Stacja Ládví
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Stacja Ládví
"Ukončete prosím výstup a nástup, dveře se zavírají” – seksowny głos ponad stukilogramowego czeskiego dziennikarza Tomasza Czernego rozlega się w wagonie metra czerwonej linii C.
Wiem dokąd zmierzam, wiem skąd przybyłam. Na stacji Florenc przesiadłam się z żółtej linii B, w której rozbrzmiewał łagodny alt Evy Jurinovej, obecnej starostki miasta Sadskaw w rejonie Nynburg. Włoscy turyści, ubrani w obcisłe spodnie, skołowani zgniatają mapę, chcąc wycisnąć z niej potrzebne instrukcje. W końcu zrezygnowani łamanym angielskim pytają mnie o stację Mustek. Niestety podążają w przeciwnym kierunki. To się zdarza w życiu bardzo często; wybór niewłaściwej trasy, poplątane drogi, chybione decyzje.
W metrze wystarczy poczekać na kolejny przystanek i wysiąść. W życiu to nie jest takie proste.
Znam cel swojej podróży. Jadę na Ládví kupić francuską hennę za 135 koron. Znam informacje dotyczące publicznego transportu.
Trzy linie metra: żółta B: południowy zachód-północny wschód, zielona A północny zachód–wschód i najstarsza czerwona C: północ- południe. Na 142 kilometrach trakcji jeździ 931 tramwajów obsługujących 21 linii dziennych i 9 nocnych. Autobusy, kursują najczęściej na przedmieściach. Nocne pojazdy są oznaczone numerami od 501 do 512. Jakaś pewność, pozorna, ale pewność.
Czuję się skrawkiem miasta, które jest jednym z moich światów z błękitnym płaszczem czerwonych dachów.
Praga. Stolica pijanego turystycznego tłumu, tętniąca życiem po północy. Oświetlona, ruchliwa, głośna. Wypełniona po brzegi spacerami nad Wełtawą, głodnymi łabędziami, restauracjami na statkach. Na górze toczy się życie, inne od tego w podziemiu, w którym o szóstej rano zaspani robotnicy otwierają puszki z piwem, czytając magazyn Metro. Dwie godziny później elegancko ubrane kobiety stukają sztucznymi paznokciami w klawiaturę komórki, a panowie z neseserkami przeglądają ekonomiczne gazety. Tylko bezdomni, turyści i narkomani wsiadają do wagonów o różnych godzinach, chowając w plecakach iluzję wolności. Chwilową i zdradliwą.
Wszyscy jesteśmy bez szans, jak szczury zapędzone w kozi róg. Błądzimy, poszukując siebie, własnego spełnienia. Wsiadamy i wysiadamy. Wracamy lub dokądś jedziemy z walizką, lub bez, tłocząc się na ruchomych schodach.
Lawina radości i zmartwień, wrząca od miliona zwycięstw i porażek.
W biegu, pośpiechu, wbijamy się w rytm podziemnego życia, krążąc pomiędzy jedną, a drugą stacją.
Wysiadam na przystanku Ládví. Mijam kwiaciarnię, podążając w stronę zachodzącego słońca. Kupuję hennę i wracam skąd przyszłam. Drzwi wagonu zamykają się.
Mała dziewczynka siedząca naprzeciwko mnie przytula misia i uśmiecha się bez powodu.
Życie jest takie proste. Żal będzie ostatecznie zmienić kierunek i spotkać się z ciszą.
Martwą jak oczy pluszowej maskotki.
Wiem dokąd zmierzam, wiem skąd przybyłam. Na stacji Florenc przesiadłam się z żółtej linii B, w której rozbrzmiewał łagodny alt Evy Jurinovej, obecnej starostki miasta Sadskaw w rejonie Nynburg. Włoscy turyści, ubrani w obcisłe spodnie, skołowani zgniatają mapę, chcąc wycisnąć z niej potrzebne instrukcje. W końcu zrezygnowani łamanym angielskim pytają mnie o stację Mustek. Niestety podążają w przeciwnym kierunki. To się zdarza w życiu bardzo często; wybór niewłaściwej trasy, poplątane drogi, chybione decyzje.
W metrze wystarczy poczekać na kolejny przystanek i wysiąść. W życiu to nie jest takie proste.
Znam cel swojej podróży. Jadę na Ládví kupić francuską hennę za 135 koron. Znam informacje dotyczące publicznego transportu.
Trzy linie metra: żółta B: południowy zachód-północny wschód, zielona A północny zachód–wschód i najstarsza czerwona C: północ- południe. Na 142 kilometrach trakcji jeździ 931 tramwajów obsługujących 21 linii dziennych i 9 nocnych. Autobusy, kursują najczęściej na przedmieściach. Nocne pojazdy są oznaczone numerami od 501 do 512. Jakaś pewność, pozorna, ale pewność.
Czuję się skrawkiem miasta, które jest jednym z moich światów z błękitnym płaszczem czerwonych dachów.
Praga. Stolica pijanego turystycznego tłumu, tętniąca życiem po północy. Oświetlona, ruchliwa, głośna. Wypełniona po brzegi spacerami nad Wełtawą, głodnymi łabędziami, restauracjami na statkach. Na górze toczy się życie, inne od tego w podziemiu, w którym o szóstej rano zaspani robotnicy otwierają puszki z piwem, czytając magazyn Metro. Dwie godziny później elegancko ubrane kobiety stukają sztucznymi paznokciami w klawiaturę komórki, a panowie z neseserkami przeglądają ekonomiczne gazety. Tylko bezdomni, turyści i narkomani wsiadają do wagonów o różnych godzinach, chowając w plecakach iluzję wolności. Chwilową i zdradliwą.
Wszyscy jesteśmy bez szans, jak szczury zapędzone w kozi róg. Błądzimy, poszukując siebie, własnego spełnienia. Wsiadamy i wysiadamy. Wracamy lub dokądś jedziemy z walizką, lub bez, tłocząc się na ruchomych schodach.
Lawina radości i zmartwień, wrząca od miliona zwycięstw i porażek.
W biegu, pośpiechu, wbijamy się w rytm podziemnego życia, krążąc pomiędzy jedną, a drugą stacją.
Wysiadam na przystanku Ládví. Mijam kwiaciarnię, podążając w stronę zachodzącego słońca. Kupuję hennę i wracam skąd przyszłam. Drzwi wagonu zamykają się.
Mała dziewczynka siedząca naprzeciwko mnie przytula misia i uśmiecha się bez powodu.
Życie jest takie proste. Żal będzie ostatecznie zmienić kierunek i spotkać się z ciszą.
Martwą jak oczy pluszowej maskotki.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2015, 9:40 przez Adela, łącznie zmieniany 1 raz.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Stacja Ládví
Wiem dokąd zmierzam, wiem skąd przybyłam.
zazdroszczę pierwszej części zdania.
Na początku nie potrafiłam sobie wmówić, że zapowiedź po czesku może mieć cokolwiek wspólnego z seksownością. Może dlatego, że w życiu nie słyszałam pociągowej zapowiedzi w tym języku.
Ładnie opisałaś wyprawę po hennę, naprawdę ładnie. Szczegóły dodały ciała i osobowości niby zwykłej scence.
Dwie marudki:
okresie? nie rozumiećw okresie Nynburg
Tu chyba przedobrzyłaś.
myślę, że rozumiem o co Ci chodzi. Błękit jako niebo i pod nim czerwone dachy, ale jak byś, to...z błękitnym płaszczem czerwonych dachów.
serdecznie
iTuiTam
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Stacja Ládví
Karolku, dziękuję za lekturę. Ano, tu i teraz- to najważniejsze.
iTuiTam, miło mi, ze scenka się podoba.
W okresie Nynburg, no tak, wkradło się czeskie słowo zamiast "w rejonie", w dodatku bardzo niefortunne. Dziękuję za uwagi.
Pozdrawiam,
A.
iTuiTam, miło mi, ze scenka się podoba.
W okresie Nynburg, no tak, wkradło się czeskie słowo zamiast "w rejonie", w dodatku bardzo niefortunne. Dziękuję za uwagi.
Pozdrawiam,
A.
- iTuiTam
- Posty: 2280
- Rejestracja: 18 lut 2012, 5:35
Re: Stacja Ládví
Wróciłam...
O tę seksowność mi chodzi. Ty piszesz o głosie, nie o języku. To prawda, że niektóre głosy mają 'cosia'. Mnie chodziło o język czeski, który dla polskojęzycznego osobnika brzmi, nooo sama wiesz.
Być może działa to w obie strony.
I żebyś nie myślała, że mam coś przeciw Czechom. Ja nic nie mam.
O tę seksowność mi chodzi. Ty piszesz o głosie, nie o języku. To prawda, że niektóre głosy mają 'cosia'. Mnie chodziło o język czeski, który dla polskojęzycznego osobnika brzmi, nooo sama wiesz.
Być może działa to w obie strony.
I żebyś nie myślała, że mam coś przeciw Czechom. Ja nic nie mam.
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Stacja Ládví
Jasne, rozumiem, czeski język brzmi dla nas śmiesznie, nieraz można się uśmiechnąć. Tak, tutaj chodziło mi o męski głos, jego dźwięk:)
Pozdrawiam i dziękuję za powrót.
I.
Pozdrawiam i dziękuję za powrót.
I.
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Stacja Ládví
Ładnie poprowadzone rozmyślania. Czas, przestrzeń, sens... jednak żyć.
Lustro, które nie ograniczyło się do odbicia drogi.

Lustro, które nie ograniczyło się do odbicia drogi.

-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Stacja Ládví
Eko, niezmiernie mi miło.
Kłaniam się,
A.
Kłaniam się,
A.
- Bernierdh
- Posty: 142
- Rejestracja: 22 sty 2015, 15:36
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Stacja Ládví
Nigdy nie byłem w Czechach. Właściwie niewiele wiem o tym kraju. A jednak na chwilę się w nim znalazłem.
Doskonale zbudowany nastrój, mądra refleksja, która przychodzi w odpowiednim momencie.
Podróże sprzyjają rozmyślaniom. Zwłaszcza, gdy potrafi się obserwować.
Ty musisz być w tym naprawdę dobra.
Pozdrawiam serdecznie
Doskonale zbudowany nastrój, mądra refleksja, która przychodzi w odpowiednim momencie.
Podróże sprzyjają rozmyślaniom. Zwłaszcza, gdy potrafi się obserwować.
Ty musisz być w tym naprawdę dobra.
Pozdrawiam serdecznie

"Włóż siano do jabłka i zjedz jakąś świeczkę" - T.S
archiwum bełkotów
archiwum bełkotów
-
- Posty: 833
- Rejestracja: 11 mar 2012, 12:41
Re: Stacja Ládví
Bernierdh, bardzo mi miło, że zagościłeś w praskim metrze. Podróże są najlepszym wykształceniem:) a tu fakt, podróż jest, monotonna, codzienna, ale jest:)
Dziękuję za miłe słowa.
A.
Dziękuję za miłe słowa.
A.