Smoki pachnące benzyną
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Smoki pachnące benzyną
Złotoskrzydły wzniósł się wysoko do nieba. Było błękitne i ciepłe. Pióra Złotoskrzydłego potrzebowały tego ciepła, potrzebowaly tego daru, by się rozwinąć i odnaleźć, z dala od wszystkiego, co wydawało się złe lub smutne. Z dala od suchego piasku i prażących kamieni. Od ludzkich strzał i patyków. Od zmartwień.
Gdy Złotoskrzydły znalazł się blisko gorącego słońca, wszystkie jego powieki opadły. Był coraz bliżej i bliżej, ale też coraz dalej od swojego dawnego świata.
Witało go niebo. Witał go kosmos.
Złotoskrzydły zaśpiewał z radości, a potem wleciał w królestwo gwiazd, klucząc między nimi jak sarna pośród drzew.
***
- Hmm... I co? I poleciał w kosmos?
- Tak.
- Ale dlaczego?
- No bo tutaj ludzie na niego polowali i w ogóle.
- Hmm... No tak. To całkiem... mądre. Fajnie, że masz taką wyobraźnię. Ja bym chyba na to nie wpadł. O słyszysz? Twoja mama już idzie. Otworzysz jej domofon?
- Jasne, wujku.
Człap. Człap. Człap.
Całusy. Witanie. Czerwone wino.
- Dzięki, że z nim zostałeś, Tomciu. Koniecznie musiałam iść do tego urzędu. Bardzo był niegrzeczny?
- Coś ty. Było w porządku. Opowiedział mi bajkę.
- Opowiedzialeś wujkowi bajkę? O czym?
- O Złotoskrzydłym.
- O tym swoim smoku? Boże, myślałam, że już ci to minęło!
- O co chodzi?
- Oj, bo on naprawdę w to wszystko wierzy. Psycholog mówił, że to nic, ale, na Boga, on ma już prawie dziewięć lat, a gada tylko o tych pierdołach. Musi w końcu zrozumieć, że smoki nie istnieją. Przecież inne dzieciaki będą się z niego śmiać.
- No niby tak. Ale to była ładna bajka.
- Weź ty mnie lepiej nie denerwuj.
***
Nagle pióra Złotoskrzydłego wypadły. Nie stopniowo, ale wszystkie naraz, jakby nigdy ich nie było, jakby urodził się łysy. Bezsilnie patrzył jak jego duma opada lekko w dół, okrywając lasy i doliny pięknymi kolorami. Płakał, ale nie pojawiły się łzy.
Jego skóra stała się znacznie grubsza. Szara. Ciemna. Stalowa?
Nie istniał już dla samego istnienia. Zyskał cel w życiu. Powód. Ale wcale się z tego nie cieszył. Czuł, że coś stracił. Myślał...
Wcale już nie myślał. Ani nie śpiewał. Melodię jego głosu zagłuszył ryk silnika.
***
- Siemasz, młody.
- Cześć, wujku.
- W co się bawisz?
- Jest wojna, tam, na dole, a ja lecę samolotem.
- Jesteś samolotem?
- Nie. Ja jestem tutaj.
- W swojej głowie?
- Z przodu samolotu, wujku. Pilotuję.
- Aha. A powiedz mi, młody, nie lepiej latać samodzielnie, a nie tylko pilotować? Może w wojnie brałaby udział jakaś jednostka latająca, jak w Herosach? Smoki na przykład?
Uśmiech pilotowania.
- Smoki nie istnieją, wujku.
***
Mężczyzna założył marynarkę i poprawił krawat. Zszedł na dół, wsiadł do szarego samochodu. Przejrzał się w lusterku i uśmiechnął do siebie ponuro.
Gdy wyjeżdżał w szare miasto, pomyślał, nie wiedzieć czemu:
"Smoki nie istnieją, wujku."
17.01.2015
Gdy Złotoskrzydły znalazł się blisko gorącego słońca, wszystkie jego powieki opadły. Był coraz bliżej i bliżej, ale też coraz dalej od swojego dawnego świata.
Witało go niebo. Witał go kosmos.
Złotoskrzydły zaśpiewał z radości, a potem wleciał w królestwo gwiazd, klucząc między nimi jak sarna pośród drzew.
***
- Hmm... I co? I poleciał w kosmos?
- Tak.
- Ale dlaczego?
- No bo tutaj ludzie na niego polowali i w ogóle.
- Hmm... No tak. To całkiem... mądre. Fajnie, że masz taką wyobraźnię. Ja bym chyba na to nie wpadł. O słyszysz? Twoja mama już idzie. Otworzysz jej domofon?
- Jasne, wujku.
Człap. Człap. Człap.
Całusy. Witanie. Czerwone wino.
- Dzięki, że z nim zostałeś, Tomciu. Koniecznie musiałam iść do tego urzędu. Bardzo był niegrzeczny?
- Coś ty. Było w porządku. Opowiedział mi bajkę.
- Opowiedzialeś wujkowi bajkę? O czym?
- O Złotoskrzydłym.
- O tym swoim smoku? Boże, myślałam, że już ci to minęło!
- O co chodzi?
- Oj, bo on naprawdę w to wszystko wierzy. Psycholog mówił, że to nic, ale, na Boga, on ma już prawie dziewięć lat, a gada tylko o tych pierdołach. Musi w końcu zrozumieć, że smoki nie istnieją. Przecież inne dzieciaki będą się z niego śmiać.
- No niby tak. Ale to była ładna bajka.
- Weź ty mnie lepiej nie denerwuj.
***
Nagle pióra Złotoskrzydłego wypadły. Nie stopniowo, ale wszystkie naraz, jakby nigdy ich nie było, jakby urodził się łysy. Bezsilnie patrzył jak jego duma opada lekko w dół, okrywając lasy i doliny pięknymi kolorami. Płakał, ale nie pojawiły się łzy.
Jego skóra stała się znacznie grubsza. Szara. Ciemna. Stalowa?
Nie istniał już dla samego istnienia. Zyskał cel w życiu. Powód. Ale wcale się z tego nie cieszył. Czuł, że coś stracił. Myślał...
Wcale już nie myślał. Ani nie śpiewał. Melodię jego głosu zagłuszył ryk silnika.
***
- Siemasz, młody.
- Cześć, wujku.
- W co się bawisz?
- Jest wojna, tam, na dole, a ja lecę samolotem.
- Jesteś samolotem?
- Nie. Ja jestem tutaj.
- W swojej głowie?
- Z przodu samolotu, wujku. Pilotuję.
- Aha. A powiedz mi, młody, nie lepiej latać samodzielnie, a nie tylko pilotować? Może w wojnie brałaby udział jakaś jednostka latająca, jak w Herosach? Smoki na przykład?
Uśmiech pilotowania.
- Smoki nie istnieją, wujku.
***
Mężczyzna założył marynarkę i poprawił krawat. Zszedł na dół, wsiadł do szarego samochodu. Przejrzał się w lusterku i uśmiechnął do siebie ponuro.
Gdy wyjeżdżał w szare miasto, pomyślał, nie wiedzieć czemu:
"Smoki nie istnieją, wujku."
17.01.2015
Ostatnio zmieniony 29 sty 2015, 15:30 przez Bernierdh, łącznie zmieniany 1 raz.
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Smoki pachnące benzyną
Witaj, bardzo ciekawe opowiadanie o przemianie bohatera. Od dobrego, ufnego smoka (chłopca) po rozgoryczone, napędzające się złem świata, okrutne smoczysko (mężczyzna).
Naprawdę zaciekawiłeś niebanalnie rozwijającą się narracją, przeskokami między światem fantazji a rzeczywistym, liryzmem fragmentów, nawet tytułem.
Przypomniał mi się film Niekończąca się opowieść.
Pozdrawiam.
Na pewno?
Naprawdę zaciekawiłeś niebanalnie rozwijającą się narracją, przeskokami między światem fantazji a rzeczywistym, liryzmem fragmentów, nawet tytułem.
Przypomniał mi się film Niekończąca się opowieść.
Pozdrawiam.
Na pewno?
Bernierdh pisze:Otworzysz jej domofon?
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Smoki pachnące benzyną
Bardzo dziękuję
To błąd, ale celowy
To błąd, ale celowy
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Smoki pachnące benzyną
A możesz rozjaśnić?
- skaranie boskie
- Administrator
- Posty: 13037
- Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
- Lokalizacja: wieś
Re: Smoki pachnące benzyną
Właściwie mam tylko jedno zastrzeżenie:
Zgadzam się z opinią Eki.
Dużo udało Ci się przekazać w krótkiej skądinąd treści.
Może zastanowisz się nad transferem?
Nie, nie do innej drużyny, do innej ligi. Mam na myśli okruchy prozatorskie - miejsce przewidziane na miniatury pisane prozą. Jeśli nie masz nic przeciw, przeniosę.
A gdybyś tak zrezygnował z drugiego nieba?Bernierdh pisze:Złotoskrzydły wzniósł się wysoko do nieba. Niebo było błękitne i ciepłe.
Rozumiem, że był to smok wielogłowy.Bernierdh pisze:wszystkie jego powieki opadły
Zgadzam się z opinią Eki.
Dużo udało Ci się przekazać w krótkiej skądinąd treści.
Może zastanowisz się nad transferem?
Nie, nie do innej drużyny, do innej ligi. Mam na myśli okruchy prozatorskie - miejsce przewidziane na miniatury pisane prozą. Jeśli nie masz nic przeciw, przeniosę.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.
_____________________________________________________________________________
skaranieboskie@osme-pietro.pl
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Smoki pachnące benzyną
@elka
Przepraszam, pisałem na szybko. Miałem na myśli fakt, że to bardzo popularna forma, choć błędna, dlatego użyłem jej w dialogu. Po prostu ludzie tam mówią jak np. z ubieraniem butów.
@skaranie boskie
Owszem, wielogłowy
Ogromnie dziekuję i w żadnym wypadku nie mam nic przeciwko
Przepraszam, pisałem na szybko. Miałem na myśli fakt, że to bardzo popularna forma, choć błędna, dlatego użyłem jej w dialogu. Po prostu ludzie tam mówią jak np. z ubieraniem butów.
@skaranie boskie
Owszem, wielogłowy
Ogromnie dziekuję i w żadnym wypadku nie mam nic przeciwko
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
Re: Smoki pachnące benzyną
.
Ostatnio zmieniony 25 lis 2016, 13:56 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Smoki pachnące benzyną
Aaa... no rozumiem, u mnie mówi się po prostu: otworzysz?Bernierdh pisze:@elka
Przepraszam, pisałem na szybko. Miałem na myśli fakt, że to bardzo popularna forma, choć błędna, dlatego użyłem jej w dialogu. Po prostu ludzie tam mówią jak np. z ubieraniem butów.
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Smoki pachnące benzyną
@karolek
Spoko, wybaczam
@eka
To pewnie zależy od lokalnych zwyczajów
Spoko, wybaczam
@eka
To pewnie zależy od lokalnych zwyczajów
"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Smoki pachnące benzyną
Dokładnie:)