Koniec świata

Proza w pigułce, drabble.

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Koniec świata

#1 Post autor: Patka » 17 lut 2013, 22:01

Słowem wstępu: nie udzielam się tu dużo, może więc ktoś pomyśleć, że ot takie wklejenie tekstu przeze mnie jest czymś nieodpowiednim. Ale miałam przerwę ponad półroczną w pisaniu, chciałabym znów pisać, ale jakoś brakuje weny i chciałabym dostać jakiegoś kopniaka w postaci właśnie komentarzy. Tak, tekst ma już swoje miesiące, mało jednak ocen na innym forum dostał, więc wklejam. Oczywiście każdemu komentującemu się odwdzięczę :) (zarówno w poezji, jak i w prozie).




Przed nami ostatni dzień świata. Zachmurzone niebo sugerowało, że będzie on nieprzyjemny, pełen deszczu, może nawet burza jakaś się trafi. Na najgorsze - znaczy się powódź - byliśmy jednak przygotowani; wszelkie naczynia były puste, by w razie czego to w nich zbierała się woda. Jak oczywiście trochę popada na roślinność, będzie dobrze, byle nie za dużo. Na wieczór zaplanowano bowiem konkurs Młodego Rolnika, ostatni na naszej planecie. Choć może w innym kraju, na innym kontynencie zdążą jeszcze jakiś zorganizować, choćby sms-owy. Wyślij SMS-a i wygraj ostatnią wycieczkę przed zagładą. Satysfakcja gwarantowana.
  Słońce nie dawało znaku życia - zapewne Bóg od niego zaczął. Ale wtedy powinniśmy szybciej umierać, a tu nic się nie działo, nikogo nic nie bolało, nikt się na nic nie skarżył. Jedni się całowali, drudzy coś czytali, inni tylko siedzieli i czekali na jakiś cud. Komuś Matka Boska się objawi. Papież uzdrowi nieuleczalnie chore dziecko, by w zdrowiu poczekało na Sąd Ostateczny. Zostanie złapany najgroźniejszy przestępca świata. Pewnie jednak nic nie wyjdzie i koniec świata przejdzie bez echa. Nawet jeśli Bóg zechce stworzyć nową Ziemię i nowych ludzi, nie napiszą o nas, nie pochwalą, zresztą, w ogóle nie będą wiedzieć, że przed sobą mieli takich bohaterów. Bo byliśmy bardzo odważni, z cierpliwością czekając na koniec, który miał się zacząć punktualnie o dwudziestej czwartej. Północ wybije i wszystko się zmieni. Podręczniki czy encyklopedie nie były zgodne co do tego, jakie konkretnie katastrofy nawiedzą planetę, ale my wiemy na przykład, że Czterej Jeźdźcy Apokalipsy to jakaś biblijna ściema. Wątpiliśmy, że ktokolwiek przyjedzie na koniu i zacznie mordować albo rozsyłać choroby Nie te czasy. Jeśli już, musieliby przybyć super-samochodami i z najpiękniejszymi dziewczynami u boku. Słuchajcie, powiedzieliby, zaraz w Ziemię pierdolnie jakiś meteor albo zaleje ją lawa wulkanu, a wy tu zdrowi i szczęśliwi jesteście? Nie wypada! I by nas zaczęło boleć, swędzieć, nie moglibyśmy się jednak drapać, bo by nam ręce odpadły, krzyczeć też nie, bo stracilibyśmy języki, zęby i byśmy byli bez niczego, tylko z duszami, które by zaraz pofrunęły do Boga. Zastanawialiśmy się, jak wyglądało sądzenie dusz ludzkich. Czy Stwórca jest zarazem sędzią, obrońcą i prokuratorem? Robi za ławę przysięgłych i za publiczność? Pilnuje porządku jako policjant i zeznaje jako świadek? Pewnie powie: o tej i o tej godzinie widziałem, jak pan K. kradł bułki ze sklepu. Na to Bóg we własnej osobie podniesie się zdenerwowany z niebiańskiego tronu i wykrzyknie: przecież przeznaczyłem je dla córki państwa J.! Oskarżony wysłucha jeszcze inne zarzuty i w końcu zostanie zepchnięty do piekła. W innym przypadku Ojciec-świadek oznajmi: ten i ten przeprowadził przez ulicę niewidomą osobę. Bóg uśmiechnie się i pogratuluje człowiekowi dobrego uczynku. Jeśli zaś ich liczba będzie wystarczająco duża, zaprosi go do grona wiecznych szczęśliwców. Czy tak właśnie się działo? Media milczały, choć powinny nadawać na okrągło i odpowiadać na pytania. Jakaś pani próbowała się dodzwonić do jednej ze stacji z zapytaniem, czy u szatana jest rzeczywiście tak gorąco jak mówią. Bo ona nie zdąży się już nawrócić - szef nie chciał puścić ją wcześniej do domu. Inni, już wolni od obowiązków, modlili się, po cichu lub głośno, czasem ktoś krzyknął, dlaczego teraz, przecież na następny tydzień miał zaplanowany wyjazd w góry. Może w niebie - o ile do niego trafi - Bóg zafunduje mu jakąś wycieczkę? A reszcie pozwoli dokończyć rozpoczęte sprawy. Na przykład urodzić dziecko. Dużo ciężarnych kręciło się u nas, próbując wymodlić przedwczesne porody, żeby maluchy przynajmniej liznęły życia na Ziemi. Księża zaraz by je ochrzcili; tak narodzone i powitane dzieci umarłyby spokojnie i powędrowałyby do raju najmniejszych duszyczek, bacznie obserwowane przez dobre matki.
  Coś się przejaśniało, coś grzmiało. Nie wiedzieliśmy, na co się przygotować: czy tylko na brzydkie niebo, czy też na wielkie ulewy? Drugie byłoby bardziej prawdopodobne. Do tego powinny wulkany wybuchnąć, powinna zatrząść się ziemia, a lasy powinny spłonąć co do liścia. W końcu nas Niszczyciel się decyduje i zesłał krople ostatniego deszczu. Dzieci się cieszyły, skakały przez powstałe wkrótce kałuże, a rodzice się zasmucili, że już nie zdążą wyprać ich brudnych ubrań. W ogóle byliśmy nieprzygotowani, choć wydawało nam się inaczej. Żadnego transparentu nie wywieszono czy choćby najmniejszej tablicy z napisem: "Witaj końcu świata!". Nikt nie nagrał pożegnalnej piosenki ani nie napisał pożegnalnej książki. Nawet poradnika "Jak nie przeżyć Apokalipsy, by nie oszaleć?" nie opublikowano! Władza miała nas jak zwykle w głębokim poważaniu; prezydent coś powiedział, inni politycy coś dodali i nic więcej. Musieliśmy liczyć tylko na siebie. Ubraliśmy się schludnie i kazaliśmy dzieciom zaprzestać jakichkolwiek zabaw, po czym każdy usiadł gdzie mógł i czekał. Patrzyliśmy przy tym na lecące ptaki lub pełzające robaki nieświadome zagrożenia, słuchaliśmy odgłosów przyrody, która bezczelnie inspirowała do życia, oraz czuliśmy zapach ciastek, których nie zdążono sprzedać w promocyjnej cenie. Deszcz robił się coraz większy i większy, w końcu doszły błyskawice i wszyscy uznali, że najbezpieczniej będzie w domach. Jak będzie się coś ciekawego działo, znajomy zadzwoni i się wyjdzie.
  Uświadomiwszy sobie, że czeka nas wielka burza, wynieśliśmy naczynia na zewnątrz. Niektórzy przykryli warzywa folią, co by za bardzo nie zostały zniszczone przed konkursem. Jacyś panowie próbowali wyciągnąć wannę na dwór. Więcej by się wody zebrało, bo te kupki czy garnki od razu się napełniały. Pioruny uderzały w najwyższe punkty, co oznaczało, że Bóg nie zmienił taktyki. I dobrze - trzeba być do końca konsekwentnym.
  Po godzinie osiemnastej Stwórca dorzucił złowrogie dźwięki, jakby wydobywające się z ziemi. Zaczęliśmy się poważnie zastanawiać, czy damy radę przeżyć przed ostatecznym rozwiązaniem. Kogoś dorwał zawał, innego poraził śmiertelnie prąd. Biedaki! W kościołach odprawiono mszę za ich dusze, zresztą, świątynie były dziś otwarte cały czas. Po krótkich pobytach w domach, w których nam się nudziło, popędziliśmy jak najbliżej Ojca, jakbyśmy nie mieli go za chwilę ujrzeć. Prosiliśmy, by przynajmniej wyłączył te okropne odgłosy, od których aż głowa pękała. On jednak pozostawał nieubłagany. Dodatkowo wysłał na Ziemię liczne plagi: deszcz żab, rzeki krwi czy padające bydło. Jak szaleć, to szaleć. Na szczęście o pierworodnych nie pomyślał.
Kościoły więc pękały w szwach, a wiernych przybywało. Najwięksi grzesznicy udawali, że chcą się nawrócić, by po kryjomu ukraść jakich obraz lub rzeźbę. Bóg już szykował zarzuty - będzie miał o czym mówić przed Sądem. Ciekawe, kto popełni ostatni grzech i jaki on będzie? Czyżby zabójstwo? Po ulicach kręciło się paru nie wiedzących, co ze sobą zrobić. Czasem zaczepili przechodnia, czasem zawołali na piękną dziewczynę. Może więc i kogoś zdołają zabić? Wybiła godzina dwudziesta - zostały im cztery godziny. Media ożyły, zaczęły robić zakłady, która z gwiazd zginie od kul zamachowca lub przedawkuje narkotyki. Nie przejmowaliśmy się tym, po raz pierwszy bojkotując sensację. Najważniejsze bowiem to dożyć w skromności: Oskary czy Noble nas nie obchodziły. Czekaliśmy na konkurs Młodego Rolnika, a konkretnie jego rozstrzygnięcie. Do ścisłego finału zakwalifikowało się dziewięć rolników, każdy z pokaźną liczną hektarów. Specjalne jury musiało objeździć wszystkie pola, by ogłosić werdykt. Ten miał zapaść o godzinie dwudziestej trzeciej pięćdziesiąt dziewięć. Na przewodniczącego wybrano człowieka, który szybko i wyraźnie mówił, a także dziewczyny, które szybko rozdadzą nagrody. Nikt nie wątpił, że będzie to największe wydarzenie dnia.
  W pewnym momencie deszcz i odgłosy ustały, jakby Bogu odechciało się Apokalipsy. Nie daliśmy się jednak nabrać - była to zwykła zmyłka, nieśmieszny żart Niszczyciela. A przecież nie należało się śmiać w takiej sytuacji. Również rozpaczanie nie wyglądało dobrze. Trzeba było być umiarkowanie spokojnym: umiarkowanie spokojnie siedzieć, umiarkowanie spokojnie patrzeć i umiarkowanie spokojnie słuchać. Nic więcej. No chyba, że modlitwa, spowiedź. Księża jednak powoli opuszczali konfesjonały, tłumacząc się brakiem czasu. Bo musieli się sami przygotować i takie tam. Tylko papież dalej przemawiał do wiernych. Słyszeliśmy go w radiu, widzieliśmy w rozstawionych wszędzie telewizorach. Mówił długo, ładnie i choć w obcych języku, każdy go rozumiał. Nadszedł właśnie czas zrozumienia i pojednania. Pasterz wybacza swoim owcom, a owce wybaczają pasterzowi. Deszcz po chwili znów zaczął padać, co jednak nie zburzyło spokoju. Dopiero, gdy pojawiły się kule ognia, ogarnęła nas panika. Naczynia się przewróciły, powódź więc była nieunikniona. Gdzieś zapalił się las, gdzieś indziej pole, którego właściciel walczył w konkursie. Rolnik bardzo się wkurzył, my również; tknęło nas, by zniszczyć planetę, nim Bóg się z nią rozprawi. Chwyciliśmy co się dało i kopaliśmy, biliśmy, wierciliśmy każdy kawałek ziemi. Niszczyliśmy budynki i drogi. Paliliśmy roślinność. Próbowaliśmy nawet wywołać sztuczne tsunami, ale nie wyszło. Bóg patrzył i wysyłał coraz więcej ognia z wodą, które łączyły się w niebezpieczną mieszankę. Taką w sam raz na zabicie miliardów ludzi na świecie. I to nas chyba dobiło, straciliśmy szybko zapał, szybko też narzędzia się psuły, specjalnie, na rozkaz Niszczyciela. Na szczęście zbliżało się rozstrzygnięcie konkursu, w którym mieliśmy pokazać, że nie byliśmy gorsi. Co prawda większość pól była już albo zalana, albo spalona, ale zostały jeszcze trzy i wśród tych trzech jury postanowiło przyznać pierwszą nagrodę. Przewodniczący kwadrans przed czasem stanął na specjalnym podeście i zaczął przemowę. Słuchaliśmy go z trudem, czuliśmy jednak wzruszenie, a każdy trzymał kciuki za swojego kandydata. W końcu wybiła ostatnia minuta: mężczyzna otworzył kopertę z wynikami i już otwierał usta, gdy Bóg postanowił skończyć całą zabawę. Pozabijał wszystkich wokoło i przywołał ich dusze, by je sądzić. Rzucił na planetę najróżniejsze zniszczenia. Zatruł powietrze, wodę i glebę. Tylko Czterech Jeźdźcy Apokalipsy się nie pojawili. Zdobyliśmy jeden punkt - przynajmniej tyle.

Awatar użytkownika
Ewa Włodek
Posty: 5107
Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59

Re: Koniec świata

#2 Post autor: Ewa Włodek » 19 lut 2013, 21:28

To nie okruch, Patko, tylko opowiadanie pełnowymiarowe - moim skromnym zdaniem.
I - całkiem, całkiem. Jest pomysł, jest konsekwentna realizacja. Z humorem przymrużeniem oka i swadą. Czytałam z uśmiechem.

Ale przyczepię się, bo miejscami jest do czego:
Patka pisze: choćby sms-owy. Wyślij SMS-a i wygraj
choćby taki: wyślij SMS-a i wygraj - byłoby zgrabniej;
Patka pisze: Oskarżony wysłucha jeszcze inne zarzuty
Oskarżony wysłucha jeszcze innych zarzutów - tak jest poprawnie;
Patka pisze:
W końcu nas Niszczyciel się decyduje
W końcu nasz Niszczyciel się zdecydował - lepiej, bo zachowasz jedność czasu narracji;
Patka pisze: bo te kupki czy garnki
bo te kubki - tak jest poprawnie;

:) :)
:rosa:

pozdrawiam serdecznie...
Ewa

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Koniec świata

#3 Post autor: Patka » 19 lut 2013, 22:31

Dzięki. W ostatnim wyszedł śmieszny błąd, jak widzę. Nie zgodzę się tylko z jednym - to nie jest pełnowymiarowe opowiadanie. Mam nadzieję, że nikt mi tekstu nie przeniesie do działu wyżej.

Pozdrawiam
Patka :)

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Koniec świata

#4 Post autor: 411 » 25 mar 2013, 16:40

Hej Paciu - jak widzisz, jestem. :)

Czytalam juz ten tekst, ale dosc dawno temu, wiec z tym wieksza przyjemnoscia przypomnialam go sobie. Racje ma Ewa - pomysl kapitalny, wykonanie jednak nieco kuleje.

Ty, która zawsze wytykasz mi przecinkosy...
Ty, która walisz po oczach literówkami...
Ty, która sugerujesz odlezenie tekstu i dokladna korekte...

:tan:

Az sobie holubca wywine!
Nie no, wypisywac tego wszystkiego nie bede, sama znajdziesz.

Co do pomyslu - juz napisalam, ze kapitalny? Ano wlasnie. Znasz "Obcego w obcym kraju"? Wizyte Mike´a w swiatyni (zapomnialam nazwy wyznania tejze) razem z Jubalem? Mialam wrazenie, ze Jubal wlasnie przez Ciebie przemawia - humor, blyskotliwosc, spostrzegawczosc - czysty on (to wielki komplement z mojej strony!!!). Zreszta, Tobie nigdy pomyslów nie brakowalo. Dobrych pomyslów (ot, chocby "Wszczatki" - tyle czasu, a wciaz pamietam).
Natomiast zakonczenie ociupinke mnie rozczarowalo. Spodziewalam sie, ze Pan Nasz zgotuje nam jednak jakis durny zart na koniec i wysle, np, czterdziestu rozbójników, zamiast czterech nedznych Jezdzców, których i tak nie wyslal...
Ale nie jest zle.
Patka pisze:Zdobyliśmy jeden punkt - przynajmniej tyle.

To bardzo duzo. Nie badzmy tacy skromni. ;)

Pozdrawiam cieplo, klaniajac sie nisko, jak zwykle,
J.

PS Racje masz Ty - to nie jest opowiadanie, nawet malometrazowe.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Koniec świata

#5 Post autor: Patka » 25 mar 2013, 16:44

Dzięki, Józefino. :)
411 pisze: Znasz "Obcego w obcym kraju"?
Nie znam, pierwszy raz słyszę o tej pozycji, ale postaram się przeczytać, może u mnie w bibliotece będzie. :P

Za usterki przepraszam, muszę przyznać, że kopiując tekst z pewnego forum nie za bardzo go sprawdziłam pod względem błędów.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Koniec świata

#6 Post autor: 411 » 25 mar 2013, 16:46

Robert A. Heinlein: Obcy w obcym kraju.

Moja ukochana (od lat) pozycja. Polecam wszystkimi kopytkami!
:)
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Koniec świata

#7 Post autor: skaranie boskie » 01 kwie 2013, 10:38

To może ja - również tytułem wstępu- skopiuję kilka wersów. Myślę, że nie będą one wymagały komentarza i - po dokładnym przeczytaniu - sama zrozumiesz konieczność zmian.
Patka pisze:szef nie chciał puścić ją wcześniej do domu.
Patka pisze:W końcu nas Niszczyciel się decyduje i zesłał krople ostatniego deszczu
Patka pisze:bo te kupki czy garnki
Patka pisze:dziewięć rolników
Patka pisze:z pokaźną liczną hektarów
Patka pisze:w obcych języku,
Patka pisze:Tylko Czterech Jeźdźcy Apokalipsy się nie pojawili
Dodatkowo
Patka pisze:Czy tak właśnie się działo?
Z kontekstu wynika, że powinnaś była napisać "Czy tak właśnie będzie się działo?"

Poza tym uważam, że opowiadanie (niech będzie, że okruch) jest dobre, interesujące, zaprawione sporą dawką dobrego humoru. Dobrze się czyta. Jednym słowem, nie załapiesz się u mnie na krytykę, bo nie mam czego krytykować.
Za koniec świata! :vino: :vino: :vino:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Koniec świata

#8 Post autor: Patka » 01 kwie 2013, 11:44

Dzięki. :) Mam nadzieję, że to nie jest żart primaaprilisowy, heh.

Pozdrawiam świątecznie :rosa:

Awatar użytkownika
zdzichu
Posty: 565
Rejestracja: 06 lip 2013, 0:06
Lokalizacja: parking pod supermarketem

Re: Koniec świata

#9 Post autor: zdzichu » 22 lip 2013, 0:09

A wiesz,Patko, że to interesująca wizja końca świata?
Dziś, w dobie totalnej komercjalizacji, jest wysoce prawdopodobne, że koniec świata zostanie, jak wszystko, ujęty w ramy marketingowej sieczki. Pomimo humorystycznego podejścia do pisania tego tekstu, nie wykluczam u Ciebie pewnych zdolności do jasnowidzenia.
Bardzo mi się podoba to zabawne opowiadanie. Coraz bardziej się cieszę ze starego, sprezentowanego mi przez małolata z galerii laptopa. Na książki mnie nie stać, a w tym cacku mogę - za darmo! - poczytać wiele interesujących utworów.
Trza się iść z postępem - jak mawiał pewien klasyk polskiego kina.

Dodano -- 22 lip 2013, 0:09 --

A wiesz,Patko, że to interesująca wizja końca świata?
Dziś, w dobie totalnej komercjalizacji, jest wysoce prawdopodobne, że koniec świata zostanie, jak wszystko, ujęty w ramy marketingowej sieczki. Pomimo humorystycznego podejścia do pisania tego tekstu, nie wykluczam u Ciebie pewnych zdolności do jasnowidzenia.
Bardzo mi się podoba to zabawne opowiadanie. Coraz bardziej się cieszę ze starego, sprezentowanego mi przez małolata z galerii laptopa. Na książki mnie nie stać, a w tym cacku mogę - za darmo! - poczytać wiele interesujących utworów.
Trza się iść z postępem - jak mawiał pewien klasyk polskiego kina.
kurna po piersze
chcem pisać wiersze
po kurna drugie
zawsze mam w czubie

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Koniec świata

#10 Post autor: Patka » 22 lip 2013, 9:57

Dzięki :)
zdzichu pisze:Na książki mnie nie stać,
Zawsze można skorzystać z biblioteki. :be:

ODPOWIEDZ

Wróć do „OKRUCHY PROZATORSKIE”