Świt radośnie wyskoczył z nocnych pieleszy i natychmiast zabrał się do pracy.
Wzdłuż horyzontu rozłożył prasownicę, obok postawił kosz pełen dorodnych, świeżych, nasączonych słońcem pomarańczy.
W prawą dłoń pochwycił wielkie żelazko z najdelikatniejszej porcelany i zabrał się do pracy.
Ze stoickim spokojem, równomiernie rozprasowywał owoce jeden po drugim, a one poddawały się lekko rozwijając wstęgę czystego,
żywego koloru wzdłuż równiutkiej, czarnej linii pól, z której tu i ówdzie tryskały zarysy krzewin.
Patrzyłam na tę ostro pomarańczową, podłużną gładź przylepioną do granatu nieba czując, jak ślina miesza się z boskim smakiem
i spłwa w stronę przełyku.
O soczystości!
Jak on to robi? Magik, czy czarodziej?
Rozprasowując owoce dmuchał równocześnie w niebo nade mną, nad polem, nad światem, tak delikatnie, że moje zmysły
nie były w stanie wysłyszeć w tej chwili żadnego dźwięku.
Pod tym podmuchem granat posłusznie jaśniał i jaśniał.
Gdy obejrzałam się, spostrzegłam, że biel księżyca gwałtownie płowiała i rozpraszała się w pęczniejącym błękicie.
Świt nieprzerwanie prasował pomarańcze, choć kosz wydawał się być już pusty.
Pod żelazkiem bledła zaczarowana wstęga, na moment różowiejąc zmieniała barwę w nieskazitelnie niebieską i rosła.
Wtedy z brunatnej linii pola zaczął wyrastać kwiat.
Wolno – lecz znowu zbyt szybko dla zachwytu, który jeszcze nie zdążył napełnić sobą mnie, a już zaczął ulatywać
jak powietrze z koła, w które wbił się kolec...
Jego pierwsze tchnienie, złoty pąk na linii matowej płaszczyzny wstrzymało otaczający mnie świat w bezruchu.
Nawet samoloty zatrzymały się na ten moment, a - normalnie nadruchliwe -ptaki tkwiły zdyscyplinowane w gotowości
do rozpoczęcia defilady.
Świetlisty kwiat rozwijał się nadspodziewanie szybko,
Gdy zakwitł kulą nad polami, chmary ptactwa oddawały mu chołd w radosnej paradzie.
Wtedy znużony pracą Świt niepostrzeżenie złożył prasownicę, zabrał żelazko, zarzucił na plecy kosz i zniknął,
jakby dotknięty czarodziejską różdżką przez Dzień.
A gdy normalny jego bieg strząsał ze mnie oczarowanie, spostrzegłam na wilgotnej trawie kulające się jeszcze mirabelki;
miały odcień niedojrzałych pomarańczy.
Wypadły mu z kosza, pomyślałam i powiedziałam:
to dla Ciebie ode mnie.
Świt i zaczarowany kosz.
-
- Posty: 554
- Rejestracja: 10 lis 2011, 10:37
- Lokalizacja: Niemcy
- Kontakt:
- coobus
- Posty: 3982
- Rejestracja: 14 kwie 2012, 21:21
Re: Świt i zaczarowany kosz.
I świt zaczarowany i kosz. W pięknym nastroju rozpoczynasz kolejny rok. Optymistycznym, barwnym, soczystym... I dzielisz się nim, jak cząsteczkami swoich owoców. Posmakowałem. Za oknem zrobiło się jaśniej, bardziej słonecznie.
Poetycka ta proza.
Z podziękowaniem
Poetycka ta proza.
Z podziękowaniem
” Intuicyjny umysł jest świętym darem, a racjonalny umysł - jego wiernym sługą." - Albert Einstein
-
- Posty: 554
- Rejestracja: 10 lis 2011, 10:37
- Lokalizacja: Niemcy
- Kontakt:
Re: Świt i zaczarowany kosz.
Karolek, Coobus - dziekuje