Multiwszechświat
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Multiwszechświat
Według Teorii Everetta istnieje nieskończona liczba równoległych wszechświatów, które nie komunikują się ze sobą, są od siebie całkowicie niezależne. Każde zdarzenie, które może zaistnieć, wydarzy się w którejś z alternatywnych rzeczywistości. Każda możliwość wyboru kreuje kolejny świat. Żyjemy w jednym, spośród tej niewyobrażalnej liczby Wszechświatów.
Wydaje się jednak, że można zrobić tu nieco inne założenie, jeszcze bardziej kolidujące z klasycznym pojmowaniem świata, rzeczywistości i naszego w tym usytuowania. Tu i teraz, „na jawie”, w ramach naszej świadomości, naszego ego, żyjemy jednocześnie w wielu światach, choć liczba ich w porównaniu z ich ilością wynikającą z teorii światów równoległych Everetta (praktycznie nieskończona) w tym przypadku jest ograniczona (choć nie wiem do jakiej wielkości). Na co dzień nie dostrzegamy takiego zjawiska, przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy do tego przygotowani kulturowo; mamy bardzo silnie ograniczony paradygmat pojmowania otaczającej rzeczywistości, de facto zdeterminowany Newtonowskim ujęciem czasu, przestrzeni i materii, co w konsekwencji kształtuje nasz język, międzyludzką komunikację i cały światopogląd /wg B.L.Whorfa/. W teorii zostało to już przekroczone (Einstein, fizyka kwantowa), ale w życiu codziennym w dominującym stopniu nadal warunkuje nasze myślenie.
Światy mogą różnić się minimalnie między sobą. Na przykład: położeniem atomu w obudowie laptopa na którym piszę te słowa, jednym płatkiem śniegu na biegunie (niekoniecznie ziemskim), przesunięciem o ułamek milimetra jednego ziarnka piasku na powierzchni Marsa, brakiem jednego (a może dwóch) elektronu w Mgławicy Andromedy. Nigdy tego nie zweryfikujemy, choć teoretycznie jest to w polu naszego widzenia, naszej świadomości, naszych zmysłów (ewentualnie wzmocnionych skonstruowanymi przez nas przyrządami). Z punktu widzenia postrzegania i realności to nasz świat, świat materialny, fizyczny. Ale nie do końca, bo w „naszym świecie” Mgławica Andromedy ma jednak o jeden elektron więcej. Czyli jednak nie „nasz”, są tu już dwa światy; tylko ani dowieść, ani zaprzeczyć temu nie możemy. A wszystkie one są materialne, lecz czymże w końcu jest nasza materia; może to tylko „wymyślone na progu Starożytności nic nie znaczące słowo, przed którym klękamy od czasu, gdy przestaliśmy wierzyć w innych bogów”? /Adam Snerg-Wiśniewski/
Ale różnice występują też w rejestrowalnej przez nas makroskali. Ileż to razy byliśmy pewni, że coś powinno leżeć w danym miejscu – a nie leży, coś na pewno wiedzieliśmy – a nie wiemy, na pewno zaszło jakieś wydarzenie – a bieżące fakty temu przeczą. Wspomniane uwarunkowania, bezwładność, przyzwyczajenie, lenistwo umysłowe, wychowanie, presja środowiska, natychmiast usłużnie podsuwają nam gotowe wyjaśnienia: zapomnieliśmy, pomyliliśmy się, nieporozumienie, zwykła sugestia etc. Albo łączą mentalnie te światy różnych zdarzeń, znajdując ku temu logiczne uzasadnienie, błyskawicznie zacierając ostre kanty, które do siebie nie przystają. I nie zastanawiamy się już nad tym. Bo przecież tak drobny fakt, że ołówek leży nie tam gdzie go wczoraj położyliśmy, nie może stanowić podstawy do konstruowania całego, nowego Wszechświata. Jest tylko jeden Świat. Lecz być może łacińskie „universum” - co można tłumaczyć jako „zwrócony ku jedności” /Św. Augustyn/ - nie odnosi się do zewnętrznego Wszechświata, nie jest jego określeniem jako fizycznego tworu czy struktury, ale ujmuje tylko nasz sposób czy tendencję jego postrzegania. Nie jest rzeczownikiem, lecz syntezą czasownika i przymiotnika. Czasownika – określającego czynność, proces - naszą percepcję oraz przymiotnika opisującego jedną jego cechę (tylko że już nie naszego pojedynczego Wszechświata, lecz tzw. Multiwszechświata, złożonego ze wszystkich możliwych wszechświatów) tj. możliwość ujmowania jego jednego przypadku czy aspektu odbijającego się w pojedynczej, ludzkiej świadomości.
Mamy więc jeden Wszechświat, będący odzwierciedleniem, jednym z niezliczonych odzwierciedleń Multiwszechświata. Ale to moje, subiektywne jego odbicie w mojej świadomości. Tylko ja je postrzegam. Twoje jest inne. Może różni się jednym listkiem na drzewie w parku, w którym kiedyś się spotkamy i spacerując, będziemy rozmawiać o światach równoległych. I może wtedy zdamy sobie sprawę, że każdy z nas idzie we własnym świecie (skoro jest ich nieskończona liczba, to po cóż tłoczyć się w jednym?), że każdy z nas dźwiga (nie zważając na ich ciężar) miliardy własnych galaktyk. A jeśli uświadomimy sobie że to, co nazywamy światem, to tylko elektryczne sygnały w naszym mózgu o napięciu ułamków volta, to łatwiej będzie je nam dźwigać. I gdzieś, w jednym ze światów, te nasze własne, subiektywne światy spotykają się, przenikają i zazębiają, tworząc wspólna płaszczyznę, na której możemy się porozumiewać i wspólnie cieszyć obrazem jednej, wspólnej rzeczywistości (oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy liczyć listków na drzewach o atomach nie wspominając).
Ten tzw. „obiektywny” Wszechświat w którym wspólnie spacerujemy i dyskutujemy, jest tylko (albo aż) wypadkową praktycznie nieskończonej liczby subiektywnych Wszechświatów, Wszechświatów realnie istniejących (nie ma to nic wspólnego z solipsyzmem w ujęciu sofisty Gorgiasza), materialnych, fizycznych – oczywiście w naszym pojęciu, a innym na razie raczej nie dysponujemy, choć dałoby się takowe znaleźć, np. u niektórych szczepów Indian – a w jaki sposób zachodzi to połączenie, tego wyjaśnić dziś nie potrafimy. Objęcie myślą i zrozumieniem Multiwszechświata też chyba się nie uda, choć werbalnie już do tego dobrnęliśmy. Ale może jest szansa: jeśli powściągniemy zjawiska świadomości, czyli przerwiemy połączenie między nami a naszym światem, tylko tym jednym jedynym, subiektywnym światem, to znajdziemy się w swojej prawdziwej naturze (przynajmniej tak uczą „Jogasutry” Patańdżalego) i może będziemy zdolni stać się inną jednością. Jednością z Multiwszechświatem.
Wydaje się jednak, że można zrobić tu nieco inne założenie, jeszcze bardziej kolidujące z klasycznym pojmowaniem świata, rzeczywistości i naszego w tym usytuowania. Tu i teraz, „na jawie”, w ramach naszej świadomości, naszego ego, żyjemy jednocześnie w wielu światach, choć liczba ich w porównaniu z ich ilością wynikającą z teorii światów równoległych Everetta (praktycznie nieskończona) w tym przypadku jest ograniczona (choć nie wiem do jakiej wielkości). Na co dzień nie dostrzegamy takiego zjawiska, przede wszystkim dlatego, że nie jesteśmy do tego przygotowani kulturowo; mamy bardzo silnie ograniczony paradygmat pojmowania otaczającej rzeczywistości, de facto zdeterminowany Newtonowskim ujęciem czasu, przestrzeni i materii, co w konsekwencji kształtuje nasz język, międzyludzką komunikację i cały światopogląd /wg B.L.Whorfa/. W teorii zostało to już przekroczone (Einstein, fizyka kwantowa), ale w życiu codziennym w dominującym stopniu nadal warunkuje nasze myślenie.
Światy mogą różnić się minimalnie między sobą. Na przykład: położeniem atomu w obudowie laptopa na którym piszę te słowa, jednym płatkiem śniegu na biegunie (niekoniecznie ziemskim), przesunięciem o ułamek milimetra jednego ziarnka piasku na powierzchni Marsa, brakiem jednego (a może dwóch) elektronu w Mgławicy Andromedy. Nigdy tego nie zweryfikujemy, choć teoretycznie jest to w polu naszego widzenia, naszej świadomości, naszych zmysłów (ewentualnie wzmocnionych skonstruowanymi przez nas przyrządami). Z punktu widzenia postrzegania i realności to nasz świat, świat materialny, fizyczny. Ale nie do końca, bo w „naszym świecie” Mgławica Andromedy ma jednak o jeden elektron więcej. Czyli jednak nie „nasz”, są tu już dwa światy; tylko ani dowieść, ani zaprzeczyć temu nie możemy. A wszystkie one są materialne, lecz czymże w końcu jest nasza materia; może to tylko „wymyślone na progu Starożytności nic nie znaczące słowo, przed którym klękamy od czasu, gdy przestaliśmy wierzyć w innych bogów”? /Adam Snerg-Wiśniewski/
Ale różnice występują też w rejestrowalnej przez nas makroskali. Ileż to razy byliśmy pewni, że coś powinno leżeć w danym miejscu – a nie leży, coś na pewno wiedzieliśmy – a nie wiemy, na pewno zaszło jakieś wydarzenie – a bieżące fakty temu przeczą. Wspomniane uwarunkowania, bezwładność, przyzwyczajenie, lenistwo umysłowe, wychowanie, presja środowiska, natychmiast usłużnie podsuwają nam gotowe wyjaśnienia: zapomnieliśmy, pomyliliśmy się, nieporozumienie, zwykła sugestia etc. Albo łączą mentalnie te światy różnych zdarzeń, znajdując ku temu logiczne uzasadnienie, błyskawicznie zacierając ostre kanty, które do siebie nie przystają. I nie zastanawiamy się już nad tym. Bo przecież tak drobny fakt, że ołówek leży nie tam gdzie go wczoraj położyliśmy, nie może stanowić podstawy do konstruowania całego, nowego Wszechświata. Jest tylko jeden Świat. Lecz być może łacińskie „universum” - co można tłumaczyć jako „zwrócony ku jedności” /Św. Augustyn/ - nie odnosi się do zewnętrznego Wszechświata, nie jest jego określeniem jako fizycznego tworu czy struktury, ale ujmuje tylko nasz sposób czy tendencję jego postrzegania. Nie jest rzeczownikiem, lecz syntezą czasownika i przymiotnika. Czasownika – określającego czynność, proces - naszą percepcję oraz przymiotnika opisującego jedną jego cechę (tylko że już nie naszego pojedynczego Wszechświata, lecz tzw. Multiwszechświata, złożonego ze wszystkich możliwych wszechświatów) tj. możliwość ujmowania jego jednego przypadku czy aspektu odbijającego się w pojedynczej, ludzkiej świadomości.
Mamy więc jeden Wszechświat, będący odzwierciedleniem, jednym z niezliczonych odzwierciedleń Multiwszechświata. Ale to moje, subiektywne jego odbicie w mojej świadomości. Tylko ja je postrzegam. Twoje jest inne. Może różni się jednym listkiem na drzewie w parku, w którym kiedyś się spotkamy i spacerując, będziemy rozmawiać o światach równoległych. I może wtedy zdamy sobie sprawę, że każdy z nas idzie we własnym świecie (skoro jest ich nieskończona liczba, to po cóż tłoczyć się w jednym?), że każdy z nas dźwiga (nie zważając na ich ciężar) miliardy własnych galaktyk. A jeśli uświadomimy sobie że to, co nazywamy światem, to tylko elektryczne sygnały w naszym mózgu o napięciu ułamków volta, to łatwiej będzie je nam dźwigać. I gdzieś, w jednym ze światów, te nasze własne, subiektywne światy spotykają się, przenikają i zazębiają, tworząc wspólna płaszczyznę, na której możemy się porozumiewać i wspólnie cieszyć obrazem jednej, wspólnej rzeczywistości (oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy liczyć listków na drzewach o atomach nie wspominając).
Ten tzw. „obiektywny” Wszechświat w którym wspólnie spacerujemy i dyskutujemy, jest tylko (albo aż) wypadkową praktycznie nieskończonej liczby subiektywnych Wszechświatów, Wszechświatów realnie istniejących (nie ma to nic wspólnego z solipsyzmem w ujęciu sofisty Gorgiasza), materialnych, fizycznych – oczywiście w naszym pojęciu, a innym na razie raczej nie dysponujemy, choć dałoby się takowe znaleźć, np. u niektórych szczepów Indian – a w jaki sposób zachodzi to połączenie, tego wyjaśnić dziś nie potrafimy. Objęcie myślą i zrozumieniem Multiwszechświata też chyba się nie uda, choć werbalnie już do tego dobrnęliśmy. Ale może jest szansa: jeśli powściągniemy zjawiska świadomości, czyli przerwiemy połączenie między nami a naszym światem, tylko tym jednym jedynym, subiektywnym światem, to znajdziemy się w swojej prawdziwej naturze (przynajmniej tak uczą „Jogasutry” Patańdżalego) i może będziemy zdolni stać się inną jednością. Jednością z Multiwszechświatem.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Multiwszechświat
A biologiczny mózg jest jeden, czy multipowielony w multiwszechświecie?
Pytam o bazę/bazy multiświadomości.
Bardzo ciekawy tekst.
Pytam o bazę/bazy multiświadomości.
Bardzo ciekawy tekst.
- nie
- Posty: 1366
- Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Multiwszechświat
To w związku z premierą Gwiezdnych Wojen?
Tak naprawdę my, ludzie, żyjemy dopiero od 10 minut, a wszystko, co wydaje nam się, że było przedtem, to wspomnienia wgrane nam do mózgu przez Architekta z Matrixa. Są one kompatybilne z otaczającą nas rzeczywistością - np. możemy obejrzeć zdjęcia rzekomo wykonane 10 lat temu, ale to wszystko iluzja i manipulacja maszyn, generujących świat wokół nas.
Oto Teoria wielkiego następcy Everetta - Profesora Nie.
Tak naprawdę my, ludzie, żyjemy dopiero od 10 minut, a wszystko, co wydaje nam się, że było przedtem, to wspomnienia wgrane nam do mózgu przez Architekta z Matrixa. Są one kompatybilne z otaczającą nas rzeczywistością - np. możemy obejrzeć zdjęcia rzekomo wykonane 10 lat temu, ale to wszystko iluzja i manipulacja maszyn, generujących świat wokół nas.
Oto Teoria wielkiego następcy Everetta - Profesora Nie.
Ostatnio zmieniony 16 gru 2015, 22:12 przez nie, łącznie zmieniany 1 raz.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Multiwszechświat
przecinek po "zaistnień" - trzeba oddzielić od siebie dwa czasownikiGorgiasz pisze:Każde zdarzenie, które może zaistnieć wydarzy się w którejś z alternatywnych rzeczywistości.
A ten bym wyrzuciła, nic nie wnosi. Znaczy się, jest błędny.Gorgiasz pisze:Żyjemy w jednym, spośród tej niewyobrażalnej liczby Wszechświatów.
"zrobić założenie" brzmi zbyt prosto, zgrzyta. Raczej się powie: "...że można założyć", aczkolwiek rozumiem próbę zmiany, by druga część zdania miała rację bytu. Nie mam jednak pomysłu na dobrą poprawkę.Gorgiasz pisze:Wydaje się jednak, że można zrobić tu nieco inne założenie,
bez przecinkaGorgiasz pisze: choć liczba ich w porównaniu z ich ilością wynikającą z teorii światów równoległych Everetta (praktycznie nieskończona), w tym przypadku jest ograniczona (choć nie wiem do jakiej wielkości).
"otaczającej" bym wyrzuciła, a jeśli ma koniecznie być, to warto dodać, co ta rzeczywistość otacza.Gorgiasz pisze: paradygmat pojmowania otaczającej rzeczywistości
Z tego, co kojarzę, takie wtrącenia powinno się zapisywać kursywą.Gorgiasz pisze:de facto
, po "materii".Gorgiasz pisze:ujęciem czasu przestrzeni i materii co w konsekwencji kształtuje nasz język, międzyludzką komunikację i cały światopogląd /wg B.L.Worfa/.
Przypisy lepiej dać już pod tekstem, można je wtedy nawet odpowiednio rozbudować, np. podając tytuły publikacji.
Usunęłabym "te", jest zbędną podpórką.Gorgiasz pisze:Światy te mogą różnić się minimalnie między sobą.
wiesz co... O, i widzisz, znów masz "te", więc gdy usuniesz pierwsze, pozbędziesz się powtórzenia.Gorgiasz pisze:położeniem atomu w obudowie laptopa na którym piszę te słowa
Zdania bym połączyła.Gorgiasz pisze:Nigdy tego nie zweryfikujemy. Choć teoretycznie jest to w polu naszego widzenia, naszej świadomości, naszych zmysłów (ewentualnie wzmocnionych skonstruowanymi przez nas przyrządami).
Widzę, że i ty lubisz nadużywać "tego", "to" i podobnych.
nawias - nie rozumiem użycia słowa "ewentualnie", nijak pasuje.
Powtórzenie "naszych" też niewiele wnosi.
Za dużo podpórek. I chyba powinno być "rejestrowanej".Gorgiasz pisze:Nigdy tego nie zweryfikujemy. Choć teoretycznie jest to w polu naszego widzenia, naszej świadomości, naszych zmysłów (ewentualnie wzmocnionych skonstruowanymi przez nas przyrządami). Z punktu widzenia postrzegania i realności to nasz świat, świat materialny, fizyczny. Ale nie do końca, bo w „naszym świecie” Mgławica Andromedy ma jednak o jeden elektron więcej. Czyli jednak nie „nasz”, są tu już dwa światy; tylko ani dowieść, ani zaprzeczyć temu nie możemy. A wszystkie one są materialne, lecz czymże w końcu jest ta nasza materia; może to tylko „wymyślone na progu Starożytności nic nie znaczące słowo, przed którym klękamy od czasu, gdy przestaliśmy wierzyć w innych bogów”? /Adam Snerg-Wiśniewski/
Ale te różnice występują też w rejestrowalnej przez nas makroskali. Ileż to razy byliśmy pewni, że coś powinno leżeć w danym miejscu
Dopiero jestem przy połowie, a tyle cytowania. Temat z pewnością ciekawy, ale styl już niekoniecznie, a wiele potknięć utrudnia skupienie się na tekście. Przede wszystkim powinieneś popracować nad unikaniem "taków" i "tegów".
Do reszty wrócę jutro.
Pozdrawiam
Patka
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Multiwszechświat
Panie PROFESORZE, mało oryginalne. Proszę o coś mniej oczywistego.nie pisze:Oto Teoria wielkiego następcy Everetta - Profesora Nie.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Multiwszechświat
Patko, ale style pisania są różne, nie pomyliłaś działu? To nie literatura.
Masakra. Odechciało by mi się cokolwiek tu umieścić, mając w perspektywie takiego korektora.
Masakra. Odechciało by mi się cokolwiek tu umieścić, mając w perspektywie takiego korektora.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Multiwszechświat
Każdy tekst powinien dążyć do jak największej poprawności. Jeśli co drugie zdanie trafia się błąd/pomyłka, nici z przyjemności czytania. Nie wiem więc, skąd te pretensje - może pozwól mi komentować po swojemu? Niektórzy piszą offtopowe komentarze, nijak niemówiące o tekście, i jakoś jest dobrze.
Inna sprawa, że Gorgiasz sam lubi wytykać - ja mu tylko pokazałam, że nie jest idealny. I - powtarzam - próbuję pomóc, by tekst lepiej się czytał, ładniej prezentował itp.
Inna sprawa, że Gorgiasz sam lubi wytykać - ja mu tylko pokazałam, że nie jest idealny. I - powtarzam - próbuję pomóc, by tekst lepiej się czytał, ładniej prezentował itp.
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Multiwszechświat
Rzekłaś.
-------------------------------------------------
Wiem po co to robisz, ale akurat styl popularnonaukowy wymaga uściśleń, czyli nadużywania zaimków wskazujących. Ten laptop, te słowa - w multiwszechświatach to istotne.
-------------------------------------------------
Wiem po co to robisz, ale akurat styl popularnonaukowy wymaga uściśleń, czyli nadużywania zaimków wskazujących. Ten laptop, te słowa - w multiwszechświatach to istotne.
- Patka
- Posty: 4597
- Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
- Lokalizacja: Toruń
- Płeć:
- Kontakt:
Re: Multiwszechświat
Może, ale w wielu przypadkach można ich uniknąć, albo po prostu usuwając, albo odpowiednio redagując zdanie. "uściślić coś" można też na inne sposoby, używając innych zabiegów.
Czymś ci się naraziłam, że się mnie czepiasz? Daj mi komentować jak chcę. Jeśli chcę powytykać błędy, to będę to robić. Jeśli będę chciała napisać pod wierszem: "a ja lubię poziomki", to też, do cholery, będę mogła tak napisać.
Widzisz? Tak się wkurzyłam, że sama zaczęłam nadużywać podpórek.
A skoro nie powinno się poprawiać publicystyki, bo to nie literatura, to co ona robi wśród działów z twórczością? Może ją wyodrębnić do Dowiedz się Więcej lub Wrzuć na Luz?
Czymś ci się naraziłam, że się mnie czepiasz? Daj mi komentować jak chcę. Jeśli chcę powytykać błędy, to będę to robić. Jeśli będę chciała napisać pod wierszem: "a ja lubię poziomki", to też, do cholery, będę mogła tak napisać.
Widzisz? Tak się wkurzyłam, że sama zaczęłam nadużywać podpórek.
A skoro nie powinno się poprawiać publicystyki, bo to nie literatura, to co ona robi wśród działów z twórczością? Może ją wyodrębnić do Dowiedz się Więcej lub Wrzuć na Luz?
- Gorgiasz
- Moderator
- Posty: 1608
- Rejestracja: 16 kwie 2015, 14:51
Re: Multiwszechświat
Ad. eka
Ale spróbujmy się zastanowić. Sadzę, że powielony do ilości światów. Przecież mózg jest tworem materialnym, aczkolwiek jego funkcja już taka nie jest. Jednak zdecydowanie bym rozróżnił jednostkowy/indywidualny mózg od wspomnianej bazy. Mózgów mamy tyle, ile ludzi (pomijam dla uproszczenia zwierzęta, natomiast Rozum (tutaj utożsamiany z bazą i świadomością/multiświadomością), z którego czerpią poszczególne mózgi (na zasadzie przekaźników i być może trochę katalizatorów) jest jeden (Jeden).
W literaturze pisał o ty już Marcel Proust: „Bo moja inteligencja była przecież jedna, a może w ogóle istnieje tylko jedna, której wszyscy jesteśmy współlokatorami; inteligencja, na którą każdy z głębi swego osobistego ciała kieruje spojrzenie, jak w teatrze, gdzie o ile każdy ma własne miejsce, w zamian za to jest tylko jedna scena”. (t. II). A w VI tomie możemy przeczytać: „Świat istnieje dla nas wyłącznie jako szereg bezkształtnych, fragmentarycznych wyobrażeń, które sobie uzupełniamy całkowicie dowolnymi skojarzeniami myśli, tworzącymi niebezpieczne sugestie”. Czyli każdy tworzy inne, nie ma jednego, tzw obiektywnego świata.
Natomiast w nauce rozpowszechnił tę tezę Hoimar von Ditfuth, bodajże w „Duch nie spadł z nieba” albo w „Nie tylko z tego świata jesteśmy”, nie pamiętam dokładnie.
I oczywiście musimy pamiętać o Bogu, w szczególności w koncepcji Atmana, czyli (w uproszczeniu), o jego cząstce w każdym z nas i wynikającymi z tego relacjami.
Bardzo zasadne pytanie. Tylko, że ten tekst tego nie porusza, nie zajmuje się tym (tak naprawdę, to żaden „tekst”, tylko jedna z moich licznych notatek sporządzona ad hoc).A biologiczny mózg jest jeden, czy multipowielony w multiwszechświecie?
Pytam o bazę/bazy multiświadomości.
Ale spróbujmy się zastanowić. Sadzę, że powielony do ilości światów. Przecież mózg jest tworem materialnym, aczkolwiek jego funkcja już taka nie jest. Jednak zdecydowanie bym rozróżnił jednostkowy/indywidualny mózg od wspomnianej bazy. Mózgów mamy tyle, ile ludzi (pomijam dla uproszczenia zwierzęta, natomiast Rozum (tutaj utożsamiany z bazą i świadomością/multiświadomością), z którego czerpią poszczególne mózgi (na zasadzie przekaźników i być może trochę katalizatorów) jest jeden (Jeden).
W literaturze pisał o ty już Marcel Proust: „Bo moja inteligencja była przecież jedna, a może w ogóle istnieje tylko jedna, której wszyscy jesteśmy współlokatorami; inteligencja, na którą każdy z głębi swego osobistego ciała kieruje spojrzenie, jak w teatrze, gdzie o ile każdy ma własne miejsce, w zamian za to jest tylko jedna scena”. (t. II). A w VI tomie możemy przeczytać: „Świat istnieje dla nas wyłącznie jako szereg bezkształtnych, fragmentarycznych wyobrażeń, które sobie uzupełniamy całkowicie dowolnymi skojarzeniami myśli, tworzącymi niebezpieczne sugestie”. Czyli każdy tworzy inne, nie ma jednego, tzw obiektywnego świata.
Natomiast w nauce rozpowszechnił tę tezę Hoimar von Ditfuth, bodajże w „Duch nie spadł z nieba” albo w „Nie tylko z tego świata jesteśmy”, nie pamiętam dokładnie.
I oczywiście musimy pamiętać o Bogu, w szczególności w koncepcji Atmana, czyli (w uproszczeniu), o jego cząstce w każdym z nas i wynikającymi z tego relacjami.