Mój pierwszy raz: Exitos de la Bella, ole!
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Mój pierwszy raz: Exitos de la Bella, ole!
To dziś jest Ten Dzień.
Nareszcie marzenie przestanie być marzeniem, stanie się faktem. Aż mnie wzruszenie ogarnęło... Mój starannie przygotowany outfit czeka rozłożony na łóżku: czarne stringi, kabaretki, koralowa suknia z głębokim dekoltem na plecach i prześlicznym drapowaniem z przodu, i, w identycznym kolorze, peeptoe´sy na dwunastocentymetrowych obacasach - bajka!
Absolutnie wszystkie niezbędne i newralgiczne miejsca świeżutko ogolone, perfumowany balsam dokładnie wmasowany i przypruszony złotym, drobniusieńkim brokatem. Jeszcze tylko zdejmę wałki i prysnę lakierem misterne fale, ale zanim - makijaż. Spokojnie może być mocniejszy, więc będzie, w końcu mamy wieczór i sztuczne oświetlenie. Puder, cienie i maskarę poleciła Jolka, kolor różu doradziła Kaśka, a zalotkę pożyczyła Anka. Naprawde fajne mam dziewczyny w robocie – nie dość, że wykazały maksimum zrozumienia, nie dość, że doradzały we wszystkim, to jeszcze bardzo ładnie wyregulowały moje zaniedbane brwi.
Głęboki wdech, duży łyk drinka, by nie trzęsły się ręce i do dzieła.
Nieźle, naprawde nieźle. Rozpierała mnie duma i podniecenie. No, spokojnie, jeszcze paznokcie czekają na polakierowanie. Intensywny odcień szkarłatu aż zaprasza, by całować takie śliczne dłonie. I nie tylko dłonie... Och, tańczyć! Uwodzić, flirtować, rzucić tym samcom na pożarcie własną kobiecość i pozbawić tchu! Już za moment brzydkie kaczątko zamieni się w łabędzia!
Cholera jasna, gdzie jest ta antracytowa tweedowa kopertówka?! Przecież jeszcze wczoraj tu była! Kobieta właśnie po to ma tysiące butów i torebek, by wszystko pasowało do wszystkiego! Uff, jest. No, jakby to wyglądało, przecież ani ta brązowa, ani ta oliwkowa z lakierowanej skóry kompletnie nie pasują!
Kolejny głęboki wdech - buty. No, ten obcas to one rzeczywiście mają... Ale trzymiesięczny, domowy trening jednak na coś się przydał. Drżenie łydek na pewno minie, nie będę się martwić na zapas, zawsze jeszcze mogę pojechać taksówką. Właściwie, byłoby to wręcz wskazane, eleganckie kobiety z klasą koniecznie powinny dbać o swoją reputację. Tak, tylko że ja tak bardzo lubię własne odbicie w mijanych witrynach sklepowych, jeszcze dzisiaj?! Szczególnie dzisiaj! Gdy wygladam tak... inaczej? Nie, zdecydowanie nie, tylko piechotą! Niech wszyscy oniemieją z zachwytu, o.
Ostatni głęboki wdech i ostatnie spojrzenie w lustro.
Oh, man, jaka jestem piękna. Po prostu: piękna.
Jakże uroczo stukają moje obcasy! Podekscytowanie znajduje ujście w promiennym uśmiechu - dziś nic mnie nie zatrzyma, to jest mój dzień i moja noc. A moje mieszkanie na czwartym piętrze nagle nabiera zupełnie innego wymiaru, a z każdym następnym schodkiem uśmiech staje się jeszcze bardziej promienny.
Drzwi od klatki.
Tylko te drzwi dzielą mnie od nowego życia.
Teraz.
Yeah!
- Dobry... - to Staszek Nowicki z drugiego, stoi jak słup soli; ależ on jest słodki!
- Dobry wieczór - odpowiadam grzecznie.
- Lechu?! Popierdoliło cię?!
Och!
Och, och, och...
Kurwa mać.
- Zwariowałeś, Lechu? Do czego niby pasuje ci ta szara torebka?! Albo zmień buty, albo zaczekaj chwile, mam gdzieś taką czerwoną...
Nareszcie marzenie przestanie być marzeniem, stanie się faktem. Aż mnie wzruszenie ogarnęło... Mój starannie przygotowany outfit czeka rozłożony na łóżku: czarne stringi, kabaretki, koralowa suknia z głębokim dekoltem na plecach i prześlicznym drapowaniem z przodu, i, w identycznym kolorze, peeptoe´sy na dwunastocentymetrowych obacasach - bajka!
Absolutnie wszystkie niezbędne i newralgiczne miejsca świeżutko ogolone, perfumowany balsam dokładnie wmasowany i przypruszony złotym, drobniusieńkim brokatem. Jeszcze tylko zdejmę wałki i prysnę lakierem misterne fale, ale zanim - makijaż. Spokojnie może być mocniejszy, więc będzie, w końcu mamy wieczór i sztuczne oświetlenie. Puder, cienie i maskarę poleciła Jolka, kolor różu doradziła Kaśka, a zalotkę pożyczyła Anka. Naprawde fajne mam dziewczyny w robocie – nie dość, że wykazały maksimum zrozumienia, nie dość, że doradzały we wszystkim, to jeszcze bardzo ładnie wyregulowały moje zaniedbane brwi.
Głęboki wdech, duży łyk drinka, by nie trzęsły się ręce i do dzieła.
Nieźle, naprawde nieźle. Rozpierała mnie duma i podniecenie. No, spokojnie, jeszcze paznokcie czekają na polakierowanie. Intensywny odcień szkarłatu aż zaprasza, by całować takie śliczne dłonie. I nie tylko dłonie... Och, tańczyć! Uwodzić, flirtować, rzucić tym samcom na pożarcie własną kobiecość i pozbawić tchu! Już za moment brzydkie kaczątko zamieni się w łabędzia!
Cholera jasna, gdzie jest ta antracytowa tweedowa kopertówka?! Przecież jeszcze wczoraj tu była! Kobieta właśnie po to ma tysiące butów i torebek, by wszystko pasowało do wszystkiego! Uff, jest. No, jakby to wyglądało, przecież ani ta brązowa, ani ta oliwkowa z lakierowanej skóry kompletnie nie pasują!
Kolejny głęboki wdech - buty. No, ten obcas to one rzeczywiście mają... Ale trzymiesięczny, domowy trening jednak na coś się przydał. Drżenie łydek na pewno minie, nie będę się martwić na zapas, zawsze jeszcze mogę pojechać taksówką. Właściwie, byłoby to wręcz wskazane, eleganckie kobiety z klasą koniecznie powinny dbać o swoją reputację. Tak, tylko że ja tak bardzo lubię własne odbicie w mijanych witrynach sklepowych, jeszcze dzisiaj?! Szczególnie dzisiaj! Gdy wygladam tak... inaczej? Nie, zdecydowanie nie, tylko piechotą! Niech wszyscy oniemieją z zachwytu, o.
Ostatni głęboki wdech i ostatnie spojrzenie w lustro.
Oh, man, jaka jestem piękna. Po prostu: piękna.
Jakże uroczo stukają moje obcasy! Podekscytowanie znajduje ujście w promiennym uśmiechu - dziś nic mnie nie zatrzyma, to jest mój dzień i moja noc. A moje mieszkanie na czwartym piętrze nagle nabiera zupełnie innego wymiaru, a z każdym następnym schodkiem uśmiech staje się jeszcze bardziej promienny.
Drzwi od klatki.
Tylko te drzwi dzielą mnie od nowego życia.
Teraz.
Yeah!
- Dobry... - to Staszek Nowicki z drugiego, stoi jak słup soli; ależ on jest słodki!
- Dobry wieczór - odpowiadam grzecznie.
- Lechu?! Popierdoliło cię?!
Och!
Och, och, och...
Kurwa mać.
- Zwariowałeś, Lechu? Do czego niby pasuje ci ta szara torebka?! Albo zmień buty, albo zaczekaj chwile, mam gdzieś taką czerwoną...
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.