Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

Dzienniki, reportaże, eseje, felietony, artykuły, listy itp.

Moderatorzy: Gorgiasz, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Gloinnen
Administrator
Posty: 12091
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:58
Lokalizacja: Lothlórien

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#1 Post autor: Gloinnen » 14 gru 2017, 13:52

Antyklerykalny hejt ma się w przestrzeni publicznej coraz lepiej. W pewnych środowiskach stał się on przejawem bycia na topie, a nawet więcej: synonimem otwartości umysłu, niepodlegania parafialnej indoktrynacji i walki z faryzejską, katolicką zarazą.

Jednym z frontów wspomnianej walki jest dyskusja o kondycji ludzkiej, o samym człowieku jako takim i o, najprościej rzecz ujmując, sensie jego życia. Nauczanie Kościoła i religię postrzega się coraz częściej jako antyludzkie, czytaj: sprzeczne z zasadami oświeconego humanizmu. W myśl tej ideologii, religia katolicka i jej podstawowe założenia jawią się jako opresyjne dla ludzi, ograniczające ich rozwój, zubażające lub pozbawiające głębi ich uciemiężoną duchowość. Katolik to dla nich zatem albo wiejski głupek, albo hipokryta, rozdwojony pomiędzy słowem a czynami. W każdym razie Prawdziwe Człowieczeństwo ma szansę rozwijać się jedynie poza Kościołem, bo tenże głosi tezy arcyszkodliwe, destrukcyjne, które uniemożliwiają wszelkiego rodzaju duchową, intelektualną, psychologiczną samorealizację.

Przyjrzyjmy się zatem, jak to wygląda przy głębszym przeanalizowaniu niektórych kierowanych pod adresem Kościoła Katolickiego, popularnych zastrzeżeń.

Przykład pierwszy: Kościół to tuba, piętnująca wszelkie wynaturzenia seksualne, na dodatek w sposób całkowicie nieuprawniony, gdyż sam pozostaje siedliskiem i wylęgarnią dewiacji. Ksiądz pedofil, ksiądz homoseksualista – to obiekt niezliczonych szmoncesów krążących „po internetach”. Głupawy rechot im towarzyszący zagłusza jednak logiczne myślenie. To samo lewactwo, które te szmoncesy multiplikuje i propaguje, usiłuje doprowadzić do tego, aby wszelkiego rodzaju odchylenia seksualne uczynić normą. Orientacja seksualna dla nich ma być czymś w rodzaju restauracyjnego menu, z którego człowiek wybiera dowolnie to, co mu akurat smakuje.
Przy czym krytycy Kościoła, wytykający mu obłudę, sami sobie przeczą. Uznanie pojęcia obłudy za funkcjonalne zakłada bowiem istnienie jakiegoś obiektywnego imperatywu, który nakazuje narzucenie sobie takich lub innych ograniczeń. Tymczasem profesor Hartmann, czołowy ideolog pseudopostępowców, postuluje: „ (…) w wolnym społeczeństwie nie wymagamy już od nikogo, aby w życiu prywatnym praktykował takie czy inne obyczaje, a od tego czy owego się powstrzymywał". Oczywiście nie dotyczy to księży.

Naturalnie, nikt przy zdrowych zmysłach nie popiera pedofilii (niezależnie od tego, w jakim środowisku mogłaby zostać wykryta). Problem jednak tkwi gdzie indziej. Kościół oficjalnie, w ramach szóstego przykazania Dekalogu, nie nawołuje przecież do żadnych odbiegających od standardów zachowań seksualnych, więc, naturalnie, potępia pedofilię. Fakt, że zdarzają się skandale na tym tle świadczy o ułomności ludzkiej natury, gdyż kapłani są ludźmi jedynie. Osobiste błędy poszczególnych jednostek nie mogą jednak stanowić wykładni do interpretowania nauki Kościoła jako całości.

Lewicujące środowiska rozszerzają za to granice „normalności” seksualnej w pełnym blasku dnia. Wspomniany profesor Hartmann, inicjując dyskusję wokół legalizacji związków kazirodczych to wymowny przykład rzeczonej tendencji. Seks sado-maso również nie jest piętnowany, bo to przecież wybór dorosłych ludzi. Cóż w końcu w tym złego, że jeden człowiek zaczyna drugiego traktować okrutnie, w ramach erotycznego spektaklu? To tylko taka zabawa, teatrzyk, umowa. Porno-biznes zaciera dodatkowo ręce. Tak więc z jednej strony każda praktyka seksualna, jak również genderowa koncepcja świadomego wyboru własnej tożsamości płciowej, są warte „przedyskutowania” i muszą być tolerowane, a tradycyjna moralność wymaga przewartościowania. Z drugiej, w imię tejże tradycyjnej moralności, sprzeciwiamy się pedofilii w Kościele. Posiadanie kochanki przez księdza kłuje w oczy, ale już cudzołóstwo przecież nie jest niczym złym. Czyli znowu wybieramy z karty dań to, co nam pasuje do celu, jaki aktualnie pragniemy osiągnąć. Ergo, to, że Kościół sprzeciwia się instrumentalizacji człowieka i uczynienia z niego seks-gadżetu, nakazując świadome i odpowiedzialne życie płciowe, świadczy niewątpliwie o postępującej w jego szeregach deprawacji i o antyludzkim klimacie jego nauczania.

Podobnie wychowanie do życia w rodzinie, prowadzone w szkołach przez katechetów, wprowadzające takie pojęcia jak wstrzemięźliwość, dojrzałość (emocjonalną, społeczną), odpowiedzialność za siebie i innych – również przeczy humanizmowi. Przeczy humanizmowi postrzeganie aktu seksualnego jako wyrazu miłości, oddania i gotowości na podjęcie się zadań rodzicielskich. Przeczy humanizmowi podkreślanie roli rodziny w rozwoju człowieka od narodzin po późną starość. Co natomiast nie przeczy humanizmowi, zgodnie z lewacką nowomodą? Sprowadzenie aktu miłosnego do technikaliów, uczynienie z rodziny materiału do eksperymentów społecznych i zezwolenie na samowolkę bez żadnych hamulców, bo przecież nie wolno nikomu niszczyć psyche jakimikolwiek ograniczeniami.

Przykład drugi: Kościół deprecjonuje kobiety. Bo już święty Paweł, bo już Tomasz z Akwinu, bo już święty Augustyn... itd. Czarownice palono na stosie. Kobiecą seksualność (zresztą, nie tylko kobiecą, ale właśnie kobiecą szczególnie) niszczy się i zabija. Na przestrzeni wieków kobieta była stworzeniem gorszego sortu. Z kobiety czyniło się i nadal czyni uległą, bezwolną, podporządkowaną mężczyźnie istotę, niemającą nic do gadania, odartą z czci i godności wszelakiej. Summa summarum, kobieta ma rodzić dzieci, pozwalać się gwałcić mężowi-alkoholikowi, a jedyną alternatywą dla niej może być życie zakonne, gdzie dla odmiany usługuje rozpasanym purpuratom i pozwala się gwałcić lubieżnym spowiednikom.

Wobec tak zaiste żałosnego wizerunku kobiety, promowanego przez obłudny katolicyzm, należy wypowiedzieć owemu postrzeganiu płci pięknej zdecydowaną wojnę. I w jakiż to sposób? Skoro seksualności nie wolno tłamsić, zatem będziemy ją popularyzować. Tymczasem nikt nie dostrzega, że właśnie nowoczesne postrzeganie kobiety jest jeszcze bardziej przedmiotowe? W imię walki z pruderią, wszędzie – w reklamach, w mediach, w reprezentacjach artystycznych – widzimy kobietę pozbawioną naturalnego wstydu, wyzwoloną, nagą (lub odzianą w seksowną bieliznę). Kobietę w roli wabika, prowokatorki, kobietę zredukowaną do funkcji kulturowego logo. Można przypuszczać, że takie właśnie odczłowieczenie kobiety, pod pretekstem wyzwolenia jej od wszelkich ograniczeń, paradoksalnie jest celem osiągniętym wreszcie przez wstrętnych mężczyzn-samców. Po całych wiekach barchanów i pasów cnoty, mają oni kobietę na wyciągnięcie dłoni, dostępną za pierwszym lepszym kliknięciem myszki w komputerze, lub w każdym kiosku, gdzie sprzedają „świerszczyki”. Sprowadzona do roli zabawki w rękach specjalistów od politycznego marketingu, przeistoczona w ideologiczny gadżet – kobieta niestety pozostaje przekonana, że właśnie w ten sposób wyrywa ze stereotypowych paradygmatów na wolność. A tymczasem nic tak nie podnieca sprośnych i rozpustnych satyrów, jak widok roznegliżowanej feministki wojującej o prawa wszelkiej maści. Koncepcja kobiety-matki, królowej domowego ogniska, skromnej i obyczajnej, wymuszającej swą postawą i zachowaniem szacunek oraz dystans, jest dla odmiany kompletnie nieatrakcyjna, nudna, przaśna. Należy zatem pokazać ją w krzywym zwierciadle, podobnie jak zakonnicę w pornosie. Oto prawdziwy mechanizm wyzwalania kobiet z okowów katolickiej kołtunerii.

Przykład trzeci: aborcja. Najbardziej chyba antyludzka ze wszystkich. Pomijam wszelkie argumenty odwołujące się do wrodzonej człowiekowi empatii czy do sfery emocjonalnej. Ale konia z rzędem postawię temu, kto wyznaczy granicę w continuum ludzkiego życia, od której można zacząć człowieka traktować jak człowieka. Dlaczego ma być to 91 a nie 70 dzień ciąży? Albo dlaczego ma to być moment przeciśnięcia się płodu przez drogi rodne kobiety? Cóż przebycie tego krótkiego odcinka od macicy przez pochwę nas świat zewnętrzny zmienia „ontologicznie”? To tak, jakby ktoś uznał, że czekolada w papierku nie jest czekoladą, a staje się nią dopiero po wyjęciu z papierka lub włożeniu do ust. Odbieranie człowiekowi prawa do życia na jakimkolwiek etapie rozwoju nie jest jednak antyludzkie. Antyludzkie jest zmuszanie kobiet do wzięcia odpowiedzialności za to, co robią ze swoim ciałem. Paradoksalnie, aborcjonistki noszą transparenty z napisami „Moja cipa (mój brzuch), moja sprawa!” W pełni się z tym hasłem zgadzam. Wyjąwszy gwałt, w każdym momencie życia kobieta dowolnie dysponuje swoją waginą i swoim brzuchem, świadoma tego, co czyni. Gdy zajdzie w ciążę, nie może zaś dobrowolnie dysponować cudzym istnieniem. Proste.
W kwestii ciąż pochodzących z gwałtu, czy ze współżycia będącego przestępstwem (z nieletnimi lub upośledzonymi umysłowo) właśnie Kościół wydaje mi się najbardziej ludzki, w tym znaczeniu, że nie oferuje rozwiązań najłatwiejszych. Humanizm nie powinien być utożsamiany z „bezbolesnością” naszej egzystencji, a często właśnie tak się dzieje. Pseudohumaniści uważają, że powinni znaleźć dla ludzkości receptę na szczęście i harmonię, pozbawić drogi życiowe kolców i cierni, uśpić sumienie. Nieprawda. Prawdziwy humanizm troszczy się o każdego człowieka bez wyjątku nawet wówczas, gdy ta troska wydaje się nie do udźwignięcia. Tylko że my w swoim ograniczeniu nie dostrzegamy istoty, a koncentrujemy się na tych kolcach i cierniach, utożsamiając humanizm z dbałością o życiowy komfort. Nawet nie o szczęście, bo ono często z tym komfortem niewiele ma wspólnego.

De facto wydaje mi się, że w nauczaniu Kościoła dominuje raczej pogląd, zgodnie z którym człowiek tylko sam, przez własne dobrowolne wybory może pozbawić samego siebie człowieczeństwa. Toteż religia katolicka nie odbiera nikomu prawa do bycia człowiekiem (i związanych z tym wszelkich praw naturalnych) według żadnych kryteriów. Nawet zbrodniarzom, przestępcom, prostytutkom, poganom. Uczynienie zatem takiego kryterium z wieku czy stadium rozwoju osobniczego jest negacją wszelkich postulatów humanizmu (wspomniana teza dotyczy również np. eutanazji).

Przykład czwarty: Kościół jest ze swej natury antyhumanistyczny, bo odbiera ludziom możliwość samostanowienia. Człowiek w nim przecież określany jest „pyłkiem i liściem na wietrze” (cytat z jednej ze znanych pieśni kościelnych). Pozbawia się go (sic!) wolnej woli,szans na samospełnienie, drogi osobistego rozwoju. Katolickie owieczki są ogłupiane, poddane praniu mózgu i permanentnie oszukiwane. Wszystko oczywiście dla kasy na wypasione fury dla klechów lub do watykańskich skarbców.

Czy istnieje zatem alternatywa? I jaka? Tą alternatywą jest – naturalnie – nowoczesny, hedonistyczno-konsumpcyjny styl życia, prosty, łatwy i przyjemny, w którym człowiek nic nie musi. Nie musi myśleć, nie musi się wysilać, nie musi się o nic starać. Wystarczy, że będzie – nomen omen – wyskakiwał ze swojej kasy gdziekolwiek indziej, niż w kościele lub w zakrystii.
Religia katolicka wymaga od swoich głupich owieczek wysiłku w drodze do zbawienia. Nie obiecuje, że będzie słodko i różowo. Pragnie, aby człowiek cały czas się doskonalił, chociażby poprzez przestrzeganie narzuconych reguł etycznych i dawanie świadectwa. Wymaga spełniania dobrych uczynków wobec duszy i ciała, wyrzeczeń, refleksji. To, że wielu katolików fałszywie pojmuje te napomnienia (chcę uprzedzić kontrargument o nietolerancyjnych moherowych babciach oprotestowujących budowę ośrodka dla narkomanów we wsi) nie oznacza bynajmniej, że sama nauka jest fałszem podszyta. Generalnie, bycie dobrym katolikiem i droga do świętości (będącej a priori ostatecznym celem w życiu chrześcijanina) to nie tylko rzucanie ofiary na tacę i odbębnianie nabożeństw, jak imputują antyklerykalni szczekacze. Wręcz przeciwnie – to nieustanne doskonalenie się, poszukiwanie okazji do czynienia dobra, rezygnacja ze złych nawyków, nieuleganie głupim, szkodliwym pokusom.

Ale, aby móc się doskonalić i rozwijać, należy najpierw uznać, że punktem wyjściowym jest słabość, ułomność i niedoskonałość właśnie. Rzecz nie do pomyślenia dla tych, którzy usilnie i nieustępliwie pławią głupców w ich własnym egocentryzmie. I tak oto wmawia się człowiekowi, że z założenia wszystko mu się należy. Że zawsze ma być „cool” i „happy”. Jednostka przestaje być bytem dążącym do doskonałości, gdyż doskonała jest z definicji. Nieważne, kim jest, co robi, jakich dokonuje wyborów, jakim instynktom ulega. Wielu zaślepionych takim myśleniem pożytecznych idiotów nie zdaje sobie sprawy, że odebranie człowiekowi możliwości przyjrzenia się sobie poza blaskiem supermarketowych świateł czy splendorem jarmarcznych, prymitywnych, materialnych uciech, faktycznie zubaża go i odbiera mu fundamenty funkcjonowania właśnie jako człowieka. To nie Kościół i jego nauczanie, nie religia czynią z człowieka bezwolną lalkę, lecz zwolennicy „róbta co chceta”, którzy najpierw muszą pozbawić materię ludzką „twardości”, „sztywności” (etycznej, światopoglądowej), aby potem dowolnie ją urabiać. I dopóki będzie się wmawiać ludziom, że wszystko zależy od nich, dopóty będą oni jak chorągiewki na wietrze.

Nihilizm jest w swej mierze wybitnie antyludzki, choćby się go ubrało w piękne pojęcia typu „otwieranie umysłów”, „wyzwalanie z ciemnoty i zabobonu”, „walki z religijną opresją i zacofaniem”. A przekonywanie człowieka, że nie ma żadnej innej wartości poza nim samym, to prosta droga do nihilizmu. Bo bez jakiegoś odgórnego punktu odniesienia nie można zbudować żadnego spójnego systemu. To, że się różnimy, to piękne, ale w tej różnorodności trzeba szukać konsensusu. A jeśli nie przyjmiemy żadnych nadrzędnych założeń, to okaże się, że każdy konsensus jest podważalny. I pozostaje wówczas tylko uleganie chwilowym modom, pomysłom na życie, których atrakcyjność opiera się na łatwości i przystępności. O tym, że zazwyczaj te mody i pomysły mają głównie wypełnić różne kieszenie, nie wspomnę.

No i skoro mowa o tych kieszeniach, to podam przykład piąty: Kościołem kieruje chęć zysku. Księża chcą się nachapać, dostatnio żyć kosztem regularnie strzyżonych baranków i owieczek.
A przecież wysoce niemoralne jest sprzedawanie marzeń o życiu wiecznym i odpłatne uwalnianie ludzi od strachu przed śmiercią, smażeniem w ogniu piekielnym i wiecznym potępieniem. Niemoralne jest napominanie ludzi, aby przestrzegali Dekalogu, zbioru podstawowych praw, gwarantujących nieprzekraczanie granic człowieczeństwa. Niemoralne jest głoszenie nauk za pieniądze, udzielanie sakramentów za pieniądze, edukowanie w duchu katolickim za pieniądze.
Idąc dalej tym tropem należałoby zapytać, dlaczego instytucje państwowe nie działają za darmo, dlaczego urzędnicy nie pracują za darmo, dlaczego szkoły nie funkcjonują za darmo, podobnie służba zdrowia, policja, wojsko itd.? Czemu profesorzy biorą pensję za dzielenie się z innymi swoją wiedzą, kelnerzy napiwek, prawnicy honorarium? Jak katolik rzuca pięć zeta na tacę, to jest skandal. Jak wyda pięć zeta na pornosa, go jest ok. Ktoś powie, że kasa ze sprzedaży pornosów jest opodatkowana, a klechy bogacą się„na czarno”. I tu jest pies pogrzebany. Bo zamiast oddzielić to, co cesarskie od tego, co boskie, miesza się te dwa aspekty. I to nie księża zbierający na tacę, budowę kościoła czy remont dachu mieszają, ale przeciwnicy Kościoła. Nie twierdzę, że nie istnieją pazerni księża. Nie przeczę, że dochodzi do nadużyć na poziomie „tego, co cesarskie” właśnie. Podkreślam tylko, że wypaczenia doczesne nie powinny przesłaniać troski o „to, co boskie”. Debata nad tym, czy opodatkować tacę, czy zwracać Kościołowi zagrabione wcześniej nieruchomości (i w jakim trybie), czy zmusić do zarejestrowania działalności usługowej, itp. czy też nie, powinna być debatą li i jedynie polityczną. Tymczasem kwestie materialne stają się przyczynkiem do niszczenia religii i jej tez w ogóle, podawania w wątpliwość jej racji bytu, ośmieszania jej wyznawców, zastępowania jej czymkolwiek. Wszystko po to, aby zwartą grupę pozbawić wspólnego mianownika i rozszarpać ją jak świeżą padlinę. Zagonić owieczki pod inne nożyce. Gdzie w tym wszystkim człowiek jako wartość nadrzędna?

Celem powyższych rozważań nie ma być obrona patologii „kościelnych”, czy próba zamiatania ich pod dywan metodą odbijania piłeczki. Chciałam jedynie wykazać, że zarzuty stawiane Kościołowi są absurdalne i w istocie swojej sprzeczne z intencjami tych, którzy je wymyślają i rozpowszechniają. Podstawowym filarem antykościelnego pochodu miał być humanizm, pojmowany jako przywrócenie człowiekowi podmiotowości. To, że Ewangelia tę podmiotowość uznaje, jest autorytarnie i notorycznie negowane, choć przecież powołanie do świętości nie jest niczym innym, jak pokazaniem człowiekowi jego mocy, siły jego charakteru, intelektu i wolnej woli. Możliwość przyjęcia Boga lub jego odrzucenia to największy dowód na uszanowanie owej podmiotowości. Z tym, że antyklerykalna propaganda zapomina, że każdy wybór to także określone konsekwencje. A pojęcie konsekwencji i skutków nie mieści się już w postrzeganiu świata jako targowiska próżności. Relatywizacja wartości to tak naprawdę wygaszanie konsekwencji naszych decyzji i działań. Później można totalnie wszystko. I człowiek przestaje istnieć, pojawia się symulakr, artefakt, nieposiadający z humanizmem nic wspólnego.
Niechaj inny wiatr dzisiaj twe włosy rozwiewa
Niechaj na niebo inne twoje oczy patrzą
Niechaj inne twym stopom cień rzucają drzewa
Niechaj noc mnie pogodzi z jawą i rozpaczą

/B. Zadura
_________________
E-mail:
glo@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
lczerwosz
Administrator
Posty: 6936
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
Lokalizacja: Ursynów

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#2 Post autor: lczerwosz » 14 gru 2017, 14:25

Dawno nie czytałem tak dojrzałej i uczciwej analizy, gratuluję!

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#3 Post autor: eka » 14 gru 2017, 14:29

Polemika wokół odmiennie pojmowanego humanizmu. Zderzone spojrzenia dwóch perspektyw.
Wydaje się, że punktem wyjścia było pytanie: co człowiekowi bardziej służy w jego ziemskiej egzystencji. I Autorka odpowiada. Przede wszystkim na zarzuty strony skrajnie odmiennie pojmującej dobro człowieka.
Warto przeczytać.
Bardzo dobra proza publicystyczna.

witka
Posty: 3121
Rejestracja: 28 wrz 2016, 12:02

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#4 Post autor: witka » 14 gru 2017, 14:43

Tekst, z tych których brakuje.
Przemyślany głos, ważny.
Myślę, że argumentacja mogłaby być pomnożona, rozszerzona o inne aspekty.
Ale, niestety nie każdy jest skłonny przejść i przerobić dłuższy tekst.
Myślę, że powinienem podziękować za tę pracę.
Dziękuję.
Nie bój się snów, dzielić się tobą nie będę. - Eka

Awatar użytkownika
nie
Posty: 1366
Rejestracja: 03 paź 2014, 14:07
Płeć:
Kontakt:

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#5 Post autor: nie » 14 gru 2017, 15:20

lczerwosz pisze:
14 gru 2017, 14:25
Dawno nie czytałem tak dojrzałej i uczciwej analizy
Trudno mi sobie wyobrazić, co dotąd czytałeś.

Zastanawia mnie już samo autorstwo tego tekstu ze względu na niemal zerową wartość merytoryczną.
Język i retoryka autorki dokładnie wpisują się w poziom dyskursu, który w sposób karykaturalny przedstawiła i skrytykowała.
Złożony niemal z samych wypaczeń, uogólnień i inwektyw, artykuł może najwyżej posłużyć studentom logiki jako przykład populizmu i materiał do analizy krytycznej.

Martwić może jedynie fakt, że taki sam sposób argumentacji jest powszechny w tak wpływowych obszarach jak debaty sejmowe i telewizyje.
Okres ważności moich postów kończy się w momencie ich opublikowania.

Awatar użytkownika
Lucile
Moderator
Posty: 2484
Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
Płeć:

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#6 Post autor: Lucile » 14 gru 2017, 15:45

Witka mnie uprzedził, więc powtórzę, tekst mądry, ważny i aktualny.
Analiza pogłębiona, poważna, świadcząca o starannym przemyśleniu przedstawionego tematu.
W spokojny, rzeczowy sposób omawia przetaczającą się przez współczesną Europę wojnę ideologiczną.
I nie mam na myśli, drugiego - nie, równorzędnego - problemu niekontrolowanej fali uchodźców i emigrantów.
To wojna z religią, a w zasadzie tylko z jedną religią – katolicką.

Glo, dobrze, że przerwałaś milczenie tym mocno brzmiącym głosem.
Bardzo Ci dziękuję. Świetny materiał do przedświątecznych przemyśleń.

Polecam każdemu, obojętnie po której stronie „barykady” się znajduje.

Serdecznie pozdrawiam
Lu
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Waldemar Kubas
Posty: 53
Rejestracja: 12 lis 2014, 16:19
Lokalizacja: Wrocław

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#7 Post autor: Waldemar Kubas » 14 gru 2017, 18:31

Wbrew temu, co chciałby jeden z moich przedmówców, tekst ma niepodważalną wartość merytoryczną. W szczególności chybione są wszystkie gołosłowne zarzuty, które tenże formułuje, strojąc się w piórka oświeceniowego libertyna, zarozumiałego mędrka, który w swoim racjonalnym myśleniu wzniósł się ponad powszechne przesądy i zabobon. Logiczne myślenie libertyn usiłuje zawłaszczyć wyłącznie dla siebie i nie przychodzi mu do głowy, że Autorka w swych opiniach i dociekaniach bynajmniej nie porzuciła racjonalizmu jako takiego i swoją analizę krytyczną oparła na zdroworozsądkowych przesłankach i nienagannej logice. Logiką i myśleniem racjonalnym Autorka posługuje się bardzo sprawnie, jednak w przeciwieństwie do libertyna ma świadomość, że świata nie da się wyjaśnić i zrozumieć wyłącznie posługując się samym racjonalizmem i odwołując do materializmu. Co więcej, ludzie żyjący na świecie nie są wyłącznie dobrzy, przeciwnie jest w nich wiele zła. Stąd potrzeba istnienia Kościoła i jego pasterzy, którzy podejmują misję uczynienia świata cokolwiek lepszym. Oczywiście misja Kościoła nie ogranicza się jedynie do naprawy zastanego świata. Zważywszy wszystkie szczytne cele, jakie podejmuje Kościół tu na ziemi, trzeba nie mieć rozumu, żeby go wciąż atakować i z nim walczyć.

Gloinnen, wielkie dzięki za ten dojrzały, wyważony i mądry artykuł. W dzisiejszym świecie relatywizmu i zamętu jest absolutnie bezcenny, chociaż oczywiście nie wyczerpuje tematu i, jak zwrócił uwagę jeden z komentatorów, „argumentację [na rzecz Kościoła] można by pomnożyć i rozszerzyć na inne aspekty”. Nie ma jednak takiej potrzeby. W myśl przysłowia: Mądrej głowie dość dwie słowie.

PS. Lucile ma niewątpliwie rację pisząc, że przez współczesną Europę przetacza się wojna ideologiczna. I że jest to przede wszystkim wojna z Kościołem katolickim.

doktorkto
Posty: 12
Rejestracja: 27 maja 2017, 15:37

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#8 Post autor: doktorkto » 21 gru 2017, 11:05

Dzień dobry,
Rozumiem, że można dostać konia z rzędem, no to się rozpiszę ;)

Antyklerykalny hejt owszem wydawać się może synonimem otwartości umysłu itd.
Czy Gloinnen, w ramach dochodzenia do prawdy założyłaś, że właśnie tak może być? Czy też od początku podałaś to jako pytanie do którego nie będziesz przykładać należytej uwagi, byleby tylko przepychać tezy które chciałaś tak łagodnie zapodać?
Jestem antyklerykałem, podobnie jak wrogiem ludzkiej głupoty.
Pragnę zaznaczyć, że studiowałem filozofie Boga, filozofie religii, rozważałem zostanie księdzem. Przyznam, że od dziecka powątpiewałem w koncepcje jakiegokolwiek Boga, jednak konserwatywnie uważałem, że ludzie są głupi i trzeba dawać im nadzieję i sprawować nad nimi kontrolę, gdyż sobie nie poradzą. Dziś wolę otwierać ludziom umysły.

A teraz rzecz o “kondycji ludzkiej”. Rozumiem, że sensem życia miałoby być oddawanie czci i zawierzenie potworowi Jahwe - bogowi zazdrosnemu?

Zachęcam aby zapoznać się z tym jak to jest usprawiedliwiane rozszarpanie 42 małych dzieci przez niedźwiedzie -> 1:19:58 https://www.youtube.com/watch?v=CU04Xpqnds0

Owszem można rozumieć nauczanie kościoła jako pragnienie sprawowania kontroli nad słabymi umysłami; wszelkie religie możemy rozumieć jako formę pragnienia "obecności".
To wszystko jest czymś wybitnie ludzkim, podobnie jak po prostu - głupota.

Gloinnen zwróć proszę uwagę, na listę ksiąg zakazanych przez kościół. To książki pobudzające do myślenia i zadające pytania. Rozumiem, że usprawiedliwiasz zaangażowanie sił kościoła w krucjaty, inkwizycję, wojny religijne, prześladowania Żydów, eksterminacja Indian (przypominam, że według kościoła, nie mieli oni duszy, więc czemu by ich nie mordować), poparcie niewolnictwa, wspieranie faszyzmu i dyktatur (wszelkie prawicowe dyktatury były miłe papiestwu; tym milsze im silniejsze. Salazar, Franco, Hitler, Mussolini - mogli liczyć na względy Watykanu. Do największych zbrodni dołączyłbym ogłupianie mojej Ojczyzny. Jest możliwość na wyjście z Matrixa.
Co do definiowania katolika jako wiejskiego głupka, lub hipokryty, zwróciłbym jeszcze uwagę na etymologię słowa “cretin”

Wszystko co występuje w naturze - z definicji jest naturalne.
Jaka jest różnica między pseudo postępowcem, a postępowcem?
 http://www.filmweb.pl/film/Noe%3A+Wybra ... t_12119292

Co do Kazirodztwa.
Jeżeli nawiązuje Pani do wypowiedzi profesora Hartmana, to przypominam, że nie dotyczyła ona tego o czym Pani wspomina. http://natemat.pl/118637,jan-hartman-zw ... -odwrotnie

Biedak miał na myśli jedynie rozważenie problemu, a nie zachętę do podobnych praktyk. Zauważył, że jeżeli podajemy argument za tym, aby nie było relacji kazirodczych, przez wzgląd na aspekty prokreacyjne (dzieci urodzą się chore i jeszcze nie daj boże ktoś chciałby je usuwać), które miałyby sprawiać, że ludzie mimo obopólnych chęci mieliby nie wchodzić w intymne relacje - to argument ten jest nie wiele warty, gdyż jest antykoncepcja.
Sprowadzenie seksualności do rozmnażania jest czymś obrzydliwym. Być może to przez wzgląd na odkrycie seksualności bóg wyrzucił ludzi z raju :) ?
Jeżeli ludzie nie znający się nigdy, zakochują się w sobie - czemu im tego zakazywać jak nie przez względy obyczajowe i religijne ? Historie ukazane w Gwiezdnych Wojnach lub w Grze o Tron - zachęcają do kazirodztwa, czy też zwracają uwagę na problem ? Grzesiek Lucas i Grzesiek Marcin zachęcają do kazirodztwa?

Pani wiedza odnośnie ludzkiej seksualności wyraźnie wskazuje, że miała Pani znacznie bardziej fascynujące pasje. I dobrze, nie wszystko musi nas interesować. Akurat tak się złożyło, że ludzka seksualność i ludzka religijność od lat wyjątkowo mnie interesuje. Interesuje mnie co jest „naprawdę”.

BDSM często wymaga ogromnego zaufania, szczególnej intymności i często ma więcej wspólnego z grą i zabawą, niż z czynnościami seksualnymi. Panowie z oklapniętymi penisami, mogą poczuć się władcami, bogate Panie które kontrolują wszystko mogą oddać wybranym Panom całkowitą kontrolę nad swoim ciałem. Nie da się opisać upodobań seksualnych i fetyszy w kilku zdaniach. Pewne jest, że popieranie katolicyzmu jest nieskończenie bardziej niebezpieczną dewiacją. Będzie Pani w Krakowie (jeśli ma Pani partnera, to koniecznie z partnerem) zapraszam na spotkania bdsm zwane „Spotkania przy piwie i bacie” Nikt tam nie gada o seksie, piją piwo, szanują się i przedziwnie bawią. Tu ktoś kogoś wiąże, tu ktoś jest zakuty w kajdanki, tu ktoś jest smagany batem. Klimat jak dla mnie aseksualny, niestety bez orgii. Może Pani, zmieni opinie.

Co do genederowej koncepcji świadomego wyboru własnej tożsamości płciowej.
Pracowałem kiedyś w teatrze dla dzieci z agresywnym katolikiem kierowcą. Nie znosił on czarnych (nadrabiają przyrodzeniem, można ich pisać z małej literki :) ), Żydów i homoseksualistów. Tak zabawnie mu się życie potoczyło, że jego synek zmienił płeć i stał się dziewczynką. Jego konserwatywny świat nieco się zachwiał, ale pozostał (nie obrażając) głupcem. Rozdźwięk pomiędzy rzeczywistością, a urojeniami musiał być dla niego straszny. Na szczęście wszystko wyparł.

Co do aborcji.
Sudiowałem bioetykę, miałem być osobą nadzorującą prace lekarzy.
https://www.youtube.com/watch?v=3z-jNRAwSHk Jeden święty kościoła zdaje się uważał, że do drugiego miesiąca usuwać, można inny do trzech – warto to posprawdzać, nie chce mi się w tym momencie. Z usuwaniem ciąż nie było problemu, ani tematu w kościele, aż jakiś mądrala nie uznał, że kod genetyczny jest identyczny u plemnika i komórki jajowej jak i u dorosłego człowieka. Warto zastanowić się ile takiego kodu genetycznego jest w naszym włosku. Ale mniejsza o to. To co określa Pani poglądy na temat aborcji - jako antyludzki - wynika z próby usprawiedliwienia własnego sposobu myślenia. Jest on jednak niekonsekwentny.

Mam znajomego, który z uporem usiłował zapłodnić partnerkę. Kilkukrotne poronienie partnerki, nie dało parze do myślenia, iż dziecko najwyraźniej nie jest im pisane.
Postanowili brnąć w to dalej, oczywiście bez badań prenatalnych. I tak o to, urodzili dziecko głęboko upośledzone i skazane na cierpienie – Bóg tak chciał?
Ach, to pewnie, próba. W trakcie tej próby niczym Noe, cały czas pije i jara zioło, ona się puszcza gdy tylko ma okazje - no cud narodzin.

Długo byłem wolontariuszem w hospicjum. Opiekowałem się również dziećmi upośledzonymi lekko, oraz głęboko - zapewniam nie ma tu sensu, ani Boga. (chyba że ten starotestamentowy potwór) Jest cierpienie, ból i absurd. Cóż , jeśli miałby istnieć owy Jahwe, to jak najbardziej po to, aby zmuszać ludzi do cierpienia i podobnych porodów. Jeżeli pani popiera podobne czynności – rozumiem. Gdybym miał szczęście zostać ojcem, nie chciałbym, aby potencjalne istnienie zostało zlikwidowane. Jednak byłaby to decyzja mojej partnerki i w pewnej części mnie. Nie mam prawa zmuszać do podobnych czynności jak aborcja lub poród –przez religijne urojenia. Nikt nie ma prawa wymagać od kogokolwiek bohaterstwa, polegającego na urodzeniu chorego dziecka. Dawno, dawno temu kiedy byłem płodem, mojemu ojcu nie należało się mieszkanie m3, gdyż „nie było mnie”. Miałem być za trzy miesiące. Dlatego mój ojciec, wziął mieszkanie, na moją mamę, siebie i na swoją mamę. Ja, stałem się od wyklucia. Trzeba mieć odwagę do rozważań teoretycznych droga Gloinnen. Pamiętaj, że człowiek mądrzejszy zazwyczaj zachowuje spokój, nie obraża go to co nie jest prawdziwe. Jednak mało co, tak wytrąca z równowagi – jak prawda.

Co do tego całego „gender”. Ta jak ktoś rodzi się homoseksualistą, rodzi się mężczyzną, lub kobietą, rodzi się jako jedno z dwójajowych bliźniąt, lub jednojajowych – tak też może urodzić się (bardzo rzadko) mężczyzna uwięzionym w ciele kobiety, lub kobieta uwięziona w ciele mężczyzny. Może się urodzić istota mająca za równo męskie jak i żeńskie narządy płciowe. Przed operacją – pada decyzja, czy ta osoba ma być mężczyzną i kobietą.
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że „płeć jest czymś płynnym”, podobnie jak ze stwierdzeniem, że „seskualność jest czymś płynnym” – jednak za wysoce prawdopodobne uważam, że stwierdzenie „seksualność, czasem bywa płynna”, „płeć, może być czymś płynnym” . Koncepcję świadomego wyboru własnej tożsamości płciowej – warto wziąć pod rozwagę.

Przypominam, że „gender” samo w sobie jako nauka – jest JEDYNIE soczewką poznawczą, przez którą porównuje się różne kultury. W stylu jak kobiety traktowane są w Indiach, lub Afryce, jak zaś w Europie.

Gdyby Pani mnie oświeciła jaka jest sprzeczność pomiędzy zadawaniem pytań odnośnie "dlaczego nie legalizować relacji takich czy innych" a tym, że ktoś potępia pedofilie w kościele?
Akurat w kościele
Ostatnio, rozmawiałem z uroczym młodym zakonnikiem o instrukcjach zawartych w księdze powtórzonego prawa, o tym jak gwałcić kobietę, aby uszło to na sucho.
Otworzyliśmy sobie Biblię Tysiąclecia i gość zgłupiał. Najpierw oczywiście bronił Jahwe – że to były inne czasy, więc „skalaną Żydówkę” żaden Izraelita by już nie chciał – więc w trosce o los zgwałconej kobiety, był przymus, aby gwałciciel ją poślubił. Poprosiłem go, aby powtórzył to co mówił, zwracając wcześniej uwagę, że zmusza kobietę zgwałconą do poślubienia swojego gwłciciela, który być może ją pobił i widział jedynie raz. Odpowiedział na to, że on wciąż szuka drogi, przecież jeszcze nie jest księdzem – i nie wiadomo co będzie. Bo tylko Bóg, wie co mu pisane. Czyli po prostu idiota.

Kiedy wracałem z ostatnich urodzin profesora Leszka Kołakowskiego znajomomy homofob i antysemita zaprosił mnie na swoje urodziny. Ok. Na urodzinach byłą młodzieżówka z Ligi Polskich Rodzin i młodzi narodowcy. Znajomy stwierdził, że jest pedałem i poszliśmy wspólnie do lokalu gejowskiego w Łodzi. Doznałem wstrząsu estetycznego widząc napakowanych dresów obściskujących się i masujących swoje genitalia, niedługo później spotkałem swojego księdza wykładowcę, który wraz z chłopakiem lekarzem szukali chłopców do trójkąta. Właściciele lokalu brzydzili się dark roomami i nie chcieli już prowadzić tego lokalu. Byli zwolennikami pisu, przeciwnikami adopcji przez gejów i małżeństw. Twierdzili, żeJarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro są partnerami. Zresztą historii o tym, że Jarosław Kaczyński jest gejem nie brak. Jednak taki z niego gej hipokryta jak Piasek. Żyjemy w homofobicznym kraju pod zaborem Watykańskim, którym rządzą geje.
Mój spowiednik zrezygnował ze służby w mojej parafii i został znaleziony martwy w zakkonie. Masturbował się przy gejowskim porno, gdy miał zawał. Przezabawna historia. Mój proboszcz lubił chodzić na dziwki, znajomy dres który pilnował burdelu, pokazywał mi zdjęcia siedemdziesięciolatka w objęciach młodych kobiet. Inny mój wykładowca, też ksiądz bzyknął studentkę, przestał być wykładowcą na KUL-u i poślubił studentkę. Jeszcze podzielę się historią jak to pewien ksiądz najpierw romansował z matką mojej znajomej, a następnie ową znajomą bzykał od piętnastego roku życia i w końcu zapłodnił jak miała lat siedemnaście.
Niedawno dostała prośbę aby przybyła do kościoła i błagała o wybaczenie, za to że skusiła tego księdza. Podobno owa procedura jest niezbędna, bo typ miał zostać biskupem ;)
Cóż, kiedyś to księża się fatygowali do domu ofiar, aby ich przekupić ;) Jednak świat idzie na przód. Oczywiście mało kto w to mi uwierzy. Zapewniam, że każda z tych historii jest prawdziwa.

Wiesz w czym jest problem, gdy idzie o dewianctwo księży? Dlatego bo te osoby mają i wykorzystują bezwzględnie swój autorytet i głupotę innych ludzi. Nie ma bardziej durnych i zakłamanych istot niż w klerze.

Cudzołóstwo ;) Skoro, tak mocno kochamy kogoś to powinno nas cieszyć, że obiektowi naszych westchnień jest dobrze z kimś innym. Podobna myśl powinna nas krzepić, że ktoś inny zaspokaja ukochaną osobę. Dziwne, że ta cała miłość pryska z powodów czysto fizjologicznych. Zatem idzie tu o”miłość” ? Czy może, raczej o małość i złudne pragnienie, aby być najważniejszym?

Ja jestem libertynem, poliamorystą, kocham seks i w życiu miałem wiele kobiet. Każdą szanowałem, traktowałem dobrze, stawiałem jasne warunki, co mogę dać, czego nie.
Postępowałem w zgodzie ze swoim umysłem i moralnością – czy księża tak postępują?

Mało która instytucja traktuje człowieka bardziej instrumentalnie, niż kościół katolicki
Jakim prawem niedorżnięte katechetki mają nauczać o życiu płciowym? Chyba, że o historii NMP – pierwszej zdrady, nazwanej cudem – żeby wcisnąć facetowi, że to Bóg, ją zapłodnił, aż dziw, że Jezus nie narodził się czarny. (A może narodził ?)A może, to historia o pierwszym in – vitro?

Chrześcijaństwo zezwierzęca – próby usprawiedliwienia czynów Jahwe są zbliżone do prób usprawiedliwienia czynów nazistów.
Jak czytam wypowiedzi, że nie wolno poddawać się zabiegowi in vitro, gdyż to niezgodne z urojeniami fanatyka, że odmawia się człowiekowi prawa do godnej śmierci, tłumacząc to znów religią, że zmusza się kobiety do rodzenia martwych dzieci, lub dzieci rozwijających się dosłownie bez mózgu – to owszem jest to wszystko wyjątkowa podłość.

Dobro należy czynić z własnej natury, a nie z lęku, lub w nadziei na nagrodę.
Pamiętaj proszę, że to co jest smutne, lub wesołe w żaden sposób nie wpływa, na to co jest prawdą. Jedne umysły pozostaną jednak konserwatywne, inne będą dalej zadawać pytania.
Dygresja. Czy spotkała się pani z „homoseksualnymi psami” ? Te pieski, tak ładnie „bawią się”, chyba nie z chęci prokreacji.

„De facto wydaje mi się, że w nauczaniu Kościoła dominuje raczej pogląd, zgodnie z którym człowiek tylko sam, przez własne dobrowolne wybory może pozbawić samego siebie człowieczeństwa. Toteż religia katolicka nie odbiera nikomu prawa do bycia człowiekiem (i związanych z tym wszelkich praw naturalnych) według żadnych kryteriów.” – A słyszała Pani o tym jak kościół katolicki wypowiadał się, może o Indianach?

„Nawet zbrodniarzom, przestępcom, prostytutkom, poganom. Uczynienie zatem takiego kryterium z wieku czy stadium rozwoju osobniczego jest negacją wszelkich postulatów humanizmu (wspomniana teza dotyczy również np. eutanazji).” – Jest Pani w błędze. Gdy idzie o eutanazję, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest coś takiego jeszcze jak powstrzymanie się od środków nadzwyczajnych podtrzymujących życie.

„Przykład czwarty: Kościół jest ze swej natury antyhumanistyczny, bo odbiera ludziom możliwość samostanowienia. Człowiek w nim przecież określany jest „pyłkiem i liściem na wietrze” (cytat z jednej ze znanych pieśni kościelnych).”

Papeż Franciszek, po wielu latach odkrył, że jest coś nie halko z modlitwą „Ojcze Nasz”
Otóż, powinno tu być coś innego „i nie wódź nas na pokuszenie” 
Na wypadek, gdyby ktoś myślący klepał modlitwę sugeruje zmianę na „ i nie pozwól, aby wodzono nas na pokuszenie” :D

„Czy istnieje zatem alternatywa? I jaka? Tą alternatywą jest – naturalnie – nowoczesny, hedonistyczno-konsumpcyjny styl życia, prosty, łatwy i przyjemny, w którym człowiek nic nie musi. Nie musi myśleć, nie musi się wysilać, nie musi się o nic starać.” - Mhm. Rozumiem, że bycie katolikiem, jest oznaką głębokiej kontemplacji ?

„To nie Kościół i jego nauczanie, nie religia czynią z człowieka bezwolną lalkę, lecz zwolennicy „róbta co chceta”, którzy najpierw muszą pozbawić materię ludzką „twardości”, „sztywności” (etycznej, światopoglądowej), aby potem dowolnie ją urabiać. I dopóki będzie się wmawiać ludziom, że wszystko zależy od nich, dopóty będą oni jak chorągiewki na wietrze.” –cóż, zatem etyka ma być, wytworem fikcji, a nie może pochodzić z nas samych ? Smutne.

„Nihilizm jest w swej mierze wybitnie antyludzki, choćby się go ubrało w piękne pojęcia typu „otwieranie umysłów”, „wyzwalanie z ciemnoty i zabobonu”, „walki z religijną opresją i zacofaniem”. A przekonywanie człowieka, że nie ma żadnej innej wartości poza nim samym, to prosta droga do nihilizmu.”
Cóż. Akurat specjalizowałem się w nihilizmie. Moim wykładowcą był zresztą redemptorysta z Radia Maryja
Otóż w nihilizmie – idzie o radosną nowinę – nie ma Boga, zatem jesteśmy wolni. Możemy stanowić sami o sobie, nie musimy być niewolnikami. Będziemy jednak bardzo smutni – zatem musimy przewartościować wszystkie wartości i stworzyć system etyczny – na nowo, bez kłamstw.

Dlaczego kościół ma nie płacić podatków ?
Dobra starczy, na dzisiaj..

doktorkto
Posty: 12
Rejestracja: 27 maja 2017, 15:37

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#9 Post autor: doktorkto » 21 gru 2017, 15:32

Jeżeli ktoś wpadłby na pomysł, że Staro Testamentowy Bóg, był jaki był, zaś w Nowym, wszystko jest ok...
Warto zauważyć, w Starym Testamencie - nie ma piekła. Idea piekła jet w Nowym, a wymyślił ją chyba nawet miłosierny Jezus. Idea nieskończonej kary, nieskończonego cierpienia, za skończone przewinienie. W Starym Testamencie - umierało się i koniec pieśni ;) A! Wiecie co jest najgorszym uczynkiem ? Gwałty ? Mordy ? Nieeee. Nie, kochani. Dla zajebistego Jahwe najgorszym uczynkiem za który idzie się do piekła jest "nie kochanie Jahwe"
:D Przymus miłości !! Tego zajebistego Boga skazującego na śmierć, w zależności od humoru :)
Zaznaczam, też że Jezus wyraźnie zaznacza, że nie przyszedł zmienić ani jednego przykazania, które jest w Starym Testamencie (jakieś 613). W szlachetnym dekalogu, mamy przykazanie czcij ojca swego i matkę swoją.
Kto zwrócił uwagę, na rozszerzenie tego przykazania, że jak dziecko nie będzie szanować rodziców, można je ukatrupić?
ciekawe czy przymus używania gówna ludzkiego, a nie zwierzęcego również się wlicza w boskie przykazania?
(zachęcam poczytać początek księgi Ezechiela) No i cóż. Wszystkiego dobrego z okazji narodzin Słońca.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Humanizm kontra Kościół czyli materii poplątanie

#10 Post autor: alchemik » 21 gru 2017, 16:53

Glo, z przyjemnością przeczytałem, mimo iż piszesz bardzo emocjonalnie jak na prozę dokumentalną.
Jak z pewnością wiesz, nie jestem katolikiem.
Nie jestem też jakimś popieprzonym lewakiem.
Jestem sobą.
Jestem agnostykiem.Wciąż zadaję pytania. Również o Boga.
Zgadzam się z tym, że generalizowanie na pojedynczych przykładach to fałsz argumentacji.
Mam dobrych znajomych księży. Mam dobrych znajomych wśród świadków Jehowy. Ci akurat nie nadają się do dyskusji, bo dyskutowanie z nimi jest zasłoną dymną. Odpowiedź jest zawsze tylko jedna.
Bez sensu jest przeciwstawianie humanizmu religii. Religia przecież stawia jednak na humanizm przez Boga, a właściwie spisane w Biblii proroctwa i nauki.
Kościół katolicki w swojej historii popełnił wiele błędów. A nawet zbrodni
Powoli, ale jednak zmienia się. Musi się przystosować do współczesności. Nie musi aprobować szalonej wolności seksualnej. Wystarczy, że nie będzie wysyłał homoseksualistów do piekła.
Aborcja, bardzo trudny temat. Zwykle próbuje się ustalać czas, od którego zapłodnione jajeczko staje się człowiekiem.
To niemal śmieszne. Może pozbywanie się spermy w aktach samogwałtu, to również zbrodnia.
Kobiety mają jednak przesrane w tych decyzjach.
Od czasów matriarchatu zawsze były traktowane jak niewolnice, choćby i obsypywane złotem.
Teraz się niby uwolniły. Spaliły biustonosze. Mogą być szefami mężczyzn.
Zapominamy o różnicach biologicznych.
To kobiety noszą płód i rodzą. A teraz decydują rownież, czy spędzać ten płód.
Przy czym są postawione pod ścianą z wizjami piekła, jeżeli są katoliczkami.
Cieszę się, że nie wyznaję żadnej religii i że Bóg w moich wyobrażeniach jest zmienny w zależności od tego na jakie pytania uzyskałem odpowiedź.
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „PROZA DOKUMENTALNA I PUBLICYSTYKA”