Imiona
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Imiona
Wyszli około drugiej w nocy, jeden po drugim. Powiedzieli „cześć, mamo”, ale kobieta, do której tak się zwrócili, ich nie słyszała – płakała i patrzyła to na jedno, to na drugie, to na trzecie, to na czwarte dziecko. Pielęgniarki zajęły się nimi wyśmienicie, kobieta długo im dziękowała i prosiła, by jak najdłużej wykonywały swoją pracę. Przytaknęły głowami i pozwoliły odejść do domu nowo powstałej matce.
Dużo uszło z niej życia. Przy każdym kroku czuła ból, każdy ruch ręki czy głowy był nie do zniesienia. Wzrok znacznie się pogorszył, słuch nieco mniej, choć i tak miała trudności z rozstrzygnięciem, które dziecko płacze. Bujanie całej czwórki jednocześnie wymagało ogromnej siły, którą już wcześniej wykorzystała na noszenie brzucha i odmawianie sobie alkoholu. Z papierosami łatwiej dała radę, w sumie rzuciła i już, na drugi dzień nawet nie pamiętała, że była palaczką. Ale ciało się powiększało, chęć na mocnego drinka się powiększała. Przecież nie wezmę, powtarzała sobie, dla kieliszka zabiję moje dzieci? Moje pierworodne? Nie brała więc niczego szkodliwego do ust, dbała o siebie, by nie mieć sobie nic do zarzucenia.
Myślała, że szybko odzyska siły po porodzie. Rodziła półtora dnia, nikt nie przyśpieszył czasu jak w filmie, nie podał cudownego leku. Mogliby nawet ją uśpić, sami by sobie poradzili, rach ciach i mieliby wszystkie maleństwa. Obudziłaby się z Kacprem, Tomkiem, Olkiem i Stasiem w miękkim domowym łóżku. Dlaczego nadała im właśnie takie imiona? Poprosili ją.
Usłyszała ich wtedy po raz pierwszy, tydzień po wyjściu. Nie mieli pretensji za poprzednie; za dużo emocji, pośpiechu i zgiełku – mało kto by zwracał uwagę na jakieś głosy noworodków. Teraz jednak musiała usunąć z głowy wszelkie inne dźwięki i stanąć przed łóżeczkami. Podpierała się ściany, by nie upaść. Pierwsze mówiło dziecko z zielonego łóżeczka. Mam na imię, mówiło, a matka drżała, mam na imię Kacper. Daj mi na imię Kacper. Proszę.
- Masz na imię Kacper – powtórzyła – dam ci na imię Kacper.
Spojrzała w kierunku łóżeczka obok, niebieskiego, ale to milczało. Odezwało się natomiast dziecko z fioletowego łóżeczka. Mamo, płakało, chcę na imię Tomek. To moje ulubione imię. Mogę mieć na imię Tomek?
- Możesz mieć na imię Tomek. To będzie nasze ulubione imię.
Bała się, że wyznanie poddenerwuje pozostałych braci, nic się jednak nie stało. Ledwo mogła ustać na nogach. Pozostała dwójka, łóżeczko niebieskie i żółte, jeszcze się zastanawiała. Zaproponowała, że może sama coś wybierze. Zawsze chciała mieć synka Daniela.
- Mogę któremuś z was nadać imię Daniel?
Nie.
Osunęła się na podłogę. Powiedzieli, że to nie jest najlepsza pozycja na nadawanie imion. Niech przynajmniej usiądzie. Usiadła, oparła się, odprężyła. Dobrze, poruszyło się trzecie dziecko, podoba mi się imię Olek. Nie Aleksander, Olek.
- Mnie też się podoba imię Olek. Dostaniesz na imię Olek.
Zostało ostatnie dziecko, w niebieskim łóżeczku. Najmniej mu się spieszyło, bracia również go nie poganiali. Kobieta podeszła do niego, dotknęła czółka, rączek, nóżek, kończąc na brzuszku. Niech się dokładnie zastanowi, myślała, przecież imię nadaje się na całe życie.
- A ty będziesz żył bardzo długo i twoi bracia również.
Nie możesz nam tego obiecać, mamo. Jestem Staś.
- Jesteś Staś.
Dziękujemy, mamo. Możesz odejść.
Kobieta zemdlała.
Dużo uszło z niej życia. Przy każdym kroku czuła ból, każdy ruch ręki czy głowy był nie do zniesienia. Wzrok znacznie się pogorszył, słuch nieco mniej, choć i tak miała trudności z rozstrzygnięciem, które dziecko płacze. Bujanie całej czwórki jednocześnie wymagało ogromnej siły, którą już wcześniej wykorzystała na noszenie brzucha i odmawianie sobie alkoholu. Z papierosami łatwiej dała radę, w sumie rzuciła i już, na drugi dzień nawet nie pamiętała, że była palaczką. Ale ciało się powiększało, chęć na mocnego drinka się powiększała. Przecież nie wezmę, powtarzała sobie, dla kieliszka zabiję moje dzieci? Moje pierworodne? Nie brała więc niczego szkodliwego do ust, dbała o siebie, by nie mieć sobie nic do zarzucenia.
Myślała, że szybko odzyska siły po porodzie. Rodziła półtora dnia, nikt nie przyśpieszył czasu jak w filmie, nie podał cudownego leku. Mogliby nawet ją uśpić, sami by sobie poradzili, rach ciach i mieliby wszystkie maleństwa. Obudziłaby się z Kacprem, Tomkiem, Olkiem i Stasiem w miękkim domowym łóżku. Dlaczego nadała im właśnie takie imiona? Poprosili ją.
Usłyszała ich wtedy po raz pierwszy, tydzień po wyjściu. Nie mieli pretensji za poprzednie; za dużo emocji, pośpiechu i zgiełku – mało kto by zwracał uwagę na jakieś głosy noworodków. Teraz jednak musiała usunąć z głowy wszelkie inne dźwięki i stanąć przed łóżeczkami. Podpierała się ściany, by nie upaść. Pierwsze mówiło dziecko z zielonego łóżeczka. Mam na imię, mówiło, a matka drżała, mam na imię Kacper. Daj mi na imię Kacper. Proszę.
- Masz na imię Kacper – powtórzyła – dam ci na imię Kacper.
Spojrzała w kierunku łóżeczka obok, niebieskiego, ale to milczało. Odezwało się natomiast dziecko z fioletowego łóżeczka. Mamo, płakało, chcę na imię Tomek. To moje ulubione imię. Mogę mieć na imię Tomek?
- Możesz mieć na imię Tomek. To będzie nasze ulubione imię.
Bała się, że wyznanie poddenerwuje pozostałych braci, nic się jednak nie stało. Ledwo mogła ustać na nogach. Pozostała dwójka, łóżeczko niebieskie i żółte, jeszcze się zastanawiała. Zaproponowała, że może sama coś wybierze. Zawsze chciała mieć synka Daniela.
- Mogę któremuś z was nadać imię Daniel?
Nie.
Osunęła się na podłogę. Powiedzieli, że to nie jest najlepsza pozycja na nadawanie imion. Niech przynajmniej usiądzie. Usiadła, oparła się, odprężyła. Dobrze, poruszyło się trzecie dziecko, podoba mi się imię Olek. Nie Aleksander, Olek.
- Mnie też się podoba imię Olek. Dostaniesz na imię Olek.
Zostało ostatnie dziecko, w niebieskim łóżeczku. Najmniej mu się spieszyło, bracia również go nie poganiali. Kobieta podeszła do niego, dotknęła czółka, rączek, nóżek, kończąc na brzuszku. Niech się dokładnie zastanowi, myślała, przecież imię nadaje się na całe życie.
- A ty będziesz żył bardzo długo i twoi bracia również.
Nie możesz nam tego obiecać, mamo. Jestem Staś.
- Jesteś Staś.
Dziękujemy, mamo. Możesz odejść.
Kobieta zemdlała.
-
- Posty: 554
- Rejestracja: 10 lis 2011, 10:37
- Lokalizacja: Niemcy
- Kontakt:
Re: Imiona
Ooooo, jakie sliczne!
Wzruszylam sie, Patko
"Ale ciało się powiększało, chęć na mocnego drinka się powiększała." - Czy to zamierzone?
Wzruszylam sie, Patko


"Ale ciało się powiększało, chęć na mocnego drinka się powiększała." - Czy to zamierzone?
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Imiona
Dzięki, bartosiu.
Tak, to zdanie jest zamierzone, znaczy powtórzenie.
Tak, to zdanie jest zamierzone, znaczy powtórzenie.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Imiona
Cieszę się, że zwróciłeś na to uwagę. Interpretacje zostawiam czytelnikom. :) Tekst miał być fragmentem większej całości, miał być dłuższy, pisany na konkurs (ostatecznie wysłałam inni tekst). Zobaczę, może napiszę dalszą część.karolek pisze:Nie do końca zrozumiałem co się stało - czy kobieta po ciężkim porodzie, po tym jak nazwała swoje dzieci, zmarła czy tylko zasłabła?
Dzięki, karolek.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Imiona
A ja zrozumiałem, że powiła na swoim łóżku, w domu. Czas nie gra roli, tak szybko nauczyły się mówić, o sobie decydować. W tym skróceniu czasu jest największa wartość tego opowiadania. Czy matka powstaje przez fakt urodzenia dziecka? By się raczej napisało - nowej matce. Ale czemu nie. To jednak ustanawia konwencję, określa charakter języka. I wtedy inne zdania są zbyt zwyczajnie brzmiące. Nie wiem, czy uda mi się powiedzieć, o co mi chodzi.Patka pisze: pozwoliły odejść do domu nowo powstałej matce.
Pierwsze zdanie jest całkiem zwyczajne. Powieściowe, narracyjne. Mówi o faktach. Drugie jest bardziej? Poetyckie właśnie. Oderwane od faktów, jakby symboliczne. Ja bym go jeszcze bardziej wyostrzył w tym kierunku.Patka pisze:Przy każdym kroku czuła ból, każdy ruch ręki czy głowy był nie do zniesienia. Wzrok znacznie się pogorszył, słuch nieco mniej, choć i tak miała trudności z rozstrzygnięciem, które dziecko płacze.
Wzrok i słuch na tyle się pogorszyły, iż miała trudności z rozstrzygnięciem, które dziecko ją wzywa płaczem. Trzeba przyznać, dzieci były dla niej bardzo uprzejme, umówiły się płakać w zakodowany sposób, jakby alfabetem Morse'a. Kreska, kropka, cisza. Nawet nocne wykrzykniki były stonowane, gdy nie chciało jej się wstać.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Imiona
Dzięki, Leszku, za komentarz i sugestie.
Niekoniecznie musi chodzić tu o mowę. Dzieci w zamyśle miały być wyjątkowe i to bardzo, choć nie chciałam iść przesadnie w stronę fantastyki.lczerwosz pisze: Czas nie gra roli, tak szybko nauczyły się mówić, o sobie decydować.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Re: Imiona
Żadna fantastyka. Pisanie/mówienie rzeczy niedorzecznych, fantastycznych, nieprawdopodobnych nie musi oznaczać głoszenia tego jako prawdy, sugerowania, że rzeczy się mają w ten bezsensowny sposób. Ale to może być metoda na przekazanie emocji, nastroju. Jest oddziaływaniem na podświadomość, która wcale logiczna nie jest.Patka pisze:Niekoniecznie musi chodzić tu o mowę. Dzieci w zamyśle miały być wyjątkowe i to bardzo, choć nie chciałam iść przesadnie w stronę fantastyki.
Zwróć uwagę na niedorzeczności głoszone przez niektórych polityków, ale czasem i panoszące się w świadomości społecznej, np. legendy stereotypy, zwłaszcza o innych narodach. Nikt nie próbuje nawet dowodzić ich prawdziwości, wtedy trzeba by je obalić. A tak działają na ludzi, choć są bzdurami od początku do końca. Nie mówię, że to opowiadanie jest bzdurne, choć posługuje się oczywistą nieprawdą.
Niekoniecznie chodzi o mowę. No, ja nie zawęziłem tego do mowy, alfabet Morse'a sugerowałem jako metodę zwracania się przerywanym płaczem do matki, dowód na inteligencję i wyjątkowość dzieciątek, chęć ich współpracy z matką. Albo takie skojarzenie z kodem - każde dziecko ustala pozawerbalny język, rozumie go tylko matka.
- 411
- Posty: 1778
- Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
- Lokalizacja: .de
Re: Imiona
Podobalo sie. Nie: wybitnie, nie: szalenie, po prostu: podobalo sie.
I podobajá mi sie uwagi Leszka.
A sama podpowiedzialabym taki drobiazg:
Ze glowami to wiadomo, bo czym niby? Rózowymi pietkami? A dopowiedzenie, ze do domu? A po co. Odejscie jest juz samo w sobie takie melodramatyczne... A tym nowym narodzeniem matki - taki paradoks na opak.

Informacje mam z pierwszej reki, wiec nie dyskutowac tu ze mná. No.
A to jest kapitalne.
Uklony.
I podobajá mi sie uwagi Leszka.
A sama podpowiedzialabym taki drobiazg:
Przytaknely i pozwolily odejsc nowo narodzonej matce.Patka pisze:Przytaknęły głowami i pozwoliły odejść do domu nowo powstałej matce.
Ze glowami to wiadomo, bo czym niby? Rózowymi pietkami? A dopowiedzenie, ze do domu? A po co. Odejscie jest juz samo w sobie takie melodramatyczne... A tym nowym narodzeniem matki - taki paradoks na opak.

Palaczká pieca centralnego ogrzewania? Ludzie kochani, Ci co kurzá to sá palácy. Ci, co palá w piecach zawodowo to palacze. Moze byc naturalnie palácy palacz, albo na odwrót.Patka pisze:Z papierosami łatwiej dała radę, w sumie rzuciła i już, na drugi dzień nawet nie pamiętała, że była palaczką.
Informacje mam z pierwszej reki, wiec nie dyskutowac tu ze mná. No.

Patka pisze:Dziękujemy, mamo. Możesz odejść.
Kobieta zemdlała.
A to jest kapitalne.
Uklony.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Imiona
Dzięki, Jóżefino. Z pierwszym zdaniem się zgadzam, można odchudzić, ale z uwagą o palaczach niekoniecznie, bo:
"palacz
1. «pracownik obsługujący piec hutniczy, kocioł parowy itp.»
2. «osoba paląca tytoń, opium itp.»
• palaczka"
z SJP PWN
"palacz
1. «pracownik obsługujący piec hutniczy, kocioł parowy itp.»
2. «osoba paląca tytoń, opium itp.»
• palaczka"
z SJP PWN