Numerek

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Numerek

#1 Post autor: Patka » 04 mar 2014, 15:27

Numerek

Osoby:
ŚMIERĆ
GOŚĆ


Scena I

Śmierć wraca do domu po pracy.

ŚMIERĆ
Ale jestem zmęczona! Ponad dwadzieścia godzin pracy, nie wyrabiam. Muszę przystopować. Jak od czasu do czasu mniej ludzi obsłużę, to nic się nie stanie. Nie będą marudzić. Chyba że ci, co walą do mnie drzwiami i oknami. O, tych to się boję. Dobrze, że nie było dziś żadnych wypadków. Ciekawe, co u innych? W górach podobno jakaś lawina, to sobie siostrzyczka zaszalała! Zadzwonię do niej.
/pukanie do drzwi/
A kogóż to niosą?
/otwiera. W progu stoi nieznajomy mężczyzna, GOŚĆ/
Pan do mnie?

GOŚĆ
Tak. Dzień dobry.

ŚMIERĆ
Dzień dobry. Słucham?

GOŚĆ
Mogę wejść?

ŚMIERĆ
Jeśli pan musi…
/wpuszcza GOŚCIA do środka/

GOŚĆ
Ja tylko na chwilę. Zresztą, pewnie się pani domyśla. Mam nadzieję, że nie będzie boleć…

ŚMIERĆ
Co niby?

GOŚĆ
Nie wie pani?

ŚMIERĆ
Nie.

GOŚĆ
No, przyszedłem umrzeć.

ŚMIERĆ
Do mnie, do domu? Ja już po pracy, trzeba było przyjść do biura. Nie zna pan adresu, to panu podam: Kwiatowa czterdzieści dziewięć, mieszkania trzy.

GOŚĆ
Chwila, nie pracuje pani cały czas?

ŚMIERĆ
Oczywiście, że nie! Mam się zapracować? I tak mi mało płacą. I w ogóle szacunku.

GOŚĆ
Ja panią szanuję i podziwiam. Pracować bez pieniędzy to dziś sztuka. Z czego się pani utrzymuje?

ŚMIERĆ
Od czasu do czasu dostaję od Boga premię za to, że nie doprowadzam do przeludnienia.

GOŚĆ
Właśnie, bo moje życzenie właśnie z tym się wiąże. Mnie jest jakby za dużo. Jestem ojcem, mężem, wujkiem, teściem, prawie dziadkiem, nauczycielem, pasażerem autobusu w dni robocze, telewidzem, podatnikiem, potencjalnym gwałcicielem, mordercą, pedofilem. I przede wszystkim jestem człowiekiem. Za dużo ról, w każdej muszę być najlepszy. Niech się pani nade mną zlituje i mnie zabije!

ŚMIERĆ
Chwila. Ma pan czelność marudzić, a ja to co?

GOŚĆ
No, pani się sama nie zabije.

ŚMIERĆ
A dlaczego?

GOŚĆ
Bo wtedy ludzie przestaliby umierać i Ziemia by się przeludniła.

ŚMIERĆ
Może to i dobrze?

GOŚĆ
Co pani mówi!

ŚMIERĆ
A co, mało jest miejsca na Ziemi? W razie czego można wyciąć las albo pomodlić się do Boga, by wyburzył jeden z masywów górskich. On czasem pomaga.

GOŚĆ
Chyba nie aż tak.

ŚMIERĆ
No jak nie? A te całe tornada, tsunami, pożary?

GOŚĆ
To nie pani sprawka?

ŚMIERĆ
Ja odpowiadam za ofiary.

GOŚĆ
Dobra, nie ważne. Choć nie wydaje mi się, żeby Bóg zsyłał pożar dla dobra ludzkości. Tak pani mówił?

ŚMIERĆ
Nie do końca. Raz u niego byłam na herbatce, zasiedziałam się tak długo, że się Łódź przeludniła. Powiedział mi, że te wszystkie katastrofy są po to, by ludzie zaczęli myśleć. Doceniać to, co mają, wie pan, bo On może w każdej chwili im to zabrać.

GOŚĆ
Racja. Ale mam wiele powodów, by umrzeć.

ŚMIERĆ
Na przykład jaki? Proszę usiąść, bo widzę, że to rozmowa na godzinę.

GOŚĆ /siada/
Myślałem, że zabije mnie pani od razu.

ŚMIERĆ
Żeby kogoś obsłużyć, muszę poznać jego żale.

GOŚĆ
A dziecka, na którego nasyłasz rozpędzony samochód, jakoś nie pytasz.

ŚMIERĆ
To co innego. On się mnie nie domaga, pan tak. Mam prawo wiedzieć, dlaczego.

GOŚĆ
Dobra, dobra, mówię.

ŚMIERĆ
Słucham.

GOŚĆ
A więc, czuję się…

ŚMIERĆ
Przepraszam, że przerywam… napije się pan herbatki?

GOŚĆ
Herbatki? Po co?

ŚMIERĆ
No po co? Herbatka dotlenia. Znaczy, moja. Ale smak podobny do ludzkiej. Wiem, częstowałam paru moich klientów, niektórzy mówili, że nawet lepsza.

GOŚĆ
Dobrze, poproszę. Niech pani od razu wsypie jakąś truciznę. W ogóle chciałbym, by bolało jak najmniej.

ŚMIERĆ
Jeszcze nie ustaliłam, czy pana obsłużę. Może gdyby przyszedł pan do biura w moich godzinach pracy…

GOŚĆ
Myślałem…

ŚMIERĆ
Wiem, wiem. Na drugi raz proszę pamiętam, że pracuję od godziny szóstej rano do trzeciej w nocy.

GOŚĆ
Jaki drugi raz?

ŚMIERĆ
No, w razie gdybym nie zgodziła się pana zabić.

GOŚĆ
A co tu nie chcieć? Jak pani mnie wysłucha, to zabije mnie pani bez mrugnięcia okiem.

ŚMIERĆ
Zobaczymy. Proszę poczekać, zaraz przyniosę herbatkę.
/wychodzi, wraca po chwili z herbatą i ciastkami/
Proszę, na deser ciasteczka.

GOŚĆ
Też dotleniają?

ŚMIERĆ
Nie. Po prostu mają smakować.

GOŚĆ /zjada ciastko i popija herbatą/
Dobre!

ŚMIERĆ /wzruszona/
Dziękuję. Te małe pochwały wiele dla mnie znaczą. Bo ogólnie to szkoda gadać… Bóg każe mi się jakoś trzymać, od czasu do czasu sypnie więcej groszem, na nową kosę albo szatę, ale tak to… nikogo nie mam.

GOŚĆ
Nas, samobójców pani ma.

ŚMIERĆ
No pewnie! Przychodzicie i zawracacie mi głowę. Czasem macie straszne wymagania. Postrzał koniecznie prosto w serce, a nie w głowę. Przez sąsiada, żeby go do więzienia wpakowali. Albo: wypadek na pasach przed szkołą, żeby wystraszyć dzieciaki. Czy ja wyglądam na okrutnicę?

GOŚĆ
Skąd! Jest pani bardzo skrzywdzona przez los.

ŚMIERĆ
Pewnie, od wielu milionów lat. Czasem mam taki zapiernicz! Zna pan pewnie historię o czarnej dżumie?

GOŚĆ
Oczywiście, sam o tym uczę.

ŚMIERĆ
Jest pan nauczycielem historii?

GOŚĆ
Tak.

ŚMIERĆ
To pan wszystko wie. Co jakiś czas Bóg każe mi wysyłać na Ziemię jakąś epidemię. Znaczy, niekoniecznie mi, bo ja pracuję u was, ale moim siostrom z Afryki albo Azji.

GOŚĆ
Ile was jest?

ŚMIERĆ
Ciężko powiedzieć. Kiedyś była jedna, ale później mnie Bóg rozdzielił, żeby mi trochę pomóc. Niewiele pomogło.

GOŚĆ
Co pani mówi!

ŚMIERĆ
Daj spokój. Te pomocnice albo się lenią, albo przesadzają, albo się mylą. Jedna zamiast ukatrupić pana z wąsami, który się do niej zgłosił, ukatrupił jego brata bliźniaka.

GOŚĆ
Każdy może się pomylić.

ŚMIERĆ
Nie aż tak! Jego brat tętnił życiem, miał przyszłość przed sobą.

GOŚĆ
Czasami nie rozumiem pani toku myślenia.

ŚMIERĆ
Czego pan nie rozumie? Już mówiłam, nie może być przeludniania. Ludzie się przecież masowo nie zgłoszą do umierania. Trzeba losować.

GOŚĆ
Losować? Jak to wygląda?

ŚMIERĆ
Jak lotto. Każdy człowiek ma numerek. Co godzinę losuję sześć osób.

GOŚĆ
Ja jaki mam numerek?

ŚMIERĆ
Nie mogę powiedzieć. Ale może pan zgadnąć, wtedy na pewno pana zabiję.

GOŚĆ
Hm, dwieście pięćdziesiąt dwa?

ŚMIERĆ
Nie.

GOŚĆ
Cztery tysiące sto trzydzieści siedem?

ŚMIERĆ
Nie.

GOŚĆ
Milion sto?

ŚMIERĆ
Dobra, niech pan lepiej nie zgaduje.

GOŚĆ
Niech pani przynajmniej zawęzi zakres liczb.

ŚMIERĆ
Dobrze. Od tysiąc pięćset do dwóch milionów.

GOŚĆ
Bardzo mi pani pomogła.

ŚMIERĆ
Proszę nie marudzić, tylko próbować.

GOŚĆ
Ile mam prób?

ŚMIERĆ
Pięć.

GOŚĆ
Tylko?

ŚMIERĆ
To przecież dużo. Mogę podpowiedzieć, że to liczba parzysta.

GOŚĆ
Dwa tysiące osiem?

ŚMIERĆ
Nie.

GOŚĆ
Ale mniej czy więcej?

ŚMIERĆ
Więcej.

GOŚĆ
Szkoda.

ŚMIERĆ
No cóż…

GOŚĆ
Piętnaście tysięcy sto dwanaście?

ŚMIERĆ
Nie. Zostały panu trzy próby. Niech pan pomyśli.

GOŚĆ
A, to jakaś zagadka! Pewnie muszę dodać cyfry ze swojej daty urodzenia.
/liczy w pamięci/
Dwadzieścia dziewięć. Ale to za mała liczba!

ŚMIERĆ
Proszę spróbować innego działania.

GOŚĆ
Mnożenie? Nigdy nie byłem dobry z matmy.

ŚMIERĆ
Użyczyłabym kalkulatora, ale mi się zepsuł.

GOŚĆ
Nie szkodzi, mam w telefonie.
/wyjmuje komórkę i liczy/
Ha, cztery tysiące pięćset trzydzieści sześć!

ŚMIERĆ
Nie.

GOŚĆ
Co nie? Tyle wyszło z mnożenia.

ŚMIERĆ
Nie powiedziałam, że to ma być mnożenie.

GOŚĆ
A co?

ŚMIERĆ
Nie powiem.

GOŚĆ
Niech się pani zlituje!

ŚMIERĆ
Proszę się nie martwić, nawet jak pan nie zgadnie, może mnie pan przekonać słownie.

GOŚĆ
Tak chyba nawet będzie lepiej.

ŚMIERĆ
Dobrze, niech pan mówi.

GOŚĆ
A więc, jak wspomniałem, czuję, że jest mnie za dużo. Każdy coś ode mnie chce. Żona, by ją pocałować, córka, by dać trochę kasy, szef, bym się nie spóźniał do pracy. No, każdy. Na domiar złego zmarł mój ukochany pies.

ŚMIERĆ
Trzeba było tak od razu mówić! Ja kocham psy! Jak się wabił, na co zmarł?

GOŚĆ
Fifek. Ze starości. Kto uśmierca psy?

ŚMIERĆ
Ja i moje siostry. Choć ja to niechętnie. Tylko ostatecznie.

GOŚĆ
Więc psina zmarła, ta, która najmniej ode mnie chciała, byle ją nakarmić i wyprowadzić czasem na spacer.

ŚMIERĆ
Wolałby pan, by umarła żona?

GOŚĆ
Skąd, w życiu!

ŚMIERĆ
Dobrze, to może jej sprawa poczekać.

GOŚĆ
Jak to poczekać?

ŚMIERĆ
No bo miała niebawem umrzeć. W wypadku.

GOŚĆ
Pani żartuje?

ŚMIERĆ
Nie. Ale proszę się nie martwić, wylosuję kogoś innego.

GOŚĆ
No nie wiem. Żona by nie przeżyła, gdyby ktoś za nią umarł.

ŚMIERĆ
No, racja, ciężka sprawa. Raz podmieniłam numerek na życzenie pewnej pary. Miała ona umrzeć. Ale tak niefortunnie wylosowałam, że zginął on.

GOŚĆ
Strasznie!

ŚMIERĆ
No, sama się przeraziłam i popadłam w depresję. Doszło do kolejnego przeludnienia, tym razem w Warszawie.

GOŚĆ
Czyli moja żona jutro umrze?

ŚMIERĆ
Tak, rano. Jak pójdzie po bułki.

GOŚĆ
A jeśli się rozmyśli i nie pójdzie?

ŚMIERĆ
Wtedy umrze z głosu.

GOŚĆ
To ja pójdę.

ŚMIERĆ
Przecież pan chce dziś umrzeć!

GOŚĆ
Racja, zapomniałem. Ale nie chcę, by moja żona umarła. Da się coś zrobić?

ŚMIERĆ
Mówiłam - wymienienie numerka. O, niech pan poda jakąś liczbę.

GOŚĆ
I wtedy osoba pod tą liczbą umrze zamiast mojej żony?

ŚMIERĆ
Tak.

GOŚĆ
No nie wiem.

ŚMIERĆ
Może pan trafi na jakiegoś chorego, któremu już nic nie pomoże.

GOŚĆ
Albo jakiegoś polityka.

ŚMIERĆ
Właśnie.

GOŚĆ
OK, niech będzie numer... pięć tysięcy dwieście.

ŚMIERĆ
Jest pan pewien?

GOŚĆ
Tak. Mam nadzieję, że nie trafiłem na żadne dziecko.

ŚMIERĆ
Mogę już teraz pana zapewnić, że nie.

GOŚĆ
O, pani już wie, kto umrze?

ŚMIERĆ
Mam zakodowane w głowie wszystkie numery.

GOŚĆ
W takim razie proszę mi powiedzieć, kto to jest?

ŚMIERĆ
Oj, nie mogę, tajemnica zawodowa.

GOŚĆ
No ale ja wybierałem numerek, mam więc prawo coś wiedzieć o tej osobie. Jest z okolicy?

ŚMIERĆ
Tak.

GOŚĆ
Kobieta, mężczyzna?

ŚMIERĆ
Proszę mnie tak nie wypytywać.

GOŚĆ
Dobrze. Czyli moja żona może być spokojna?

ŚMIERĆ
Tak. Aż do następnego losowania.

GOŚĆ
Ale raczej mało prawdopodobne, by w najbliższym czasie została wylosowana raz jeszcze?

ŚMIERĆ
Mało, ale może się zdarzyć.

GOŚĆ
Nie może pani odsunąć jej numerka?

ŚMIERĆ
O nie, pan za dużo ode mnie wymaga. Powinnam pana wygonić.

GOŚĆ
Przepraszam najmocniej. Lepiej porozmawiajmy o mnie.

ŚMIERĆ
Tak, to dobry pomysł. Dolać herbatki?

GOŚĆ
Tak, poproszę.

ŚMIERĆ /nalewa herbaty/
Ciasteczek też?

GOŚĆ
Tak, tak. Dziękuję. Na czym skończyłem?

ŚMIERĆ
Że pies panu umarł.

GOŚĆ
A więc kolejny powód...

ŚMIERĆ
Proszę poczekać, muszę sobie wszystko zapisać.
/bierze kartkę i długopis/

GOŚĆ
Nie zapamięta pani?

ŚMIERĆ
Wystarczy, że pamiętam miliony numerków. Zresztą, jak ma się coś na kartce, to lepiej to przemyśleć. Wydałam trzydzieści premii na naukę pisania!

GOŚĆ
O, podziwiam. Mogę już mówić?

ŚMIERĆ
Tak, proszę tylko przypomnieć wcześniejsze powody.

GOŚĆ
Każdy coś ode mnie chce i umarł mi pies.

ŚMIERĆ /pisze na kartce/
Zapisane, proszę dalej

GOŚĆ
Wypadają mi włosy.

ŚMIERĆ
Pan żartuje? To ma być powód do śmierci?

GOŚĆ
Oczywiście, że nie, ale widzi pani, u mnie pod blokiem działają Fani Bujnych Czupryn i jak mnie zobaczą łysego...

ŚMIERĆ
Pobiją pana?

GOŚĆ
Gorzej - obrażą do bólu.

ŚMIERĆ
Rozumiem, proszę dalej.

GOŚĆ
Nie mogę pić mleka. Jestem uczulony!

ŚMIERĆ
Eee, dużo pan nie stracił. Lepiej pić soki, herbatę.

GOŚĆ
Ma pani rację, proszę nie zapisywać. Inny powód: trzydzieści lat pracy i żadnej podwyżki!

ŚMIERĆ
Okropne! A ja miałam śmiałość marudzić.

GOŚĆ
Nie szkodzi. Myślę wręcz, że jak umrę, to mój szef dla żartu dopiero wtedy da mi tą podwyżkę.

ŚMIERĆ
A to wcale nie byłoby takie głupie.

GOŚĆ
Że co?

ŚMIERĆ
Powiem panu coś w tajemnicy: Bóg planuje nowe życie dla duchów.

GOŚĆ
To duchy istnieją?

ŚMIERĆ
Oczywiście. Ale w ukryciu. Ostatnio jednak Bóg powiedział, że tak być nie może. Duchy też mają prawo do życia, miłości, pracy, nauki, kultury i sztuki. Więc może będzie mógł pan pracować dalej u siebie w szkole. Zwłaszcza, że pracownik-duch miałby mniejsze wymagania.

GOŚĆ
Coś nieprawdopodobnego!

ŚMIERĆ
Ba! Muszę wstąpić do Boga jutro na herbatkę i popędzić go, by dał w końcu podpis na podaniu.

GOŚĆ
Nie chce podpisać? Przecież sam to wymyślił,

ŚMIERĆ
Jasne, ale każdy musiał się podpisać: ja, Szatan, demony, aniołowie, przedstawiciele duchów z każdej wsi i miasta, no i na końcu on, ale strasznie się ociąga. Nie rozumie, że dla ludzkości rok to nie minuta. Z dobre tysiąc lat nie może się wziąć i podpisać.

GOŚĆ
Naprawdę?

ŚMIERĆ
Tak. Niektóre duchy zaczęły się buntować i pokazywać ludziom. Ale robią to tak nieudolnie, że widać ich tylko na zdjęciach i ludzie myślą, że to fotomontaż.

GOŚĆ
Ja nigdy już tak nie pomyślę.

ŚMIERĆ
Zobaczymy. Bóg by rozkręcił na duchach niezły biznes. Więcej osób zaczęłoby w niego wierzyć. Ale mówi, że robota papierkowa go nudzi. Nie lubi siedzieć za biurkiem. Ale i tak musi.

GOŚĆ
Co robi?

ŚMIERĆ
Różne rzeczy. Liczy ludzi, sporządza ich akty urodzeń, zgonów, liczbę grzechów, żeby było wiadomo, gdzie ma trafić człowiek po śmierci, opisuje ich przyszłość, koryguje teraźniejszość...

GOŚĆ
Koryguje?

ŚMIERĆ
No, jak komuś za bardzo się powodzi, to zsyła na niego jakieś nieszczęście. W życiu musi być równowaga.

GOŚĆ
Niektórzy mają za dobrze albo za źle.

ŚMIERĆ
Wydaje się panu. Jakby się bliżej przyjrzeć, to tacy na przykład milionerzy bardzo cierpią.

GOŚĆ
Mają wszystko, przynajmniej mogą mieć, dlaczego więc mieliby być nieszczęśliwi?

ŚMIERĆ
Wie pan, to rozmowa na inny dzień, a my chyba niepotrzebnie odchodzimy od pana sprawy...

GOŚĆ
Rzeczywiście, przepraszam. Już podaję następny powód: moi uczniowie nie uczą się.

ŚMIERĆ
Wątpię, by z pana winy.

GOŚĆ
Oczywiście, winne jest ich lenistwo. Ale jak na nich patrzę, to mi się odechciewa żyć. No, momentalnie! Zerkam na uczennicę w kusej spódniczce i biustem na wierzchu i mnie na zawał bierze.

ŚMIERĆ
Teraz rozumiem. Mogę pocieszyć, że zima idzie, niedługo będą inaczej się ubierać.

GOŚĆ
Oj, wątpię, wątpię. Zresztą, głupoty i tak nie da się nigdzie schować.

ŚMIERĆ
Mądre słowa. Proszę mówić dalej.

GOŚĆ
Dalej?

ŚMIERĆ
Na razie wymienił pan pięć powodów.

GOŚĆ
Nie wystarczy tyle?

ŚMIERĆ
Inni potrafili wymienić dwadzieścia.

GOŚĆ
Gdybym wiedział, że będzie to tak wyglądał, to bym zrobił listę.

ŚMIERĆ
Właśnie, proszę się spieszyć, za dwie godziny zaczynam pracę.

GOŚĆ
Dobrze, dobrze. A więc tak... pies, praca, włosy, uczniowie... Byłem świadkiem wypadku! Zginęła cała rodzina.

ŚMIERĆ
Kiedy?

GOŚĆ
Jakiś tydzień temu. Na Kolorowej.

ŚMIERĆ
A, przepraszam, to moja wina.

GOŚĆ
Słucham?

ŚMIERĆ
Popiliśmy sobie trochę z demonami i jak wracałam autem, to niestety... Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że kierowca drugiego samochodu wyprzedzam na ciągłej linii!

GOŚĆ
Tak, słyszałem. Bardzo się jednak tym przejąłem. Zrozumiałem, że życie jest kruche jak ciastko. W każdej chwili łakomczuch może je zjeść.

ŚMIERĆ /wzruszona/
Dziękuję panu. W końcu zrozumiałam, dlaczego zabijam dziennie tyle ludzi.

GOŚĆ
Proszę bardzo. Czyli ten powód może być?

ŚMIERĆ
Może. Dociągnijmy do dziesięciu i przejdziemy do formalności.

GOŚĆ
Co proszę?

ŚMIERĆ
Później, teraz proszę mówić.

GOŚĆ
Mam nadwagę!

ŚMIERĆ
Eee, od czego są dieta i ćwiczenia?

GOŚĆ
Myśli pani, że nie próbowałem? Dwadzieścia lat się staram i nic!

ŚMIERĆ
Mogę panu polecić wspaniałego trenera...

GOŚĆ
A po co, jak chcę umrzeć?

ŚMIERĆ
Ale może po spotkaniu z nim się panu odechce.

GOŚĆ
Nie odechce.

ŚMIERĆ
Jest pan bardzo uparty. Proszę dalej. Jeszcze trzy powody.

GOŚĆ
Córka nie jest wierna mężowi.

ŚMIERĆ
No i? Czym się pan przejmuje.

GOŚĆ
Ludzie gadają. Wchodzę do sklepu po bułki i od razu słyszę: o, jego córka puszczalska jest, męża zdradza. Kilka takich sytuacji i ledwo wytrzymać można!

ŚMIERĆ
Dobrze, uznaję odpowiedź. Dwa ostatnie powody.

GOŚĆ
Czuję się stary!

ŚMIERĆ
Zapisane, proszę dalej.

GOŚĆ
I... i... nie wiem, co wybrać. Tyle tego jest. Wyspa... lekarz...

ŚMIERĆ
Chwila, jaka wyspa?

GOŚĆ
Bezludna. Nie stać mnie, by na taką wyjechać.

ŚMIERĆ
Niech pan wyjedzie na Mazury. Spokój, zieleń, woda. Byłam kilka lat temu.

GOŚĆ
I co, skończyło się kolejnym przeludnieniem?

ŚMIERĆ
Niestety...

GOŚĆ
Nie, nie, Mazury odpadają. Musi być bezludna wyspa. A mnie nie stać. I jak tu żyć? Właśnie, zapomniałbym: polityka mnie denerwuje, telewizja, że pokazuje kłamstwo i niesprawiedliwość.

ŚMIERĆ
Trzeba było tak od razu, to ważne powody, by umrzeć. Mamy dwanaście powodów. Całkiem, całkiem. Teraz możemy przejść do formalności.

GOŚĆ
Po co?

ŚMIERĆ
Jak to po co? Muszę wiedzieć, kogo zabijam.

GOŚĆ
Myślałem, że mnie pani zna.

ŚMIERĆ
Skąd, nawet się pan nie przedstawił.

GOŚĆ
Racja, przepraszam. Nazywam się Ryszard Kaliba.

ŚMIERĆ
Proszę zaczekać, wezmę swój zeszyt. Muszę wszystko dokładnie zapisywać, wie pan, jaki czasami jest problem, gdy się czegoś zapomni lub nie tak opisze.
/wyciąga z biurka zeszyt i zapisuje w nim informacje od GOŚCIA/
Pana wiek?

GOŚĆ
Sześćdziesiąt lat.

ŚMIERĆ
Wzrost, waga?

GOŚĆ
Metr sześćdziesiąt dziewięć, sto dwa kilo.

ŚMIERĆ
Kolor oczu?

GOŚĆ
No, brązowe.

ŚMIERĆ
Rzeczywiście. Wzrok już nie ten. Włosy też brązowe, jak widzę.

GOŚĆ
Tak.

ŚMIERĆ
Imię żony?

GOŚĆ
Barbara.

ŚMIERĆ
Rodziców?

GOŚĆ
Teresa i Ludwik.

ŚMIERĆ
Nazwisko panieńskie matki?

GOŚĆ
Konopczyk. Czy to ważne?

ŚMIERĆ
Niech pan nie zadaje pytań, bo czas nagli. Imię córki?

GOŚĆ
Iwona.

ŚMIERĆ
Pana adres?

GOŚĆ
Łabęcka pięćdziesiąt osiem, mieszkania trzynaście.

ŚMIERĆ
Numer buta?

GOŚĆ
Czterdzieści dwa.

ŚMIERĆ
Gdzie pan uczy?

GOŚĆ
W gimnazjum na Kościńskiego.

ŚMIERĆ
A, tam, gdzie jest najgorsza młodzież?

GOŚĆ
Właśnie!

ŚMIERĆ
Coraz lepiej pana rozumiem.

GOŚĆ
Dziękuję.

ŚMIERĆ
Ulubiony kolor?

GOŚĆ
Niebieski.

ŚMIERĆ
O, Bóg też lubi niebieski. Przyjmie pana z przyjemnością. Właśnie, rozumiem, że jest pan katolikiem?

GOŚĆ
Tak, jestem.

ŚMIERĆ
Dobrze, zapisane. Pana hobby, zainteresowanie?

GOŚĆ
Lubię przyrodę. Zwierzęta. Czasem coś sfotografuję.

ŚMIERĆ
Zapisane. Jeszcze parę pytań i pana opis będzie gotowy.

GOŚĆ
W końcu!

ŚMIERĆ
Pana preferencje czytelnicze?

GOŚĆ
Lubię czytać kryminały. Czasem sięgnę po jakąś fantastykę.

ŚMIERĆ
Takich arcydzieł jak "Pięćdziesiąt twarzy Greya" pan nie czyta?

GOŚĆ
Oczywiście, że nie, toć to okropieństwo!

ŚMIERĆ
Zgadzam się. Próbowałam namówić Boga, by zrzucił jakąś katastrofę na zjazd miłośników tej książki. Nie zgodził się. Próbowałam działać sama, ale zagroził mi urlopem na Syberii. Wie, że nie cierpię mrozu.

GOŚĆ
Bóg czasami przesadza.

ŚMIERĆ
Jemu niech pan to powie.

GOŚĆ
To koniec?

ŚMIERĆ
Prawie. Trzeba jeszcze zrobić zdjęcie. Ma pan przy sobie aparat?

GOŚĆ
Tak, proszę.
/wyjmuje aparat z kurtki i podaje ŚMIERCI/

ŚMIERĆ
Proszę stanąć pod tamtą ścianą. Gotowy?

GOŚĆ /staje pod ścianą/
Tak.

ŚMIERĆ /robi zdjęcie/
Już. Pięknie wyszło. Teraz trzeba tylko przegrać zdjęcie na komputer i wydrukować. Proszę poczekać.

GOŚĆ
Czyli już na sto procent umrę?

ŚMIERĆ
Tego nie powiedziałam. Pana podanie musi przejść przez ręce Boga.

GOŚĆ
Że co? Pani nie decyduje?

ŚMIERĆ
Decydowałabym, gdyby przyszedł pan do mnie w godzinach pracy.

GOŚĆ
Dobra, dobra. A jaka jest szansa, że się zgodzi?

ŚMIERĆ
Całkiem spora. Gorzej może być z podpisem.

GOŚĆ
Niech mnie pani nie straszy!

ŚMIERĆ
Nie no, jak się go popędzi, to podpis pan dostanie w minutę. OK, zdjęcie wydrukowane. Mogę wysyłać podanie. Proszę poczekać.

GOŚĆ
Jeśli muszę...

ŚMIERĆ
Dojdzie w sekundę, proszę się nie martwić.

GOŚĆ
Dobrze, czekam.

ŚMIERĆ
Już. Oho, Bóg od razu odpowiedział. Przeczytać panu odpowiedź?

GOŚĆ
Tak, szybko.

ŚMIERĆ
Nie zgodził się.

GOŚĆ
Dlaczego? To koniec!

ŚMIERĆ
Raczej początek. Prosi, żebym namówiła pana do życia.

GOŚĆ
Słucham? Ale pani nie może, to nie pani zawód.

ŚMIERĆ
Wiem. Sam by pana namówił, ale odpoczywa po stworzeniu nowego gatunku mrówek.

GOŚĆ
Ale ja nie chcę żyć!

ŚMIERĆ
Co ja panu poradzę, że się nie zgodził? Uznał, że pana powody są niewystarczające. Zobaczył w nich inny sens.

GOŚĆ
Trudno, sam się zabiję.

ŚMIERĆ
Nie uda się panu. Tylko sprawi pan sobie dużo bólu.

GOŚĆ
Jesteście okrutni!

ŚMIERĆ
Wypraszam sobie. Lepiej zacznijmy zmieniać pana podejście do życia.

GOŚĆ
Nie chcę!

ŚMIERĆ
No co pan, będzie fajnie. Pan zyska sens życia, ja zdobędę nowe doświadczenie.

GOŚĆ
Nie wytrzymam!

ŚMIERĆ
Ja chyba też. Bardzo pan uparty. I nie chce pan przyjąć pomocy. A ja naprawdę znam świetnego trenera, który pomógłby panu zrzucić parę kilogramów. I mam dobry szampon na porost włosów.

GOŚĆ
Myśli pani, że mi coś pomoże?

ŚMIERĆ
Oczywiście.

GOŚĆ
A pies? Nikt mi nie przywróci psa.

ŚMIERĆ
Może pan wziąć ze schroniska jakiegoś.

GOŚĆ
To nie to samo. Chcę mojego Fifka!

ŚMIERĆ
Przykro mi, od jakiegoś czasu Bóg nie uznaje wskrzeszeń. Jak jeszcze Jezus chodził po ziemi...

GOŚĆ
Niech on spróbuje.

ŚMIERĆ
Nie zgodzi się. Ojca się boi.

GOŚĆ
Przecież sam jest Bogiem! Trzy osoby boskie, dobrze mówię?

ŚMIERĆ
No dobrze. Chwila, zapędzamy się za bardzo. Która godzina? Piąta trzydzieści! Przepraszam bardzo, jeśli nie chce pan zyskać sensu życia, to proszę wyjść, muszę się szykować do pracy.

GOŚĆ
Dobrze. Mówi się trudno. Przyjdę jutro.

ŚMIERĆ
Wątpię, by pomogło. Chyba że dojdą kolejne powody.

GOŚĆ
Z pewnością coś się znajdzie. Do widzenia.

ŚMIERĆ
Do widzenia.


Scena II

GOŚĆ /szykując się do pracy/
Ech, ta Śmierć. Ale może miała rację. Źle ze mną nie jest, żona mnie nie zdradza, nie jestem sparaliżowany, mam pracę. Szkoda, że nie zapytałem jej o tego trenera... A co tam, sam spróbuję jeszcze raz. Rano i wieczorem ćwiczenia, i mniej golonki.
/patrzy na zegarek/
Trzeba wychodzić do pracy. Mam nadzieję, że dziś uczennice założą coś grubszego.
/wychodzi, kieruje się w stronę przystanku autobusowego; na przejściu dla pieszych nie dostrzega rozpędzonego samochodu, na ratunek jest już za późno/
Pięć tysięcy dwieście. A więc taki miałem numer.

Awatar użytkownika
411
Posty: 1778
Rejestracja: 31 paź 2011, 8:56
Lokalizacja: .de

Re: Numerek

#2 Post autor: 411 » 04 mar 2014, 16:22

Hej Paciu.
:)

Jest w tym cos.
Monty Python, Kim Dzong Il, Teatrzyk Zielona Ges...

Poczatek srednio mi sie spodobal, to gadanie do siebie smierci bylo malo zajmujace i nie chodzi mi o to, ze ktos, jak gada sam ze soba to musi byc to monolog najwyzszych lotów.
Powiedzialabym, ze Ty to nudno napisalas - wybacz.
No, ale znajac Ciebie, nie odpuscilam i nie zaluje.
Brawo za cocktail blyskotliwych wypowiedzi, zyciowej madrosci i - wlasnie pythonowskiego - specyficznego humoru.

Minusy?
Bodajze dwie literówki i przypisy (czy jak sie to tam nazywa), tzn ich brak.
Postacie generalnie wylacznie gadaja - zadnego wzruszenia ramion, zadnego westchniecia, czy prychniecia, o przemieszczaniu cial (nawet nieco statycznie) nie wspomne.

Podobalo sie i tak. Bardzo.
Cytowac nie bede, bo za duzo tego.

Milego,
J.
Nie będę cytować innych. Poczekam aż inni będą cytować mnie.

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Numerek

#3 Post autor: Patka » 04 mar 2014, 19:07

411 pisze:Bodajze dwie literówki i przypisy (czy jak sie to tam nazywa), tzn ich brak.
Postacie generalnie wylacznie gadaja - zadnego wzruszenia ramion, zadnego westchniecia, czy prychniecia, o przemieszczaniu cial (nawet nieco statycznie) nie wspomne.
O didaskalia chodzi? ;) Specjalnie tak mało, bo uważam, że scena jest prosta i już z wypowiedzi można wywnioskować, czy ktoś jest zły, zadowolony czy smutny.

Dziękuję za komentarz. Piszą mi się jeszcze dwie inne jednoaktówki, gdzie też jest dwójka bohaterów i samo gadanie. ;)

Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 13037
Rejestracja: 29 paź 2011, 0:50
Lokalizacja: wieś

Re: Numerek

#4 Post autor: skaranie boskie » 14 mar 2014, 21:41

Właściwie, to miałem ochotę napisać własny, pochwalny elaborat.
Jednak stwierdziłem, że nie muszę. Wystarczy zacytować 411 i się pod tym podpisać, co niniejszym czynie. :)
:beer: :beer: :beer:
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


_____________________________________________________________________________

E-mail
skaranieboskie@osme-pietro.pl

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Numerek

#5 Post autor: Patka » 15 mar 2014, 0:00

Dziękuję. :)

grafomanka
Posty: 130
Rejestracja: 19 cze 2014, 21:17
Lokalizacja: Gród Kraka

Re: Numerek

#6 Post autor: grafomanka » 09 lip 2014, 21:16

Patka pisze:ŚMIERĆ
Wtedy umrze z głosu.
Chyba wkradła się literówka i powinno być z głodu


No proszę, kiedy wróciła mu chęć do życia, śmierć go zabrała. Szczerze przyznam, że nigdzie nie spotkałam się na innych Portalach z tym gatunkiem i z ciekawości zajrzałam. Najpierw zachęcił tytuł, i wciągnęło. W trakcie czytania podejrzewałam, że to on będzie w zastępstwie za żonę. Świetnie poprowadzony dialog i z przyjemnością przeczytałam.
Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, przewrócić kartkę i zacząć na nowo...

/Phil Bosmans/

Awatar użytkownika
Patka
Posty: 4597
Rejestracja: 25 maja 2012, 13:33
Lokalizacja: Toruń
Płeć:
Kontakt:

Re: Numerek

#7 Post autor: Patka » 09 lip 2014, 21:29

grafomanka pisze:Patka pisze:
ŚMIERĆ
Wtedy umrze z głosu.


Chyba wkradła się literówka i powinno być z głodu
A, rzeczywiście, dziękuję za zauważenie. :)
Mimo mi, że się podobało. No, niestety dramaty nie są zbyt popularne, tutaj również, a ja ostatnio z opowiadań przerzuciłam się na ten rodzaj literacki, choć prozę też wciąż próbuję pisać.

Pozdrawiam
Patka

grafomanka
Posty: 130
Rejestracja: 19 cze 2014, 21:17
Lokalizacja: Gród Kraka

Re: Numerek

#8 Post autor: grafomanka » 09 lip 2014, 21:41

Patka pisze:A, rzeczywiście, dziękuję za zauważenie.
Mimo mi, że się podobało. No, niestety dramaty nie są zbyt popularne, tutaj również, a ja ostatnio z opowiadań przerzuciłam się na ten rodzaj literacki, choć prozę też wciąż próbuję pisać.
Literówki zdarzają się prawie każdemu, a najlepiej są widoczne u kogoś niż u samego siebie, też tak mam. Z dramatami spotykam się na Portalu Literackim po raz pierwszy, a i prozy na innych Portalach skąpo. Życzę kolejnych, tak udanych, a przede wszystkim weny. Pozdrawiam. Anna.
Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, przewrócić kartkę i zacząć na nowo...

/Phil Bosmans/

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMAT”