W mojej małej obczyźnie, ustabilizowany, każdego ranka coraz bardziej zadziwiony
odbiciem w lustrze, wyciągam garściami siwe włosy z obiadów. Te ostatnie gotuję
zapamiętale, aby znów nie dziękować za miłość i cztery ściany. Wyczekuję cieknącego kranu, gwoździa w ścianę, skrzypiących zawiasów; przydatność czyni mnie niewolnikiem przedmiotów, niezapłacone rachunki wrogiem listonosza. Choć ten nigdy nie puka, nie chce mu się wchodzić na trzecie piętro, zresztą pod drzwiami nie ma czego podsłuchać. Po nocach wyciągam poezję spod łóżka, rano stwierdzam poważne niedobory kawy i papierosów. Zły, jako nałogowiec, szukam winnych, warczę i skomlę, łaszę się i gryzę, potwierdzam, że straszne jestem bydle, z brakiem nadziei na poprawę.
Być może gówno wiem o życiu, jeszcze mniej o umieraniu, jednak syty być lubię, zadowolony, w każdym znaczeniu, więc wynajduję cudze szczęścia i wiedząc, że im też się noga powinie, zasypiam z wrednym uśmieszkiem.
Przez sen czasem westchnę, może pomerdam ogonem, lecz tego, na szczęście, nikt nie zarejestruje.
Apokalipsy
-
- Posty: 104
- Rejestracja: 01 maja 2017, 23:12
Apokalipsy
Głodna dobiegam w kilka sekund do kostek listonosza. Uwielbiam gdy wysypuje z torby cudze nieszczęścia (pieniędzy już dawno ze sobą nie nosi).
Fajnie Ci z tą poezjo-prozą wychodzi
Fajnie Ci z tą poezjo-prozą wychodzi
- Nula.Mychaan
- Posty: 2082
- Rejestracja: 15 lis 2013, 21:47
- Lokalizacja: Słupsk
- Płeć:
Apokalipsy
Chyba powinno być gwoździa w ścianie, bo skoro wyczekuję.Marcin Sztelak pisze: ↑22 sie 2017, 17:42Wyczekuję cieknącego kranu, gwoździa w ścianę,
Bardzo dobry tekst
Może i jestem trudną osobą,
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia
ale dobrze mi z tym,
a to co łatwe jest bez smaku, wyrazu i znaczenia