej chodzi. Słuchał dalej z wielkim zainteresowaniem.
- Ktoś z absolutnym słuchem potrafi określić obiektywną wysokość dźwięku. Po prostu wie, że to ten, a nie inny.
- A bez tego absolutnego słuchu już nie?
- Nie. Większość muzyków ma słuch tak zwany relatywny. Dobry, ale nie absolutny. Mam kolegę w szkole, który potrafi określić dźwięki, jakie wydobywają z siebie śpiewające ptaki.
- Ja nie umiem.
- Nie umiesz, bo nie znasz nut. Mogę cię nauczyć, jak chcesz.
Kosma bardzo chciał. Nie tylko dlatego, że oto odkrywała przed nim zupełnie nowy, fascynujący świat, ale także dlatego, że wtedy miałby okazję przebywać z nią dłużej, poznać ją lepiej.
- Chciałbym, czemu nie? Nauczyłabyś mnie?
- Nauczę cię.
- Kiedy, Julka?
- Możemy się uczyć przed próbami. Przyjeżdżałabym wcześniej do miasta.
Nie posiadał się z radości. Dzięki temu, co powiedziała, nabierał pewności, że ta znajomość nie urwie się nagle. Zapytał jeszcze:
- A ty, Julka, uczysz się muzyki?
- Tak, chodzę do muzycznego liceum, na wydział wokalny. Na wokalny dopiero od liceum, bo w podstawówce nie było tego wydziału. Wtedy uczyłam się na skrzypcach. – Na jego zdziwione spojrzenie dodała – Ale daleko mi do ciebie, Kosma. Nasz maestro też powiedział, że jesteś rewelacyjny. Naprawdę. – Na te słowa słodycz spłynęła na duszę Kosmy. Oto ktoś go docenił i to za coś, co było dla niego tak ważne! Chłopak poczuł, jak nagle otwiera się przed nim zupełnie nowe życie, nowy świat. Świat według Julki! – pomyślał sobie i uśmiechnął się do tej myśli. Popatrzył na malutką dziewczynę z czułością, pragnąc, by to ona już zawsze była jego przewodniczką po tym świecie.

[akapit]Nagle w bocznej uliczce, dochodzącej do rynku, dał się słyszeć odgłos pracującego silnika samochodu. Zza zakrętu wyjechał odrapany, zdezelowany maluch i zatrzymał się obok nich.
- Jest Jasiek - zakomunikowała Julka z radością. Przez otwarte okno w samochodzie Kosma dojrzał twarz młodego mężczyzny, czarnowłosego i szczupłego jak siostra, który patrzył zaniepokojony na Kosmę.
- Co, Jula? W porządku?
- Tak, Jasiek, to mój znajomy, Kosma. Kosma, to mój brat Jasiek. – Brat Julki wyciągnął do Kosmy rękę przez okno. Uścisnęli się zwyczajowo.
- Mała, pakuj się, jedziemy!
- Cześć, Kosma!
- Cześć, Julka! – Kosma stał w miejscu i patrzył długo za samochodem, aż tylne światła malucha zniknęły za zakrętem.

[akapit]następny fragment tutaj
Ostatnio zmieniony 05 cze 2017, 19:25 przez Majka, łącznie zmieniany 5 razy.
"Jeżeli zwariowałem, nie mam nic przeciwko temu"...
Saul Bellow "Herzog".

Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Re: Świat według Julki .Rozdział 3.

#2 Post autor: nie » 19 maja 2017, 22:37

Majko, gdybyś chciała mieć niewidoczne wcięcia akapitowe, wpisz w definicji koloru wartość #ECECEC

Buka Pozdrawiam.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Świat według Julki .Rozdział 3.

#3 Post autor: eka » 20 maja 2017, 8:22

Świat według Julki .Rozdział 3.
Kropka po tytule to swoista maniera Autora niezgodna z obowiązującą regułą zapisu, ale jeśli już ma być, to bez poprzedzającej spacji.
Świat według Julii (3)
Majka pisze:Kiedy muzyka umilkła, Kosma pozostał na swojej ławce.
Muzyka umilkła, ale Kosma pozostał na swojej ławce.
Majka pisze:Widział, jak jakiś młody facet zamknął okna na piętrze. Za chwilę w pomieszczeniu zgasło światło i chórzyści poczęli wychodzić.
Widział, jak zamykały się okna na piętrze, gasło światło, budynek pustoszał. Chórzyści powoli wychodzili.
Alternatywny zapis, trochę urozmaicający narrację.
Majka pisze:Towarzyszył jej siwy mężczyzna, który na chwilę zatrzymał się przy bramie, zamykając ją. Po chwili pożegnał się z dziewczyną i poszedł w swoją stronę.
Nie była sama. Siwy mężczyzna zamknął bramę, pożegnał się z dziewczyną i poszedł w swoją stronę.
Majka pisze:]Mała solistka została sama pod arkadami. Kosma dziwił się, jaka była malutka. Wyglądała na nie więcej, niż piętnaście lat; smarkula po prostu. Spoglądała co chwilę na zegarek, poprawiając swój plecak, z którego wystawała jakaś teczka z papierami.
Solistka stała sama pod arkadami. Kosma zdziwił się, była taka malutka. Mogła mieć najwyżej piętnaście lat, smarkula po prostu. Raz po raz spoglądała na zegarek albo poprawiała położenie niedopiętego plecaka, z którego wystawała
papierowa teczka.
Majka pisze:Dodatkowo, rozochoceni wypitym alkoholem , obchodząc
Spacja.
Majka pisze:- Nikt ci nie powiedział, mała, że nie ma nic za darmo? Zrób mi laskę, to ci oddam! – Śmiejąc się nieprzyjemnie, odpowiedział ten.
- Nikt ci nie powiedział, że nie ma nic za darmo? Zrób mi laskę, to ci oddam! - odpowiedział, śmiejąc się nieprzyjemnie.

Majka, rozbudowana w zdarzenia scena napastowania dziewczyny, kiedy zachwycony nią szef dzielnicy znajduje się dziesięć metrów od niej, jest psychologicznie mało wiarygodna. Stał tak długo i patrzył, kiedy już pierwsza zaczepka kolegów podniosła go z ławki?

: ) Napisałabym jeszcze to i owo inaczej, ale zniszczyłabym wypracowany styl. Trochę jak ze szkolnego wypracowania.
Nie gniewaj się, lubię wzruszające historie, w których dobro zmienia ludzi, a zło wynika nie tak z charakteru, co z obciążeń środowiska.
Pozdrawiam.
:kofe:

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 34
Rejestracja: 18 mar 2017, 11:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Re: Świat według Julki .Rozdział 3.

#4 Post autor: Majka » 21 maja 2017, 21:15

Nie, bardzo Ci dziękuję za informację dot. akapitów.
Eka, Tobie także jestem wdzięczna za pochylenie się nad moim tekstem. Zbędne spacje zaraz, oczywiście, usunę.
Kropka po tytule to swoista maniera Autora niezgodna z obowiązującą regułą zapisu, ale jeśli już ma być, to bez poprzedzającej spacji.
Świat według Julii (3)
Spacja jest faktycznie zbędna. Jeśli zaś chodzi o kropkę po tytule, to nie zgadzam się z tym, że jest niezgodna z regułą, szczególnie w tym przypadku, kiedy chciałam zaznaczyć, iż jest to trzeci rozdział, a nie trzecia wstawiona część. W końcowym efekcie jednak przyznaję Ci rację, bo proponowany przez Ciebie zapis będzie bardziej odpowiedni w sytuacji, gdy długość rozdziału zmusi mnie do podzielenia go na dwa lub więcej fragmentów. Tak więc zmienię sposób zapisu.
Jeśli chodzi o Twoje propozycje innego sformułowania niektórych fragmentów tekstu, to muszę przyznać, że ostatnia nawet mi się spodobała i według niej zmienię swój tekst. Odnośnie pozostałych, to nie miej mi za złe, że jednak pozostanę przy swojej wersji - bardziej mi odpowiada.
Majka, rozbudowana w zdarzenia scena napastowania dziewczyny, kiedy zachwycony nią szef dzielnicy znajduje się dziesięć metrów od niej, jest psychologicznie mało wiarygodna.
W czasie, gdy to się działo, koledzy Kosmy nie mieli pojęcia o jego fascynacji Julką. Wzajemne relacje pomiędzy tymi mężczyznami, ukazane w późniejszych scenach, uwiarygodnią akurat tę.
Reasumując jeszcze raz wielkie dzięki za komentarz i szczegółowe uwagi.
Pozdrawiam.
"Jeżeli zwariowałem, nie mam nic przeciwko temu"...
Saul Bellow "Herzog".

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Świat według Julki (3)

#5 Post autor: eka » 22 maja 2017, 18:05

Majka pisze:W czasie, gdy to się działo, koledzy Kosmy nie mieli pojęcia o jego fascynacji Julką. Wzajemne relacje pomiędzy tymi mężczyznami, ukazane w późniejszych scenach, uwiarygodnią akurat tę.
Nie o to chodzi, Majko. Dziwny jest brak zdecydowanej reakcji Kosmy wobec napastowania dziewczyny, wiesz, znajduje się o 10 metrów od niej, czemu im na to pozwolił?

Dzięki za odpowiedź:)

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 34
Rejestracja: 18 mar 2017, 11:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Re: Świat według Julki (3)

#6 Post autor: Majka » 22 maja 2017, 22:32

Dziękuję Ci, Eko, za zwrócenie uwagi na ten aspekt. Po zastanowieniu muszę przyznać Ci rację i niebawem wprowadzę poprawki w tym temacie.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
"Jeżeli zwariowałem, nie mam nic przeciwko temu"...
Saul Bellow "Herzog".

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Świat według Julki (3)

#7 Post autor: eka » 23 maja 2017, 18:54

Cieszę się, gdy do czegoś się przydaję.
Wprowadziłabym jakąś postać, która zajmuję Kosmie czas rozmową, gdy jest 10 metrów przed przystankiem.
Pozdrawiam.
:)

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 34
Rejestracja: 18 mar 2017, 11:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Re: Świat według Julki (3)

#8 Post autor: Majka » 25 maja 2017, 10:15

Wprowadziłabym jakąś postać, która zajmuję Kosmie czas rozmową(?), gdy jest 10 metrów przed przystankiem(???).
Wyjaśnij, proszę i rozwiń tę uwagę, bo nie ogarniam do końca, szczególnie tego przystanku.
"Jeżeli zwariowałem, nie mam nic przeciwko temu"...
Saul Bellow "Herzog".

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Świat według Julki (3)

#9 Post autor: eka » 25 maja 2017, 17:48

Majka pisze:Wyraźnie na kogoś czekała. Od czasu do czasu niespokojnie patrzyła obok, gdzie w kącie koledzy Kosmy stali, pili, palili i głośno rechotali. Jak można się było spodziewać, wkrótce zwrócili uwagę na dziewczynę. Podeszli do niej powoli i stanęli wokół. Rozległy się prostackie, pikantne uwagi. Mała, wyraźnie zaniepokojona, odsunęła się w kącik. Kosma podniósł się z ławki i powoli ruszył w ich stronę. Jego koledzy znów okrążyli dziewczynę. Podchodzili do niej po kolei i zaglądali jej w twarz. Julka kuliła się w sobie, próbując uniknąć jakiegokolwiek z nimi kontaktu. Kiedy Kosma znajdował się od niej nie więcej, niż dziesięć metrów, jego głupi kolega - Korek - sięgnął ręką i wyciągnął z plecaka dziewczyny teczkę. Odskoczył z nią do tyłu o parę kroków i otworzył. Mała rzuciła się w jego stronę, rozpaczliwie próbując odzyskać swoją własność. Niewielkie miała na to szanse przy wysokim dryblasie, jakim był Korek. Wystarczyło, że do góry uniósł ramię z teczką. Dziewczyna biegała wkoło niego i podskakiwała, usiłując dosięgnąć na wysokość jego dłoni. Jej starania przyjęte zostały wybuchami rechotliwego śmiechu Korka, Zdzicha i Lukasa. Dodatkowo, rozochoceni wypitym alkoholem, obchodząc ją wkoło, coraz bardziej stawali się bezczelni i bezceremonialnie obmacywali ją, a ona starała się umykać przed ich rękami. Wciąż podskakiwała wokół Korka, prosząc:
- Oddaj, proszę cię! To moje nuty! Oddaj!
- Nikt ci nie powiedział, że nie ma nic za darmo? Zrób mi laskę, to ci oddam! - odpowiedział, śmiejąc się nieprzyjemnie.
W osobie dziewczyny postrzegał jedynie obiekt do wyzłośliwiania się. No i jeszcze była to zwykła laska, wyglądająca wprawdzie na małolatę, ale takie młode cizie były już Korkowi znane i to niekoniecznie z dobrej strony. Wychowany w wielodzietnej rodzinie, gdzie od małego musiał walczyć o swoje, nauczył się na ulicy brać to, co chciał. Przekonywał się też z czasem, że niewiele rzeczy jest naprawdę takimi, jakimi się wydają. Owocowało to przeświadczeniem, że nie ma uczciwych ludzi, porządnych dziewcząt ani prawdziwej miłości. Według Korka wszystko było kwestią ceny i panujących układów. Takich młodych smarkul jak ta, stojąca tu niby w oczekiwaniu na kogoś, zdeprawował w swoim życiu wiele i co do niej też zaczynał mieć swoje plany. Nie miał zamiaru dać się nabrać na te nieszczęśliwe i przestraszone minki. Pewny siebie spoglądał na dziewczynę, rzucając jednak niepewne spojrzenia w stronę Kosmy, zbliżającego się do nich szybkim krokiem, z zaciśniętymi pięściami i wściekłością w spojrzeniu.

- Nie! Przestań! Oddaj, proszę! – prosiła błagalnie dziewczyna i w jej głosie Kosma usłyszał tłumiony płacz. To wzmogło jego złość.
Tymczasem Korek zaśmiał się głośno .
- Proszę! – jęknęła dziewczyna i, mocno już przestraszona, wycofała się w kąt podcieni.
Kosma na to wkroczył gwałtownie:
- Korek! Dość tego! Oddaj jej teczkę!
- No, coś ty, Kosma! Zabawimy się tylko! Taka fajna sztuka!
- Korek! Więcej ci nie powtórzę! Oddaj to i stleniajcie się stąd, bo wyjdę z nerw! – Ostry, zdecydowany głos Kosmy, jego słuszna sylwetka i dodatkowo zaciśnięte pięści zrobiły swoje i Korek potulnie podał mu teczkę. Zaraz też razem ze Zdzichem i Lukasem zmyli się spod arkadów i usiedli na ławce.
Pogrubiłam zdanie, które czyni z Kosmy, znajdującego się 10 metrów od napastowanej dziewczyny, co najmniej niezainteresowanego jej losem. 10 metrów pokonuje się w 3 sekundy. A on stoi i patrzy. Stąd propozycja, aby ktoś oderwał jego uwagę od tego, co czynią napastnicy dziewczynie, która tak go zainteresowała.


Sorry za przystanek, nieprecyzyjnie nazwanie miejsca, w którym umieszczasz dziewczynę.

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 34
Rejestracja: 18 mar 2017, 11:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Re: Świat według Julki (3)

#10 Post autor: Majka » 25 maja 2017, 20:26

Eko, bardzo Ci dziękuję za wyjaśnienie, jak i za dogłębną analizę mojego tekstu. Mam nadzieję, że wprowadzone poprawki okażą się zgodne z Twoją koncepcją. Nie znaczy to, że zawsze zmieniam teksty pod dyktando odbiorcy, ale tym razem Twoje zastrzeżenia w tym zakresie wydają mi się uzasadnione, szczególnie wziąwszy pod uwagę gwałtowny charakter bohatera. Jego reakcję chciałabym jednak ograniczyć tylko do tego, co napisałam, gdyż zależy mi również na ukazaniu, że Kosma, będąc po jednym wyroku, świadomie nie chce pchać się w jakieś szczególne rozróby.
Tak czy inaczej dziękuję Ci za pomoc i pozdrawiam. :rosa:
"Jeżeli zwariowałem, nie mam nic przeciwko temu"...
Saul Bellow "Herzog".

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”