Drozdownia

Moderatorzy: eka, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Sokratex
Posty: 1672
Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33

Drozdownia

#1 Post autor: Sokratex » 12 lis 2011, 19:21



Pracowałem kiedyś w drozdowni i nie chwaląc się, niezłe drozdy wtedy robiliśmy.
Zarząd nie żałował jeszcze kasy na upierzenie, a każdy drozd zanim opuścił drozdownię
był dokładnie testowany, nawet w dupki drozdom laborantka Dorotka zaglądała,
czy czasem nieba na wylot nie widać?
Najlepiej można było zarobić na produkcji drozda kwiczoła przeznaczonej na zagajniki
i łęgi śródpolne i do tych kwiczołów to żeśmy się naprawdę z chłopakami przykładali.
Niektóre na zimę nawet nie odlatywały, jeśli obsadziło się im teren rokitnikiem,
głogiem, czy jabłka niezerwane w sadzie tu i ówdzie zostawiło.
Gorzej już było z drozdem śpiewakiem - tu mogłeś się człowieku jak głupi natyrać
a potem okazywało się, że laborantka Dorotka całą partię zwracała bo niby
a to jeden za nisko śpiewa, to znowu drugi za wysoko.
Rzadko udawało się za pierwszym razem zrobić drozda, który by śpiewał akurat
i do tego jeszcze jak prawdziwy drozd. Wadliwe musieliśmy z pierza skubać,
ugniatać na nowo w dupkę co rusz zaglądając, czy nieba za bardzo na wylot nie widać
i drżeć pod koniec miesiąca, żeby laborantka Dorotka znów jakieś skazy na ptakach nie znalazła.
Ale babsko wyjątkowo upierdliwe było, aż w złości żeśmy jej kiedyś bociana
raz dwa na nocnej zmianie wystrugali i między gotowe już drozdy do gniazda podłożyli.
Przychodzi Dorotka, patrzy na bociana i spokojnie, jakby nic mówi:
- Pomóżcie no chłopcy, podnieść mi tego drozda do góry, bo ciężki jakiś
a sprawdzić trzeba, czy i nieba na dodatek nie będzie widać?
Poskoczył ten i ów zaraz i podniesiono bociana wysoko, aż dziobem o sufit drozdowni wyrżnął
a Dorotka tak się przez niego w gwiazdy zapatrzyła, że bachora na wiosnę jej przyniósł.
Nastało kilka miesięcy spokoju, bo odtąd bardziej zajęta była badaniami, którego to sprawka
ten bocian, niźli produkcją samego drozda.
W końcu złazi któregoś dnia z laboratorium na dział drozda obrożnego
a każdy od razu piwo chowa i za młotek łapiąc oklepuje głośno swojego ptaka,
że niby taki zapracowany. Ale ona tylko stanęła przy mnie i gapi mi się na ręce?
Z nerwów łebek ukręciłem prawie gotowemu drozdowi obrożnemu, a Dorotka nic.
Postała tak wymownie dobrą godzinę, przez cały czas nic nie mówiąc.
Wreszcie wystękała, niby do siebie
- No tak... coś trzeba będzie teraz z tym zrobić...
- zakręciła się na pięcie i wyszła. Chłopaki otoczyli mnie zaraz i z przejęciem wołali
jeden przez drugiego, że koniec z tobą bracie, przesrane masz przez tego bociana
i na drozdach to ty już sobie nie zarobisz!
Nic nie odrzekłem, tylko fartuch zdarłem z siebie nawet guzików nie rozpinając,
rzuciłem o posadzkę drozda obrożnego bez łebka aż huknęło serduszko jego maleńkie
i wybiegłem z drozdowni.
Nigdy już tam nie wróciłem, nawet żeby rozliczyć się, nawet po drozda na odchodne
co to go każdy dostawał od zarządu jeśli przepracował co najmniej 5 lat.
Słyszałem potem, że drozdownia zaczęła podupadać, coraz mniej drozdów schodzi z produkcji
i coraz słabsze są - świstają nurkując jakbyś mokrym styropianem o szybę tarł w te i we wte,
aż ludziom zęby zgrzytają ze złości na te drozdy ostatnie.



Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Drozdownia

#2 Post autor: Miladora » 15 lis 2011, 1:35

Ja myślę, że to jest miniatura, a nie proza poetycka, Sokratku. ;)
Poproś, żeby do "okruchów prozatorskich" zostało przeniesione.

Potem jeszcze zajrzę dokładniej, bo teraz już późno... :sorry:

:vino:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

Sokratex
Posty: 1672
Rejestracja: 12 lis 2011, 17:33

Re: Drozdownia

#3 Post autor: Sokratex » 15 lis 2011, 8:12

Miladora pisze:Ja myślę, że to jest miniatura, a nie proza poetycka, Sokratku. ;)
Poproś, żeby do "okruchów prozatorskich" zostało przeniesione.

Potem jeszcze zajrzę dokładniej, bo teraz już późno... :sorry:

:vino:
Drozdownia, produkcja bocianów... raczej za nierzeczywiste jak na prozę.

:vino:

Awatar użytkownika
Miladora
Posty: 5496
Rejestracja: 01 lis 2011, 18:20
Lokalizacja: Kraków
Płeć:

Re: Drozdownia

#4 Post autor: Miladora » 15 lis 2011, 14:00

Nierzeczywiste nie znaczy – proza poetycka.
Miniatury prozatorskie też mogą być „nierzeczywiste”. ;)

:vino:
Zawsze tkwi we mnie coś,
co nie przestaje się uśmiechać.

(Romain Gary - Obietnica poranka)

ODPOWIEDZ

Wróć do „PROZA POETYCKA”