OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 168
Rejestracja: 04 cze 2013, 9:00

OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

#1 Post autor: Ryszard Sziler » 25 wrz 2013, 6:26

( Akt 1, scena 1)

/ Przy zasłoniętej kurtynie, albo bez niej : słychać świt : pierwsze śpiewy ptaków, trzask łamanych gałęzi, może głos jakiegoś zwierzaka /

Na scenę wychodzi dziad proszalny, kościelny. Rozgląda się. Przysiada z westchnieniem na jakimś pieńku. Wyciąga obolałe nogi.
- Dziad / do siebie / : No ile tak mozno iść? Nic ino las i las. Żeby chodź coś. A tu cięgiem las.
/ Z chaszczy wyłazi baba z wiązką ziół w płachcie na plecach .Przystaje./

- Baba : Jeszcze jedyn rabsic.

- Dziad : Zaś tam rabszic ! Dziad proszalny jezdem./ baba przygląda mu się nieufnie/

- Baba: Może dziad. Może nie dziad. Kto go tam wie...

- Dziad : Co tam mamroli? Co mamroli. Z Leżajska ide. Od Najświętszej Panienki./rozmarzon y / Hoho pięknie tam było. / do baby /: A wy to się tak nie boicie sami po lesie łazić?

- Baba / pogardliwie / : To mnie się boją. / wybucha nieprzyjemnym śmiechem /.

- Dziad / z powątpiewaniem / Hmm...Hek...

- Baba : A hekajcie se hekajcie. / po chwili życzliwiej /A jak to wam na chrzcie dali?

- Dziad : Mnie Maciej. Ale to już mało kto tak mówi. Jeno cięgiem: dziadu dziadu...

- Baba : Jak i mnie - babko. No taki los przypadł. Taki los.

/ zdejmuje płachtę z pleców i przysiada /

- Dziad : Coście to tyla natargali?

- Baba: Leki mam. Na choroby. Zioła.

- Dziad / trącając tłumak kosturem / : Taż tu nietoperz jest ! O. I tu drugi .

- Baba : Też lek.

- Dziad: To dziwnie jakoś leczyta.

- Baba : / opryskliwie /A nie wasza to sprawa. Nie wasza. / po chwili łagodniej / Żeby tak wszyscy jak ja leczyli, to by ludziom dobrze było.

- Dziad : Jo modlitwą lecze. I siebie i drugich. I wode z sobo mam z cudownych studzienek.

- Baba / ze śmiechem / No, to się i dwoje lekarzów spotkało. Dzie to tak idziecie?

- Dziad : A no przed siebie. Do ludzi.

- Baba : To daleko jeszcze macie. Chyba, że do mnie zajdziecie, bo tu niedaleko siedze.

- Dziad : No cy jo wim. Cy jo wim...

- Baba / wstając/ : Jak se tam chceta. Dwa razy nie powtórze.

- Dziad / przełykając głośno; z nadzieją / : A jeść co dacie?

- Baba : / ironicznie / A to nie boisz się, że ci co zadom?

- Dziad : / niepewnie / Mnie to się byle co nie czepi.

- Baba / parska śmiechem / No chodźcie kasze mom z sadłem i grzybami.

- Dziad : / przełyka głośno/ A no kiedy tak, to inkasza inkszość.
/ wstają i wychodzą ze sceny /


Scena 2

/ Na scenę wchodzi dwu etnografów . Jeden przebrany za grzybiarza, drugi jakby za urzędnika. Przystają. Rozglądają się niepewnie /.

Etnograf 1 : / bezradnie / Popatrz no Wiesiu i gdzieś nam znowu zginęła…Szybko widać chodzi, mimo że z obciążeniem.

Etnograf 2 : Ja tam nie wiem, czy to nawet nie lepiej dla nas.

Etnograf 1 : Dla nas to może i lepiej, ale dla nauki to raczej nie.

Etnograf 2 : Ty się nic nie martw, taka cholera, to się prędzej czy później odnajdzie.

Etnograf 1 : Lepiej żeby prędzej, bo o 14 mamy mieć samochód, a jak nie to znowu przedrałujemy te 12 kilometrów.

Etnograf 1 : Jeszcze trochę a zacznę kląć...

Etnograf 2 : / wzdycha / Ech…taka praca…I kto to doceni?

Etnograf 1 : No wiesz, na ostatnim zjeździe wyrażano się o nas przecież z wielkim uznaniem.

Etnograf 2: Ależ ja nie myślę o fachowcach , a o ludzie. Tym co to tutaj, na tej ziemi, od wieków i po wiek wieków…Ważne co on tutaj sobie myśli ten lud. Prawda?

Etnograf 1 : O! Grzybka mam! Popatrz.

Etnograf 2 : Kurka. Liszka. Cantharellus cibarius

Etnograf 1 : Magnum

Etnograf 2 : Mizerum raczej

Etnograf 1 : Patrz, połamane gałązki.

Etnograf 2 : Baba, albo i co większego tędy przeszło.

Etnograf 1 : Lepiej żeby to jednak była baba.

Etnograf 2 : Ty; popatrz jakie to wszystko względne. Dopiero co, to raczej ona by nas nie cieszyła.

Etnograf 1 : / rozgląda się niespokojnie / O tak; wszystko jest względne.

Etnograf 2 : Powiedziałbym, że nawet : względnie względne.

Etnograf 1 : Taaak… wszystko jest jakby iluzją.

Etnograf 2 : Magią nawet.

Etnograf 1 : Tak daleko to bym jednak nie poszedł.

Etnograf 2 : A dlaczego nie? Kto nam tego w tej głuszy zabroni ?

Etnograf 1 : No wiesz… Mamy jednak rozum i on nam mówi co jest a czego nie ma. Dlatego…

Etnograf 2 : Patrz. Popatrz…! Czerwony królik! Albo zajączek ?

Etnograf 1 : Czerwony. Naprawdę czerwony!

Etnograf 2 : Niesamowite! Kiwa na nas łapką.

Etnograf 1 : Zwariować od tego przyjdzie…

Etnograf 2 : No co mnie szczypiesz. Siebie uszczypnij. Siebie mówię.

Etnograf 1 : / z determinacją graniczącą z rozpaczą / : Idziemy za tamtymi śladami.

Etnograf 2 : A królik ?

Etnograf 1 : A lis mu mordę lizał. Chodź!

Etnograf 2: Ale taka okazja… To się może przecież nie powtórzyć.

Etnograf 1 : Powtórzy się powtórzy. / z bolesnym przekonaniem / Delirium zawsze się powtarza.

Etnograf 2 : Myślisz…? Myślisz, że to po tym wczorajszym poczęstunku drwali? No samogon był rzeczywiście paskudny.

Etnograf 1 : A po czym by innym? Przecież to już z czwarty dzień…jak idziemy przez ten cholerny las.
Zresztą… wystarczy zamknąć oczy i o już po wszystkim. O tak. / zamyka oczy i włazi w drzewo /.

Królik / wybucha śmiechem podobnym do śmiechu baby i przepada w krzakach /


Scena 3

/ izba w chacie baby /

Baba : Siędnij se Maciuś. Zaraz ci nałoże.

Dziad : A jak to wam na imię?

Baba : Mnie? Alicja.

Dziad : Nie brzydko nawet.

Baba : A co tam to już warte.

Dziad : Ee, nie jest jeszcze najgorzej.

Baba : Tak mówicie, bo wam kasza pachnie.

Dziad : / pociągając nosem / : Mmmm…Smakowicie…

Baba : No to jedźcie na zdrowie.

/ przygląda się chwilę jedzącemu, po czym zostawia go i niepostrzeżenie wychodzi z izby /



Scena 4


Baba ( w sieni, mruczy pochylona nad kosturem dziada ) : … dwa w tył i jeden w przód a teraz w bok i soli w but i jeszcze raz o sciane prask i w żabi skok o cały krok…
No, teroz dobrze bedzie ( wybucha śmiechem ).

Dziad ( wychylając zza drzwi głowę i żegnając się ) : Że wy też się Boga nie boicie…

Baba ( zaskoczona ) : A co ja złego komu robie? ( po chwili ) Ino pomagam. Pomagam słyszysz ?!

Dziad : No nie wiem. Nie wiem.

Baba ( pogardliwie wzrusza ramionami ) : Całkiem nic nie wiecie.

Dziad : Bo i czasem lepi mniej wiedzieć.

Baba ( macha ręką ) : A zaś tam. Gówno wicie a radzicie.

Dziad ( z głębokim przekonaniem ) : Ooo… Jo ta swoje wim.

Baba ( prycha ): Krzyżyków se nawiesza po oberaku i myśli, że mundry. Umył by się lepi, bo czuć jak od capa.

Dziad : Wam to by się woda dopiro przydała. Ale – świncona. Rozumiecie co mówie ?

Baba : Mnie tam żadna woda nie straszna. A na świncony ,żebyście wiedzieli, najlepsze wywary robie na bóle głowy i koklusz .

Dziad : ?

Baba : Przecie mówiłam, że nic nie wicie. Na każde bolenie jest inny ratunek. Świncona woda też się przydaje. I to nie z jednego miejsca brana. Trzeba też wiedzieć o jakiej porze brać i jak pilnować żeby się nie poruszyła, bo wtedy kłopot. Twarda się robi jak szkło nawet, ale tylko wtedy jak ją księżyc w nowiu z lewej strony oświeci.

Dziad : Co też wy…

Baba : A tak tak. Nie inacy.

Dziad : Przecie to nie po Bożemu

Baba : A czemuż to niby ?

Dziad : No z Pismem Świętym to się gryzie.

Baba : Też wymyślił ! A co tu ma Pismo do tego ?

Dziad : No jakże nie…

Baba : To powiedzcie mi gdzie ma.

Dziad : Pan Bóg czarów zakazoł i tyla.

Baba : A co, jo czaruje ?! Jo ?!

Dziad : A coście to niby nad moim kijem odprawiali ?

Baba : ( ze złośliwym uśmiechem ) : Przydatniejszy teroz niż wprzódy.

Dziad : Jo to wom nie ufom. ( rozgląda się niespokojnie ) I ide stund , bo mnie co jesce oblezie.

Baba : Od was do mnie już przylazło. Pchły macie jak jaki burek. A może i wszy nawet, kto was tam wie.( potrząsa głową ) Zapamiętajcie sobie, jak mi się wszy zalęgno to nie daruje!

Dziad : Powiem tylo, ze lepsze moje robactwo na wierzchu, niźli to wasze w środku.

Baba : I czego ujada, czego? Com mu takiego zrobiła? Żem kaszy dała?

Dziad : Tu się o coś większego rozchodzi niz kasza. O duszy mówie.

Baba ( ze złością ) : Masz, ksiundz sie znoloz.

Dziad : Jo tak ino z życzliwości .

Baba ( prycha): Życzliwy…Jok byście byli życzliwi, to byście tak mordo nie miotali.

Dziad : Bo mnie boli kiedy człowiek nierozumnie w wieczne zatracenie lyzie.

Baba : Słuchajcie no Macieju, jo tu przeciw Bogu nic nie robie.

Dziad : Ale tyż i z Bogiem nic nie robicie.

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

#2 Post autor: skaranie boskie » 13 paź 2013, 19:20

I to już wszystko?
Może dopisz dalszy ciąg?
O spacjach przy kropkach i przecinkach już nie wspominam, bo to, jak grochem o ścianę...
Ale, że mi się fabuła i język spodobały, zaproszę tu innych do poczytania.
:beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
anastazja
Posty: 6176
Rejestracja: 02 lis 2011, 16:37
Lokalizacja: Bieszczady
Płeć:

Re: OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

#3 Post autor: anastazja » 14 paź 2013, 11:48

Niezły kęs Ryszardzie, 'alem' ciekawa co z tą babą dalej. Alicja z krainy lasu co? - niezła babcia.
Czekam na dalszy ciąg.
Pozdrawiam. :ok:
A ludzie tłoczą się wokół poety i mówią mu: zaśpiewaj znowu, a to znaczy: niech nowe cierpienia umęczą twą duszę."
(S. Kierkegaard, "Albo,albo"

atoja
Posty: 1545
Rejestracja: 16 gru 2011, 9:54

Re: OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

#4 Post autor: atoja » 15 paź 2013, 11:19

..niesamowite klimaty....także czekam na kontynuację Twoich z puszczy opowieści :)
z wierszykiem bywa różnie
szczególnie gdy trafia w próżnię


fragm.tekstu Kabaretu Starszych Panów

Awatar użytkownika
Ryszard Sziler
Posty: 168
Rejestracja: 04 cze 2013, 9:00

Re: OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

#5 Post autor: Ryszard Sziler » 22 paź 2013, 7:42

Miło mi :)
Obiecuję, że jeśli Administracja mnie nie wyrzuci za "notoryczne nieprzestrzeganie zasad ortografii na portalu", to zamieszczę niebawem ciąg dalszy "Opowieści".

P.S. Przypomina mi się tu jak w głębokim prl-u ( Herbert tak pisał ! ) zatrzymała nas milicja " do wyjaśnienia" za "Notoryczne śpiewanie piosenek harcerskich po godzinie 23-ciej", jak napisano w uzasadnieniu przesłanym dyrekcji naszego liceum.
A śpiewaliśmy, jakby się kto pytał :

" O mamo otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów
Ta krew co z piersi broczy,
Ta krew - to za nasz Lwów...
Ja biłem się tak samo
Jak starsi – mamo chwal...

I tylko mi ciebie, mamo ,
Tylko mi Polski żal...”

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: OPOWIEŚCI PUSZCZY / fragment /.

#6 Post autor: 411 » 07 lis 2013, 18:22

Witaj po raz kolejny.
:)
Ryszard Sziler pisze:Etnograf 1 : Powtórzy się powtórzy. / z bolesnym przekonaniem / Delirium zawsze się powtarza.
Ha! Co racja, to racja.

Ryszard Sziler pisze:Królik / wybucha śmiechem podobnym do śmiechu baby i przepada w krzakach /
Juz lubie królika. Prosze o wiecej w ewentualnym ciagu dalszym o tej futrzanej personie.

Ryszard Sziler pisze:Dziad : Nie brzydko nawet.
Niebrzydko.

Ryszard Sziler pisze:Dziad : Powiem tylo, ze lepsze moje robactwo na wierzchu, niźli to wasze w środku.
Ano, jak mawiaja starozytni Czesi.


Interpunkcje przemilcze, zdrowiej dla nas obojga.

A poza tym sympatycznie, uroczo, ciekawie.

Pól na pól, a moglo byc na sto dwa.
Zal.

Milego, J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMAT”