bez ceny
bez ceny
ten stolik tuż przy drzwiach jest jej, i jej jest ciemna codzienna gorycz sączona kroplami w oczekiwaniu na chętnego.Półmrok malej dworcowej kawiarenki miłosiernie okrywa zniszczone ciało starej, znużonej kobiety. Ciało właściwie także należy do niej- choć jej w nim nie ma . Tylko zarabia na siebie, w końcu trzeba jakoś żyć, przynajmniej tyle, wiec może ktoś skusi się jeszcze. Może nie zauważy że jej nie ma w tym starym pomarszczonym ciele od tak dawna , ze nawet ona nie pamięta gdzie zostawiła siebie. Proces odchodzenia rozpoczęła w chwili gdy pozostała ufnie w jego zaciśniętej dłoni, później już tylko strzępy pamięci ratowały ja przed zagubieniem , utrzymując na powierzchni. Stare lachy, fragmenty rozdzielone na miejsca w których czekała na niego tak długo że zdążyła zapomnieć siebie, i gdy wreszcie przyszedł - pozostało już tylko ciało, więc cóż mogła mu ofiarować więcej. A on zamiast odnaleźć ją dla siebie, skorzystał łatwo i odszedł, może nie przyszedł - jakie w końcu ma to znaczenie dla tych kilku pozostałych jej ciału chwil . Chwil bez wartości, spędzanych w tej dworcowej kawiarence nad codzienną goryczą kawy w oczekiwaniu na darmo.
- Ewa Włodek
- Posty: 5107
- Rejestracja: 03 lis 2011, 15:59
Re: bez ceny
wprowadziłam Ci do tekstu znaki diakrytyczne.
a tekst - mocny. W niewielu słowach zawarty dramat, a może raczej - tragedia kobiety - ofiary własnych złudzeń, marzeń...Do granicy dehumanizacji...
pozdrawiam serdecznie...
Ewa
a tekst - mocny. W niewielu słowach zawarty dramat, a może raczej - tragedia kobiety - ofiary własnych złudzeń, marzeń...Do granicy dehumanizacji...
pozdrawiam serdecznie...
Ewa