Jajecznica, cz.2/2

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Jajecznica, cz.2/2

#1 Post autor: Hardy » 06 wrz 2017, 17:22

poprzednia część: "Sławuś. Jajecznica" topic26387.html

Hansa nie musiałem już poganiać. W kilka minut byliśmy w sowchozie i z fasonem zajechaliśmy przed stołówkę. Nikt nie myślał o przebieraniu się wpierw w baraku z roboczych ubrań. Nawet dziewczyny zrezygnowały z umycia włosów pod beczkowym prysznicem. To wszystko mogło poczekać, jajecznica nie. Wbiegliśmy hurmem na stołówkę, nawet mnie nogi poniosły. Odsunęliśmy z hałasem krzesła i usiedliśmy. Talerze już stały na stołach; widać dopiero postawione, bo parował z nich gorący posiłek, wprawiając w drgania powietrze nad nimi. Spojrzeliśmy…

– Gdzie jest jajecznica?!

Na talerzach leżały duże kawały… czego? To ciasto, czy co? Zaskoczony, jak wszyscy, przysunąłem bliżej talerz i przypatrzyłem się. Nie, to nie było ciasto. Konsystencja białawej masy wyraźnie świadczyła, że była wykonana z kaszy, ale wyrośnięta jak drożdżówka.

Gwałtownie odsunąłem krzesło i podszedłem do lady, odgradzającej stołówkę od kuchni. Za nią, nieruchome jak posągi o rubensowskich kształtach, stały cztery kucharki.

– Co to jest na talerzach?!

Ponadwymiarowe „ósemki”, ukryte pod fartuchami indagowanych, gwałtownie zafalowały od nagłych, głębokich wdechów spowodowanych... zaskoczeniem? Świętym oburzeniem? Przeżytym wstrząsem psychicznym?

– Jak to, co? Jajecznica!

– To ma być jajecznica?

– A co innego?!

Wziąłem na wstrzymanie, policzyłem w myśli do czterech i jeszcze raz zapytałem:

– Jak wy robicie tu jajecznicę?

– No jak, jak? Najpierw zarabia się kaszę z mąką, trochę wody, potem dodaje jajca, jeszcze raz wyrabia i piecze na blasze. Dali dla was aż dwanaście jajców! Tylko dla was. Miały być duże kawały dla każdego, to dwie blachy musiałyśmy zrobić. Na jedną blachę aż sześć jajców! A jajca bardzo drogie, z daleka przywożone. Bardzo drogie!

Ponownie wziąłem głęboki oddech, aby uspokoić rozdygotane nerwy. Znowu jaskrawo uwidoczniła się różnica kulturowa. Znów zderzyły się dwie odrębne społeczności, o całkiem innych nawykach żywieniowych. W domu potrafiłem zjeść jajecznicę z ośmiu jajek, obficie okraszoną wędzonką i kiełbasą. Jajecznicę, a nie jakieś nie wiadomo co, do którego zużyto ledwie dwanaście jajek na prawie trzydziestu głodomorów. Czy widział ktoś jajecznicę z niecałego pół jajka na głowę?! Popatrzyłem wściekły na kucharki. Szybko się jednak zreflektowałem. Właściwie, cóż te kobiety są winne? Zrobiły jajecznicę taką, jaką zawsze robiły. Nie pomyślałem, że jajecznica może tutaj oznaczać całkiem inną potrawę. Do tego te jajca takie drogie.

Nie powiedziałem już nic więcej, wróciłem do stołu i z westchnieniem usiadłem. Nie musiałem młodzieży nic tłumaczyć, wszyscy słyszeli moją rozmowę. Na tyle język rosyjski każdy znał ze szkoły. Mruknąłem:

– Spróbujcie to to zjeść, póki ciepłe. Dziś nic nie da się zmienić, dyrekcja pewnie już zamknięta – i wbiłem widelec w „jajecznicę”.

W ślad za mną kilkunastu śmiałków także wbiło sztućce w jedzenie. Włożyłem pierwszy kęs do ust; od razu urósł mi w buzi. Cholera! Znowu mdławe, kompletnie bez smaku. Czy tu nigdy nie doprawiają potraw? Nawet niby-jajecznicy? Przypraw nie mają czy co?!

Poprosiłem kucharki o sól. O dziwo, miały ją w kuchni. Posoliłem, dużo jednak nie pomogło. Przecież nie jedliśmy zupy, aby można było sól wymieszać i rozpuścić. Zdesperowany, próbowałem wyłączyć zmysł smaku i zacząłem przełykać kęs za kęsem. Byłem, po pracy w polu, głodny jak pies. Podobnie i pozostali. Większość dziobała już widelcami w talerzach i zjadała „jajecznicę”. Kilka dziewcząt jednak, tak jak poprzednio, po pierwszym kęsie przestało jeść. Wyłamywały się z kolektywu, jeszcze nie pojęły w pełni znaczenia tego słowa. Znowu pewnie pójdą do sklepu i zakupią puszki rybne. Czy one nie rozumieją, że długo tak nie wytrzymają, bez gorących posiłków? A tam, niech robią jak chcą, nie jestem niańką. Za kilka dni, kiedy wydadzą przywiezione pieniądze i porządnie zgłodnieją, to przywykną nawet do miejscowego, stołówkowego jedzenia.

Gruszka

Jajecznica, cz.2/2

#2 Post autor: Gruszka » 06 wrz 2017, 19:21

No, jest kontynuacja i bardzo dobrze.:)
Nie znałam takiego sposobu na tanią jajecznicę. A smaku wolę nie poznać :)

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Jajecznica, cz.2/2

#3 Post autor: Hardy » 06 wrz 2017, 21:16

Gruszka pisze:
06 wrz 2017, 19:21
Nie znałam takiego sposobu na tanią jajecznicę. A smaku wolę nie poznać
Smaku i ja nie poznałem z braku... smaku. Nie u mnie, tylko w potrawie ;)
PS.Rok-dwa lata temu Polak, mieszkający służbowo w Nowosybirsku od wielu lat, przeczytał, odnalazł mnie przez internet i napisał: "Wiele na Syberii się zmieniło, poprawiło, jajca już nie są "takie drogie". Jajecznicę jednak robią dalej dokładnie taką, jak pan opisał".
;)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Jajecznica, cz.2/2

#4 Post autor: skaranie boskie » 25 wrz 2017, 20:44

Nawyki trudniej zmienić, niż ceny...
Ale pocieszę Cię. Zdarzało mi się jadać taką jajecznicę w naszym kochanym i niebiednym przecież kraju.
Nie, żebym lubił. Nawet nie, żebym musiał. Zwyczajnie, nie chciałem robić przykrości gospodarzom. Zwłaszcza gospodyni. ;)
Tylko, że ja miałem przyprawę - :beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Hardy
Posty: 537
Rejestracja: 06 sie 2017, 14:32
Lokalizacja: Grudziądz
Płeć:
Kontakt:

Jajecznica, cz.2/2

#5 Post autor: Hardy » 25 wrz 2017, 21:08

skaranie boskie pisze:
25 wrz 2017, 20:44
Nawyki trudniej zmienić, niż ceny...
Ale pocieszę Cię. Zdarzało mi się jadać taką jajecznicę w naszym kochanym i niebiednym przecież kraju.
Nie, żebym lubił. Nawet nie, żebym musiał. Zwyczajnie, nie chciałem robić przykrości gospodarzom. Zwłaszcza gospodyni. ;)
Tylko, że ja miałem przyprawę - :beer: :beer: :beer:
W naszym kraju nie natrafiłem na taką jajecznicę. No popatrz, zaskoczyłeś mnie, a trochę czasu już żyję.
Przy takiej przyprawie nawet najbardziej mdła potrawa może przejść przez gardło... ;)

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”