Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#1 Post autor: Hardy » 11 sie 2017, 9:26

Poprzednia część:
opowiadania-f16/rozmowy-mam-przy-szorow ... 25934.html

Znowu się zagalopowałem! Głowę miałem nachyloną nad wodą i nie widziałem twarzy mamy, ale słysząc okrzyk, wiedziałem, że musiała mocno się zdenerwować. A Andrzej mi mówił, żeby ani mru mru… i miał całkowitą rację.
– Mamo, to było bardzo dawno, też jeszcze w Bydgoszczy. Już jestem wykąpany i głodny. Zjadłbym coś.
– Zaraz zjesz. Co to było?! – Mama, jak już znałem z doświadczenia w krótkim moim życiu, nie odpuści dopóki wszystkiego się nie dowie. Można się kręcić jak fretka w pralce, a i tak nic to nie da. Jak to powiedzieć, aby zbyt dużo już nie ujawnić?
– A tam, kiedyś na podwórku zamek z piasku budowaliśmy i wykopaliśmy taki mały rów. No i mnie w nim trochę zasypało, ale zaraz Andrzej z chłopakami mnie odkopali. Andrzej mnie zawsze pilnuje. Jak wtedy, gdy się topiłem.
Ups! Co się dzisiaj ze mną dzieje?! Czy ja jestem dziewczyna, żeby wciąż paplać? Co mnie dzisiaj podkusiło? Co jest, że nie potrafię utrzymać języka za zębami. Spokojniejsze przecież życie, kiedy dorośli za dużo nie wiedzą. A teraz mama aż usiadła!
– Coo?! Topiłeś się?! O matko! I ja nic nie wiem! Kiedy to było?!
Wolałem zanurzyć się cały w wannie, tak, że woda przykryła mi głowę. Przecież muszę się wypłukać. Głodny jestem, starczy tego szorowania pleców! Przy okazji może mamie minie…
Nie minęło. Poczułem silny ucisk na ramieniu i jak trzepocząca się ryba zostałem wyciągnięty na powierzchnię.
– Mów natychmiast!
– Przecież już mówiłem. Trochę mnie zasypało, ale Andrzej z chłopakami zaraz mnie odkopali.
– Nie o to pytam!
– A o co, mamusiu? – Próbowałem jeszcze odwlec nieuchronne. Jak to powiedzieć… a właściwie po co mama tak się rozpytuje? Mało ma nerwów na co dzień? Po co ma się dodatkowo denerwować tym, co dawno minione i żadnych szkód nie wyrządziło?
– Dobrze wiesz. Gdzie i kiedy się topiłeś? I dlaczego nic o tym nie wiem?! – Mama, naprawdę mocno już zdenerwowana, potrząsnęła mnie energicznie za ramię. Jak tu mamę uspokoić?
– Przecież żyję. Andrzej mnie upilnował. I też było dawno.
– Już ja mu dam! Nic nie mówił! Więc?
– Mamuś, ale naprawdę nic się nie stało. I Andrzeja nie było winy, tylko właśnie mnie pilnował. To było kiedyś w Ornecie, u cioci Reni, jak poszliśmy na ryby pod most. No na tej rzeczce. Staliśmy na takich kamieniach i się poślizgnąłem i wpadłem. No i tam było za głęboko, ale było twarde na dnie i się odbiłem i wypłynąłem. Andrzej podał mi wędkę, ale nie sięgnąłem. Ale jak znów się odbiłem, to już byłem bliżej, chwyciłem i Andrzej mnie wyciągnął.
Starałem się mocno podkreślić, jak dobrze brat mnie pilnuje, aby wszystko nie skrupiło się na nim. Tak już jest, że starsze rodzeństwo obrywa często od rodziców za niedopilnowanie młodszego. A przecież Andrzej zawsze mnie pilnował i dlatego mógł od razu pomóc, jak wpadłem do wody czy poprzednio, kiedy mnie zasypało. Za dużo mamie wypaplałem, to teraz muszę jakoś brata ratować...
Ukochana mamusia znowu z wrażenia klapnęła na taboret przy wannie.
– Ja chyba przez was osiwieję!
– Mamuś, ale już przecież umiem pływać. A tamto było dawno!
– Czego ja jeszcze nie wiem?! Jak nie bójka z innymi, to milicja was gania. Teraz jeszcze to! Albo z tym psem, kiedy mi się wyrwałeś…
Odetchnąłem. Mama chyba uspokajała się. I słusznie! Przecież wszystko jest w porządku, co było, to było, ale dawno się zmyło. Teraz zaś mamusię samą wzięło na wspominki, a to już było dla mnie bezpieczniejsze. Kobiety lubią gadać, jeżeli o czymś wiedzą. Lepiej więc rozmawiać o wilczurze, niż być ciągniętym za język o innych jeszcze zdarzeniach...
– Bo mama mnie słabo trzymała. Przecież lubię psy, to do niego podbiegłem.
– Musiałeś chwytać tego psa za szyję?
– Bo chciałem go ukochać… ale mnie tylko przewrócił. Psy wyczuwają, kto je lubi. Przecież nie ugryzł mnie.
– Ale stanął łapami na tobie. Boże, aż mi serce wtedy prawie stanęło!
– Ale pies tylko stanął i nie ugryzł. Zresztą ta pani zaraz go odciągnęła.
Byłem zadowolony, że rozmowa zeszła na bezpieczny temat, ale moja skóra na plecach stawała się coraz bardziej czuła. Gąbka w dłoni rodzicielki nie próżnowała, nie licząc krótkich przerw na zanurzenie jej w coraz chłodniejszej wodzie. Przynosiło to chwilową ulgę; gdyby była jeszcze gorąca, szorowanie gąbką zacząłbym odczuwać jak papierem ściernym. Czy mama nie skończy? Każdy coś przecież przeżył, nie byłem wyjątkiem wśród chłopaków. Lepiej nie będę się już odzywał, aby nie przedłużać, albo co gorsze, jeszcze znowu coś wygadam...
– Albo jak na Dworcowej w Domu Towarowym wyrwałeś mi się w tłumie. Przecież nie miałeś wtedy chyba pięciu lat. Taki kawał drogi od domu, biegałam po wszystkich szpitalach i milicji.
A jednak! Jeszcze mama się nie wygadała. Może jak nie będę się odzywał, to skończy się to maglowanie?
– Czemu nagle zamilkłeś? – Przerwała szorowanie i spojrzała podejrzliwie. – Coś jeszcze ukrywasz?
Oj, niebezpiecznie! To już wolę rozmawiać o psie czy też o tym zgubieniu się...
– Mamusiu, przecież pamiętałem, że jechaliśmy tam tramwajem. Nie mogłem ciebie odnaleźć, to wróciłem jak tory prowadziły. A przy lasku to już wiedziałem gdzie dom.
– Jak ja się wtedy zdenerwowałam!
– … i za to, że nic mi się nie stało, to jeszcze mama na mnie nakrzyczała, jak wróciła – skrzywiłem się na dawne wspomnienie. – Gdybym się odnalazł dopiero na drugi dzień, to by mama mnie wyściskała… – Skorzystałem z okazji, aby mamie dogadać. Czy nie możemy już skończyć tych wspominek?!
– Miałam z tobą skaranie boskie, jak byłeś malutki, oj miałam. Na chwilę nie można było ciebie spuścić z oczu. – Mama ciągle mówiła, ale wreszcie przestała szorować moje plecy. Odczułem ulgę, skóra na plecach porządnie mnie już piekła. Skończyła i wychodząc z łazienki dorzuciła:
– No dobrze, opłukaj się i ubieraj. I zaraz do obiadu siadaj. Musisz opowiedzieć, jak na koloniach było.
– Mamusiu, już przecież mówiłem, że...
– Mówiłeś, ale opowiesz dokładniej. Wytrzyj się, a ja już stawiam obiad. Jeszcze pogadamy.
O czym mama jeszcze chce rozmawiać?! Ileż można wspominać zamierzchłe czasy? Że też kobiety nigdy nie mają dosyć. Jak już je weźmie na wspominki, to mogą tak godzinami ciągnąć. Zagadają biednego człowieka na śmierć. Teraz jeszcze o koloniach wspomniała, a to dla mnie niezbyt pewny grunt do rozmowy, różne rzeczy się wydarzyły.
A tam, pewnie tak tylko mama powiedziała...

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#2 Post autor: pallas » 11 sie 2017, 19:52

Świetnie się czyta, tekst płynie. A scena z opowiadania bardzo rzeczywista, wręcz namacalna. Wszystko ma tu swoje miejsce, dużo miejsca dostało na wyobraźnie, bo jak wyglądała ta łazienka, a nasi bohaterowie. To wszystko pozwala czytelnikowi wczuć się w bohaterów, jakby byli to oni sami.

Pallas :)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#3 Post autor: Hardy » 16 sie 2017, 0:57

pallas pisze:
11 sie 2017, 19:52
Świetnie się czyta, tekst płynie. A scena z opowiadania bardzo rzeczywista, wręcz namacalna. Wszystko ma tu swoje miejsce, dużo miejsca dostało na wyobraźnie, bo jak wyglądała ta łazienka, a nasi bohaterowie. To wszystko pozwala czytelnikowi wczuć się w bohaterów, jakby byli to oni sami.

Pallas :)
Cóż, tylko się ;)

Awatar użytkownika
refluks
Posty: 714
Rejestracja: 28 lut 2016, 11:49

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#4 Post autor: refluks » 16 sie 2017, 20:40

Niedawno kupiłem sobie wafelka w polewie podobno czekoladowej.
Dwa dni mi się odbijało tablicą Mendelejewa.
Tak samo sztuczny i wybitnie ciężko strawialny, jak i to przez ciebie napisane.

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#5 Post autor: Hardy » 16 sie 2017, 20:59

refluks pisze:
16 sie 2017, 20:40
Niedawno kupiłem sobie wafelka w polewie podobno czekoladowej.
Dwa dni mi się odbijało tablicą Mendelejewa.
Tak samo sztuczny i wybitnie ciężko strawialny, jak i to przez ciebie napisane.
Nie ma tak dobrze, żeby wszystkim się podobało. Przyjąłem do wiadomości, że jesteś w tej drugiej grupie.

Gruszka

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#6 Post autor: Gruszka » 19 sie 2017, 12:01

A dla mnie świetna proza. :)

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Rozmowy z mamą przy szorowaniu pleców, cz.2/2

#7 Post autor: Hardy » 19 sie 2017, 22:46

Gruszka pisze:
19 sie 2017, 12:01
A dla mnie świetna proza. :)
Miło, że się podoba :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”