Paranoidol

[Marcin Sztelak]

Kardynał Richelieu był wrogiem muszkieterów, szczególnie czterech, a na drodze ku zbawieniu trzeba sprawnie rzucać kostką. A ja wciąż czekam na cud, cudek malusieńki, aby potwierdzić konieczność budowy katedry, Notre Dame na przykład, aczkolwiek niekoniecznie.
W oczekiwaniu zmiany na lepsze zapuszczam korzenie w fotel i ciszę. Kruszejąc powoli moczę wargi w kieliszku spirytusu, nie wiem czy to objaw ignorancji czy pokory.
Później piszę, za wiele, aż do utraty kontroli nad klawiaturą. Świt drga za oknem, liczę, że ten błysk w oku to zapowiedź, a nie odbicie rozednienia i latarń milknących. Nie, nie będę po raz wtóry tłumaczył słów. I do tego ta drwiąca morda księżyca. Może to nie koniec, lecz i nie początek.
Tylko nie mówcie, że sam sobie jestem winien, to na nic. Oraz mizerne wyjaśnienie. Naprawdę chciałbym wiedzieć dlaczego i kiedy - ale różnie to bywa w życiu, przeróżnie.
Szczególnie w kwestiach odpowiedzi.

[alchemik]

Zawieszenie pomiędzy.
Tak odczytuje ten tekst w kwestii oczekiwań na odpowiedzi, które zawarte są przecież w zadawanych pytaniach.
Czyżby autor utożsamiał się z jednym z muszkieterów?
Dlaczego Richelieu? Czy, dlatego że był kardynałem, a więc przedstawicielem kościoła? A może chodzi o politykę i intrygi? Najpewniej jednak to wpływ księżyca i niezbudowanej jeszcze katedry.

[Stella]

Doskonale się czyta. Aż się chce tupać i domagać dalszego ciągu

A "drwiąca morda księżyca" zrzuca z fotela

[Nula.Mychaan]

Bardzo do bry tekst.