Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

Moderatorzy: skaranie boskie, Lucile

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

#1 Post autor: pallas » 28 wrz 2016, 19:47

Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

od początku
w poprzedniej odsłonie

Stopa dotyka tafli ciemnej mgły. Noc gęsta,
Jak sen smolisty cienia, przybędzie na koniu.
Tam pan śmierci skroń bieli każdego młodzieńca,
Umknie on z łoża bólu; z rąk kata, wybawcy,
Który aktora zmęczy i skruszy nadzieję
Ostatnią twierdze człowieka, a nawet i boga.
Córka Okeanosa w wodzie czuje się jak ogień.
Wolna, bez głosu pani, co Króla prowadzi.
W tańcu odwiecznej głębi, chce ukryć swe wdzięki;
Stąpa w lazurze włosów, po morskich bałwanach
Niezdobytych i niemych. Wrze pogłos otchłani.
Mkną przez wielką wodę, jak jeden mąż. W trawie
Brodzą niedalekich mgieł, gdzie Roma od łez strzał,
Wyspę przenika. Błogość. To ziemia celtycka.
Żona Japeta wraca, tam gdzie noc trwa wieczna
Bez Księżyca. On czeka na nimfę, by ogrzać
Ogień pośmiertnej śmierci, sam kręcąc ścisk pętli.

W kraju tym mieszka karzeł, szewc z pewnej doliny.
Cały w zieleń ubrany, podobny źdźbłu trawy.
Broda rdzawa go zdobi, zmarszczone oblicze,
Które wyryła pustka wąwozu skrytego .
W cieniu kaskad, rzeźbione przez strumyk płynący.
Tam warsztat z bel sosnowych, żywicą pachnie sień
Pełna butów, po brzegi. W pokoju na ławie,
W garncu skarb błyszczy, brzęczy w mżawce strun, bezcenny,
Gdy promień łaskocze ton, przenika na wskroś
Kroplę, rozczepia i rwie apatię wstęgą barw.
Przez ostępy gęstych fal, zaczyna się podróż
Łukiem, kończąc w kociołku. Z pustelni skrzat krzyczy:
Kto mi śmiał cacuszko skraść! Bezwstydnik... Urwipołeć
Jeden! Łapskami tykał garnuszek, co za cham!
Już wiem. To ten tłusty duch... Kupidyn, nie! Amor,
Też nie, jak ten aniołeczek miał... Miłość... ach, to Eros!


Na niezłomnej opoce stoi pałac z marmuru,
Kuty uściskami rąk tysiąca cyklopów.
Rośnie namiętnie willa koryncka; w całusach
Korytarzy się pląta, prawdziwe odbicie
Figur tanecznych słowa, muzyki Miłości.
Eros siedzi w komnacie zdobionej piaskowcem
Z pustyń Sahary, młodzi pieszczą dotykiem
Białą grań, gdy ta kształty strzał długie przybiera,
Które kruszą żar wierny, tak gaśnie skra fai.
Nimfy kuszą w rozkwicie młodzików wdziękami,
Rozstawiając sidła by miłości dopomóc.
Eros przegląda taflę zwierciadeł błękitnych;
Nad głowami się wznoszą jak oczy zdradzieckie
Patrzą w duszę człowieka w najskrytsze zakątki.
W zamku tym ogród zdobny rękami Hesperyd.
Echo się wściekłe niesie jak ogień piekielny:
Świnio, oddawaj garniec! Złodzieju... zbolały.
Choć tu tłusty berbeciu! Co? Boisz się tchórzu.
Choć łajdaku podły, walcz! No chwytaj ten swój łuk.

Eros już strzałę puszcza z cięciwy, z łoskotem.
Jaki kocioł? Idź sobie stąd ośla pożywko.
Skrzat cały w płomieniach stoi - Ty mnie śmiesz obrażać.
Jak już coś oddawaj skarb, boś go skradł urwipołciu.
Garniec to, a nie kocioł.
- Rusałki się śmieją.
Z korytarza brzmią głuche przybysza tupoty,
Eros zdziwiony, a z nim dwór cały wraz z skrzatem,
Kłania się Kronos i tak się ozwał:Kupidzie,
Panie miłości i serc, dopomóż mi szukać
Żony. Strzała twa wzruszy me serce kamienne.

Rumpel ze złością tupie o posadzkę z granitu:
O, widzą państwo! Następny grabieżca! Cham jeden!
Pierwszy byłem. Wynoś się ty bożku, tyranie.

Tytanowi oczy krwią nabrzmiały i rzecze:
Jak śmiesz się tak zwracać do swego cesarza,
Który stworzył ciebie ty niewdzięczna istoto.
Precz mi z oczu!
– skrzat cały czerwony ze złości,
Idzie szukać kociołka pod nosem mamrocząc:
Lewus... cham! Do tego car... a niech się on utopi!

Choć tytanie do sadu. Słyszałem, że szukasz
Żony. A jakiej pragniesz? Znam panien tysiące,
Które serce chcą oddać, ale nie ma piękności
Większych od Rei lub od cór morskich. Wybieraj
Pierwszy Tytanie.
Kronos się patrzy na drzewa
Uginające od tworów bogini Pompony;
Pełne soków i woni zwisają z gałęzi.
Tak śpiewa kwiat i drzewo rodzące owoce:
Pani przepiękna, co dbasz o nasionko niemrawe,
Pani ogrodów, co dbasz o kwiatuszki w koronach,
Pani owoców, co dbasz o mięsiste istnienie.

Zebrał Kronos myśli i wyjawia marzenie:
Lepsza połowa drogi Kupidzie powinna
Kipieć wigorem setek, jak pienią się fale
We mglę zagubionych dusz, gdzie kibić gnie się w pół.
Niech się nie boi być szczerą, jak dzwony sercem swym;
Niech pląsa w ich ton i rytm. Jej słowa niech płyną
Potokiem tysiąca łez, które rzeźbą marmur
Ręką Dedalfidiasa, a po pierwsze wierna...
Obraz się mnie wyłania Erosie czy to zwid,
Czy też namacalny cud! Tę oto istotę
Oczy me pokochały, a serce me drgnęło.

Krzyk nimf zatrwożył serce Erosa-Amora;
Zniszczył kryształ lustrzany młodzieńca Pallasa,
Jeden niefortunny strzał w oblicze tubylcze.

Nieopodal pałacu lśni ruczaj błękitny,
A na około knieja się kładzie zielenią,
Ptaki ćwierkają głośno pieśń o dawnym herosie,
Który pokonał driadę złą służkę Hekate,
Przy tym sam zginął półbóg, bo się złe uroki
Przeciw jemu zrzekły jak wilków wataha;
Taką to pomoc nimfa od pani otrzymała.
Słucha skrzat leśnej poezji i widzi na stepie
Wielką kurzawę; mknącą warchołów hałastrę -
Już po dziurki w nosie mam tych bogów cudacznych;
Pewnie to kolejny w tej pylastej gna chmurze,
Niszcząc piękno zielonych terenów odludnych;
W ziemie wdeptują Celtów. Co to ma niby być?!
-
Lira wtóruję dźwiękom ptasiego ćwierkania,
Wzmaga się pieśń potoka i leśnych ostępów.
Skrzacie kochany czemu tak wiele złych słów
Rzeczesz? Ach, już rozumiem Rumpelku. Ojczyzny
Twej nie szanują. Smutny też miły. Co ci na
Sercu leży? Mów zaraz.
Tak rzecze do skrzata
Dama w złocistym koku, a szata jej w bieli
Lili błyszczy jak słońce. Ruszają w pamięci
Skrzata obrazy przeszłe, olśniony pięknością
Począł odpowiadać. Tak na duchu marnieje
Jak liść rdzawy w koronie królowej żniw, Epony,
Która na południe gna na klaczy rudawej,
Wtedy umrę, bo spadnie kłos na wieczność do Avalon.
Dzieło bratnie zniknie... na nic pomoc. Potomek
Może udźwignąć piękno zamknięte w trzech garncach.

Skrzat wyciąga z kubraka drewnianą fajeczkę.
Główkę jej zdobią złote kociołki w kolorach
Iris przepięknej wstęgi . Wykonał ją Bachus,
Bóg latorośli, bo miał słabość do ludu,
Który co dzień świętował go kielichem wina.
Gałęzie wziął oliwne i wrzucił je w ogień,
Gną się w płomieniach, marszczy się kora i błyszczy
Jak niejeden hełm woja. Zaczęła się uczta,
A z nią zaczął zabawę - pan wina - wraz z skrzatem.

cdn.
Ostatnio zmieniony 27 gru 2016, 20:08 przez pallas, łącznie zmieniany 2 razy.
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

#2 Post autor: skaranie boskie » 29 wrz 2016, 22:52

Nareszcie coś drgnęło w cyklach.
Już się bałem, że nie tylko mnie wena całkiem opuściła.
Fajnie, Pallasie, że próbujesz ożywić dział. który zdawał się wymierać.
I to całkiem fajne to ożywienie. :)
:beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Lucile
Moderator
Posty: 2484
Rejestracja: 23 wrz 2014, 0:12
Płeć:

Re: Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

#3 Post autor: Lucile » 30 wrz 2016, 13:59

Pallasie Piotrze,

to, że rzadko pozostawiam ślad pod Twoim cyklem, nie znaczy, że nie czytam.
Owszem czytam, z zadowoleniem.
W tej części bardzo spodobało mi się połączenie, pomieszanie mitów - irlandzkich (celtyckich) i greckich.
Od razu przypominałam sobie, że i ja podobnie zrobiłam w wierszu - mój avalon.
No, ale nie o mnie, a o Twoim tekście.
Zielona Wyspa - Irlandia, ze swoją przebogatą mitologią.
Twój skrzat to z pewnością Leprechaun (Lepikorn), istotnie z zawodu szewc, zawsze ubrany na zielono,
a dwiema sakiewkami, a w jednej srebrna, a w drugiej złota moneta.
No i oczywiście, jeżeli ma taką fantazję, albo zostanie przymuszony, zdradzi miejsce,
gdzie zakopany jest skarb w glinianym naczyniu.
pallas pisze:W kraju tym mieszka karzeł, szewc z pewnej doliny.
Cały w zieleń ubrany, podobny źdźbłu trawy.
Broda rdzawa go zdobi, zmarszczone oblicze,
Które wyryła pustka wąwozu skrytego .
W cieniu kaskad, rzeźbione przez strumyk płynący.
Tam warsztat z bel sosnowych, żywicą pachnie sień
Pełna butów, po brzegi. W pokoju na ławie,
W garncu skarb błyszczy, brzęczy w mżawce strun, bezcenny,
Już go widzę, niewysoki, ze złośliwą iskrą w oku, a przy tym okropna zrzęda.
Z pewnością wiesz, że w Dublinie znajduje się jego muzeum - National Leprechaum Museum.
pallas pisze:Na niezłomnej opoce stoi pałac z marmuru,
Kuty uściskami rąk tysiąca cyklopów.
Rośnie namiętnie willa koryncka; w całusach
Korytarzy się pląta,
Ładny kontrapunkt - warsztat w bel sosnowych i pałac z marmuru

Spodobał mi się neologizm
pallas pisze:Krzyk nif za trwonił serce Erosa-Amora;
zastanawiam się, czy nie lepiej brzmiałby "zatrwonił" (od trwogi, a nie roztrwonienia), ale może się mylę.
Zgubiłeś literkę w nimf, ale to drobiazg.

Piotrze, za całokształt, za włożony niemały trud, za sposób "mieszania" wątków mitologicznych, za sposób ich zapisu - :bravo: i szacunek.
Coś mi świta, ze jest takie staroceltyckie, ważne słowo - acushla - czy to również zwrot grzecznościowy?

Pozdrawiam
Lucile
Non quivis, qui vestem gestat tigridis, audax


lucile@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

#4 Post autor: pallas » 30 wrz 2016, 15:50

Nie ma się co bać skaranie, powoli do celu. Dobrze, że ożywienie wyszło. :beer:

Lucile dzięki za te nimfy i za trwonił poprawiłem na zatrwożył. Świetnie czytasz, dobrze, że chociaż skrzat mi wyszedł jak należy. Wiem, że czytasz. Zawsze to miło poczytać komentarze. Nawet te, które są zrzędliwe takie to dają kopa. Choć wiem, że daleko do ideału temu wierszowi.

Dziękuję komentującym i czytającym.

Wasz Pallas:)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

Awatar użytkownika
EdwardSkwarcan
Posty: 2660
Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43

Re: Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

#5 Post autor: EdwardSkwarcan » 25 gru 2016, 10:38

Bardzo mi się podoba, bo trzymasz czytelnika przy tekście :)

Mam jedną uwagę. Wersy zaczynasz z dużej po przecinku, by w kilku miejscach zacząć z małej.
Wypada to jakoś unormować i albo mała albo wszędzie duża :)
Brawa
:bravo: :bravo: :bravo:

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Tytani /4/ - Zielona Wyspa (część 1)

#6 Post autor: pallas » 27 gru 2016, 20:10

Dobrze, że trzyma czytelnika przy tekście, a ja myślałem, że zanudziłem. Czyli nie jest źle.
Dzięki za zwrócenie uwagi na początki wersów, poprawiłem.

Dzięki za odwiedziny i komentarz Edwardzie.

:)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

ODPOWIEDZ

Wróć do „CYKLE POETYCKIE”