W kieliszku coś się czai niewyraźnie. Płonna nadzieja, że jeszcze się obraz przejaśni,
zanim łeb opadnie, jak ścięty. Ale prawdziwy poeta ludowy nie zakąsza, chyba że słoniną,
obrzydliwie tłustą. Bycie przaśnym zobowiązuje, nie wolno się ograniczać do materii. Słowa dzisiaj drukuje się łatwo, nuż się trafi. W gusta.
Brudnym buciorem wdepnie na salony. Wyświni polerowane parkiety. Symbolicznie rzecz jasna, bo jeszcze przyślą nakaz froterowania. Urzędnicze pisma kiepsko się tłumaczy na nasze. Na marginesie i możliwość pomyłki. Odwieczny problem ogonków i zakończeń, trafnych w sedno.
Rozliczne potknięcia, życie strasznie nierówne i bezustannie serwuje odgrzewane kawałki. Przypalone kotlety w przydrożnej gospodzie: Cholera oni ciągle rozcieńczają. Piwo, pół na pół z wodą.
Prawda boli bez owijania w bawełnę. Cóż morda nie szklanka, czasami się wymsknie człowiekowi. Prosto z mostu.
Za płytko na wejście awaryjne. Jeszcze sobie człowiek głowę roztrzaska,
na amen. A tu tyle świetnych pomysłów. Oczywiście i zdecydowanie na jutro.
Języki zdecydowanie obce
Re: Języki zdecydowanie obce
Dobra klamra: Płonna nadzieja - Oczywiście i zdecydowanie na jutro.
Obce języki, obce gwiazdozbiory, wyświnione parkiety - to, niestety, znany objaw. Odwieczny problem ogonków i zakończeń, trafnych w sedno.
Z ciekawostek: prawdziwy poeta ludowy "zakąsza" niuchem świeżej buły pszennej. A życie toczy się dalej, wciąż to samo.
Przeszkadza mi poetycka wersyfikacja, mam nadzieję, że to tylko błąd zapisu :)
Obce języki, obce gwiazdozbiory, wyświnione parkiety - to, niestety, znany objaw. Odwieczny problem ogonków i zakończeń, trafnych w sedno.
Z ciekawostek: prawdziwy poeta ludowy "zakąsza" niuchem świeżej buły pszennej. A życie toczy się dalej, wciąż to samo.
Przeszkadza mi poetycka wersyfikacja, mam nadzieję, że to tylko błąd zapisu :)