Dwunasty wrzesień dwa tysiące siedemnasty rok, dla mnie magiczna data. Dzisiaj po raz pierwszy w życiu zobaczę odnalezioną na facebooku rodzinę z Francji. Jakoś tak szybko czmychnęło życie, czas zabrał głównych protoplastów wydarzenia, a wiatr spokojnie rozsiał popioły we Francji, USA i w Polsce. Pozostały geny, w postaci pięciorga rodzeństwa w Alpach, dwójki za oceanem oraz trójki – nad Wisłą. Natura ludzka ma to jednak do siebie, że ciągle wraca do przeszłości. Nagle genom wyrastają skrzydła, żadna siła nie jest w stanie powstrzymać lotów.
Przylecieli.
Czas dłużył się jak nigdy dotąd, Danka uznająca siebie za najmądrzejszą w rodzinie, zwołała sabat czarownic, każdemu przydzieliła jakieś zajęcie; i tak:
Iwona – dama sałatkowa, otrzymała przydział pieczy nad całością zadania,
Danka – kucharka od siedmiu boleści, dorywczo – plackoczyńca,
Gloria - amatorka kulinarna, turlanie mięs,
Marek – doręczyciel wszelakich dóbr żywnościowych,
pozostali higiena otoczenia i efekty foniczno-wizualne.
W rezultacie wszystko stanęło na ostrzu noża, przygotowania ukończono jakieś dwie godziny przed czasem. W najgorętszym momencie Danka bez słowa znikła za drzwiami łazienki, zanurzając czerep pod prysznicem, czochrała kępki rudoczarnej strzechy. Jako zaproszona do pomocy nadal turlałam w tartej bułce dewolaje (de volaille) i nuggetsy. Czas biegł niczym strzała Tella, choć w kuchni żar jak na pustyni, o Afryce nikt nie wspomina. Biały pies Rocky - niby owczarek, merdał strzępiastą kitą na wszystkie strony, w takt piosenki Indili, która była przygotowana w pakiecie powitalnym. Dwie godziny po czasie mesennger oznajmił przylot samolotu z Lyonu do Balic, tym samym pozostawiając czas na dopracowanie ewentualnych niedoróbek. W ostatniej chwili dostrzegliśmy, że przygotowano piętnaście miejsc na zamierzone wcześniej czternaście, ale spokojnie, to jak wigilia, jedno miejsce dla niespodziewanego gościa – tak zostało.
W pewnym momencie rozległ się okrzyk Danki – są!
i poderwał na nogi całą rodzinę.
Przyjechali z lotniska białą toyotą, a w peletonie jakaś kobieta prowadziła ha, ha, ha, na rowerze ów pojazd prosto na Danki podwórko.
Wysiadka.
Sylvie, blond natura, kobieta bez jednej kreski makijażu, jej siostra Christinie – też nie tknięta żadnym sztucznym specyfikiem, a my z Danką upaćkane wszelakimi chemikaliami wyglądałyśmy jak manekiny, które dopiero co wyskoczyły z jakiejś galerii. Panowie: Tibo – lat dwadzieścia jeden, wypacykowany wysoki młodzian z modną fryzurą, Jean-Filip, jego ojciec – lekko szpakowaty pan, oraz Giovanni mąż Christine – włoch, który wyrwał za żonę naszą kuzynkę we Francji. Obczajka wykonana, teraz buzi, buzi – koniecznie po trzy razy. Nigdy w życiu nie całowałam facetów z takim impetem, że mój men nie zwrócił uwagi, to cud, a jest szczególnie uczulony na różnego rodzaju gesty serdeczności wobec płci przeciwnej. Hm… czas się dłużył, prawie pół godziny zleciało na przytulasach, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że wszystko odbywało się w absolutnej ciszy. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że trzeba powiedzieć – bonżur (bonjour), tak też zrobiłam, atmosfera rozluzniła się na moment, a później trzeba było dzwonić po tłumaczkę.
Oni nie znali języka polskiego, a my francuskiego - ot i cała polityka, ale co tam, od czego są ręce, momentami szlag mnie trafiał kiedy gestykulacja nie przynosiła oczekiwanych efektów, a wielokrotne sylabizowanie jednych i tych samych wyrazów zakrawało na kpinę.
Oj, ciężkie nastały czasy, trzeba będzie się męczyć z nimi od świtu do nocy. W tej właśnie chwili tłumaczka Ela uroczyście oznajmiła, że nasze obawy są płonne, ponieważ państwo Er i państwo Be wynajęli pokoje w pobliskim hotelu, aż mi ulżyło. Bóg czuwał nad nami, wiedział, że my analfabeci nie będziemy w stanie pokonać takiej bariery. Chociaż, coś mi tam w łepetynie świtało, jednak w straciu z rzeczywistością okazało się tylko paradoksem, a na salonach...
cdn...
Kiedy genom wyrastają skrzydła
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Kiedy genom wyrastają skrzydła
No po co było poważne osobe fatygować?
Nic dziwnego, że się te geny pogubiły, skoro podstawowej zasady w kontaktach między nacjami nie pamiętają.
Najlepszych tłumaczy pakują u nas w butelki. Najlepiej 0,7 litra. Każdemu takiego podręcznego tłumacza zaserwować i pani Ela nie musiałaby się trudzić.
Nic dziwnego, że się te geny pogubiły, skoro podstawowej zasady w kontaktach między nacjami nie pamiętają.
Najlepszych tłumaczy pakują u nas w butelki. Najlepiej 0,7 litra. Każdemu takiego podręcznego tłumacza zaserwować i pani Ela nie musiałaby się trudzić.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Kiedy genom wyrastają skrzydła
Ciekawe, fikcja to?:) I kto pierwszy wystąpił z inicjatywą spotkania? I w jakim języku?
Opowieść mocno wciąga, pewnie przez realizm świata przedstawionego.
Bardzo fajny tytuł. Zabawny w obrazowaniu, no i sympatyczny.
Opowieść mocno wciąga, pewnie przez realizm świata przedstawionego.
Bardzo fajny tytuł. Zabawny w obrazowaniu, no i sympatyczny.
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Kiedy genom wyrastają skrzydła
Bardzo zainteresowałaś i chętnie poczytałabym dalsza część tej historii
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
-
- Posty: 1917
- Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10
Kiedy genom wyrastają skrzydła
Skaranie, Eka, Nula - bardzo dziękuje za słowo pod moim tworem.
Ekuś to jest real, byli pojechali i ...przeminęło z wiatrem... teraz facebook pełni rolę komunikatora.
Pozdrawiam WSZYSTKICH
Ekuś to jest real, byli pojechali i ...przeminęło z wiatrem... teraz facebook pełni rolę komunikatora.
Pozdrawiam WSZYSTKICH