Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#1 Post autor: Hardy » 17 sie 2017, 22:35

Poprzednia część:
opowiadania-f16/profesor-dzik-wojna-wrz ... 26051.html

Dzik był wyraźnie człowiekiem „starej daty”, jak to powiadają; w jego przypadku jeszcze przedwojennej. Starych drzew się nie przesadza, starych ludzi też się już nie zmieni. Nie wiadomo, jaki ja będę w jego wieku, może też trudno będzie przystosować mi się do zachowań przyszłej młodzieży, dla niej zwyczajnych. Znaczenia słów z latami czasem diametralnie się zmieniają, jak ze słynnym mickiewiczowskim „kutasem” z „Pana Tadeusza”; podobnie i z oceną, co jest przyjęte, a co nie, jako normalne postępowanie w danym czasie.
Dzik w tym czasie rozkręcał się w swoim opowiadaniu:
– Co to ja mówiłem? Aha, o młodzieży. No więc, uczyłem ja ją przed wojną śpiewu. Uczyłem również gimnastyki, bo to też... Cicho! Cicho! No co w was wstąpiło?!
Jak to co wstąpiło? Nie mogliśmy sobie wyobrazić Dzika śpiewającego, a cóż dopiero mówić o prowadzeniu przez niego wuefu. To już przekraczało nasze możliwości wyobrażenia niemożliwego. Dzik i fikołki? Z takim brzuchem?! To jak mieliśmy zachować powagę na lekcji?!
– Skaranie boskie z wami! Uspokoicie się wreszcie?!
Uspokajaliśmy się. Bardziej z obawy o wytrzymałość naszych przepon niż z posłuchu. Takie lekcje to mogą być codziennie!
Inny z kolegów, Janusz, z trudem próbując zachować poważną minę, zapytał:
– Panie profesorze, a jak przed wojną wyglądał ten wuef?
– Ooo, to nie to, co teraz. Nuu, więc chłopcy stawali w kółku. Tylko chłopcy, nie było mieszania, jak teraz.
– Teraz na wuefie też nie mieszają, panie profesorze.
– Nuu, no tak. Chociaż w klasach mieszają. O, jak u was. Nie to, co przed wojną.
– No i co z tym wuefem przed wojną, panie profesorze? – Janusz przytomnie przypomniał, o co pytał.
– Nuu, jak mówiłem, uczniowie stawali w kółko, ja w środku. Gwizdałem rytmicznie i chłopcy biegali wkoło, podnosząc wysoko kolana. Dobrze ich ćwiczyłem... No, co jest z wami? To nie do wytrzymania, co za rozbisurmaniona klasa! Nie możecie się uspokoić?! To lekcja, wakacje się skończyły!
Próbował nas przekrzyczeć, ale jego dudniący głos i tak ginął w kolejnym głośnym wybuchu naszego rechotu. Chyba tylko bardzo grube ściany na tyle tłumiły hałas, że nikt z dyrektorskiego gabinetu jeszcze nie przybiegł.
Znowu minęło kilkadziesiąt sekund. Mnie jednak interesowało, o czym Dzik zaczął mówić na samym początku – że walczył we wrześniu trzydziestego dziewiątego, po napaści Hitlera na Polskę. Kiedy tylko wrzawa przycichła, zapytałem:
– Może pan jednak opowie o tych walkach wrześniowych.
– Nuu, i masz rację, chłopcze. To lekcja peo, a nie śpiewu czy wuefu. No masz, czy wreszcie zaczniecie słuchać?! Już? No więc, kilka dni przed wojną, jeszcze w sierpniu, kiedy wszyscy już czuli, że wojna będzie, zostałem zmobilizowany. Byłem podporucznikiem rezerwy, to była wtedy jedna gwiazdka na pagonach, nie jak dzisiaj dwie. Dostałem pod komendę pluton łączności...
Tym razem nikt już się nie śmiał z opowieści, większość zaczęła słuchać. Dzik, widząc zainteresowanie, z zadowoleniem kontynuował:
– Byłem w sześćdziesiątym czwartym pułku piechoty, zwanym „Dziećmi Grudziądza”, w Szesnastej Pomorskiej Dywizji, która też była z naszego miasta. Wieczorem trzeciego września dowództwo nakazało odwrót i wycofywaliśmy się w kierunku Wielkopolski, wraz z Armią Pomorze. Nuu i tam wzięliśmy udział w wielkiej bitwie nad Bzurą. Niestety, przewaga Niemców była zbyt duża i znów dostaliśmy rozkaz odwrotu. Cofaliśmy się przez Puszczę Kampinoską w stronę Warszawy. Ogromne masy żołnierzy, ja swojego plutonu pilnowałem. – Na chwilę przerwał opowiadanie i popatrzył na nas. Siedzieliśmy w ciszy, a większość uważnie słuchała. Usatysfakcjonowany takim zainteresowaniem klasy, kontynuował: – Nie pamiętam już, który to był dzień września. Było jednak bardzo upalnie, jak przez cały miesiąc. Na niebie ani jednej chmurki, niestety nie było też naszych samolotów. Za to niemieckie ciągle latały i nas szukały. I znalazły. Szliśmy z innymi leśną przecinką, kiedy nadleciały stukasy…
– Co nadleciały? – Jeden z kolegów był chyba wyjątkowo odporny na wiedzę z okresu wojny.
– Nuu, tego nie wiesz, synku?! Coraz gorsza młodzież przychodzi... To były niemieckie samoloty szturmowe, zrzucające małe bomby i jeszcze włączające przeraźliwie wyjące syreny. Nuu, jak tylko ktoś krzyknął „Alarm lotniczy!”, to ja krzyczę „Padnij!” i sam skaczę za najbliższe drzewo! A te stukasy z góry, uuu, przeraźliwie wyją tymi syrenami i nurkują, i rzucają na nas bomby! Prawie na nas, jakby nikogo innego nie było! – Dzik coraz bardziej się podniecał w miarę swojego opowiadania. – I te bomby zaczynają naokoło wybuchać, drzewa na nas się walą, fontanny piachu, cegły latają w powietrzu, łamią gałęzie, uderzają w ziemię obok nas...
Cegły?! Słuchałem z zainteresowaniem, nie straciłem przytomności, słowa nie przelatywały mi przez głowę bez zrozumienia. Profesor Dzik wyraźnie się zagalopował. Kampania wrześniowa była pewnie jego wspomnieniowym „konikiem”, ale niech nie opowiada nam bajek. Spojrzałem po kolegach – nie tylko ja zauważyłem, że z tymi cegłami to już gruba przesada. Byłem jednak pierwszy, który przerwał tyradę wyraźnie rozochoconego profesora:
– Zaraz, panie profesorze. Cegły?
Klasa, z której część nie była zbytnio zainteresowana wojennymi opowieściami, ponownie ożyła, tu i ówdzie znowu słychać było tłumione poparskiwania ze śmiechu. Jednak nie zbiły one Dzika z rezonu:
– Cegły? No, cegły, Nie wiecie, co to cegły?
– Ależ, panie profesorze? Skąd cegły w środku puszczy?! – Sam już ledwie powstrzymywałem się od śmiechu.
– Jak mówię, że były, to były. No masz, uspokójcie się! Znowu?!
Tak, znowu. Jak mogło być inaczej? Jak mieliśmy się uspokoić, kiedy wyobrażaliśmy sobie te cegły, latające w powietrzu w środku Puszczy Kampinoskiej...
Kolejny raz uspokajanie trwało dłuższą chwilę. Mieliśmy przecież dopiero po piętnaście lat, w wielu z nas siedziało jeszcze beztroskie dziecię. Na szczęście dla Dzika zabrzmiał dzwonek. Przerwa!
Na niej jedynym dyskutowanym tematem była miniona lekcja oraz co będzie się działo na następnych zajęciach z „przysposobienia”.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#2 Post autor: eka » 18 sie 2017, 17:13

Książka nosi taki sam tytuł, jak tu opublikowany epizod?
:) Sądziłam początkowo, że jesteś autorem historii miasta lub np. przewodnika. Grudziądz wojskiem stał, stacjonował w nim pułk lotniczy, zanim został przeniesiony do Dęblina. Podczas wojny wrześniowej (zgodnie z nazewnictwem prof. Dzika) nie ucierpiał chyba za bardzo, substancja miasta została mocno naruszona w 45', ciekawe gdzie był wtedy główny bohater Twojego utworu.
Niezłe te dwa fragmenty, Hardy.
Dzięki za publikację. Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#3 Post autor: Hardy » 18 sie 2017, 18:57

Nie, ma inny tytuł. Powyższe to tylko nazwa jednego z podrozdziałów obszernego rozdziału książki. Nie znam panujących tu zwyczajów , nie chcę być posądzanym o autoreklamę... Eka, odpowiem na Twoje pytanie inaczej - jeżeli będziesz chciała, zaglądnij na mój profil, tam znajdziesz link www, a dalej już znajdziesz odpowiedź :)

Już się domyśliłaś, że nie napisałem przewodnika. Chociaż... lata temu napisałem pracę o repolonizacji Grudziądza w międzywojniu. W swojej obecnej pisaninie staram się, tam gdzie można, przemycać historię, często mało znane zdarzenia i ciekawostki. Np. dlaczego na jedną z knajp w Grudziądzu wszyscy mówią "Pod Cycem", chociaż ma inną nazwę; dlaczego jedna ze szkół średnich ma taki dziwny kształt... Albo dlaczego w marcu 1930 z Polski wysłano 1.000.000 (milion!) pocztówek z życzeniami pod jeden adres... na Maderze ;)

Grudziądz przed wojną to był jeden ogromny garnizon wojskowy i siedziba kilku centralnych szkół wojskowych. Nie stacjonował jednak pułk lotniczy tylko oficerska Szkoła Lotnicza, później przeniesiona do Dęblina (gdzie do dzisiaj istnieje).

I tak dużo wiesz :)

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#4 Post autor: eka » 18 sie 2017, 19:17

Pocztówki do Naczelnika?
Madera w dwóch znaczeniach (miejscach), ironia.
----------------------------------------------------------------------------------------
A, przekręciłam, Szkoła Lotnicza, dzięki za sprostowanie.
Obecna pisanina? To zajrzę.

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#5 Post autor: Hardy » 18 sie 2017, 20:06

eka pisze:
18 sie 2017, 19:17
Pocztówki do Naczelnika?
Madera w dwóch znaczeniach (miejscach), ironia.
Brawo! Tak, z okazji imienin Józefa. Naciski władz sanacyjnych na urzędników, aby wysyłać bałwochwalcze życzenia na pocztówkach. Wysłano je najnowszym, polskim niszczycielem "Wicher" (przywiózł z powrotem Dziadka). Kto nie chciał mieć nieprzyjemności albo nawet stracić pracę (szczyt Wielkiego Kryzysu, miliony ludzi dosłownie na bruku - z pracy i mieszkań) ten pokornie wysyłał.
Tak,dwa znaczenia - w Grudziądzu powstała wtedy "Madera" (istniała prawie do końca XX wieku) oraz dosłownie ta wyspa Madera.
PS. Coś dużo wiesz... :myśli: woojek Googiel, samowiedza czy też krajanka, hę? :smoker:

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#6 Post autor: eka » 19 sie 2017, 16:59

Widziałam film Wajdy na kanwie opowiadania Iwaszkiewicza Tatarak. Reżyser akcję, a w zasadzie miejsce jej kręcenia, przeniósł z Sandomierza do Grudziądza. Miasta pięknie położonego nad Wisłą, z niezwykłym klimatem i historią.
---------------------
Ciekawy i duży dorobek, Hardy. Fajnie, że do nas trafiłeś.
Dla Ciebie - :kofe:

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#7 Post autor: Hardy » 19 sie 2017, 23:14

Duże fotogramy z filmu są dalej na błoniach nad Wisłą, a drewniany podest do tańczenia Wajda zostawił miastu. Też jest na błoniach, służy jako mała scena dla różnych występów (znaczy nie miasto jest na błoniach, tylko podest;)
--------
Kiedyś pisałem bloga, zacząłem umieszczać krótkie opowiadania oraz lżejsze formy w poezji. Kilku czytelników zaczęło mnie namawiać, abym spróbował zebrać je do kupy i wydać papierowo. I tak kilka lat temu się zaczęło... czasem potrzebny jest bodziec lub popchnięcie. aby się potoczyło:)

Dzięki za kawę, akurat wróciłem po całodziennej wycieczce rowerowej. Zrobiliśmy setkę kilosów, aby być na Festiwalu Smaków w Grucznie (regionalne żarcie, duża, znana impreza, ludzie zjeżdżają z się z wielu miast).

Kawę właśnie piję.
Ostatnio zmieniony 30 sie 2017, 15:06 przez Hardy, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Profesor Dzik. Wojna wrześniowa, cz.2/2

#8 Post autor: eka » 30 sie 2017, 13:36

Dzięki za info:)

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”