Agnieszka była średniawką
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 8
- Rejestracja: 09 lis 2013, 11:56
Agnieszka była średniawką
Agnieszka była średniawką, miała jakiś mózg i jakieś cycki, ale cała trójka proweniencji co najmniej podejrzanej. Kiedy przychodziła do biblioteki siedzący tam zawsze Karol chwytał swój notatnik i najmiększy z ołówków. Rysował? – ten domysł pielęgnowała w swej głowie niewiasta urody średniej. Jak też mógł ją rysować, taki blady, wypryszczony a zarazem wysiany piegami, chudy jak widelec i z mimiką szorstką jak deska na żydowską trumnę? Jak też ten mężczyzna mógł dopuszczać się tego, co prawda pochlebiającego, ale i uwłaczającego jej, działania? Schowała się za półką z książkami.
Agnieszka nie czytała książek. Od czasów „Antka” i „Janka muzykanta” minęło już sporo lat a głód lektury wciąż nie otwierał jej czytelniczego pyska. Zaspokajała inne pragnienia. Jak zwykle o tej godzinie wybierała bibliotekę/jadalnię. Oto jogurt naturalny, bułka drożdżowa i dwie nazbyt pomarańczowe marchewki. Gdyby odpuściła sobie ten zestaw, mogłaby ulec wrażeniu, że coś z nią jest nie w porządku, że jest na coś chora lub właśnie z powodu nie spożywania posiłków regularnie niebawem zachoruje.
Później, tego dnia, wychodząc zza regału, przypadkiem wpadła na Karola i zderzywszy się z nim czołem o czoło zobaczyła rozrzucone kartki z notatnika. Karol rysował jedzenie. Całe stoły. Półmiski i tace. Pieczonego dzika z jabłkiem w pysku. Jajko na twardo. Ziemniaki purée. etc. Nie wiedziała, że ta znajoma twarz z drugiej strony regału wcale nie ślini się na myśl o kobiecym ciele. Nie patrzyła nań dostatecznie często, by zauważyć jak obserwuje drożdżówkę i pojemniczek z jogurtem. „Jest głodny?” – Teraz ten domysł trawił głowę niewiasty.
Agnieszka była średniawką. Jeśli tylko zdałaby sobie z tego sprawę, pewnie poczęstowałaby głodomora kawałkiem nazbyt pomarańczowej marchwi czy łykiem białego, gęstego jogurtu i może nawet uśmiechnęła się poczciwie na widok głodomora pałaszującego. Anieszka jednakowoż nie wiedziała, że jest średniawką. W bibliotece nie było luster, a nawet jeśliby się jakieś znalażło, nie mogłoby zdać się na wiele. Nikt nie wymyślił jeszcze zwierciadeł z wyświetlaczem oceny piękna, na przykład od jeden do dziesięć. Agnieszka byłaby jakąś piątką. Lub czwórką. W bibliotece co prawda nie było akurat żadnych znawców piękna, którzy byliby na tyle odważni, prawdomówni i w takiej mierze obdarzeni poczuciem misji, by podejść do człowieka i wygarnąć mu wszelkie ubytki. Bo Agnieszka miała masę ubytków. W bibliotece nikt nie rzucał też na ziemię skórek od banana, by sprawić, że człowiek dozna zachwiania i w tym zachwianiu może uderzy się łepetynę, dozna iluminacji w kwestii widzenia siebie i świata.
Nie było tego wszystkiego w bibliotece. Ale wspomniana kraksa i stukot czoła o czoło jakoś podziałał i jakoś ramiona Agnieszki zgarnęły z półki i odruchowo wypożyczyły pięć książek.
***
Minął rok od zderzenia, od spotkania w bibliotece/bibliotece, biblitece/jadalni. Oczy Agnieszkowe popsuły się od czytania do tego stopnia, że musiała nosić okulary. Była teraz mądra z wyglądu a okulary dodały jej średniej krasie uroku krasy najwyższej. Chyba wymyślono już te zwierciadła z wyświetlaczem oceny piękna i chyba miała w nich żelazną ósemkę. Karol zaś dalej wyglądał na głodnego chudzielca o twarzy wciąż bladej i usypanej osobliwą mieszanką pryszczy i piegów. Agnieszka już jednak mało co widziała, właściwie to niedowidziała, co pozwalało jej myśleć, że młodzieniec głodomór wyładniał. Zresztą w obecnej chwili to na intelekt u mężczyzn stawiała. W obecnej chwili skupiała się na wnętrzu, ba, zdarzało się, iż zajęta lekturą nie robiła sobie śniadania.
Agnieszka nie czytała książek. Od czasów „Antka” i „Janka muzykanta” minęło już sporo lat a głód lektury wciąż nie otwierał jej czytelniczego pyska. Zaspokajała inne pragnienia. Jak zwykle o tej godzinie wybierała bibliotekę/jadalnię. Oto jogurt naturalny, bułka drożdżowa i dwie nazbyt pomarańczowe marchewki. Gdyby odpuściła sobie ten zestaw, mogłaby ulec wrażeniu, że coś z nią jest nie w porządku, że jest na coś chora lub właśnie z powodu nie spożywania posiłków regularnie niebawem zachoruje.
Później, tego dnia, wychodząc zza regału, przypadkiem wpadła na Karola i zderzywszy się z nim czołem o czoło zobaczyła rozrzucone kartki z notatnika. Karol rysował jedzenie. Całe stoły. Półmiski i tace. Pieczonego dzika z jabłkiem w pysku. Jajko na twardo. Ziemniaki purée. etc. Nie wiedziała, że ta znajoma twarz z drugiej strony regału wcale nie ślini się na myśl o kobiecym ciele. Nie patrzyła nań dostatecznie często, by zauważyć jak obserwuje drożdżówkę i pojemniczek z jogurtem. „Jest głodny?” – Teraz ten domysł trawił głowę niewiasty.
Agnieszka była średniawką. Jeśli tylko zdałaby sobie z tego sprawę, pewnie poczęstowałaby głodomora kawałkiem nazbyt pomarańczowej marchwi czy łykiem białego, gęstego jogurtu i może nawet uśmiechnęła się poczciwie na widok głodomora pałaszującego. Anieszka jednakowoż nie wiedziała, że jest średniawką. W bibliotece nie było luster, a nawet jeśliby się jakieś znalażło, nie mogłoby zdać się na wiele. Nikt nie wymyślił jeszcze zwierciadeł z wyświetlaczem oceny piękna, na przykład od jeden do dziesięć. Agnieszka byłaby jakąś piątką. Lub czwórką. W bibliotece co prawda nie było akurat żadnych znawców piękna, którzy byliby na tyle odważni, prawdomówni i w takiej mierze obdarzeni poczuciem misji, by podejść do człowieka i wygarnąć mu wszelkie ubytki. Bo Agnieszka miała masę ubytków. W bibliotece nikt nie rzucał też na ziemię skórek od banana, by sprawić, że człowiek dozna zachwiania i w tym zachwianiu może uderzy się łepetynę, dozna iluminacji w kwestii widzenia siebie i świata.
Nie było tego wszystkiego w bibliotece. Ale wspomniana kraksa i stukot czoła o czoło jakoś podziałał i jakoś ramiona Agnieszki zgarnęły z półki i odruchowo wypożyczyły pięć książek.
***
Minął rok od zderzenia, od spotkania w bibliotece/bibliotece, biblitece/jadalni. Oczy Agnieszkowe popsuły się od czytania do tego stopnia, że musiała nosić okulary. Była teraz mądra z wyglądu a okulary dodały jej średniej krasie uroku krasy najwyższej. Chyba wymyślono już te zwierciadła z wyświetlaczem oceny piękna i chyba miała w nich żelazną ósemkę. Karol zaś dalej wyglądał na głodnego chudzielca o twarzy wciąż bladej i usypanej osobliwą mieszanką pryszczy i piegów. Agnieszka już jednak mało co widziała, właściwie to niedowidziała, co pozwalało jej myśleć, że młodzieniec głodomór wyładniał. Zresztą w obecnej chwili to na intelekt u mężczyzn stawiała. W obecnej chwili skupiała się na wnętrzu, ba, zdarzało się, iż zajęta lekturą nie robiła sobie śniadania.
Ostatnio zmieniony 10 lis 2013, 22:52 przez tomaszbalkonu, łącznie zmieniany 1 raz.
- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Agnieszka była średniawką
Czy aby nie należałoby tych dwóch zdań zakończyć pytajnikami?tomaszbalkonu pisze:Jak też mógł ją rysować, taki blady, wypryszczony a zarazem wysiany piegami, chudy jak widelec i z mimiką szorstką jak deska na żydowską trumnę. Jak też ten mężczyzna mógł dopuszczać się tego, co prawda pochlebiającego, ale i uwłaczającego jej, działania.
Niech pan mi wybaczy, panie Tomas(z)u, że pozwalam sobie na takie punktowanie. Może nie powinienem był. Ale skoro to zrobiłem, dla konsekwencji zauważę, że niezręcznym jest stosowanie zaimka wskazującego w połączniu z przymiotnikiem. Moim, zapewne niesłusznym, zdaniem wystarczyłby tylko jeden z nich. Albo chodzi panu o tę godzinę, albo o godzinę południową. Kontekst nie wymaga wzmocnienia przymiotnika zaimkiem.tomaszbalkonu pisze:Jak zwykle o tej południowej godzinie
To zdanie, również moim zdaniem i abstrahując od braku przecinka po "regału", daje do zrozumienia, że twoja bohaterka - Agnieszka - ma co najmniej dwa czoła, którymi zderza się z Karolem. Oboje mogliby zderzyć się czołami, ona z nim tylko jednym czołem. Mam nadzieję, że mi wybaczysz to czepialstwo, Panie Tomas(z)u? Obiecuję, że więcej nie będę. Przeczytam do końca i postaram się o wnikliwą ocenę.tomaszbalkonu pisze:Później, tego dnia, wychodząc zza regału przypadkiem wpadła na Karola i zderzywszy się z nim czołami zobaczyła rozrzucone kartki z notatnika.
Oto ona. Zacząłeś w bardzo dobrym stylu, skończyłeś marnie. Jak uroda Agnieszki. A pamiętam, że by la średniawką.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
-
- Posty: 8
- Rejestracja: 09 lis 2013, 11:56
Re: Agnieszka była średniawką
wielkie dzięki, uwagi zastosowane, tekściwo poprawione, ale marnego zakończenia nie zmieniam. nie dlatego, że nie zgadzam się, że jest marne, ale dlatego, że to tekst dosyć dawny i skoro do tej pory niespuentowany, to pewnie i dziś puenta nie mogłaby nadejść
. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam.

- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Agnieszka była średniawką
Już miałem gotowy post, gdy okazało się, że Zdzichu mnie wyprzedził.
Zacznę więc od tego, co on pominął litościwym milczeniem.
Głodomór pałaszujący jest ok, ale nie wiemy co pałaszował. Może wystarczyłby tylko głodomór?
Ma rację Zdzichu, pisząc, że z dobrego początku zrobiłeś byle co. Prawdę mówiąc od zderzenia czołami dwojga bohaterów, utwór doznał iluminacji wstecznej. Zaczął zapadać się w nicość.
Ale pierwsze koty za płoty, tudzież śliwki robaczywki.
Czekam na kolejne twoje odsłony, mam nadzieję, że niedające tylu możliwości punktatorskich.
Tymczasem pozostańmy przy

Zacznę więc od tego, co on pominął litościwym milczeniem.
Brakuje dopełnienia w tym zdaniu.tomaszbalkonu pisze: uśmiechnęła się poczciwie na widok głodomora pałaszującego.
Głodomór pałaszujący jest ok, ale nie wiemy co pałaszował. Może wystarczyłby tylko głodomór?
Zapominasz, że już dawno wymyślono lusterko, które odpowiadało na trudne pytanie "Lusterczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?". Bracia Grimm spisali to jako pierwsi, choć, podobno, nie oni to wymyślili.tomaszbalkonu pisze:W bibliotece nie było luster, a nawet jeśliby się jakieś znalażło, nie mogłoby zdać się na wiele. Nikt nie wymyślił jeszcze zwierciadeł z wyświetlaczem oceny piękna, na przykład od jeden do dziesięć.
To zdanie, jak i poprzednie świadczą o tym, że Agnieszka była kaleką. Ubytki to pewne braki fizyczne. Brak zęba, oka, ucha, tudzież ręki lub nogi nazywamy ubytkiem. To, co miałeś na myśli, to zapewne niedostatki urody Agnieszki.tomaszbalkonu pisze:Bo Agnieszka miała masę ubytków
Powyższe JAKOŚ mi nie trafia do przekonania. Za dużo jakosiów i ta kraksa... To słowo kojarzy mi się raczej z sytuacją na drodze, niż ze zderzeniem czołowym (od czoła) dwojga ludzi w bibliotece.tomaszbalkonu pisze:Nie było tego wszystkiego w bibliotece. Ale wspomniana kraksa i stukot czoła o czoło jakoś podziałał i jakoś ramiona Agnieszki zgarnęły z półki i odruchowo wypożyczyły pięć książek.
???tomaszbalkonu pisze:w bibliotece/bibliotece, biblitece/jadalni
Trochę poplątany czas. Jeśli teraz, to oczy są, a Agnieszka musi nosić okulary. Jeśli były i musiała, to wtedy, kiedyś tam.tomaszbalkonu pisze:Oczy Agnieszkowe popsuły się od czytania do tego stopnia, że musiała nosić okulary. Była teraz mądra z wyglądu a okulary dodały jej średniej krasie uroku krasy najwyższej.
Jak wyżej. Jeśli w obecnej chwili to stawia, nie stawiała, skupia, nie skupiała itp.tomaszbalkonu pisze:Zresztą w obecnej chwili to na intelekt u mężczyzn stawiała. W obecnej chwili skupiała się na wnętrzu, ba, zdarzało się, iż zajęta lekturą nie robiła sobie śniadania.
Ma rację Zdzichu, pisząc, że z dobrego początku zrobiłeś byle co. Prawdę mówiąc od zderzenia czołami dwojga bohaterów, utwór doznał iluminacji wstecznej. Zaczął zapadać się w nicość.
Ale pierwsze koty za płoty, tudzież śliwki robaczywki.
Czekam na kolejne twoje odsłony, mam nadzieję, że niedające tylu możliwości punktatorskich.
Tymczasem pozostańmy przy



Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
-
- Posty: 8
- Rejestracja: 09 lis 2013, 11:56
Re: Agnieszka była średniawką
Witam i również dzięki za pochylenie się nade mną. Gdyby nie kolejne cytaty pewnie nie zdałbym sobie sprawy z rozmiaru ubytków
. Oczywiście bezwzględnie będę poprawiał i tak sobie myślę, może coś zmienię, bo skoro już mam punkt zwrotny zlokalizowany mogę po prostu wymazać wszystko do momentu "czołówki" i myśleć dalej. Będę poprawiał, ale pewnie dopiero jutro, bo oczy się same zamykają. Pozdrawiam i na pewno zostaję tu na dłużej. Dzięki.

-
- Posty: 1739
- Rejestracja: 01 paź 2013, 17:40
Re: Agnieszka była średniawką
Witaj. Hm... jest coś sympatycznego w tej miniaturce. To chyba te ironiczne akcenty. Piszesz np. " z mimiką szorstką jak deska na żydowską trumnę". Ale i piszesz " a głód lektury wciąż nie otwierał jej czytelniczego pyska" , dlatego do końca nie wiem, czy zamiarem autora było sprawić, by utwór zdał się bardziej zabawny, czy ironiczny , bowiem to nie to samo. Tak czy siak... 

-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: Agnieszka była średniawką
E, nie jest najgorzej. Czyta się lekko, ironie nie są przesadzone, temat ciekawy. Jedyna rzecz, która mnie nieco zdziwiła w fabule, to implikacja: rysuje jedzenie ----> jest głodny. No przecież bez sensu.
Nie mogę zgodzić się z przedmówcami, że zakończenie jest do bani. Widziałem gorsze
Nie mogę zgodzić się z przedmówcami, że zakończenie jest do bani. Widziałem gorsze

- zdzichu
- Posty: 565
- Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
- Lokalizacja: parking pod supermarketem
Re: Agnieszka była średniawką
Ależ panie Enbers!
Równać należy w górę. Zaczynasz pan, jak dziecko wracające z dwójką ze szkoły, tłumaczące rodzicom, że inni dostali jedynki. Czy fakt, że widziałeś pan gorsze zakończenia, aż tak nobilituje omawiane, żeś gotów je uznać za dobre?

Równać należy w górę. Zaczynasz pan, jak dziecko wracające z dwójką ze szkoły, tłumaczące rodzicom, że inni dostali jedynki. Czy fakt, że widziałeś pan gorsze zakończenia, aż tak nobilituje omawiane, żeś gotów je uznać za dobre?

kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie
-
- Posty: 335
- Rejestracja: 30 paź 2011, 21:14
- Lokalizacja: Katowice/Jędrzejów/Kraków
Re: Agnieszka była średniawką
Racja. Może niepotrzebnie włączyłem nadmierną empatię, zamiast być surowym, ale sprawiedliwym sędzią.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Agnieszka była średniawką
Super tekst. Błędy są, jasne, ale w ogóle mi nie przeszkadzały. Tekst się czyta, aż miło. Lubię takie pisanie. Umiesz opowiadać i to nie o byle czym. No i tytuł - zostaje w pamięci na długi czas.
Małe zgrzyty, które pozwolę sobie wytknąć:
W ogóle nie rozumiem mody posługiwania się skrótem "etc." Jakby "itd." "itp. było gorsze...
O, przy okazji znalazłam literówkę.
A raczej brak literki. 
Zakończenie mało zakończeniowate, aż chciałoby się więcej przeczytać. Ale nie marudzę.
Pozdrawiam
Patka
Małe zgrzyty, które pozwolę sobie wytknąć:
"niespożywania"tomaszbalkonu pisze:z powodu nie spożywania posiłków regularnie niebawem zachoruje
Bez pierwszej kropki.tomaszbalkonu pisze:Ziemniaki purée. etc.
W ogóle nie rozumiem mody posługiwania się skrótem "etc." Jakby "itd." "itp. było gorsze...
Używanie w tekście takich słów jak: "niewiasta" czy inwersji ("niewiasta urody średniej) mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, uważam, że takie zagrania dodają uroku tekstowi. Ale z "jednakowoż" przesadziłeś.tomaszbalkonu pisze:Anieszka jednakowoż nie wiedział
O, przy okazji znalazłam literówkę.


Świetne.tomaszbalkonu pisze:W bibliotece nikt nie rzucał też na ziemię skórek od banana, by sprawić, że człowiek dozna zachwiania i w tym zachwianiu może uderzy się łepetynę, dozna iluminacji w kwestii widzenia siebie i świata.
To również.tomaszbalkonu pisze:Ale wspomniana kraksa i stukot czoła o czoło jakoś podziałał i jakoś ramiona Agnieszki zgarnęły z półki i odruchowo wypożyczyły pięć książek.
Połączyłabym to kreseczką.tomaszbalkonu pisze:młodzieniec głodomór
Zakończenie mało zakończeniowate, aż chciałoby się więcej przeczytać. Ale nie marudzę.

Pozdrawiam
Patka