Exe wersja 2084
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Exe wersja 2084
Winston dostał się wreszcie do upragnionego Departamentu Biologii. Obiecali mu nawet etat za całe dwa tysiące. Jeśli się sprawdzi. Czuł, co prawda, obrzydzenie, ale sprawdzał się, gdy monitorował emocje. Nie, nie swoje. Przecież, że nie swoje. Właściwie niczego nie musiał kontrolować - nagroda czy też kara były już zaprogramowane, wszyte w maleńki układ immunizowany do obiektu. Aparat reagował prawidłowo, tylko czasem nie rozpoznawał odpowiednio przyczyn zdenerwowania i walił nieco na oślep. Obiekty były potem ogłupiałe, ale w końcu uczyły się, a może właśnie dlatego uczyły się, że lepiej się nie wychylać, nie starać się samodzielnie interpretować nieoczekiwanych bodźców. Nikt nikomu nie zakazuje czuć przecież, ale żeby od razu niczym zwierzęta tak jeżyć kark.
Obiekty przyzwyczajały się łatwo i co ciekawe, ich dzieci, a tym bardziej trzecie pokolenie już bez problemu przechodziło akulturację. Obserwował nawet pewne przechłonięcie bodźców, ale nie było wyrazistych reakcji tętna czy oddychania i jakże typowych reakcji humoralnych. Pomyślał, że gdyby wyłączył teraz zasilanie, to mógłby podwójnie raportować powodzenie programu. Ot, inteligencja i to ta emocjonalna. Niby zwalczana, a jakże potrzebna w utrzymaniu się przy życiu. Z niesmakiem interweniował w sytuacjach nieprzewidzianych. Co za dużo, to niezdrowo. Dosłownie.
Służył do tego specjalny panel, taki wizjoalarm. Nawet się zdziwił, że tak szybko udostępniono mu dyskretną i bardzo wrażliwą podprzestrzeń aplikacji. Ale równie szybko zrozumiał, że mógł w ten sposób stać się nie tylko potrzebny, ale i bardzo użyteczny. Dlatego dostał tę pracę. Bardzo chciał - nie tyle, aby przypodobać się komisarce - była właściwie dla niego niedostępna - ale myślał o niej z pewnym przejęciem. W końcu pracował, wiadomo gdzie, to i zdawał sobie sprawę, że skoro poddał się immunizacji i to dobrowolnie - to i teraz zmieniły się jego potrzeby. Na zawsze. Wiedział, że tak będzie, ale... No chciał i miał. I koniec!
Nowoczesny wizualizator stał się teraz jego ulubionym gadżetem. Osiągał szczyty zadowolenia dość szybko i całkowicie bez poczucia przekroczenia uprawnień, co kiedyś kosztowało go tydzień publikowania swojej samokrytyki. A nie wszyscy chcieli mu potwierdzić przyjęcie do wiadomości, jakby sami nie byli nigdy w takiej sytuacji. Może nie pamiętali.
Co ciekawe, wolno mu było nawet w pracy. Nie był wtedy pewien, czy te komisarki nie posługują się całkiem nieoficjalnie kanałem protekcyjnym, sam kiedyś zbocznikował aplikację poprzedniego opiekuna, zobaczył wtedy obrazy, których powidoki zostały mu w pamięci na całe życie. Najważniejsze, że jego wizualizator miał dostęp do komend panelu roboczego i gdy zachodziła potrzeba nagłej interwencji w układ doświadczalny, to magnotema była pod ręką. Gdy tylko zachodziła potrzeba. Żeby ktoś czegoś nie pomylił, ani palec, ani ręka do tego nie były potrzebne, to już nie ta technika. Wystarczył sam zamiar. Należało tylko kontrolować emocje. Własne emocje. Ale tym się wcale nie martwił. W razie czego była przecież komisarka i ona miała działającą aplikację. I też była na służbie.
A na dodatek była taka śliczna.
W tym momencie poczuł w sobie jakby prąd, usłyszał głuchy strzał, zadrgały powieki, nawet na chwilę się zamknęły. Serce rozpoczęło od nowa swą pracę. Leżał teraz ogłupiały, jak nagle obudzony i w miarę dochodzenia do siebie wzmagał w sobie poczucie winy, już nie pamiętał tylko za co.
Obiekty przyzwyczajały się łatwo i co ciekawe, ich dzieci, a tym bardziej trzecie pokolenie już bez problemu przechodziło akulturację. Obserwował nawet pewne przechłonięcie bodźców, ale nie było wyrazistych reakcji tętna czy oddychania i jakże typowych reakcji humoralnych. Pomyślał, że gdyby wyłączył teraz zasilanie, to mógłby podwójnie raportować powodzenie programu. Ot, inteligencja i to ta emocjonalna. Niby zwalczana, a jakże potrzebna w utrzymaniu się przy życiu. Z niesmakiem interweniował w sytuacjach nieprzewidzianych. Co za dużo, to niezdrowo. Dosłownie.
Służył do tego specjalny panel, taki wizjoalarm. Nawet się zdziwił, że tak szybko udostępniono mu dyskretną i bardzo wrażliwą podprzestrzeń aplikacji. Ale równie szybko zrozumiał, że mógł w ten sposób stać się nie tylko potrzebny, ale i bardzo użyteczny. Dlatego dostał tę pracę. Bardzo chciał - nie tyle, aby przypodobać się komisarce - była właściwie dla niego niedostępna - ale myślał o niej z pewnym przejęciem. W końcu pracował, wiadomo gdzie, to i zdawał sobie sprawę, że skoro poddał się immunizacji i to dobrowolnie - to i teraz zmieniły się jego potrzeby. Na zawsze. Wiedział, że tak będzie, ale... No chciał i miał. I koniec!
Nowoczesny wizualizator stał się teraz jego ulubionym gadżetem. Osiągał szczyty zadowolenia dość szybko i całkowicie bez poczucia przekroczenia uprawnień, co kiedyś kosztowało go tydzień publikowania swojej samokrytyki. A nie wszyscy chcieli mu potwierdzić przyjęcie do wiadomości, jakby sami nie byli nigdy w takiej sytuacji. Może nie pamiętali.
Co ciekawe, wolno mu było nawet w pracy. Nie był wtedy pewien, czy te komisarki nie posługują się całkiem nieoficjalnie kanałem protekcyjnym, sam kiedyś zbocznikował aplikację poprzedniego opiekuna, zobaczył wtedy obrazy, których powidoki zostały mu w pamięci na całe życie. Najważniejsze, że jego wizualizator miał dostęp do komend panelu roboczego i gdy zachodziła potrzeba nagłej interwencji w układ doświadczalny, to magnotema była pod ręką. Gdy tylko zachodziła potrzeba. Żeby ktoś czegoś nie pomylił, ani palec, ani ręka do tego nie były potrzebne, to już nie ta technika. Wystarczył sam zamiar. Należało tylko kontrolować emocje. Własne emocje. Ale tym się wcale nie martwił. W razie czego była przecież komisarka i ona miała działającą aplikację. I też była na służbie.
A na dodatek była taka śliczna.
W tym momencie poczuł w sobie jakby prąd, usłyszał głuchy strzał, zadrgały powieki, nawet na chwilę się zamknęły. Serce rozpoczęło od nowa swą pracę. Leżał teraz ogłupiały, jak nagle obudzony i w miarę dochodzenia do siebie wzmagał w sobie poczucie winy, już nie pamiętał tylko za co.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Exe wersja 2084
Bardzo dobre sf.
Czyli kontrola nad emocjami jest zadaniem nr1 w przyszłych dziesięcioleciach w ramach akulturacji.
Nie będę streszczać opka, powiem tylko, że jest warte uważnego przeczytania. Dyskusji trochę się obawiam, bo przewiduję ewentualne konsekwencje.
Świetne neologizmy, masz ten dar!:)
Czyli kontrola nad emocjami jest zadaniem nr1 w przyszłych dziesięcioleciach w ramach akulturacji.
Sądzę, że u podstaw napisania leżał protest przeciwko poprawności politycznej.lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29Obiekty były potem ogłupiałe, ale w końcu uczyły się, a może właśnie dlatego uczyły się, że lepiej się nie wychylać, nie starać się samodzielnie interpretować nieoczekiwanych bodźców. Nikt nikomu nie zakazuje czuć przecież, ale żeby od razu niczym zwierzęta tak jeżyć kark.
Nie będę streszczać opka, powiem tylko, że jest warte uważnego przeczytania. Dyskusji trochę się obawiam, bo przewiduję ewentualne konsekwencje.
Świetne neologizmy, masz ten dar!:)
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Exe wersja 2084
No nie taka sajens i nie taka fikcja, technicznie już jesteśmy gotowi do instalacji takiego sprzężenia zwrotnego.
Ależ mój tekst jest bardzo poprawny politycznie. Nie wskazuję ani wykształcenie, ani na kolor skóry, stopień owłosienia torsu, czy inne atawizmy. Powiem tylko tak. Wiele z konflików międzyludzkich i to na poziomie osobistym, i społecznym, i narodowym wynika z nieumiejętności przeżywania emocji. Nie chodzi o hamowanie, raczej przekierowywanie. Mówimy o kimś, że jest niepohamowany, a w istocie nie umie zapanować nad porywającą go siłą, której potem często żałuje. A emocje zbiorowe, wiadomo o gniewie tłumu, jak wzmacnia się wzajemnie agresja atakującej hordy. Wszystkie władze świata korzystały i korzystają z nastrojów społecznych i często bardzo skutecznie nimi kierują lub je kanalizują. Czasem w dobrej sprawie, na przykład organizując mecze piłkarskie, najczęściej jednak dla zwiększenia zakresu swojej władzy. Nawet popęd seksualny jest siłą, którą władze starają się opanować. Tak działa Kościół i tak działali komuniści. A rewolucja seksualna przyszła z Zachodu.
Zachód ma teraz nowy problem, niejako na własne życzenie. Bezpośrednie zderzenie kultur zanim ubogaci, może zubożyć. Obcość objawiająca się przez inny język, religię, zwyczaje jedzeniowe i bytowe, oczekiwania i postawy roszczeniowe, wszystko to może rodzić agresję a nie zaciekawienie i wolę poznania czy współprzeżywania. No i zwykła konkurencja na polu egzystencjalnym, politycznym.
Istotnie Eko, to zapanowanie nad emocjami stało się pierwszym problemem mojego tekstu. Drugim powstaje zaraz potem, gdy pomyśleć o metodach. I włos się jeży na głowie (lub sierść na karku), gdy wyobrazić tylko sobie te metody. Nie nowe wcale. Wychowanie przez strach i ból było bardzo skuteczne, ale w naszej cywilizacji wymyślono, że te czynniki są dla ludzkości szkodliwe i rodzą konflikty i wojny. Wiadomo że agresja rodzi agresję. Dopiero pokolenie wychowywane bezstresowo miało żyć w pokoju, ale paradoksalnie napotyka w życiu problemy, z którymi nie umie sobie poradzić. W rezultacie mamy do czynienia z kolejną utopią - Imagine
A szkoda.
Dyskusji się nie spodziewam. To nie nawalanka w dziale MSZ. Dla mnie ciekawsze są mechanizmy psychiczne, relacje przyczynowo-skutkowe, ale to raczej niszowy folder, więc niewiele osób tu zajrzy.
Przy tekście, na etapie pozaportalowej korekty i konsultacji językowej pomogła mi Halmar, której chciałem tu serdecznie podziękować.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Exe wersja 2084
Leszku, sorry, ale ja nie widzę w opku krytycznego spojrzenia Autora wobec: nieumiejętności przeżywania emocji. I słusznie, bo to absurd. Poza wąską grupą populacji z wbudowanym brakiem doznawania emocji, wszyscy ich doznajemy w sposób niekontrolowany, podświadomy. Są bowiem podstawą przeżycia w ewolucji biologicznej. Lęk - i ucieczka: najczęstszy sposób ratunku nie tylko homo sapiens, ale większości istot na Ziemi.
Lub zagrożenie - gniew - atak.
Tekst w całości traktuje o nieludzkich metodach nauki w zbiorowej szkole psychopatów tychże emocji uczących się wyzbywać, a zastosowana wobec nich metoda to wyspecjalizowany kij, walący po doznającej emocji psyche. Akcja-reakcja. Wyrobienie odruchu Pawłowa, tyle że nagroda jest wobec samoograniczania się (wizualizator).
Przecież ten utwór to wyjątkowo gorzka i ironiczna satyra wobec tego, co nazywamy poprawnością polityczną.
Rok 1984 - wersja 2084.
Która jednak przecież nie wzywa do wyeliminowania przeżywania emocji, bo to niemożliwe, ale propaguje w swojej ideologii szeroko pojętą tolerancję wobec inności. Nie akceptuję, ale nie atakuję.
Stworzenie warunków cywilizacji, aby się wzajemnie nie niszczyła, to jest szalenie trudne i najważniejsze zadanie ludzkiej kultury. Przecież eliminacja agresji zalecana jest w Przypowieściach NT, czy imperatywie Jezusa: kochaj bliźniego, jak siebie samego, nawet kosztem nadstawiania policzka.
Rok 68' i wszystkie jego przejawy miały temu służyć.
Oczywiście nie udało się, nie ma jeszcze takiej możliwości, aby pokolenia, narody, państwa pokojowo koegzystowały ze sobą. Komunizm szybko się wypaczył w krwawy terror.
Każda idea scalająca jest od środka torpedowana. Może jeszcze nie czas. Ale nie można o tym najważniejszym celu naszego gatunku przestać rozmawiać, śpiewać, pisać...
Snujesz wizję świata, gdzie podważono człowieka prawo do samostanowienia, do godności. Metodami iście tyrańskimi. Szczerze mówiąc, każdy system, nawet demokratyczny może ewaluować do bezlitosnego dyktatu, a co dopiero autorytarny.
Manipulowanie podwładnymi jest powszechne. Utrudnione w systemie umożliwiającym wielogłos wypowiedzi.
Psioczę często na wszechobecny relatywizm, ale tutaj, nabycie świadomości, że każdy kij ma dwa końce, i że niekoniecznie mój sąd jest najoczywistszy - to dobro nie do przecenienia.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Exe wersja 2084
Całkowicie się zgadzam, że każdy człowiek ma prawo do emocji,przecież one decydują o poczuciu szczęścia, są napędem przy podejmowaniu decyzji.eka pisze: ↑17 sty 2018, 19:04Leszku, sorry, ale ja nie widzę w opku krytycznego spojrzenia Autora wobec: nieumiejętności przeżywania emocji. I słusznie, bo to absurd. Poza wąską grupą populacji z wbudowanym brakiem doznawania emocji, wszyscy ich doznajemy w sposób niekontrolowany, podświadomy. Są bowiem podstawą przeżycia w ewolucji biologicznej. Lęk - i ucieczka: najczęstszy sposób ratunku nie tylko homo sapiens, ale większości istot na Ziemi. Lub zagrożenie - gniew - atak.
I nie krytykowałem nieumiejętności przeżywania emocji, choć teraz bym spróbował. Nieograniczone emocje nie przysługują nikomu. Nawet władcom. Mówi się, że wolność jednostki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej jednostki. Rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana. W istocie wolność do przeżywania emocji to towar reglamentowany. Istnieje konkurencja i walka w dostępie do tego dobra. Im ciaśniej, tym walka staje się ostrzejsza i mniej uczciwa. W społeczeństwach ustabilizowanych powstają zasady podziału tej wolności wynikające z wielu względów, zazwyczaj jest to sytuacja wymuszona, wywalczona, która przeobraża się w zwyczaj a potem w prawo i jest zazwyczaj powszechnie akceptowana. Przestrzeganie zwyczajów i prawa ma na celu utrzymanie zasad podziału wolności, każda zmiana traktowana jest jak przestępstwo, zamach. Temu samemu służy wychowanie, umiejętność tzw. współżycia w społeczeństwie, a nawet uprzejmość, czyli "dobre wychowanie".
Struktura społeczna jest odzwierciedleniem dystrybucji wolności do emocji. Ograniczyłem się tylko do tej wolności, bardziej podstawowy jest chyba dostęp do jedzenia.
No i gdy wchodzi nowy gracz do zastałej struktury, to struktura się zmienia, przeobraża a nawet pęka. Nic nie pozostaje takie samo.
Nie będę tu omawiać, kim jest nowy gracz w obecnej Europie, jego rola jest jednak dobrze widoczna. Spieramy się, czy jego obecność jest uprawniona, czy nie jest. To jest podobnie, jak nowa osoba w przedziale kolejowym. Najpierw puka i grzecznie pyta, czy jest jeszcze wolne miejsce. Oczywiście nie ma. Bywa, że wtarabani się oknem, siłą, podstępem. Wiele zależy, jak się potem zachowa. Bywa, że ciekawie opowiada o nieznanych miejscach i czasach. I podzieli się kanapkami. Z czasem stanie się równoprawnym pasażerem. Albo odwrotnie, wymusi otwarcie okna, bo gorąco, zażąda lepszego miejsca, albo sprowadzi kogoś jeszcze, a może wyrzuci wszystkich dotychczasowych pasażerów i położy się na trzech miejscach. Wystarczy, że osoba będzie dostatecznie brudna i śmierdząca. I co mi zrobicie?
Wiem, że powyższy przykład jest nieco skrzywiony politycznie. Nie napisałem tego odcinka, ale następny. Opisuje reakcję, albo jedną z możliwych reakcji.
Ale mieliśmy w historii ludzkości wypracowane wzorce ograniczania pola wolności jednostki w ten sposób, aby ta jednostka sama wiedziała, gdzie jest jej miejsce, co jej wolno. Weźmy społeczeństwa protestanckie - bardzo silna wzajemna kontrola. Efektem pracy był szybki rozwój i regulacja społeczna polegająca na tłumieniu emocji miała swój cel. Ale przy okazji wykształcili się ludzie zamknięci w sobie, oschli, co najwyżej uprzejmi, w rezultacie samotni, ze skłonnością do depresji. Północ w porównaniu z rozśpiewanym, rozbawionym południem.eka pisze: ↑17 sty 2018, 19:04Tekst w całości traktuje o nieludzkich metodach nauki w zbiorowej szkole psychopatów tychże emocji uczących się wyzbywać, a zastosowana wobec nich metoda to wyspecjalizowany kij, walący po doznającej emocji psyche. Akcja-reakcja. Wyrobienie odruchu Pawłowa, tyle że nagroda jest wobec samoograniczania się (wizualizator).
Bardzo lubię muzykę z tamtego czasu. Gdyby na tym polegało życie.
- tetu
- Posty: 1217
- Rejestracja: 03 gru 2016, 9:44
Exe wersja 2084
Ja zajrzałam i przeczytałam z zainteresowaniem.lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29Dyskusji się nie spodziewam. To nie nawalanka w dziale MSZ. Dla mnie ciekawsze są mechanizmy psychiczne, relacje przyczynowo-skutkowe, ale to raczej niszowy folder, więc niewiele osób tu zajrzy.
Dość realne i prawdziwe to sf.
Bardziej niż o nieumiejętność przeżywania emocji, chodzi tutaj o brak ich kontrolowania. Mamy problem z wieloma negatywnymi emocjami takimi jak agresja, bunt czy też frustracje.
Często się nakręcamy podświadomie przejmując czyjeś zachowania, bodźce.
Z czego to wynika, co jest podłożem? Może właśnie winna jest podświadomość? (ale to już tak na marginesie, gwoli zgłębienia tematu)
http://www.majewska-opielka.pl/co-to-je ... wiadomosc/
Myślę, że nakłada się na to wiele czynników. Przede wszystkim wychowanie, tempo i rozwój cywilizacji, z czym nie wszyscy są w stanie sobie poradzić. Świat zmienił się w wyścig szczurów, który napędza, potęguje niezdrowe emocje i relacje międzyludzkie i to widać na wszystkich płaszczyznach. Chora rywalizacja, chęć zaistnienia sprowadza na manowce.
To poniekąd prawda, choć niektórzy uważają że wychowywanie przez strach i ból było mało wychowawcze. Też nie jestem za tak drastycznymi metodami, ale powiedzmy sobie jasno że nie chodzi tu o to by lała się krew, tylko o przysłowiowego klapsa i odrobinę pokory, oraz szacunku.lczerwosz pisze: ↑17 sty 2018, 10:52Wychowanie przez strach i ból było bardzo skuteczne, ale w naszej cywilizacji wymyślono, że te czynniki są dla ludzkości szkodliwe i rodzą konflikty i wojny. Wiadomo że agresja rodzi agresję. Dopiero pokolenie wychowywane bezstresowo miało żyć w pokoju, ale paradoksalnie napotyka w życiu problemy, z którymi nie umie sobie poradzić. W rezultacie mamy do czynienia z kolejną utopią - Imagine
Pokolenie bezstresowo wychowywane nie umie sobie radzić z problemami, bo nie ma odwzorowania. Nie do końca jasne reguły, co wolno a czego nie zaciemniają obraz. Są i tacy którym zupełnie wszystko wolno, nauczeni tylko brać i żądać. Zatem żadnego (s)pokoju nie będzie, bo nie ma żadnego systemu wartości.
Przypomniała mi się taka scena.
Jechałam kiedyś autobusem i wsiadła mamusia z dzieckiem tak na oko ok 4, 5 lat, więc już całkiem rozumne. Zaczęło skakać po siedzeniach w zabłoconych butach, ciągnąć matkę za włosy, koszmar. Wszystkie oczy skierowane były na matkę, która nie miała zamiaru nic z tym zrobić i pozwalała sobie chodzić po głowie. W końcu młody, może 20-letni chłopak mówi matce żeby zwróciła chłopcu uwagę że tak się nie może zachowywać, na co urażona matka odszczekała, że ona wychowuje syna bezstresowo. Kiedy chłopak miał wysiadać wyciągnął z ust gumę do żucia i przykleił matce na czoło, mówiąc że też był wychowywany bezstresowo.
Jaki z tego morał? Uświadomił mamusi że są granice, ale czy zrozumiała? Cały autobus pękał ze śmiechu.
Kiedy ludzkość dotrze do wersji Exe 2084 będziemy tak zaprogramowani że nic już nie będzie do nas należało, nawet pamięć.
Ciekawy tekst, do analizy na wielu płaszczyznach.
Równie ciekawe komentarze.
Pozdrawiam dyskutantów
- Lucile
- Moderator
- Posty: 2484
- Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
- Płeć:
Exe wersja 2084
Leszku,
Tetu i inni Komentatorzy rozwinęli i zinterpretowali zawarte w Twoim tekście przesłanie. Celowo nie wczytywałam się w ich opinie, by się nie sugerować, ale natychmiast po umieszczeniu swojej zrobię to z wielką ciekawością.
Zacznę od tego co - od razu - rzuciło mi się w oczy i spodobało. A mianowicie, adekwatnie do poruszanego tematu znakomicie utkałeś to opowiadanie (jak smaczny keks bakaliami) słowami, zwrotami i neologizmami typu:
akulturacja – no wprost cudne! Wizjoalarm, magnotema, kanał protekcyjny, zbocznikować aplikację – kolejny rodzynek! Wizualizator, immunizacja (w innym znaczeniu), reakcje humoralne, ( a tu akurat, jakby żywcem wyjęte z XIX w. podręcznika do kobiecej psychologii) to tylko niektóre, jakie wyłowiłam. Ale to one sprawiają, że tekst nabiera „naukawego” charakteru (Leszku, broń Boże, to nie zarzut - a wprost przeciwnie - jestem pewna, że celowo poprowadzony przez Ciebie zabieg). Wszak akcja toczy się w 2084 roku. Nie na darmo upłynął wiek od orwellowskiej wizji, do której w tytule (exe, rozszerzenie, zaczerpnięte z komputerowego słownictwa - jeszcze jedna perełka) i nie tylko wprost nawiązujesz.
Konformizm rodziców przeniesiony na kolejne pokolenia; dziedziczenie cech, ewolucja, dostosowanie do warunków, czyli skuteczne, chociaż prawdopodobnie nieprzyjemne, a nawet bolesne „bodźcowanie” (o, widzisz, jak się wczułam w tekst), darwinizm w czystej postaci.
Odnoszę wrażenie, że ta robota – pomimo pewnego obrzydzenia – sprawiała mu frajdę. Ot, taki mały, domorosły bóg (myślę, że mimo wszystko tak właśnie, w skrytości, myślał o swojej funkcji i to wyjątkowo windowało jego samoocenę), a to że reakcje obiektów były zaprogramowane, nie miało większego wpływu na samopoczucie. Ot, namiastka władzy i własnej"lepszości".
No, czy do końca taka nieosiągalna?. Może uda się obejść system, może to on jest wyjątkowy, nie poddający się regułom, albo potrafi je przechytrzyć; któż tak o sobie – w głębi ducha, w skrytości i nawet myśląc szeptem - nie myśli? „Niech rzuci kamieniem”.
A ile w tym dobrym tekście odniesienia do współczesności. No, wiele, wiele – inżynieria genetyczna, czyli grzebanie w genach ma się dobrze.
Czy można go potraktować również, jako metaforę? Zapewne tak. Interpretacja zależy od punktu widzenia, przekonań i upodobań, np. politycznych każdego czytelnika.
Mnie Twój tekst nieuchronnie skojarzył się z „Folwarkiem zwierzęcym”* tego samego autora. Równi i równiejsi trafiają się wszędzie, w każdym społeczeństwie i każdej epoce – przekleństwo, czy charakterystyczne znamię ludzkości?
Leszku, ładnie urządziłeś mi niedzielne popołudnie, naprzemiennie z konkursem w lotach narciarskich. Tu i tu satysfakcja. Mamy drużynowe podium (trzecie miejsce).
Pozdrawiam serdecznie
Lu
-----
* Z przyjemnością się chwalę, że jestem szczęśliwą posiadaczką „Folwarku Zwierzęcego”, wydania podziemnego, bezdebitowego, w Oficynie Literackiej w 1985 roku w Krakowie (od stanu wojennego do 1989 roku działającej w tzw. drugim obiegu wydawniczym). Na dodatek w tym wydaniu umieszczono (na osobnych, luźnych kartach) 10 kolorowych grafik (każda o wym. 18 x 26 cm) Jana Lebensteina z jego teki „Animal Farm, To the memory of George Orwell”.
Tetu i inni Komentatorzy rozwinęli i zinterpretowali zawarte w Twoim tekście przesłanie. Celowo nie wczytywałam się w ich opinie, by się nie sugerować, ale natychmiast po umieszczeniu swojej zrobię to z wielką ciekawością.
Zacznę od tego co - od razu - rzuciło mi się w oczy i spodobało. A mianowicie, adekwatnie do poruszanego tematu znakomicie utkałeś to opowiadanie (jak smaczny keks bakaliami) słowami, zwrotami i neologizmami typu:
akulturacja – no wprost cudne! Wizjoalarm, magnotema, kanał protekcyjny, zbocznikować aplikację – kolejny rodzynek! Wizualizator, immunizacja (w innym znaczeniu), reakcje humoralne, ( a tu akurat, jakby żywcem wyjęte z XIX w. podręcznika do kobiecej psychologii) to tylko niektóre, jakie wyłowiłam. Ale to one sprawiają, że tekst nabiera „naukawego” charakteru (Leszku, broń Boże, to nie zarzut - a wprost przeciwnie - jestem pewna, że celowo poprowadzony przez Ciebie zabieg). Wszak akcja toczy się w 2084 roku. Nie na darmo upłynął wiek od orwellowskiej wizji, do której w tytule (exe, rozszerzenie, zaczerpnięte z komputerowego słownictwa - jeszcze jedna perełka) i nie tylko wprost nawiązujesz.
Konformizm rodziców przeniesiony na kolejne pokolenia; dziedziczenie cech, ewolucja, dostosowanie do warunków, czyli skuteczne, chociaż prawdopodobnie nieprzyjemne, a nawet bolesne „bodźcowanie” (o, widzisz, jak się wczułam w tekst), darwinizm w czystej postaci.
lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29Obiekty były potem ogłupiałe, ale w końcu uczyły się, a może właśnie dlatego uczyły się, że lepiej się nie wychylać, nie starać się samodzielnie interpretować nieoczekiwanych bodźców.
Ale i bohater opowiadania to oportunista.lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29Obiekty przyzwyczajały się łatwo i co ciekawe, ich dzieci, a tym bardziej trzecie pokolenie już bez problemu przechodziło akulturację.
lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29Czuł, co prawda, obrzydzenie, ale sprawdzał się, gdy monitorował emocje. Nie, nie swoje. Przecież, że nie swoje
Odnoszę wrażenie, że ta robota – pomimo pewnego obrzydzenia – sprawiała mu frajdę. Ot, taki mały, domorosły bóg (myślę, że mimo wszystko tak właśnie, w skrytości, myślał o swojej funkcji i to wyjątkowo windowało jego samoocenę), a to że reakcje obiektów były zaprogramowane, nie miało większego wpływu na samopoczucie. Ot, namiastka władzy i własnej"lepszości".
i jeszcze odkrywam w jego charakterze elementy sadyzmu. Ale, gdyby „góra – nieosiągalna komisarka” o tym nie wiedziała, czy dostałby tę fuchę? Nie sądzę.lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29Obiekty były potem ogłupiałe,
No, czy do końca taka nieosiągalna?. Może uda się obejść system, może to on jest wyjątkowy, nie poddający się regułom, albo potrafi je przechytrzyć; któż tak o sobie – w głębi ducha, w skrytości i nawet myśląc szeptem - nie myśli? „Niech rzuci kamieniem”.
Czy na to zasłużył? A może to dla jego dobra?lczerwosz pisze: ↑16 sty 2018, 15:29A na dodatek była taka śliczna.
W tym momencie poczuł w sobie jakby prąd, usłyszał głuchy strzał, zadrgały powieki, nawet na chwilę się zamknęły. Serce rozpoczęło od nowa swą pracę. Leżał teraz ogłupiały, jak nagle obudzony i w miarę dochodzenia do siebie wzmagał w sobie poczucie winy, już nie pamiętał tylko za co.
A ile w tym dobrym tekście odniesienia do współczesności. No, wiele, wiele – inżynieria genetyczna, czyli grzebanie w genach ma się dobrze.
Czy można go potraktować również, jako metaforę? Zapewne tak. Interpretacja zależy od punktu widzenia, przekonań i upodobań, np. politycznych każdego czytelnika.
Mnie Twój tekst nieuchronnie skojarzył się z „Folwarkiem zwierzęcym”* tego samego autora. Równi i równiejsi trafiają się wszędzie, w każdym społeczeństwie i każdej epoce – przekleństwo, czy charakterystyczne znamię ludzkości?
Leszku, ładnie urządziłeś mi niedzielne popołudnie, naprzemiennie z konkursem w lotach narciarskich. Tu i tu satysfakcja. Mamy drużynowe podium (trzecie miejsce).
Pozdrawiam serdecznie
Lu
-----
* Z przyjemnością się chwalę, że jestem szczęśliwą posiadaczką „Folwarku Zwierzęcego”, wydania podziemnego, bezdebitowego, w Oficynie Literackiej w 1985 roku w Krakowie (od stanu wojennego do 1989 roku działającej w tzw. drugim obiegu wydawniczym). Na dodatek w tym wydaniu umieszczono (na osobnych, luźnych kartach) 10 kolorowych grafik (każda o wym. 18 x 26 cm) Jana Lebensteina z jego teki „Animal Farm, To the memory of George Orwell”.
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Exe wersja 2084
dziękuję Wam, odpowiem jutro
- lczerwosz
- Administrator
- Posty: 6936
- Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
- Lokalizacja: Ursynów
Exe wersja 2084
Nie jest winna w sensie winy, a jedynie przyczyny, oczywiście. I oczywiście, według aktualnej wiedzy socjologicznej, ale nawet zwykłej obserwacji, emocje się udzielają innym, mówi się - nakręcają, tak działa gniew tłumu, internetowa mowa nienawiści, rozkręcanie się kłótni, nawet na naszym portalu. Nie tylko nerwy, ale tzw. chemia i, co w tym kontekście staje się jasne - reakcje krótkotrwałe i gwałtowne, męczą głównie choleryków, a raczej ich otoczenie.tetu pisze: ↑21 sty 2018, 1:00Często się nakręcamy podświadomie przejmując czyjeś zachowania, bodźce. Z czego to wynika, co jest podłożem? Może właśnie winna jest podświadomość
No tak, ale konkurencja była zawsze. Bardzo ostra, na przykład w okresach głodu. Czego nie było dawniej, to takiego natłoku informacji.tetu pisze: ↑21 sty 2018, 1:00tempo i rozwój cywilizacji, z czym nie wszyscy są w stanie sobie poradzić. Świat zmienił się w wyścig szczurów, który napędza, potęguje niezdrowe emocje i relacje międzyludzkie i to widać na wszystkich płaszczyznach. Chora rywalizacja, chęć zaistnienia sprowadza na manowce
Ale bym jednak wrócił do problemu, jak to się ma do agresji, która jest (chyba) główną przyczyną konfliktów.
Czy człowiek prymitywny ulega emocjom łatwiej? Czy tylko ich nie ukrywa. Czy tłum ludzi wykształconych (np. profesorów prawa) jest mniej podatny na frustracje zbiorową w porównaniu do tłumu kibiców, zakładając, że nie zdążyli się jeszcze wykształcić. Być może ważniejsza jest różnica średniego wieku.
Czy i tak źle, i tak źle.tetu pisze: ↑21 sty 2018, 1:00wychowywanie przez strach i ból było mało wychowawcze...Pokolenie bezstresowo wychowywane nie umie sobie radzić z problemami
Oby nie. Ale jest to możliwe. Technicznie na pewno. A jak technicznie, to i mentalnie, zawsze znajdą się doktorzy Mengele, chetni do testowania nowych wynalazków.tetu pisze: ↑21 sty 2018, 1:00Kiedy ludzkość dotrze do wersji Exe 2084
Akulturacja istnieje, magnotema - skojarzyłem z anatemą, klątwą. Protekcyjny, nie w sensie poparcia czy poplecznictwa, ale ochrony "bezpieczniactwa". Bocznikowanie toru komunikacyjnego to zwykły podsłuch lub podgląd. Naukawy - tak, zgadzam się, że, jak w chemii, niższa wartościowość oznaczana jest przez samogłoskę "a" zamiast "o".Lucile pisze: ↑21 sty 2018, 19:57utkałeś to opowiadanie (jak smaczny keks bakaliami) słowami, zwrotami i neologizmami typu:
akulturacja – no wprost cudne! Wizjoalarm, magnotema, kanał protekcyjny, zbocznikować aplikację – kolejny rodzynek! Wizualizator, immunizacja (w innym znaczeniu), reakcje humoralne, ( a tu akurat, jakby żywcem wyjęte z XIX w. podręcznika do kobiecej psychologii) to tylko niektóre, jakie wyłowiłam. Ale to one sprawiają, że tekst nabiera „naukawego” charakteru
Może to jest metoda "wychowania" społeczeństwa i hodowania oportunistów zdolnych do spokojnej, wydajnej pracy.Lucile pisze: ↑21 sty 2018, 19:57darwinizm w czystej postaci
Po przeczytaniu i przemyśleniu wszystkich przytoczonych tu myśli, mam mętlik w głowie. Sam wszystko sobie zamieszałem.
Z jednej strony życie pełne wolności, każda jednostka robi, co chce. Indywidualiści. Jednostce wolno się denerwować, wściekać, bić inne jednostki, gdy staną jej na drodze.
Z drugiej strony "ostre" wychowanie pełne środków przymusu, aż do wyrafinowanych, ohydnych kar. Ale społeczeństwo karne, spokojne, zorganizowane.
No i jeszcze nie podjęty temat konfrontacji, mieszania się, niekoniecznie dobrowolnego. A może właśnie taka jest konieczność. Jakie koszty, jaki cel?
Pytań coraz więcej.
- nie
- Posty: 1366
- Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
- Płeć:
- Kontakt:
Exe wersja 2084
To może dorzucę jeden cytat na temat celowości historii:
Weźmy przykład zupełnie banalny, zresztą wzięty z moich osobistych obserwacji: wchodząc do banku widzi pan kilkadziesiąt młodych kobiet, które od rana do późnego wieczora wystukują na maszynach cyfry. Niech pan tylko pomyśli - tyle się działo w historii, abyśmy doszli do czegoś takiego!
E. Cioran, Rozmowy z Cioranem
Weźmy przykład zupełnie banalny, zresztą wzięty z moich osobistych obserwacji: wchodząc do banku widzi pan kilkadziesiąt młodych kobiet, które od rana do późnego wieczora wystukują na maszynach cyfry. Niech pan tylko pomyśli - tyle się działo w historii, abyśmy doszli do czegoś takiego!
E. Cioran, Rozmowy z Cioranem
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.