Jestem katolikiem. Z urodzenia. Fanatycznie oddanym sprawie grzechów głównych. Lenistwo nie pozwala na reformację.
Błądzisz, synu błądzisz.
Prawoskrętny pastorał, spocone dłonie i chóry z odczuwalnym brakiem kastratów. Demon drugiego kręgu szczerzy zęby – sukinsyn szczery do ból, ponadto filut.
Jak tu nie przyjąć zaproszenia na kieliszek. Pouprawiamy szlachetną sztukę palenia fajki albo dekapitacji.
Infamia – moje drugie imię, wieczny pretendent z gorącego łoża. Bękart jak mawiają niewierni. I wierzący. Kurde, to taki ładny dzień na pogrzeb.
Leje, choć cebry wyszły z użycia. Mam wątpliwości, co do pierwszeństwa słowa. Przeczytałem „Kapitał” i Prousta. Nie zrozumiałem – to moja wina. Culpa po łacinie.
Zaśpiewajmy. Cokolwiek, byle na skoczną melodię. W takt poobgryzamy paznokcie. Nie sobie.
Muzykoterapia dla niesłyszących
- eka
- Moderator
- Posty: 10470
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
Re: Muzykoterapia dla niesłyszących
Specyficznie tutaj, Marcinowo : )
Może nie od razu, ale zbliżając się do połowy tekstu, uświadomiłam sobie, że w wypadku Twojej twórczości już dawno przestała być anonimowa. Ciekawe czy potrafiłbyś inaczej pisać i nie chodzi mi o treści, bo te z uniwersalnej puli są, ale o porzuceniu swojej charakterystycznej frazy: krótkiej, energicznej, gniewnej, często zaskakującej odwróceniem tezy/tez.
Zastanawiam się, czy uda się Muzykoterapię... rozpisać w wersach, chyba tak.
Bardzo dobry wiersz, Marcinie : )
Może gdybyś naprzemiennie stosował dłuższe i krótsze wypowiedzenia, zróżnicowane w budowie akapity - przeszedłbyś od liryki do hybrydy (środki poetyckie + składnia prozy). Druga zwrotka najbardziej przypomina prozę poetycką.
Pozdrawiam.

Może nie od razu, ale zbliżając się do połowy tekstu, uświadomiłam sobie, że w wypadku Twojej twórczości już dawno przestała być anonimowa. Ciekawe czy potrafiłbyś inaczej pisać i nie chodzi mi o treści, bo te z uniwersalnej puli są, ale o porzuceniu swojej charakterystycznej frazy: krótkiej, energicznej, gniewnej, często zaskakującej odwróceniem tezy/tez.
Zastanawiam się, czy uda się Muzykoterapię... rozpisać w wersach, chyba tak.
--------------------------------Marcin Sztelak pisze:Jestem katolikiem. Z urodzenia.
Fanatycznie oddanym sprawie grzechów głównych.
Lenistwo nie pozwala na reformację.
Błądzisz, synu błądzisz.
Prawoskrętny pastorał, spocone dłonie
i chóry z odczuwalnym brakiem kastratów.
Demon drugiego kręgu szczerzy zęby – sukinsyn
szczery do bólu, ponadto filut.
Jak tu nie przyjąć zaproszenia na kieliszek.
Pouprawiamy szlachetną sztukę palenia fajki
albo dekapitacji.
Infamia – moje drugie imię,
wieczny pretendent z gorącego łoża.
Bękart jak mawiają niewierni. I wierzący.
Kurde, to taki ładny dzień na pogrzeb.
Leje, choć cebry wyszły z użycia.
Mam wątpliwości, co do pierwszeństwa słowa.
Przeczytałem „Kapitał” i Prousta.
Nie zrozumiałem – to moja wina.
Culpa po łacinie.
Zaśpiewajmy.
Cokolwiek, byle na skoczną melodię.
W takt poobgryzamy paznokcie.
Nie sobie.
Bardzo dobry wiersz, Marcinie : )
Może gdybyś naprzemiennie stosował dłuższe i krótsze wypowiedzenia, zróżnicowane w budowie akapity - przeszedłbyś od liryki do hybrydy (środki poetyckie + składnia prozy). Druga zwrotka najbardziej przypomina prozę poetycką.
Pozdrawiam.
