Kroniki Ollnatium

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Toyer
Posty: 242
Rejestracja: 29 kwie 2012, 17:44

Kroniki Ollnatium

#1 Post autor: Toyer » 01 cze 2017, 16:22

Rozdział I
Przepowiednia

Rok 630 ludzkiej ery, niewielka wioska orków Dar – Therm. To właśnie w tym miejscu, tej pamiętnej letniej nocy, doszło do niesamowitego zdarzenia, które miało całkowicie zmienić świat zarówno zielonoskórych, jak i wszystkich nacji zamieszkujących ziemie Ollnatium. A wszystko było zapisane w przepowiedni, którą otrzymała jedna z najwyższych wieszczek ludzkich – Prea Augoria. Większość jej wizji odzwierciedlała przyszłe wydarzenia, dlatego ludzie nigdy ich nie bagatelizowali. W niekorzystnych warunkach starali się zmieniać los wydarzeń i czasami się to nawet udawało. Żadna przepowiednia, nie niesie za sobą stuprocentowej sprawdzalności. Los wielu istnień można zawsze zmienić, nawet jeżeli „oczy przyszłości” już o nim zdecydowały. Są to tylko sugestie tego co się stanie, jeżeli rzekę wydarzeń puści się jej własnym nurtem bez żadnej ingerencji.

Szczególnie to proroctwo zasiało niepokój w ludzkich sercach. Bo dotyczyło ich samych a dokładniej wielkich zmian jakie miały się wydarzyć w ich dotychczasowym życiu, do których nie chcieli dopuścić. Dlatego przekazali orkom przepowiednię wieszczki, jednak zmienioną na ich potrzeby. Zmieniona wizja brzmiała : „W noc wielce burzową, między grzmotem a błyskawicą narodzi się on, co zagładę zwiastuje, biel skóry zmieni w czerwień krwi swoich braci, strzeżcie się zła wcielonego, jakie jego istnienie przyniesie i zagładę na was sprowadzi.”

Orkowie od razu uwierzyli w słowa kapłanki, którą przekazała im naczelna szamanka zielonoskórych Orda – Gai (po orkowemu: sługa boga), która cieszyła przez nich się o wiele większym uznaniem od jej ludzkiej odpowiedniczki. Słowami Ordy - Gai dotarły do wszystkich orkowych braci na całym kontynencie. Głęboko wierzący w swojego boga Sargotha, uznawali słowa szamanki za jego wolę, której należy się podporządkować. Dlatego, gdy tylko przyszedł moment o którym mówiła przepowiednia, z trwogą zamierzali pozbyć się problemu jaki zwiastowała. .

W wiosce Dar – Therm której nazwa w języku orków oznacza owoc drzewa, mijał zwyczajny dzień. Orkowi mężczyźni pracowali w wielkich kopalniach wydobywając dla ludzi cenne kruszce, kobiety zaś zajmowały się dziećmi oraz „domowymi obowiązkami”. Chociaż ciężko nazwać domem niedbale sklecony szałas albo lepiankę w których tylko przesypia się noce. .Wszystkie klany żyły w prymitywnych warunkach. Tak samo prymitywnych jak oni sami. Orkowie posiadali nadludzką siłę, jednak kosztem rozumu. Idealnie nadawali się do ciężkich prac fizycznych, do których zmuszali ich ludzie. Zajmowali się górnictwem, rąbaniem drzewa, załadunkiem i innymi pracami siłowymi. Nie mieli odwagi przeciwstawić się swoim „Panom”, którzy dysponowali od nich o wiele bardziej zaawansowaną technologią oraz tym czego orkowie obawiali się najbardziej, czyli magią.

Według orkowych wierzeń, ludzie byli posłannikami boga Sargotha, których bezwzględnie należy się podporządkować. To właśnie za sprawą magii, górnicy byli wstanie pracować w ciemnych kopalniach. Światła dostarczała magiczna istota zwana Lumosem, która karmiła się ciemnością. Magowie więzili Lumosy za sprawą zaklęć w szklanych kopułach i zawieszali na suficie szybów kopalni. Światło wytwarzane przez te istoty, było tak intensywne, że w najciemniejszych zakątkach, gdzie nie docierało światło słoneczne, było wszystko widoczne tak jak za dnia.

Dzień powoli dobiegał końca, słońce zachodziło za horyzont z ognistą poświatą. Według wierzeń, było ono jednym z oczu Sargotha, który obserwuje nim swoich wyznawców. Księżyc zaś to jego drugie oko, nie każdej nocy jest widoczne. Wierzący uważali, że nie należy się przemieszczać ,gdy żadne z oczu nie jest widoczne, ponieważ bóstwo nie obserwuje wtedy poczynań swoich wiernych, a co za tym idzie nie obdarza ich swoją łaską i opieką.

Jasność dnia zmieniła się w ciemność nocy. Jedno z oczu Sargotha, oraz formacje gwiazd królowały na niebie. Jasne punkciki na czarnym niebie według wierzeń były oczami przodków, obserwujących poczynania swoich dzieci. Wiatr delikatnie poruszał listkami drzew i chłodził czoła po upalnym dniu. Zmęczeni górnicy zdążyli już wrócić do swoich wiosek, by odpocząć przed kolejnym ciężkim dniem pracy. Usadowili się przed wcześniej rozpalonymi ogniskami i czekali aż kobiety przygotują dla nich jadło. Jedną z tych kobiet była brzemienna Ur- Therm(liść drzewa).
Podczas przygotowywania jadła dla głodnych górników poczuła nagły ból. Zrozumiała, że to już czas rozwiązania. Natychmiast wezwała miejscową akuszerkę. Ta kazała jej udać się do szałasu i tam nadzorowała akcję porodową. To był ciężki i długi poród, podczas którego nocna pogoda bardzo szybko się zmieniła. Wiatr przybrał na sile, na niebie pojawiły się chmury zwiastujące burzę. Wraz z pierwszą błyskawicą przyszło na świat orcze dziecię, które po donośnym grzmocie pierwszy raz zapłakało.

Widok tego maleństwa przeraził akuszerkę. W szałasie w którym światła dostarczał Lumos, można było wyraźnie zauważyć, że posiada ono śnieżnobiałą skórę. Do tego wszystkie czynniki przemawiały za tym, iż jest to dziecko z przepowiedni. Spanikowana orczka, która przyjęła poród, natychmiast wezwała po szamankę. Gdy ta się pojawiła, wraz z obstawą kilku orków, natychmiast przemówiła w rodzimym języku:
- A więc jesteś przegniłym liściem, rodzącym plugawe dziecię!
  • Ur – Therm coś majaczyła, zaraz po ciężkim porodzie nie miała sił, by odpowiedzieć. Do jej oczu napływały tylko łzy, trzymając przy piersiach swoje dzieciątko, zebrała się jednak na siły by wykrzyczeć:
- Ono nie jest nikomu winne! Zostawcie je w spokoju!
- Śmiesz przeciwstawiać się słowom najwyższej szamanki?! Sam Sargoth przekazał nam ostrzeżenie przed tym pomiotem. Jego przeznaczeniem jest śmierć tu i teraz! Chcesz, żeby jego żywot doprowadził do śmierci naszych braci! Nigdy na to nie pozwolę!
Matka histerycznie błagała o ocalenie swego syna. Kilku orków podeszło do niej i wyrwało dziecko z rąk, po czym przekazali je szamance. W tradycji zielonoskórych, to właśnie szamanki nadawały imiona wszystkim nowo narodzonym orkom . Tak też było w tym przypadku. Szamanka z obrzydzeniem podniosła malucha do góry i przemówiła:
- Jak głosi tradycja, nadaje ci imię. Brzmi ono Mor – Khar (biały demon). Twój żywot niedługo się zakończy.

cdn
Ostatnio zmieniony 03 maja 2018, 14:03 przez Toyer, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 34
Rejestracja: 18 mar 2017, 11:11
Lokalizacja: Podkarpacie

Re: Kroniki Ollnatium

#2 Post autor: Majka » 05 cze 2017, 18:12

To właśnie w tym miejscu, tej pamiętnej letniej nocy, doszło do niesamowitego zdarzenia, które miało całkowicie zmienić świat zarówno zielonoskórych, jak i wszystkich nacji zamieszkujących ziemie Ollnatium.
Według mnie trochę tu przecinków za dużo. Usunęłabym ten po "nocy" i ten przed "jak".Już raczej uznałabym potrzebny przed imiesłowem "zamieszkujących".
Żadna przepowiednia, nie niesie za sobą stuprocentowej sprawdzalności.
Zbędny przecinek pomiędzy podmiotem i orzeczeniem.
Słowami Ordy - Gai dotarły do wszystkich orkowych braci na całym kontynencie.
Nielogiczne zdanie. Co dotarło do wszystkich słowami Ordy-Gai?
Orkowi mężczyźni pracowali w wielkich kopalniach wydobywając dla ludzi cenne kruszce,
Przed "wydobywając" konieczny przecinek.
Orkowi mężczyźni pracowali w wielkich kopalniach wydobywając dla ludzi cenne kruszce, kobiety zaś zajmowały się dziećmi oraz „domowymi obowiązkami”. Chociaż ciężko nazwać domem niedbale sklecony szałas albo lepiankę w których tylko przesypia się noce. .
Przecinek po "lepiankę". No i "chociaż niepotrzebnie umieszczasz w osobnym zdaniu. Prawidłowo byłoby kontynuować poprzednie po przecinku.
Według orkowych wierzeń, ludzie byli posłannikami boga Sargotha, których bezwzględnie należy się podporządkować.
Przecinek przed "ludzie" uważam za zbędny. W drugiej części zdania zapewne zamiast "których" miało być "którym". (?)
To właśnie za sprawą magii, górnicy byli wstanie pracować w ciemnych kopalniach.
Nie widzę uzasadnienia dla przecinka przed "górnicy".
Światło wytwarzane przez te istoty, było tak intensywne, że w najciemniejszych zakątkach, gdzie nie docierało światło słoneczne, było wszystko widoczne tak jak za dnia.
Zbedny przecinek po "istoty". No i wybijające się powtórzenie "światło".
Usadowili się przed wcześniej rozpalonymi ogniskami i czekali aż kobiety przygotują dla nich jadło.
Konieczny przecinek po "czekali".
Spanikowana orczka, która przyjęła poród, natychmiast wezwała po szamankę.
To podkreślone jest niegramatyczne. Proponuję"wezwała szamankę" lub "posłała po szamankę".
- Ono nie jest nikomu winne! Zostawcie je w spokoju!
Raczej powinieneś napisać "nie jest niczemu winne".

To już kolejny Twój tekst, który przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Tworzysz bardzo ciekawy świat, nieźle go dopracowujesz i czytelnik bez trudu może ujrzeć Twoje Universum.Jednak, jak widzisz, nadal kuleje Ci interpunkcja i miejscami logika w zdaniach. Nie zrażaj się tym jednak, tylko pracuj, pracuj i pracuj. Przyswajaj sobie zasady w tej dziedzinie i czytaj dużo tekstów innych właśnie pod kątem korekty.
A poniżej podaję Ci linki do bardzo przydatnych stron o przecinkach i dialogach.
http://www.prosteprzecinki.pl/
http://www.piszmy.pl/zasady-pisania-dia ... apter.html
http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/ ... ne-porady/
"Jeżeli zwariowałem, nie mam nic przeciwko temu"...
Saul Bellow "Herzog".

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Kroniki Ollnatium

#3 Post autor: skaranie boskie » 25 maja 2018, 22:42

Dodałem Ci link do ciągu dalszego. :)
Kolejne odcinki pisz na nowym forum, opatrując je linkami do starego. Jak nazbierasz dziesięć, założę Ci osobny folder.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”