Hania
Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Hania
Na szczęście na stole nic nie leżało, zresztą, nawet gdyby, to by zaraz zostało zwalone, by zaraz się potłukło, popsuło, wysypało i w ogóle by był hałas, którego nikt by sobie nie życzył. Adaś posadził Hanię na blacie i czekał, aż przestanie jęczeć, bo chciał jej coś powiedzieć. Ale ona nie przestawała, wręcz przeciwnie, darła się bardziej, co za dziewczyna, ledwo wyszła z domu dla lalek, a już chce się bawić w dom schadzek, gdzie ona grałaby wierną małżonkę, on zaś wiernego małżonka, ale tylko w dzień, bo w nocy... W nocy można wszystko, spać można i większość śpi, dzieci śpią - Hania nie miała dzieci i nie zamierzała mieć, na pewno nie specjalnie. Adaś czekał, stół trzeszczał, czy stół może trzeszczeć? Prawdopodobnie chłopak posiadał zbyt bujną wyobraźnię.
- Haniu, a wiesz że... - zaczął, ale dziewczyna mu przerwała strasznie głośnym krzykiem. - Ty wiesz, że... - zaczął raz jeszcze, bezskutecznie. - Hania! Weź się posuń, bo spadasz!
Hania się posunęła, posłusznie wzięła swój tyłek kilka centymetrów do tyłu i się uśmiechnęła. Ładny miała uśmiech, uroczy, wielki jak u żaby, bynajmniej jednak nie śmieszny, nie taki, po którym Adaś by wybuchnął śmiechem. Swojej Hani by tego nie zrobił.
- Jeszcze trochę, dobrze? - rzekł i sam delikatnie popchnął dziewczynę, aż położyła się na plecy. Machnęła parę razy nogami i nagle znieruchomiała całym ciałem, głosem również. Adaś się zaniepokoił, co, jeśli ona tak na zawsze, kto będzie wtedy jęczał, facetowi nie wypada, co będzie, co to będzie? - Haniu, ja nie chciałem, ja myślę, że jednak powinnaś się do mnie przysunąć. W sumie, bardzo zmarzłem.
Okno było otwarte, drzwi też, jak więc mógł nie zmarznąć, to oczywiste, ale nie dla Hani, która znów usiadła, by pokazać białe, równe ząbki i znów poruszyła nóżkami ubranymi w fioletowe rajstopy w czarne kropki, ładne połączenie. Firanka ruszała się w rytm wiatrowej piosenki, dziewczyna lubiła ten rodzaj muzyki, bez słów, czyli bez pierdół, sama melodia, czemu wiatr nie dostaje nagród muzycznych, Oskara za najlepszą muzykę do nieskończonego filmu. To absurd.
- Bliżej, Haniu, bliżej - powiedział Adaś, a dziewczyna nachyliła się i pocałowała go w czoło, w młodą skórę bez zmarszczek, później w policzki, również gładkie jak u niemowlaka, i w nosek, mały i uroczy niczym u dziewczynki. - A tu? - spytał chłopak, pokazując usta, ale Hania nie chciała w usta, wolała się już rozebrać, bo się gorąco zrobiło, i rzeczywiście zdjęła rajstopy, i rzuciła daleko daleko za stół. Miała już pozbyć się górnej części ubrania, gdy Adaś zaprotestował, chciał jej przecież coś powiedzieć. - Poczekaj, Haniu, ty strasznie niecierpliwa jesteś! Ty musisz poczekać, ty musisz wiedzieć... Bardzo cię lubię, wiesz?
Spojrzała na niego pytająco, jakby nie rozumiała, niemożliwe, ona wszystko rozumie, pragnęła jedynie dowiedzieć się, czemu jej to teraz mówi, a nie na przykład na spacerze, w drodze do jego domu, w kinie, dlaczego właśnie w tej chwili. Głupi nie był, pewnie miał mądry powód.
- Lubię cię - powtórzył głośniej Adaś. - Ale weź się jeszcze nie rozbieraj, zimno jest, pójdę zamknąć okno, drzwi też, tak na wszelki wypadek. Bardzo dużo niespodziewanych gości mnie odwiedza. Wczoraj była babcia. Wyobrażasz sobie, co by sobie pomyślała, widząc nas nagich na stole?
Nie czekał na odpowiedź, od razu poszedł do okna i je zamknął, przeciąg zniknął i zrobiło się przyjemnie. Gdy chłopak zbliżył się do drzwi, Hania przywołała go jękiem, czyli wszystko było z nią w porządku, dzięki bogu, przysunęła się również i zrezygnowała z rozbierania, znów jednak zaczęła machać nogami. Drzwi zostały otwarte, bo Adaś przybiegł i ucałował dziewczynę.
- Już lepiej, prawda? Nie przypominam sobie, bym otwierał okno, ostatni tydzień był bardzo zimny. Jesteś głodna?
Pokazała mu język, po czym wyszczerzyła ząbki w żabim uśmiechu, po czym w ogóle się roześmiała, ona by miała być głodna, skąd, jadła w domu, zawsze je, zanim gdzieś pójdzie, nawet jeżeli idzie do restauracji. Była więc pełna, gładziła się po brzuchu, mrucząc niczym najbardziej zadowolony kot świata.
- Jesteś smarkata, ale i tak cię lubię. Kiedyś się zmienisz.
Posmutniała i pogładziła Adasia po włosach, po policzkach, aż zrobiło mu się miło, wiedział jednak, że Hania tylko tak na chwilę, na krótki moment pozwalający jej pokazać nieprawdziwą twarz, zresztą, zaraz też uszczypnęła chłopaka w nos. Zeskoczywszy ze stołu, przyległa do niego całym ciałem.
- To co, ubierasz rajstopki i gdzieś wychodzimy? - spytał z nadzieją Adaś. Wyjrzał przez okno. - Chyba się przejaśnia. Haniu, będzie dziś piękne popołudnie!
- Haniu, a wiesz że... - zaczął, ale dziewczyna mu przerwała strasznie głośnym krzykiem. - Ty wiesz, że... - zaczął raz jeszcze, bezskutecznie. - Hania! Weź się posuń, bo spadasz!
Hania się posunęła, posłusznie wzięła swój tyłek kilka centymetrów do tyłu i się uśmiechnęła. Ładny miała uśmiech, uroczy, wielki jak u żaby, bynajmniej jednak nie śmieszny, nie taki, po którym Adaś by wybuchnął śmiechem. Swojej Hani by tego nie zrobił.
- Jeszcze trochę, dobrze? - rzekł i sam delikatnie popchnął dziewczynę, aż położyła się na plecy. Machnęła parę razy nogami i nagle znieruchomiała całym ciałem, głosem również. Adaś się zaniepokoił, co, jeśli ona tak na zawsze, kto będzie wtedy jęczał, facetowi nie wypada, co będzie, co to będzie? - Haniu, ja nie chciałem, ja myślę, że jednak powinnaś się do mnie przysunąć. W sumie, bardzo zmarzłem.
Okno było otwarte, drzwi też, jak więc mógł nie zmarznąć, to oczywiste, ale nie dla Hani, która znów usiadła, by pokazać białe, równe ząbki i znów poruszyła nóżkami ubranymi w fioletowe rajstopy w czarne kropki, ładne połączenie. Firanka ruszała się w rytm wiatrowej piosenki, dziewczyna lubiła ten rodzaj muzyki, bez słów, czyli bez pierdół, sama melodia, czemu wiatr nie dostaje nagród muzycznych, Oskara za najlepszą muzykę do nieskończonego filmu. To absurd.
- Bliżej, Haniu, bliżej - powiedział Adaś, a dziewczyna nachyliła się i pocałowała go w czoło, w młodą skórę bez zmarszczek, później w policzki, również gładkie jak u niemowlaka, i w nosek, mały i uroczy niczym u dziewczynki. - A tu? - spytał chłopak, pokazując usta, ale Hania nie chciała w usta, wolała się już rozebrać, bo się gorąco zrobiło, i rzeczywiście zdjęła rajstopy, i rzuciła daleko daleko za stół. Miała już pozbyć się górnej części ubrania, gdy Adaś zaprotestował, chciał jej przecież coś powiedzieć. - Poczekaj, Haniu, ty strasznie niecierpliwa jesteś! Ty musisz poczekać, ty musisz wiedzieć... Bardzo cię lubię, wiesz?
Spojrzała na niego pytająco, jakby nie rozumiała, niemożliwe, ona wszystko rozumie, pragnęła jedynie dowiedzieć się, czemu jej to teraz mówi, a nie na przykład na spacerze, w drodze do jego domu, w kinie, dlaczego właśnie w tej chwili. Głupi nie był, pewnie miał mądry powód.
- Lubię cię - powtórzył głośniej Adaś. - Ale weź się jeszcze nie rozbieraj, zimno jest, pójdę zamknąć okno, drzwi też, tak na wszelki wypadek. Bardzo dużo niespodziewanych gości mnie odwiedza. Wczoraj była babcia. Wyobrażasz sobie, co by sobie pomyślała, widząc nas nagich na stole?
Nie czekał na odpowiedź, od razu poszedł do okna i je zamknął, przeciąg zniknął i zrobiło się przyjemnie. Gdy chłopak zbliżył się do drzwi, Hania przywołała go jękiem, czyli wszystko było z nią w porządku, dzięki bogu, przysunęła się również i zrezygnowała z rozbierania, znów jednak zaczęła machać nogami. Drzwi zostały otwarte, bo Adaś przybiegł i ucałował dziewczynę.
- Już lepiej, prawda? Nie przypominam sobie, bym otwierał okno, ostatni tydzień był bardzo zimny. Jesteś głodna?
Pokazała mu język, po czym wyszczerzyła ząbki w żabim uśmiechu, po czym w ogóle się roześmiała, ona by miała być głodna, skąd, jadła w domu, zawsze je, zanim gdzieś pójdzie, nawet jeżeli idzie do restauracji. Była więc pełna, gładziła się po brzuchu, mrucząc niczym najbardziej zadowolony kot świata.
- Jesteś smarkata, ale i tak cię lubię. Kiedyś się zmienisz.
Posmutniała i pogładziła Adasia po włosach, po policzkach, aż zrobiło mu się miło, wiedział jednak, że Hania tylko tak na chwilę, na krótki moment pozwalający jej pokazać nieprawdziwą twarz, zresztą, zaraz też uszczypnęła chłopaka w nos. Zeskoczywszy ze stołu, przyległa do niego całym ciałem.
- To co, ubierasz rajstopki i gdzieś wychodzimy? - spytał z nadzieją Adaś. Wyjrzał przez okno. - Chyba się przejaśnia. Haniu, będzie dziś piękne popołudnie!
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Hania
Trochę gubię się w narracji - mam wrażenie, że zdania są zbyt długie, a znaki interpunkcyjne czasem wciśnięte na siłę.
Przykład "Adaś się zaniepokoił, co, jeśli ona tak na zawsze, kto będzie wtedy jęczał, facetowi nie wypada, co będzie, co to będzie".
Czy nie powinno być "Adaś się zaniepokoił. "Co, jeśli ona tak na zawsze? Kto będzie wtedy jęczał? Facetowi nie wypada. Co będzie, co to będzie..."
Mogę się mylić, tu by trzeba pewnie do Miladory, ona to potrafi oceniać;)
Ale takie mam wrażenie, że narracja bardzo chaotyczna, poprzez owo stawianie znaków interpunkcyjnych, lub ich nie stawianie, oraz trochę "słowotok" nie dzielony na zdania.
co do historii, musiałbym przeczytać całość, żeby ocenić. Poza tym ten styl narracji, dość gęsty,występujący prawie zdanie po zdaniu trochę zmęczył.
Może przeczytaj i popraw?
Albo to zamierzony zabieg, wtedy inna sprawa - ?
Pozdrawiam.
Przykład "Adaś się zaniepokoił, co, jeśli ona tak na zawsze, kto będzie wtedy jęczał, facetowi nie wypada, co będzie, co to będzie".
Czy nie powinno być "Adaś się zaniepokoił. "Co, jeśli ona tak na zawsze? Kto będzie wtedy jęczał? Facetowi nie wypada. Co będzie, co to będzie..."
Mogę się mylić, tu by trzeba pewnie do Miladory, ona to potrafi oceniać;)
Ale takie mam wrażenie, że narracja bardzo chaotyczna, poprzez owo stawianie znaków interpunkcyjnych, lub ich nie stawianie, oraz trochę "słowotok" nie dzielony na zdania.
co do historii, musiałbym przeczytać całość, żeby ocenić. Poza tym ten styl narracji, dość gęsty,występujący prawie zdanie po zdaniu trochę zmęczył.
Może przeczytaj i popraw?
Albo to zamierzony zabieg, wtedy inna sprawa - ?
Pozdrawiam.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Hania
Mogłabym skrócić zdania, ale wtedy by tekst byłby jak tysiące innych. Chciałam napisać długozdaniowo i napisałam. Twoja propozycja sprawia, że tekst robi się sztywny i czyta się jak jakiś telegram.
Jako twórca staram się wrzucać na luz, choć oczywiście bez przesady, heh. Nie lubię sztywnych reguł.
Dzięki za krytykę - moja pierwsza od x czasu!
Jako twórca staram się wrzucać na luz, choć oczywiście bez przesady, heh. Nie lubię sztywnych reguł.

Dzięki za krytykę - moja pierwsza od x czasu!
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Hania

Tak, tylko czytając, trochę się można pogubić, stracić wątek.
Ale oczywiście szanuję twój wybór, więc nie ma problemu;)
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Hania
Choć wybacz, jeszcze się zastanawiam.
Czy dobrym sposobem na oryginalność tekstu jest trochę archaiczny zapis zdań od strony technicznej? Czy nie lepiej w fabule, w postaciach, w zdarzeniach umieścić coś oryginalnego, zaskakującego, pozostawiając zapis zdań poprawnym? Chodzi o to, by nie osiągnąć odwrotnego do zamierzonego efektu - gdy ktoś czytając zmęczy się, zniechęci, nie rozumiejąc zamierzenia autora i nie doczyta historii.
Oczywiście powtarzam, że każdy ma własny gust i oczekiwania, ja osobiście obstawałbym za zapisem "poprawnym" i postawieniem na oryginalność w historii, ale to moje zdanie.
Czy dobrym sposobem na oryginalność tekstu jest trochę archaiczny zapis zdań od strony technicznej? Czy nie lepiej w fabule, w postaciach, w zdarzeniach umieścić coś oryginalnego, zaskakującego, pozostawiając zapis zdań poprawnym? Chodzi o to, by nie osiągnąć odwrotnego do zamierzonego efektu - gdy ktoś czytając zmęczy się, zniechęci, nie rozumiejąc zamierzenia autora i nie doczyta historii.
Oczywiście powtarzam, że każdy ma własny gust i oczekiwania, ja osobiście obstawałbym za zapisem "poprawnym" i postawieniem na oryginalność w historii, ale to moje zdanie.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Hania
Możesz wyjaśnić? Bo nie wiem, co chcesz powiedzieć przez słowo "archaiczny".trochę archaiczny zapis zdań od strony technicznej?
Masz rację co do fabuły i jak najbardziej czasem to robię (a przynajmniej próbuję), z drugiej strony często chce mi się pisać o zwyczajnych rzeczach w sposób niezwyczajny. Co do "zapisu poprawnego", to zapytam, czy tylko krótkie zdania są poprawnym zapisem? Bo ja tego nie jestem pewna.Czy nie lepiej w fabule, w postaciach, w zdarzeniach umieścić coś oryginalnego, zaskakującego, pozostawiając zapis zdań poprawnym?
Mówiłeś poprzednio o interpunkcji, że ci się nie podoba. Jeśli mógłbyś podać jakieś przykłady zdań, byłabym wdzięcza. Bo ja czytałam ten tekst wiele razy i już jestem ślepa. :P
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Hania
archaiczny - miałem na myśli dość wydłużone zdania, na tyle długie, że można czytając koniec, zgubić początek.
Co do przykładu zdań, podałem już jedno, ale podam ci drugie oczywiście:
"Ale ona nie przestawała, wręcz przeciwnie, darła się bardziej, co za dziewczyna, ledwo wyszła z domu dla lalek, a już chce się bawić w dom schadzek, gdzie ona grałaby wierną małżonkę, on zaś wiernego małżonka, ale tylko w dzień, bo w nocy..."
Nie podoba mi się takie zdanie, bo dla mnie zbyt rozwlekłe.
Mój przykład innego zapisu:
"Ale ona nie przestawała, wręcz przeciwnie, darła się bardziej. Co za dziewczyna. Ledwo wyszła z domu dla lalek, a już chce się bawić w dom schadzek, gdzie ona grałaby wierną małżonkę, on zaś wiernego małżonka. Ale tylko w dzień, bo w nocy..."
Oczywiście opisuję własne wrażenia.
Czytałem raz jeszcze.
Może taki zabieg, może i poprawnie, może się nie znam.
Mnie te długie, rozwlekłe zdania męczą, po prostu.
Nic innego jak moja opinia na temat.
Jeśli można.
Co do przykładu zdań, podałem już jedno, ale podam ci drugie oczywiście:
"Ale ona nie przestawała, wręcz przeciwnie, darła się bardziej, co za dziewczyna, ledwo wyszła z domu dla lalek, a już chce się bawić w dom schadzek, gdzie ona grałaby wierną małżonkę, on zaś wiernego małżonka, ale tylko w dzień, bo w nocy..."
Nie podoba mi się takie zdanie, bo dla mnie zbyt rozwlekłe.
Mój przykład innego zapisu:
"Ale ona nie przestawała, wręcz przeciwnie, darła się bardziej. Co za dziewczyna. Ledwo wyszła z domu dla lalek, a już chce się bawić w dom schadzek, gdzie ona grałaby wierną małżonkę, on zaś wiernego małżonka. Ale tylko w dzień, bo w nocy..."
Oczywiście opisuję własne wrażenia.
Czytałem raz jeszcze.
Może taki zabieg, może i poprawnie, może się nie znam.
Mnie te długie, rozwlekłe zdania męczą, po prostu.
Nic innego jak moja opinia na temat.
Jeśli można.
Ostatnio zmieniony 26 maja 2012, 15:51 przez Anonymous, łącznie zmieniany 2 razy.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Hania
A, czyli chodzi tylko o to, by skracać zdania? Bo myślałam, że w niektórych miejscach przecinki są źle powstawiane. :P
Jedni wolą długie zdania, drudzy krótkie. Polecam przeczytać "Jesień patriarchy" Marqueza, tam są o wiele dłuższe zdania niż u mnie, a czyta się bardzo dobrze.
Jedni wolą długie zdania, drudzy krótkie. Polecam przeczytać "Jesień patriarchy" Marqueza, tam są o wiele dłuższe zdania niż u mnie, a czyta się bardzo dobrze.
-
- Posty: 3258
- Rejestracja: 27 sty 2013, 23:52
- Lokalizacja: Dębica
Re: Hania
Ok, poddaję się;)
Mi się taki zapis nie podoba.
Innym na pewno tak. Kwestia gustu.
Obiecuję więcej nie krytykować pani Patko.
Mi się taki zapis nie podoba.
Innym na pewno tak. Kwestia gustu.
Obiecuję więcej nie krytykować pani Patko.
"Nie głaskało mnie życie po głowie,
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"
nie pijałem ptasiego mleka -
no i dobrze, no i na zdrowie:
tak wyrasta się na człowieka..."
W. Broniewski - "Mannlicher"