i co z tego, że jesteś
skoro mnie zabraknie -
nawet nie zauważysz -
bo wciąż będę. snem
centrum miasta, ekskluzywne delikatesy śmierdzą
komuś się rozlała beczka
jebane ogórki kwaszone i wydają dźwięki
kiedy odwracasz głowę
stopa następuje - ten trzask
lekki ślizg. idę do baru się napić
-podwójny dżin z tonikiem
czekam, odmierzam wzrokiem barmankę
raz dwa trzy kostki i uzupełnić
-nie ma cytryny
zblazowanie, zero żalu
-nie prosiłem o nią
-tak?
zabrać szklankę, wyjść
na ogrodach nikogo, przytulnie chłodno
jesień bez smrodu
wszystkie ogórki zamieszkały w ekskluzywnych delikatesach
wypić, smak - dobry, rześki, gorzko-zimny
trzeźwiący
pół szklanki i ten lód spękany
dzwoni. lud brzęczy
jakieś dupy i przydupas
idźcie. cisza
szum opon na bruku - luz
niech się stanie. muszę
wyjść z rzeczywistości, jest zbyt
drink otrzeźwia. otrze żniwa
jak kosa o kamień. o kamień. kamień ech
i co z tego, że jesteś
skoro mnie zabraknie -
nawet nie zauważysz
zejść. "muzyka"
- dżin z tonikiem, bez cytryny
jakiś angol gada
- właściwie dlaczego dodajecie cytrynę
- nie wiem, tak robimy
smak się zmienia. od łagodnego na początku szklanki
niemal słodkiego
do coraz wiekszej goryczy przy dnie
a później jest tylko woda.
pierdolona metafora życia
wczoraj
- eka
- Moderator
- Posty: 10469
- Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59
wczoraj
Aż się uśmiechnęłam, bo niedawno postulowano na czacie, w ramach nowego otwarcia współczesnej poezji, jej nieenterowany zapis, a tu też rewolucyjnie, czyli proza poetycka pisana wierszem.
Godzisz w zasadzie składnią i formą zapisu prozę z poezją.
A gdyby, na próbę, spróbować bardziej tradycyjnie zapisać? No to próbuję, zobaczymy. Ale interpunkcji nie chce mi się wpisywać, jak eksperyment, to eksperyment.
Wczoraj
i co z tego, że jesteś skoro mnie zabraknie
- nawet nie zauważysz
- bo wciąż będę.
snem centrum miasta, ekskluzywne delikatesy śmierdzą komuś się rozlała beczka jebane ogórki kwaszone i wydają dźwięki kiedy odwracasz głowę stopa następuje - ten trzask lekki ślizg. idę do baru się napić
-podwójny dżin z tonikiem
czekam, odmierzam wzrokiem barmankę raz dwa trzy kostki i uzupełnić
-nie ma cytryny
zblazowanie, zero żalu
-nie prosiłem o nią
-tak?
zabrać szklankę, wyjść na ogrodach nikogo, przytulnie chłodno jesień bez smrodu wszystkie ogórki zamieszkały w ekskluzywnych delikatesach wypić, smak - dobry, rześki, gorzko-zimny
trzeźwiący pół szklanki i ten lód spękany dzwoni. lud brzęczy jakieś dupy i przydupas
idźcie.
cisza szum opon na bruku - luz niech się stanie. muszę wyjść z rzeczywistości, jest zbyt drink otrzeźwia. otrze żniwa jak kosa o kamień. o kamień. kamień ech
i co z tego, że jesteś skoro mnie zabraknie
- nawet nie zauważysz zejść.
"muzyka"
- dżin z tonikiem, bez cytryny
jakiś angol gada
- właściwie dlaczego dodajecie cytrynę
- nie wiem, tak robimy
smak się zmienia. od łagodnego na początku szklanki niemal słodkiego do coraz większej goryczy przy dnie a później jest tylko woda. pierdolona metafora życia
-----------------------------------------------
Pozdrawiam.
Godzisz w zasadzie składnią i formą zapisu prozę z poezją.
A gdyby, na próbę, spróbować bardziej tradycyjnie zapisać? No to próbuję, zobaczymy. Ale interpunkcji nie chce mi się wpisywać, jak eksperyment, to eksperyment.
Wczoraj
i co z tego, że jesteś skoro mnie zabraknie
- nawet nie zauważysz
- bo wciąż będę.
snem centrum miasta, ekskluzywne delikatesy śmierdzą komuś się rozlała beczka jebane ogórki kwaszone i wydają dźwięki kiedy odwracasz głowę stopa następuje - ten trzask lekki ślizg. idę do baru się napić
-podwójny dżin z tonikiem
czekam, odmierzam wzrokiem barmankę raz dwa trzy kostki i uzupełnić
-nie ma cytryny
zblazowanie, zero żalu
-nie prosiłem o nią
-tak?
zabrać szklankę, wyjść na ogrodach nikogo, przytulnie chłodno jesień bez smrodu wszystkie ogórki zamieszkały w ekskluzywnych delikatesach wypić, smak - dobry, rześki, gorzko-zimny
trzeźwiący pół szklanki i ten lód spękany dzwoni. lud brzęczy jakieś dupy i przydupas
idźcie.
cisza szum opon na bruku - luz niech się stanie. muszę wyjść z rzeczywistości, jest zbyt drink otrzeźwia. otrze żniwa jak kosa o kamień. o kamień. kamień ech
i co z tego, że jesteś skoro mnie zabraknie
- nawet nie zauważysz zejść.
"muzyka"
- dżin z tonikiem, bez cytryny
jakiś angol gada
- właściwie dlaczego dodajecie cytrynę
- nie wiem, tak robimy
smak się zmienia. od łagodnego na początku szklanki niemal słodkiego do coraz większej goryczy przy dnie a później jest tylko woda. pierdolona metafora życia
-----------------------------------------------
Pozdrawiam.
- 4hc
- Posty: 612
- Rejestracja: 18 lut 2017, 14:19
- Płeć:
wczoraj
ależ można i wiersze bez enterow, ale to kłóci się z podstawową definicją wiersza, czyli utworu w wersach, bo to w dzisiejszych czasach główny odróżnik od prozy. co do dziwnej interpunkcji przez jej brak to "miasto ślepców" mi się przypomniało. co do tego mojego to można inaczej pokombinować. w sumie to nie wiedziałem gdzie to wkleić. a tu dzień po wczoraj :
:51 rozkład
parodontoza . para don,t doza
i nic. takie piękne
przejaskrawienie, wyostrzone
wszystko aż wkłuwa się
serie zastrzyków w gałki
celują w nerw
para no i ja w niej
skrępowane ręce podają do ust
padają do ust krople przytomności
trzydzieści osiem gram na szklankę
kropel trzeźwości kiedy trzeźwość jest pijana
albo jest antypijana
jest nad jest nad kurwa!
chcę krzyczeć, nie będę
chcę dostać wpierdol, nie dostanę
miasto tutaj tak kulturalne
a właściwie powód to
nikogo godnego do rozlewania krwi
gdzieś na przedmieściach jest knajpa
typowa mordownia
ktoś powie
tam poczuję się dobrze
jasne zasady i bywalcy
prawda i prostota
pięść i krew
tu
podwójny dżin tylko miewa tonik
i lód
prawidłowo
nikt nie ubolewa nad brakiem cytrusów
:51 rozkład
parodontoza . para don,t doza
i nic. takie piękne
przejaskrawienie, wyostrzone
wszystko aż wkłuwa się
serie zastrzyków w gałki
celują w nerw
para no i ja w niej
skrępowane ręce podają do ust
padają do ust krople przytomności
trzydzieści osiem gram na szklankę
kropel trzeźwości kiedy trzeźwość jest pijana
albo jest antypijana
jest nad jest nad kurwa!
chcę krzyczeć, nie będę
chcę dostać wpierdol, nie dostanę
miasto tutaj tak kulturalne
a właściwie powód to
nikogo godnego do rozlewania krwi
gdzieś na przedmieściach jest knajpa
typowa mordownia
ktoś powie
tam poczuję się dobrze
jasne zasady i bywalcy
prawda i prostota
pięść i krew
tu
podwójny dżin tylko miewa tonik
i lód
prawidłowo
nikt nie ubolewa nad brakiem cytrusów
moje zdanie to moje zdanie
nie lubię poezji - lubię placki
nie lubię poezji - lubię placki
-
- Posty: 3587
- Rejestracja: 21 lis 2011, 12:02
wczoraj
Nie wnikam wiersz, proza poetycka, bo to akademickie czysto. Natomiast oba ”kawałki" są świetne.
Na marginesie uwielbiam dżin, ale tyko z tonikiem, inaczej herezja
Pozdrawiam.
Na marginesie uwielbiam dżin, ale tyko z tonikiem, inaczej herezja
Pozdrawiam.