a psy ujadają - dla 411

Moderatorzy: eka, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Maryla Stelmach
Posty: 633
Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03

a psy ujadają - dla 411

#1 Post autor: Maryla Stelmach » 12 mar 2013, 18:50

1
czasami myślę o odległych latach pachnących chlebem.
liściach zasuszonych na dębowej szafie. dniach pełnych nocy w ogródkach. szumie
lasu przy domu. jego śpiewie podczas pełni księżyca. kiedy ściemniało
się wozy pełne zboża pędziły do stajenek na drugim końcu stodoły. kobiety wiły
gniazda rwały pierza i stawiały na stołach miski pełne dobroci. matka jak
topola strzelista podnosiła do góry ramiona. trzymając wiatr w niewoli. kiedy
odskoczył skarcony do późna w nocy czesał trawy na dorodnych łąkach.
w niedzielę pachniało w domu drożdżowym ciastem i maciejką. zapach niósł się w
stronę lasu skąd przychodziły sarny oswojone odgłosem końskich kopyt.pierwsze
krople deszczu tańczyły w kałużach albo biegały po rynnie nad budą
rozszczekanej Jagi. niebo huczało rozpalało do białości przydrożne drzewa.
ludzie stawiali w oknach gromnice.

2

kiedy drogami chodzili cyganie psy ujadały głosem
starych kobiet.pędziły dzieci do szkoły. w polu widać było stojące
kobiety patrzące na zachód słońca. pełzające szybciej od wiatru gnały
zataczając spódnicami. pochylały się nad klamkami u drzwi. potem ze znakiem
krzyża wchodziły do domu pośpiesznie zamykając okna. w
południe na drogach pustoszało. dzieci unosiły się nad dachami na
bezszelestnych rowerach jechały drogami bez drogowskazów w stronę stawu.
wieczorem dogasały ogniska po skoszonych trawach uciekały krety.
cienie wyrastały strachami na twarzach dzieci.
przez okna wlatywały anioły niosły szaty z babiego lata. kładły na
posłaniu pomiędzy kochanków. kartki opadały i
rozpływały się na wietrze.

3

wiosna zbierałam konwalie do niedzielnego koszyka mamy.
lato przychodziło gwarem ptaków niczyich. szumem wiatru w sitowiach.
topiło wianki. rozpalonymi oczyma gasło w matczynych
konfiturach. jesień nadciągała spóźniona. głogami wiła się po ścierniskach
skrzętnie zbierając do fartucha ślepe myszy. układała je na runie leśnym
śpiewając kołysanki. a kiedy nadchodziły jesienne deszcze wtulała je w gniazda
nietoperz. nad wodami siedziały panny wodne prały spódnice suszyły na złotych
liściach. we włosy wpinały rzepy i piekły ostatnie ziemniaki z pól. płynęły
rzekami do ciepłych krajów zanim skuje je lód.

4
zima zapowiadała swoje nadejście odlotem ptaków na stacyjkach podniebnych
odlotów. bałwany w czarno-białych strojach ujeżdżały sine konie. w białych
liberiach przychodziły wrony stukały w okna karmników. chodziły drogami pod
kościoły zbierały okruchy z tacy pani zimy. a kiedy dzwonki dzwoniły przy
saniach konie pełne grzyw parskały rozgrzebując kopytami biały śnieg. ty
wtulony w cisze pól patrzyłeś w moje oczy należące do świata. teraz po latach z
rozrzewnieniem czytam wiersz napisany dla ciebie. na pustych polach po których
teraz hula zimny wiatr widzę twoje oczy dzikie nieprzejednane wierne aż do
zatracenia. wyjechałam. w gałęziach drzew pozostał tylko krzyk:

jesień suknie kładzie na samotne drzewa
idzie idzie jesień wiatr szalony śpiewa
nic tu nie zostanie kiedy przyjdzie jesień
tylko puste pola bo wiatr liście niesie

potem mgła dokoła drogi szlak przesłoni
ty nie przyjdziesz do mnie z mgły się nie wyłonisz
tylko wiatr zawodzi wiatr tak w sadzie płacze
nikt nie kocha mroku kiedy cie zobaczę.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: a psy ujadają - dla 411

#2 Post autor: 411 » 12 mar 2013, 20:46

Jej... Caly dla mnie. Z dedykacja w dodatku...

:love:

Poczytam natychmiast, ale jakiekolwiek uwagi, o ile jakies beda, czy tez komplementy - jutro. Tzn, najwczesniej jutro, (padam na twarz, wybacz), dobrze?

Tymczasem dobrej nocki,
J.
:)

PS Poczytalam.
I uwagi beda, i cala reszta bedzie.
I na pewno jutro.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Maryla Stelmach
Posty: 633
Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03

Re: a psy ujadają - dla 411

#3 Post autor: Maryla Stelmach » 12 mar 2013, 20:56

a tego powyżej wciągnęło do kompa? jeju, będą odciski. a może rodzina serduszek. zobaczymy co się namnoży. a tekst dla Ciebie, bo może nikt inny go nie przeczyta tak jak Ty. po cichu powiem Ci, że nie wie ile straci. a na dobry sen posyłam tabletki w postaci: :vino: :beer:

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: a psy ujadają - dla 411

#4 Post autor: 411 » 13 mar 2013, 19:09

No to jestem. :)

Zaczniemy od "zlego", by to juz miec za soba, ok?
Pozwole sobie na "strofowanie". ;)


1
czasami myślę o odległych latach pachnących chlebem.
dębowych liściach zasuszonych na szafie. dniach pełnych nocy. szumie
lasu przy domu. jego śpiewie podczas pełni księżyca. kiedy ciemniało
wozy pełne zboża pędziły do stajenek na drugim końcu stodoły. kobiety wiły
gniazda rwały pierza i stawiały na stołach miski pełne dobroci. matka jak
topola strzelista podnosiła do góry ramiona. trzymając wiatr w niewoli. kiedy
odskoczył skarcony do późna w nocy czesał trawy na dorodnych łąkach.
w niedzielę pachniało w domu drożdżowym ciastem i maciejką. zapach niósł się w
stronę lasu skąd przychodziły sarny oswojone odgłosem końskich kopyt.pierwsze
krople deszczu tańczyły w kałużach albo biegały po rynnie nad budą
rozszczekanej Jagi. niebo huczało rozpalało do białości przydrożne drzewa.
ludzie stawiali w oknach gromnice.


Wszystko, co wytluscilam - moim zdaniem - albo usunac (bo zbedne/sterczace), albo przesunac (bo nieszczesliwie jakos wyszlo), albo zamienic (bo powtórzenia). Widzisz to, prawda? Tak tez zrobie z kazda nastepna czescia. W przedostatniej linijce zaryzykowalabym: niebieskosci.

2
kiedy drogami chodzili cyganie psy ujadały głosem
starych kobiet. pędziły dzieci do szkoły. w polu widać było stojące
kobiety patrzące na zachód słońca. pełzające szybciej od wiatru gnały
zataczając spódnicami. pochylały się nad klamkami u drzwi. potem ze znakiem
krzyża wchodziły do domu pośpiesznie zamykając okna. w
południe na drogach pustoszało. dzieci unosiły się nad dachami na
bezszelestnych rowerach jechały drogami bez drogowskazów w stronę stawu.
wieczorem dogasały ogniska po skoszonych trawach uciekały krety.
cienie wyrastały strachami na twarzach dzieci.
przez okna wlatywały anioły niosły szaty z babiego lata. kładły na
posłaniu pomiędzy kochanków. kartki opadały i
rozpływały się na wietrze.


Kochanków jest ok, ale ja jakos widze: kochankami.

3
wiosna zbierałam konwalie do niedzielnego koszyka mamy.
lato przychodziło gwarem ptaków niczyich. szumem wiatru w sitowiach.
topiło wianki. rozpalonymi oczyma gasło w matczynych
konfiturach. jesień nadciągała spóźniona. głogami wiła się po ścierniskach
skrzętnie zbierając do fartucha ślepe myszy. układała je na runie leśnym
śpiewając kołysanki. a kiedy nadchodziły jesienne deszcze wtulała je w gniazda
nietoperz. nad wodami siedziały panny wodne prały spódnice suszyły na złotych
liściach. we włosy wpinały rzepy i piekły ostatnie ziemniaki z pól. płynęły
rzekami do ciepłych krajów zanim skuje je lód.


Wiosná.
Nietoperz? Jak uwazasz, ale mnie tu on tak jakos z innej bajki.
I cala masa: ukladala-wtulala-wila-nadciagala, siedzialy-praly-wpinaly-plynely. W kazdej czesci...

4
zima zapowiadała swoje nadejście odlotem ptaków na stacyjkach podniebnych
odlotów. bałwany w czarno-białych strojach ujeżdżały sine konie. w białych
liberiach przychodziły wrony stukały w okna karmników. chodziły drogami pod
kościoły zbierały okruchy z tacy pani zimy. a kiedy dzwonki dzwoniły przy
saniach konie pełne grzyw parskały rozgrzebując kopytami biały śnieg. ty
wtulony w cisze pól patrzyłeś w moje oczy należące do świata. teraz po latach z
rozrzewnieniem czytam wiersz napisany dla ciebie. na pustych polach po których
teraz hula zimny wiatr widzę twoje oczy dzikie nieprzejednane wierne aż do
zatracenia. wyjechałam. w gałęziach drzew pozostał tylko krzyk:


Ostatnia czesc, bo jak rozumiem jest to piosenka, zapisalabym kursywa.

jesień suknie kładzie na samotne drzewa
idzie idzie jesień wiatr szalony śpiewa
nic tu nie zostanie kiedy przyjdzie jesień
tylko puste pola bo wiatr liście niesie

potem mgła dokoła drogi szlak przesłoni
ty nie przyjdziesz do mnie z mgły się nie wyłonisz
tylko wiatr zawodzi wiatr tak w sadzie płacze
nikt nie kocha mroku kiedy cie zobaczę.


:smoker:

Tyle wydlubalam, pewnie znalazloby sie jeszcze cos, ale namalowalas te wspomnienia tak pieknie, jak nieprzymierzajac anastazja swoje Bieszczady maluje... Zazdroszcze. Mówi sie, ze wspomnienia sa zawsze bez wad. Cos w tym jest - nikt nie chce pamietac "zlego", a jedynie cieplo i usmiech. Tobie sie udalo, Marylko. Ot, troszke podglancowac i bedzie cudo.

Na koniec, jeszcze raz pieknie dziekujac za utwór, pozwole sobie na straszliwa bezczelnosc:

1
czasami myślę o odległych latach pachnących chlebem.
liściach zasuszonych na dębowej szafie. dniach pełnych nocy w ogródkach. szumie
lasu przy domu. jego śpiewie podczas pełni księżyca. kiedy ciemniało
wozy pełne zboża pędziły do stajenek na drugim końcu stodoły. kobiety wiły
gniazda rwały pierza, stawiały na stołach miski pełne dobroci.
matka topola strzelista unosiła do góry ramiona. trzymając wiatr w niewoli.
kiedy odskoczył skarcony do późna w nocy czesał trawy na dorodnych łąkach.
w niedzielę pachniało drożdżowym ciastem i maciejką. niosły się
w stronę lasu; przychodziły sarny zachęcone odgłosem końskich kopyt.
krople deszczu tańczyły w kałużach albo biegały po rynnie nad budą
rozszczekanej Jagi. niebo huczało rozpalało do niebieskości przydrożne drzewa.
ludzie stawiali w oknach gromnice.

2
kiedy drogami chodzili cyganie psy ujadały
głosem starych kobiet. pędziły dzieci do szkoły w polu stały
patrząc na zachód słońca. szybciej od wiatru mknęły
zataczając spódnicami. pochylały się nad klamkami u drzwi. potem
ze znakiem krzyża pośpiesznie zamykały okna.
w południe na drogach pustoszało. dzieci unosiły się nad dachami na
bezszelestnych rowerach; jechały bez drogowskazów w stronę stawu.
wieczorem dogasały ogniska, po skoszonych trawach uciekały krety.
cienie wyrastały strachami na twarzach.
przez okna anioły niosły szaty z babiego lata. kładły
na posłaniu między kochankami. kartki opadając
rozpływały się na wietrze.

3
wiosną zbierałam konwalie do niedzielnego koszyka mamy.
lato przychodziło gwarem ptaków niczyich. szumem wiatru w sitowiach topiło
wianki. rozpalonymi oczyma gasło w matczynych konfiturach.
jesień nadciągała spóźniona. głogami wiła się po ścierniskach skrzętnie
zbierając do fartucha ślepe myszy. śpiewając kołysanki układała je na runie
a kiedy nadchodziły deszcze wtulała je w gniazda nietoperzy.
nad stawami siedziały panny wodne prały
spódnice suszyły na złotych liściach. we włosy wpinały rzepy i piekły ostatnie ziemniaki.
płynęły
rzekami do ciepłych

4
zima zapowiadała się odlotem ptaków na stacyjkach podniebnych.
bałwany w smokingach ujeżdżały sine konie w białych
liberiach przychodziły wrony; stukały w okna karmników. na drogach
kościelnych zbierały okruchy z tacy pani. a kiedy dzwonki dzwoniły przy saniach
konie pełne grzyw parskały rozgrzebując śnieg.
ty wtulony w cisze patrzyłeś w moje oczy należące do innego świata. teraz
po latach z rozrzewnieniem czytam wiersz dla ciebie na pustych polach
hula zimny wiatr. widzę twoje oczy dzikie. nieprzejednane
wierne aż do zatracenia. wyjechałam.
w gałęziach pozostał tylko krzyk:

jesień suknie kładzie na samotne drzewa
idzie idzie jesień wiatr szalony śpiewa
nic tu nie zostanie kiedy przyjdzie jesień
tylko puste pola bo wiatr liście niesie

potem mgła dokoła drogi szlak przesłoni
ty nie przyjdziesz do mnie z mgły się nie wyłonisz
tylko wiatr zawodzi wiatr tak w sadzie płacze
nikt nie kocha mroku kiedy cie zobaczę.


Troche odchudzilam, troche zmienilam, troche pocielam. Wywalilam oczywistosci i maselka maslane.
Wybacz...

:sorry:

Ale i tak jest piekny. Tzn Twój! Tylko wypoleruj go po spokojnym poczytaniu.

Dziekuje jeszcze raz za dedykacje i wyjatkowe slowa (oj, zapadly mi w serce gleboko)...
Milego, J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Maryla Stelmach
Posty: 633
Rejestracja: 01 maja 2012, 2:03

Re: a psy ujadają - dla 411

#5 Post autor: Maryla Stelmach » 13 mar 2013, 22:06

411, dzięki za poświęcony czas, jak odleży popracuje nad nim. serdeczności. ;) :rosa: :rosa: :rosa:

ODPOWIEDZ

Wróć do „PROZA POETYCKA”