nic nie stoi na przeszkodzie, żebym ją pozdrowiła. Jest - poza wszystkim innym - dobrym, przyzwoitym Człowiekiem...Ania ayalen pisze: Ewo, podrow te moja pokrewna dusze Ciekawa dysfunkcja- kochac zycie....zaiste


uśmiechy posyłam...
Ewa
nic nie stoi na przeszkodzie, żebym ją pozdrowiła. Jest - poza wszystkim innym - dobrym, przyzwoitym Człowiekiem...Ania ayalen pisze: Ewo, podrow te moja pokrewna dusze Ciekawa dysfunkcja- kochac zycie....zaiste
I nikt Cię do takowego nie namawia.Ania ayalen pisze:nie czuje potrzeby spowiadania sie ze swego zycia,
skaranie boskie pisze:Ale ładnie piszesz, niezależnie od okoliczności.
Wybacz, Aniu, ale może warto zacząć słuchać tego, co mają do powiedzenia inni, a nie tylko siebie?Ania ayalen pisze:Nie przeszkadzam zyc tym ktorzy.nie potrzebuja pomocy. A przypisywanie mi swoich wymyslow z powodu niemoznosci, nieumiejetnosci zachowania pogody i hartu wbrew niesprzyjajacym warunkom, urzadzanie nagonki- bo niestety tak to wyglada z powodu tego ze nie podzielam czarnowidztwa na podstawie obrazkow czerpanych z netu..coz, jest.mi przykro, zwyczjnie i po ludzku.Nie zyje w komforcie czekajac az mi.manna wleci w jape, i wole wydawac zarobione pieniadze na ludzi ktorym sa bardziej potrzebne, lub bezdomne zwierzeta niz kremy, fryzjera, ciuchy. I jestem szczesliwa pomimo tego ze niewielu zycie kopalo od dziecka tak jak mnie. Moze dlatego.
Dziekuje za goscine, nie widze sensu pozostawania tu, nie chce psuc humoru tym ktorzy zapomnieli o sobie.
Myślę, Alku, że wysuwasz zbyt daleko idące wnioski. Zbudowana przez Ciebie dialektyczna analogia jest krzywdząca dla ogółu ósmopiętrowej społeczności.Alek Osiński pisze:rozmawiając tutaj z przedstawicielami ludzkości pamiętaj, że rozmawiasz z przedstawicielami "cywilizacji śmierci" owej cywilizacji, która powstała po skoku, o którym Skaranie raczył wspomnieć w innym wątku. Otóż pan Hitler nie tylko narodowi niemieckiemu zapewnił ów skok rozpoczynający się od zabijana upośledzonych, ów skok ma również wpływ na wiele innych nacji, między innymi na nas, ósme piępro;)
Myślę, że tutaj również uogólniasz. Ciężkie warunki materialne nie wykluczają pozytywnego nastawienia do ludzi i do świata. Natomiast żadna, nawet najwznioślejsza idea, nie żyje sama dla siebie. Jeżeli mamy jakieś przekonania, chcemy postępować zgodnie z nimi i je szerzyć, należy mniej o nich gadać, a bardziej zastanowić się, co można konkretnie zrobić w danym przypadku. Kolokwialnie mówiąc - wcielić w życie szczytne, głoszone przez siebie hasła, w odniesieniu do ludzi, sytuacji, jakie podsyła nam codzienność. Przykładowo - gdy wiem, że sąsiadka nie ma czym nakarmić dzieci - nie opowiadam jej na klatce schodowej o tym, że przecież na świecie istnieje miłość, dobro, a ona powinna się nimi cieszyć w oderwaniu od... Więcej pożytku i prawdziwej miłości okażę, kupując jej chleb, albo pomagając np. znaleźć pracę.Alek Osiński pisze:wielu tutaj jest, jak widzę zgorzkniałych i pełnych jadu, z powodu, zapewne, niemożności uczestniczenia w pełni w dobrodziejstwach konsumpcji, co spędza im sen z oczu,
W tym właśnie problem. Moim skromnym zdaniem prawdziwa miłość działa w ciszy.Alek Osiński pisze:piszesz tak wiele o miłości,
Wypowiedzi Ani były zawoalowanymi wycieczkami ad personam, kopaniem w sumienie - każdego po kolei. Bez wnikania. Z pozycji guru. Pod przykrywką troski o "zbawienie dusz". A ludzie ostro przeciwstawiają się próbom manipulowania swoim wnętrzem, stawianiem do kąta, nawet, jeśli jest to ubrane w piękne słowa. To, co każdy nosi w sobie - ból gorzkich doświadczeń, rozczarowania, traumatyczne przeżycia - to bardzo wrażliwa sfera, do której trzeba bardzo delikatnie pukać. Na pewno nie z pełnym poczucia wyższości uśmiechem, zwłaszcza nie znając ludzi (vide dyskusja o Elfach - nie wiem, czy miałeś okazję poczytać - wybaczcie, teraz polecę prywatą - ale adminka to w końcu też człowiek: mój żart został wykorzystany przez Rozmówczynię do napisania szeregu deprecjonujących przytyków). Podobnie zresztą w dyskusji o eutanazji. Sama istota polemiki (wymiana argumentów) została zakwestionowana. Bo przecież nie o to chodziło, by pokazać, jak pięknie się różnymy i te różnice uszanować. Chodziło o to, żeby "nawrócić". Z Ewy i ze mnie zrobiono morderczynie. Akurat znam osobiście Ewę, wiem, czym się zajmuje, na czym polega jej praca i zarzut o pomaganiu samobójcom w odebraniu sobie życia itp. był w stosunku do niej głęboko krzywdzący.Ania ayalen pisze:to co Cie drani, przeszkadza w ludziach jest Twoim.lustrem, Twoim odbiciem.Chyba nie.jestes tego.swiadoma ?
Prawda jest taka, że ludzie są tylko ludźmi. Administracja nie jest od tego, aby ludzi wychowywać i narzucać im określone podejście do świata i innych. Możemy pilnować porządku, upominać tych, którzy nie przestrzegają regulaminu, w skrajnych wypadkach - wysłać na chwilowy "urlop". W żaden sposób administracyjnie nie możemy narzucić użytkownikom tego, aby się wszyscy kochali, akceptowali, zgadzali ze sobą, słuchali, chcieli doskonalić i pozwolili nawracać z błędnej drogi.Ania ayalen pisze:Zajrzalam tu przelotem, zatrzymalam sie zdumiona aprobata administracji dla dzialan.ludzi przerzucajacych na innych swoje frustracje, swoj bol, brak wiary czy niespelnione nadzieje.
hehehe...ależ oczywiście jest akurat odwrotnie...a w tamtym wątku chodziło o to, żeby spojrzec na zagadnienie demagogicznie tylko z jednej strony;)Gloinnen pisze:Skoro przywołujesz jeszcze, zgodnie z prawem Godwina;) wątek Hitlera i jego ewentualnych "zasług", rzekomo tutaj gloryfikowanych... Skaranie nie założył tematu po to, aby ocenić osobę Hitlera i wychwalać pod niebiosy jego działalność. Chciał on zainicjować dyskusję o... sztuce dyskusji. O tym, w jaki sposób mogą zostać odebrane pewne argumenty, pewne spostrzeżenia. Na ile można wyrywać określone fakty z ich szerszego kontekstu. Czy - polemizując - należy mieć na względzie pewne uogólnienia (Hitler to zbrodniarz en bloc i nie ma co rozważać poszczególnych aspektów jego polityki), czy warto jednak brać pod uwagę złożoność sytuacji. Akurat zdaniem Roberta każde zjawisko, aby było właściwie zrozumiane, należy obejrzeć z różnych perspektyw.