Kiedy genom wyrastają skrzydła

Dłuższe utwory prozatorskie publikowane w odcinkach

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Gajka
Posty: 1917
Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10

Kiedy genom wyrastają skrzydła

#1 Post autor: Gajka » 13 sty 2018, 21:36

Dwu­na­sty wrzesień dwa tysiące sie­dem­na­sty rok, dla mnie magiczna data. Dzi­siaj po raz pierw­szy w życiu zoba­czę odnalezioną na facebooku rodzinę z Fran­cji. Jakoś tak szybko czmychnęło życie, czas zabrał głów­nych pro­to­pla­stów wyda­rze­nia, a wiatr spo­koj­nie roz­siał popioły we Fran­cji, USA i w Pol­sce. Pozo­stały geny, w postaci pię­ciorga rodzeń­stwa w Alpach, dwójki za oceanem oraz trójki – nad Wisłą. Natura ludzka ma to jed­nak do sie­bie, że cią­gle wraca do prze­szło­ści. Nagle genom wyra­stają skrzy­dła, żadna siła nie jest w sta­nie powstrzy­mać lotów.
Przy­le­cieli.
Czas dłużył się jak ni­gdy dotąd, Danka uzna­jąca sie­bie za naj­mą­drzej­szą w rodzi­nie, zwo­łała sabat cza­row­nic, każ­demu przy­dzie­liła jakieś zaję­cie; i tak:
Iwona – dama sałat­kowa, otrzy­mała przy­dział pie­czy nad cało­ścią zada­nia,
Danka – kucharka od sied­miu bole­ści, doryw­czo – plac­ko­czyńca,
Gloria - ama­torka kuli­narna, turlanie mięs,
Marek – dorę­czy­ciel wsze­la­kich dóbr żyw­no­ścio­wych,
pozo­stali higiena oto­cze­nia i efekty foniczno-wizu­alne.
W rezul­ta­cie wszystko sta­nęło na ostrzu noża, przy­go­to­wa­nia ukoń­czono jakieś dwie godziny przed cza­sem. W naj­go­ręt­szym momen­cie Danka bez słowa zni­kła za drzwiami łazienki, zanu­rza­jąc cze­rep pod prysz­ni­cem, czo­ch­rała kępki rudo­czar­nej strze­chy. Jako zapro­szona do pomocy na­dal tur­la­łam w tar­tej bułce dewolaje (de volaille) i nuggetsy. Czas biegł niczym strzała Tella, choć w kuchni żar jak na pustyni, o Afryce nikt nie wspo­mi­na. Biały pies Rocky - niby owcza­rek, mer­dał strzę­pia­stą kitą na wszyst­kie strony, w takt pio­senki Indili, która była przy­go­to­wana w pakie­cie powi­tal­nym. Dwie godziny po cza­sie mesen­n­ger oznaj­mił przy­lot samo­lotu z Lyonu do Balic, tym samym pozo­sta­wia­jąc czas na dopra­co­wa­nie ewen­tu­al­nych nie­do­ró­bek. W ostat­niej chwili dostrze­gli­śmy, że przy­go­to­wano piętnaście miejsc na zamie­rzone wcze­śniej czternaście, ale spo­koj­nie, to jak wigi­lia, jedno miej­sce dla nie­spo­dzie­wa­nego gościa – tak zostało.
W pew­nym momen­cie roz­legł się okrzyk Danki – są!
i pode­rwał na nogi całą rodzinę.
Przy­je­chali z lot­ni­ska białą toyotą, a w pele­to­nie jakaś kobieta pro­wa­dziła ha, ha, ha, na rowe­rze ów pojazd pro­sto na Danki podwórko.
Wysiadka.
Sylvie, blond natura, kobieta bez jed­nej kre­ski makijażu, jej sio­stra Chri­sti­nie – też nie tknięta żad­nym sztucz­nym spe­cy­fi­kiem, a my z Danką upać­kane wsze­la­kimi che­mi­ka­liami wyglą­da­ły­śmy jak mane­kiny, które dopiero co wysko­czyły z jakiejś gale­rii. Pano­wie: Tibo – lat dwa­dzie­ścia jeden, wypa­cy­ko­wany wysoki mło­dzian z modną fry­zurą, Jean-Filip, jego ojciec – lekko szpa­ko­waty pan, oraz Gio­vanni mąż Chri­stine – włoch, który wyrwał za żonę naszą kuzynkę we Francji. Obczajka wyko­nana, teraz buzi, buzi – koniecz­nie po trzy razy. Nigdy w życiu nie cało­wa­łam face­tów z takim impetem, że mój men nie zwró­cił uwagi, to cud, a jest szcze­gól­nie uczu­lony na róż­nego rodzaju gesty ser­decz­no­ści wobec płci prze­ciw­nej. Hm… czas się dłu­żył, pra­wie pół godziny zle­ciało na przy­tu­la­sach, nie byłoby w tym nic dziw­nego gdyby nie fakt, że wszystko odby­wało się w abso­lut­nej ciszy. W pew­nym momen­cie przy­po­mnia­łam sobie, że trzeba powie­dzieć – bon­żur (bonjour), tak też zro­bi­łam, atmos­fera roz­lu­zniła się na moment, a później trzeba było dzwo­nić po tłu­maczkę.
Oni nie znali języka pol­skiego, a my fran­cu­skiego - ot i cała poli­tyka, ale co tam, od czego są ręce, momen­tami szlag mnie tra­fiał kiedy gesty­ku­la­cja nie przy­no­siła ocze­ki­wa­nych efek­tów, a wie­lo­krotne syla­bi­zo­wa­nie jed­nych i tych samych wyra­zów zakra­wało na kpinę.
Oj, ciężkie nastały czasy, trzeba będzie się męczyć z nimi od świtu do nocy. W tej wła­śnie chwili tłu­maczka Ela uro­czy­ście oznaj­miła, że nasze obawy są płonne, ponie­waż pań­stwo Er i pań­stwo Be wyna­jęli pokoje w pobli­skim hotelu, aż mi ulżyło. Bóg czu­wał nad nami, wie­dział, że my anal­fa­beci nie będziemy w sta­nie poko­nać takiej bariery. Cho­ciaż, coś mi tam w łepe­ty­nie świ­tało, jed­nak w stra­ciu z rze­czy­wi­sto­ścią oka­zało się tylko para­dok­sem, a na salonach...

cdn...

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Kiedy genom wyrastają skrzydła

#2 Post autor: skaranie boskie » 14 sty 2018, 13:15

No po co było poważne osobe fatygować?
Nic dziwnego, że się te geny pogubiły, skoro podstawowej zasady w kontaktach między nacjami nie pamiętają.
Najlepszych tłumaczy pakują u nas w butelki. Najlepiej 0,7 litra. Każdemu takiego podręcznego tłumacza zaserwować i pani Ela nie musiałaby się trudzić. ;)
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Kiedy genom wyrastają skrzydła

#3 Post autor: eka » 14 sty 2018, 16:27

Ciekawe, fikcja to?:) I kto pierwszy wystąpił z inicjatywą spotkania? I w jakim języku?
Opowieść mocno wciąga, pewnie przez realizm świata przedstawionego.
Bardzo fajny tytuł. Zabawny w obrazowaniu, no i sympatyczny.

Awatar użytkownika
Nula.Mychaan
Posty: 2082
Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
Lokalizacja: Słupsk
Płeć:

Kiedy genom wyrastają skrzydła

#4 Post autor: Nula.Mychaan » 21 sty 2018, 20:15

Bardzo zainteresowałaś i chętnie poczytałabym dalsza część tej historii :)
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia

Gajka
Posty: 1917
Rejestracja: 21 gru 2011, 16:10

Kiedy genom wyrastają skrzydła

#5 Post autor: Gajka » 04 lut 2018, 23:40

Skaranie, Eka, Nula - bardzo dziękuje za słowo pod moim tworem.
Ekuś to jest real, byli pojechali i ...przeminęło z wiatrem... teraz facebook pełni rolę komunikatora.
Pozdrawiam WSZYSTKICH :vino:

ODPOWIEDZ

Wróć do „CIĄG DALSZY NASTĄPI”