Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

Dzienniki, reportaże, eseje, felietony, artykuły, listy itp.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
barteczekm
Posty: 478
Rejestracja: 08 kwie 2016, 22:55
Kontakt:

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#21 Post autor: barteczekm » 29 kwie 2016, 9:43

karolek pisze:Tylko mam jedną uwagę, wolałbym publikację popartą badaniami, zamiast emocjonalnego wyrzutu, bo wymiana prywatnych opinii już była.




:beer:
Prywatne opinie są zostawiane w luźnych rozmowach. Chyba nie sądzisz, że prowadząc badania zrobię to jednostronnie. Nikt by tego nie wydał to raz a dwa naukowo byłbym spalony. I najważniejsze pomimo swoich prywatnych opinii podchodzę do tego profesjonalnie.


P.S Fajny avatar. :beer:
" a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę"

Z. Herbert

karolek

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#22 Post autor: karolek » 29 kwie 2016, 13:29

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 17:35 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
barteczekm
Posty: 478
Rejestracja: 08 kwie 2016, 22:55
Kontakt:

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#23 Post autor: barteczekm » 29 kwie 2016, 14:03

karolek pisze:A skoro już luźna romowa, to niech będzie, mam wrażenie, że borderzy dają największy wycisk narcyzom z rysem psychopatycznym.
Bywa ale najczęściej niestety ludziom w kryzysach życiowych - różnych. Kiedy samoocena spada. Często ludzie w głębokiej depresji. Poprzez fakt że się zakochują patologicznie i bez pamięci w naturalny sposób wynoszą takie osoby na piedestał. A potem wiadomo co dalej.
karolek pisze:ale uważam, zę sami sobie zasłużyli

i... dobrze im tak.
:D
Tu mnie zaskakujesz z tym jednoznacznym usprawiedliwianiem patologii rozpatrując to w narracji wymierzania kary.
karolek pisze:Nie powiem więcej o borderach, całe życie spędizłem obserwując i pomagjąc im,
mogą się zmienić i nie robią złych rzeczy ze swadomoscią i premedytacją


To powinieneś to gdzieś opisać skoro znalazłeś skuteczny sposób na pomoc ludziom z BPD. Ja do tej pory spotkałem na swej drodze zawodowej zespoły interdyscyplinarne ( w większości gestaltyści), które mają sukcesy wśród młodzieży wykazującej cechy borderowe - lata terapii po pierwszym wychwyconym borderowym epizodzie - skuteczność około 25 procent, gdzie podopieczni zaczynają traktować ten epizod właśnie jak przezwyciężony kryzys wieku dorastania. Nie znam terapeutów, którzy mogą pochwalić się skutecznością w tej dziedzinie pracując z BPD w wieku późniejszym. ( w większości jak przychodzi pacjent z taką diagnozą to mają chęć wbić zęby w ścianę) Zawsze kończy się tak samo - prędzej czy później przywiązanie do terapeuty o charakterze miłosnym (obojętnie jakiej płci. Dlatego też często u BPD w tej fazie występują problemy z określeniem preferencji seksualnych), następnie dewaluacja i w przypadkach łagodnych odejście z terapii, w hardcorowych akcje np. podcinania się pod gabinetem - "za karę" lub z zazdrości o innych pacjentów. Oczywiście, że ze świadomością. BPD to nie choroba psychiczna a zaburzenie osobowości (podobnie jak narcyzm o którym tak często piszesz) - nie wyklucza poczytalności. To nie psychoza. I oczywiście, że z premedytacją. Po dewaluacji, gdzie obiekt wydaje się tym złym, najgorszym na świecie człowiekiem, który "skrzywdził" jest myślenie w kategorii wymierzenia kary i przychodzi chęć zniszczenia i pokazania "sprawiedliwości". Są pomysły na terapię na zasadzie wytworzenia sytuacji odegrania tego co nie nastąpiło we wczesnym dzieciństwie - zaaranżowania matki zastępczej. Ale tego nie da się zrobić podczas sesji, to by musiały być ośrodki zamknięte (coś jak Markoty), gdzie BPD przebywałby cały czas niejako w nieustającej terapii. Nie ma na to pieniędzy oczywiście i długo, długo nie będzie. Pozdrawiam

P.S A możesz i Ty uchylić trochę tajemnicy i napisać gdzie kończyłeś psychologię?
" a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę"

Z. Herbert

karolek

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#24 Post autor: karolek » 29 kwie 2016, 20:58

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 17:35 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
barteczekm
Posty: 478
Rejestracja: 08 kwie 2016, 22:55
Kontakt:

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#25 Post autor: barteczekm » 29 kwie 2016, 21:16

karolek pisze:Jeżeli ktoś tylko wyciąga ręce i liczy, że border będzie dojną krową, która nie może oczekiwać nic w zamian, to jest egoistą, a zacyzna zdawać sobie sprawę, zę borderzy to ludzie którzy sami dużo przeszli i im się takż enależy troska i opieka, a po drugie osoby w depresji raczej nie angażują się w romanse, bo mają depresję - brak motywacji, anhedonię itd.
Chyba, że są narcystami szukającymi sobie innych do wykorzystywania i szantażowania "swoją depresją".

Co jest takim magicznym lekiem dla borderów - wielka ceirpliwość i miłość, ktoś, kto nie kocha ludzi, ktoś, kto ich nienawidzi, ma jakieś wrogie instynkty ku nim, nie nadaje się na terapeutę.

Uczelnia - Uniwersytet Jagielloński.
A mogę wiedzieć z czego magisterium? Nie chodzi koniecznie ( w tym samym sensie jak tamto sporne "nie koniecznie" ;) ) o temat ale problem badawczy?

Oj Karolek. Nie ma takiej miłości i cierpliwości, która "uleczy" BPD. To jest dramat tego zaburzenia. Im więcej dajesz tym bardziej jesteś poniewierany. To jest kwestia tego, że BPD nie wierzy, że ktoś go może kochać i nieustannie sprawdza. Czy to miłość - godzić się na wszystko - poniżanie, zdrady, przemoc, pogardę, zniszczenie, manipulacje itd. Wiesz tu nawet nie chodzi o związki partnerów - pracowałem z ofiarami - rodzicami borderów, niestety najczęściej z ojcami co przechodzą piekło takie samo jak wcześniej z żonami BPD. Wyciąga ręce? Czy oczekiwanie w terapii od BPD minimum odpowiedzialności za swoje czyny to egoizm? Wymaganie terminów, zrozumienia, że nie jest pępkiem świata i logiczne ukazywanie procesów bez zgody na próby uwodzenia, straszenia samobójstwem innych szantaży emocjonalnych to krzywdzenie BPD? Nie to profesjonalne podejście do podopiecznego. Nie rozumiem czemu tak bronisz akurat tego zaburzenia i wartościujesz z innymi. Terapeutycznie dla specjalisty powinno być to na równo traktowane. Takie jest moje zdanie. To mnie mocno zaskakuje w kontekście tego, że pisałeś iż chciałbyś aby jakaś borderka cię uwiodła i że jesteś tym zburzeniem zafascynowany. Na terapeutę nie nadaje się ten, kto się nadmiernie wiąże z podopiecznymi i chce ich leczyć "miłością' swoją własną. Miłość własna musi pozostać w sferze prywatnej. To co robisz to straszny kanał (od razu mówię ogólnie abyś nie odebrał tego do siebie) dla chociażby partnerów BPD. Usłyszeć od psychologa idąc na terapię po latach wykańczania psychicznego - więcej miłości musisz dać. To powoduje przyjęcie przez przez partnera totalnie wyniszczającej postawy - partnera - pseudoterapeuty. Jedyną postawą optymalną (jeśli nie jest możliwe odejście chociażby ze względu na dzieci, a to też wyczyn i męka) jest zadbanie o siebie i mistrzostwo w ustawianiu granic. Pozdrawiam
" a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę"

Z. Herbert

karolek

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#26 Post autor: karolek » 30 kwie 2016, 15:37

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 17:36 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
barteczekm
Posty: 478
Rejestracja: 08 kwie 2016, 22:55
Kontakt:

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#27 Post autor: barteczekm » 30 kwie 2016, 16:55

karolek pisze: Czy wiesz jak trudno takiemu człowiekowi żyć?
Nigdzie nie odebrałem osobom z BPD trudności życia. Ciężko jest żyć subiektywnie również innym. To nikogo nie tłumaczy w terapii a także w życiu. Nie może być powodem do usprawiedliwiania zachowań polegających na niszczeniu drugiego człowieka. Sprawa terapeutycznie jest w zasadzie fundamentalna - jeśli osoba z jakimkolwiek zaburzeniem, świadoma posiadania go oczekuje od terapeuty potwierdzenia pośrednio słuszności swoich destrukcyjnych działań to oznacza, że nie chce się zmienić tylko usprawiedliwić. ( Jeśli chodzi o BPD masowo właśnie tego chcą. W momencie kiedy terapeuta uświadamia im ich intencje i wyznacza granicę, że na to się nie godzi następuję często dewaluacja, porzucenie terapii i również często zemsta w różnych formach na "tego złego terapeuty") Jeśli terapeuta, który powinien być profesjonalistą i pokazywać jej te mechanizmy, nakierowywać ją na zmiany, zaczyna fascynować się jej zaburzeniem, traktować z pobłażaniem robi krzywdę jej samej a także osobom z nią współistniejącym.

karolek pisze:Psycholog musi myśleć elastycznie, potrafić zmieniać perspektywy.

Owszem musi ale elastyczność ma swoje granice. Nie może wiązać się emocjonalnie z podopiecznym w ten sposób, że zaczyna go "leczyć" własną miłością.


karolek pisze:Borderów bronię, bo jak już wspomniałem, oni są w stanie się zmienić natomiast narcyzi psychoptyczni i psychopaci - nie, i robia wsyztsko z premedytacją
Owszem jest znacząca różnica między psychopatią, narcyzmem a BPD. Dlatego to się różnicuje. Ale to nie oznacza, że profesjonalista może powiedzieć - jedno zaburzenie jest usprawiedliwione a drugie nie i się komuś należy a innemu trzeba wybaczyć. To nie jest profesjonalne. Fakt psychopata robi coś nazwijmy to 'na zimno". BPD robi coś pod wpływem aktualnych emocji - np. zdewaluował i nienawidzi szczerze w tej właśnie chwili (fakt jest taki, że za chwilę może znów wielbić ale to inny temat) ale robi to i ma świadomość swoich czynów. Podobnie jak dewiant seksualny - czuje pożądanie i robi coś. Też pod wpływem emocji.
karolek pisze:dlatego ich bardzo nie lubię, a borderów cenię i wspieram, bo jak któryś border wyjdzie ze swojej choroby, to jest dla mnie herosem.


Jeżeli w ten sposób podchodzisz do podopiecznego - lubię, bo ma takie zaburzenia a nie lubię bo ma inne to bym się mocno zastanowił nad podejmowaniem się działań terapeutycznych. BPD wyjdzie ze swojej choroby piszesz. BPD to nie choroba, to zaburzenie osobowości i chyba obaj akceptujemy klasyfikację ICD-10. W związku z tym, że to właśnie zaburzenie osobowości wyjście z tego jest w zasadzie niemożliwe. Według stanu światowej psychiatrii na dzień dzisiejszy. To jest z natury rzeczy lekooporne, bo nie dotyczy zaburzeń biologicznych w OUN, a dotyczy wspominanej wielokrotnie osobowości. Można lekami wytłumiać agresję ale to doraźne. Jeszcze raz Karolek piszę - jeśli znalazłeś sposób na "uleczenie" BPD tak jak piszesz "miłością" to opisz tę metodę i zaprezentuj wyniki (ewidentnie tutaj pasuje metoda indywidualnych przypadków), tak aby można było ją powszechnie stosować i powtarzać a zapewniam Ciebie, że najlepsze światowe ośrodki naukowe zajmujące się tym problemem nadadzą Tobie z miejsca tytuł profesorski.

karolek pisze:Nadużywasz tutaj prawa do wypowiadania się, bo zamiast na temat borderów, wypowiadasz się bezpośrenio na mój. Nie wiem czmu strasz się obrazić swoich rozmówców, ale to brzydki zwyczaj, świadczy o tobie źle, radzę go zaniechać.
Po raz kolejny interpretujesz moją wypowiedź w kategoriach ataku choć obiektywnie atakiem nie jest. Dodatkowo przeprowadzasz tym stwierdzeniem delikatny atak na osobowość poprzez dewaluację. - "brzydki zwyczaj, świadczy o tobie źle, nadużywasz prawa do wypowiadania się" plus przechodzisz któryś już raz do etapu - "powiem ci co robić" i stanowczo radzisz - "radzę go zaniechać."

P.S Mógłbyś mi odpowiedzieć na zadanie pytanie dotyczące tematu magisterium?
" a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę"

Z. Herbert

karolek

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#28 Post autor: karolek » 30 kwie 2016, 18:13

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 17:37 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
barteczekm
Posty: 478
Rejestracja: 08 kwie 2016, 22:55
Kontakt:

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#29 Post autor: barteczekm » 30 kwie 2016, 20:47

karolek pisze:
Otóż nie, dewaluacji dokonujesz jedynie ty, mało tego, w pokątny sposób sugerujesz mi, że nie wolno mi zabronić żebyś mnie obrażał, powdując wzbudzić w e mnie poczucie wstydu i odebrać mi prawo do swojego zdania, a do tego siebie nazywasz pokrzywdoznym, choć to ty zacząłeś się wpowiadać na temat mojej osbowośći na temat mojej metody.
Fakty swiadczą sem za siebie, wystarczy wrócić się do twoich poprzednich postów i poczytać.

Nie życzę sobie twojego komentowania mojego stylu pracy terapeutycznej, twoich domniemań o moim zaangażowaniu emocjonalnym, rad odnośnie zaniechania terapii, bo są one po prostu żenujące. ŻENUJĄCE.
Żadna z moich wypowiedzi nie nosi znamion dewaluacji. Niektóre Twoje tak na co wskazałem cytując je. Nic Tobie nie sugeruję tym bardziej nie zabraniam sprzeciwiać się abym Ciebie obrażał. Problem jest w tym, że Ty doszukujesz się w moich wypowiedziach ataku poprzez obrazę, której realnie nie ma (po raz kolejny go widzisz). Nie wywołuję w Tobie poczucia wstydu. Raczej słowa Twoje 'Nie ładnie barteczek" i inne w tym tonie, które wymieniłem mogą mieć taki wymiar, choć nie odważyłbym się tego tak tego definiować jednoznacznie po paru wpisach. Jedynie stwierdzam jeszcze raz - mogą mieć takie cechy. ( w wielu wpisach przewija się ten sam schemat ich używania. To widoczne) Nie komentuję Twojego stylu pracy terapeutycznej ale uogólniłem taki "styl" pracy i wskazałem w nim błędy kardynalne i to też nie jako ja ale za wszelkimi standardami, które jako dyplomowany psycholog powinieneś znać. "ZENUJĄCE" to dopiero dewaluacja - personalizujesz we mnie wiedzę naukową dotyczącą zasad pracy terapeutycznej, do której się odnoszę a następie dużymi literami określasz moją postawę jednoznacznie pejoratywnie. Tak właśnie wygląda klasyczna dewaluacja.

karolek pisze:Powinieneś wiedzieć, że silne emocje znacząco ograniczają świadomość czynów.
A co ma z tym wspólnego BPD? Polecam zapoznać się chociażby z orzecznictwem w takich sprawach. Świadomość czynu wyklucza psychoza i to taka która nie jest w fazie remisji. BPD nie jest psychozą. Silne emocje jako afekt brane są pod uwagę w momencie popełnienia czynu nie zaś jak często w przypadku BPD - działanie wyrachowane pod wpływem emocjonalnych przekonań co do charakteru i postaw konkretnej osoby. Czym innym jest zadanie ciosu nożem komuś wtedy kiedy np. jest ofiarą przemocy i nazwijmy to prosto niewytrzymanie podczas kolejnego aktu przemocy a czym innym ugodzenie kogoś nożem bez jakichkolwiek podstaw sytuacyjnych, bo się wydaje być złym człowiekiem.
karolek pisze:Jest, boreder może dorosnąć, ale wymaga to wielkiej pracy, psychoterpaeuta nie ejst od tego żeby sizedizeć i biadolić, ale żeby pomagać ludziom, a jeśli nie ma ochoty, niech zmieni pracę.
Owszem może i wielokrotnie o tym pisałem, chociażby pisząc o pracy zespołów interdyscyplinarnych z młodzieżą wykazującą cechy borderowe. To Ty pisałeś, że pomagasz borderom dając im zrozumienie i miłość. Więc jeszcze raz proszę, jeśli masz efekty w takiej pracy i dzięki Twoim metodą pracy jakiś border "dorósł" to opisz to. Cały świat psychologii i psychiatrii czeka na taką rewolucyjną metodę. Niestety mam wątpliwości co do skuteczności metod które proponujesz i nie jest to moje prywatne zdanie ale również zagadnienie opisywane wielokrotnie - zaangażowanie emocji własnych w pracę z BPD kończy się źle dla terapeuty i BPD.
karolek pisze:Pracę pisałem z dziedziny bliskich związków międzyludzkich.
A to ciekawe. Można coś bliżej, bo po tym co teraz napisałeś to strasznie szeroko tematycznie jak na magisterium. Za szeroko nawet na habilitację, bo to tak jakbyś badał przynajmniej 1/3 całej wiedzy humanistycznej. Bardzo trudno mi sobie to wyobrazić jeśli chodzi o znów podstawowe założenia wszelkich humanistycznych metodologii badań.

karolek pisze:Nie usparwiedliwiam tylko nakłaniam do zrozumienia. Oni niszczą przdewszytkim siebie samych. Nie potwierdzenia - szacunku, bo każdemu szacunek się należy, zęy relaja terpaeutyczna była cos arta, ajeśli terpaeuta zgóry założy ze jego pacjent jest do niczego i to samo zło, to jest beznadizejnym terapeutą. Zaczynanie od pokazywania mechanizmów, może jeszcze psychologicznym jezykiem to zły pomysł, ci ludzie mają ciężkie szramy, trzeba najpierw zbudować ich zaufanie. To nie ejst traktowanie z pobłażaniem, tylko stwarzanie z szansy na współpracę i poprawę.
Owszem niszczą siebie samych. Jak większość osób zaburzonych - skłonności autodestrukcyjne są jedną z okoliczności wskazujących na zaburzenie. Nikt nie zakłada, że pacjent jest do niczego a wskazywanie na to co robi jest podstawą terapii poznawczo - behawioralnej stosowanej przy pracy z BPD. I niestety osoby z BPD odbierają to jako pokazywanie im "że są do niczego" i odchodzą z terapii często w ten sposób jak opisywałem powyżej - szybka dewaluacja, potem bywa "usprawiedliwiona" zemsta. Otóż z nikim innym chyba jak z BPD należy bardzo trzymać się na dystans pod względem własnego zaangażowania emocjonalnego. Z prostej przyczyny - jeśli przychodzi do terapeuty jest przeogromne prawdopodobieństwo, że nastąpi idealizacja. Każdy gest, normalnie odebrany za lekką życzliwość może stać się przyczynkiem do idealizacji. Pozwolenie na nią w ten sposób, że jak się zauważy i nie wyjaśni - teraz idealizujesz, skutkuje końcem terapii bo zaczyna się relacja.


barteczekm pisze:Owszem jest znacząca różnica między psychopatią, narcyzmem a BPD. Dlatego to się różnicuje. Ale to nie oznacza, że profesjonalista może powiedzieć - jedno zaburzenie jest usprawiedliwione a drugie nie i się komuś należy a innemu trzeba wybaczyć
Nie powedizałem że jest usprawieldiwione, ale że można to zaburzenie wyeliminować, a u psychopatów nie można.

barteczekm pisze:BPD wyjdzie ze swojej choroby piszesz. BPD to nie choroba
Nie muszę za każdym razem cytować psychologicznych terminów - "zbaurzenie z pogranicza", wiem, że to np. nie rak.[/quote]
" a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę"

Z. Herbert

karolek

Re: Grupy samopomocowe jako formy wsparcia...

#30 Post autor: karolek » 30 kwie 2016, 21:06

.
Ostatnio zmieniony 23 lis 2016, 17:38 przez karolek, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „PROZA DOKUMENTALNA I PUBLICYSTYKA”