Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żywo)

Moderatorzy: skaranie boskie, Gorgiasz

ODPOWIEDZ
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żywo)

#1 Post autor: eka » 17 paź 2015, 17:58

Dobry człowiek

improwizowany dramat w dwóch aktach



Autorzy (według kolejności alfabetycznej):

alchemik,
eka,
Pallas,
Patka.


Postaci i wybór kwestii:

kierowca Jędrzej - alchemik
analityk Mścisław - eka
szef Konstanty - eka
Damian (tata analityka) - Pallas
Ola (mama analityka) - eka
Kira (dziewczyna analityka) - Patka
Dafne (kotka Kiry, która mówi ludzkim głosem) - Patka
inspektor Maciej (policjant z dochodzeniówki) - Pallas
tajemnicza postać, która pojawia się zawsze niespodziewanie – w zależności od potrzeby: alchemik, Pallas, eka



Akt I

Scena 1

Konstanty
(do siebie z irytacją)
Czemu domofon nie działa? Niepotrzebnie dałem się namówić na to idiotyczne spotkanie.

Dafne
(przymilając się do Konstantego)
Przyniosłeś mi jedzenie? Moja służąca drugi dzień zmaga się z grypą żołądkową. Ciągle o mnie zapomina.

Jędrzej
(w miarę sztywno udając podległość szefowi.)
Ta kotka doprowadzi szefa do bankructwa. Te jej wymagania. Kawior na pół lekkim miękkim jajku pelikana. Ale co ja tam wiem, jestem tylko kierowcą opancerzonej limuzyny.

Kira
(do Konstantego, wyraźnie osłabiona)
Proszę, proszę, tata zaraz przyjdzie.
(do Jędrzeja)
Ty marudo! Gość przyszedł i nawet go nie zaprosisz. Nie wiem, jak ojciec mógł ci pozwolić z nami zamieszkać.

Dafne
Phi, jeszcze przed ślubem, a już o teściu mówi "tato".

Konstanty
(szeptem)
Jak tam Dafne, często mdlała? Kiro, muszę do łazienki. Nie miałem czasu się ogolić.

Kira
Proszę się nie krępować. Ja pójdę się położyć.

Dafne
(do odchodzącej Kiry)
I gdzie leziesz? Mam pustą miskę.
(znów przymila się do Konstantego)
Pomiziaj mnie po brzuszku, a wyjawię ci wszystkie sekrety tego domu.

Jędrzej
(odchodząc za Kirą)
Znowu będzie na mnie sprawdzać właśnie nabyte techniki erotyczne. Owszem, to całkiem przyjemne, ale czy ktoś pomyśli, że ja, zwykły kierowca, ninja i poeta, też potrafię kochać?

Ola
Jędrzeju, mąż czeka w garażu, pospiesz się.

Konstanty
(miziając po brzuszku Dafne)
Szepnij Oli, żeby przyszła do łazienki. A to dla ciebie. Tylko tyle szynki zostało po imprezie integracyjnej. Ledwo plasterek zdołałem schować do kieszeni.

Dafne
Mrau, szepnę. Jutro poproszę kurczaka. Na moją służącą nie mam co liczyć.
(do Oli)
Masz plamę po ketchupie na spodniach. Lepiej idź to spierz.

Konstanty
(półgębkiem)
Inteligentna bestyja. Zasłużyła na kurczaka.

(do Oli, pokazując palcem drzwi )
Tak to prawda, Kira sypia z Jędrzejem, a Mścisław niczego się nie domyśla. Spiłem go wczoraj, ale nawet po pijaku nie kumał żadnej aluzji. I co z ich ślubem?

Ola
Ale sucz! Mnie szantażuje od dawna. Wie o naszym romansie. O matko! Damian, zgodnie z intercyzą, pozbawi mnie wszelkiego majątku. Chyba że... zdradziłby mnie również. Kochanie, nie masz tam u siebie jakiejś panienki z rudymi włosami? Koniecznie inteligentnej, nie lubi się nudzić.

Konstanty
Pomyślę. Wiesz co Olka? Żal mi ojca i syna. Porządne chłopaki... nie zasłużyli sobie na takie traktowanie. Może powinniśmy to... zakończyć?

Ola
Idiota!
(trzaskając drzwiami opuszcza łazienkę, zderzając się z Kirą)
Podsłuchiwałaś?

Kira
Co, co? Skąd, tak tylko się oparłam o drzwi, słabo mi się zrobiło. Taty jeszcze nie ma?
(do Konstantego, który wychodzi z łazienki, trochę naburmuszony)
Pan się bardzo naczeka. Może pogramy w coś? Olu, wyżyjesz się na panu Konstantym w grze w karty. Proponuję wojnę, myślę, że zdążymy rozegrać jedną partyjkę do czasu przybycia ojca z Jędrzejem. Co oni tam robią w tym garażu?



Scena 2
(Słychać dziwny hałas dochodzący z dworu. Kira, Dafne, Ola i Konstanty wybiegają z domu. Ich oczom ukazuje się Damian strzelający do opancerzonej limuzyny Jędrzeja. Jędrzej początkowo próbuje powstrzymać Damiana, w końcu jednak wsiada za kierownicę i odjeżdża.)

Kira
Co się stało? Czemu tata strzelał?

Damian
Czemu strzelam? Gołębie obsiadły samochód.
(wszyscy patrzą ze zdziwieniem)
Co tak patrzycie jak na wariata. Od zawsze nie lubię gołębi i nie wiem czemu. Szlag mnie trafia po prostu na ich widok. Syn namawiał mnie na terapię, ale ja... no powiedzmy... nie jestem przekonany, co do jego metod pracy.

(Limuzyna wraca po chwili. Zatrzymuje się przed garażem. Jędrzej wysiada i uważnie ogląda maskę samochodu. Z aprobatą kiwa głową.)

Jędrzej
Może pociski ze zubożonego uranu pozostawiłyby jakiś ślad?
(Zaglądając do garażu)
Panie Damianie, ten ostatni lakier oparty na fulerenach węglowych, jako podłoże bazowe jest chyba najlepszy. Dzięki właściwościom półprzewodnikowym i nadprzewodzącym jednocześnie, w słoneczne dni zasila akumulator. A co najważniejsze, może zastępować procesor komputera pokładowego.
A tak z ciekawości? Dlaczego celował pan w gołębie? Będę musiał zmywać krew i piórka.

Damian
(wymachuje bronią)
Panie Jędrzeju gołębi nienawidzę. Proponuję panu zmienić te.. jak.. to pan określił... Nieważne. Właśnie do tego materiału gołębie ciągną, jak muchy do lepu. Najlepiej byś zrobił, gdybyś przemalował na karmazyn... no toby ci mucha nie siadła, a znam się na zniechęcaniu gołębi.
(obraca się w stronę ulicy, przeładowuje broń i oddaję serię strzałów. Mówi do siebie)
Cholerne gołębie, wszędzie ich pełno.

Kira
(ze zbytnim przejęciem)
Och, tato! Przecież to gołębie Mścisława! Hoduje je dla lepszej komunikacji międzyludzkiej, odkąd odcięli mu Internet.
(uspokoiwszy się)
Więc... tato... pan Konstanty chce z tobą porozmawiać. Może pójdziecie na górę, zrobię herbatę, przyniosę ciastka... My tymczasem trochę tu posprzątamy.

Dafne
(oblizując pyszczek na widok jednego z zabitych gołębi)
Ja bym nazwała to inaczej, ale niech będzie.

Damian
(do siebie)
O i oto jego szatańska metoda, że niby gołębie da się polubić. Bzdura.
(do Dafne)
A ty co, gołębi nie łapiesz? Leń z ciebie a nie kot. Chociaż...

Dafne
(słychać głos z ogrodu)
Ktoś coś mówił? A, to ten palant drze się z domu, choć dobrze wie, że go nie słyszę.

Scena 3

Damian
(Wchodząc do domu pozostawia broń na komodzie w pokoju.)
Konstanty po coś mnie tu ciągnął. A gdzie ten burak, co niby za analityka się ma. I ojca do grobu chce wpędzić.

Konstanty
Siadaj Damian, i nie wciskaj mi kitu o nienawiści do gołębi. Wiem, co cię dręczy, nie jesteś tak naiwny jak Mścisław. Ale wyładowywać frustrację na ptakach? Stać cię na więcej. Działaj skutecznie, wiesz: analiza, projekt i wdrożenie.
Sugeruję jednak bez ptasich przymiarek celować wprost do tej małej intrygantki i niekoniecznie zaraz kulami. Chcesz wylądować za kratami? No co tak się patrzysz, naprawdę nie wiedziałeś, że twoja przyszła synowa, Kira, puszcza się z Jędrzejem?
(Damian wpada w stupor)

Konstanty
Głupi jak jego dzieciak. Słyszysz? Skończ z tym wreszcie! Wiem, wiem że w Iraku Jędrzej, ten znany hazardzista uratował twój tyłek, zabijając dzieciaka, który do ciebie strzelał, ale już dawno spłaciłeś ten dług, znaczy jego karciane zobowiązania, w dodatku legalnie zatrudniłeś, będzie miał niezłą emeryturę od tych 10 tysięcy na miesiąc. Damian, odezwij się!
(uderza go w twarz)

Damian
(wstaje, to znowu siada, myśli, układa się w pozycję myśliciela)
Wiesz... Gadasz jak mój student. Z niego będzie filozof, bo ze mnie marny. Skoro...
(łamie głos, zniża go, patrzy z przerażeniem na Konstantego)
Skoro... skoro już wiesz. Tak wiem, co się dzieję, ale muszę się wyładować na gołębiach.
Człowieka przecież nie zabiję. Idiotę udaję dla pozoru, ale nie mów nikomu. Kiedyś rzeczywiście miałem problem z gołębiami. Pomógł mi pewien... nieważne. Powiedz Konstanty, co robić. Niedługo w promilu stu mil nie będzie żadnego gołębia. I co? Do czego wtedy będę strzelał? No chyba, że śrut mi się pierwszy skończy, ale wątpię. Hi, hi, hi...

Konstanty
Wynająłem detektywa, aby pokręcił się wokół tej spiskującej pary. Twój kierowca podejrzanie często znika w garażu, ma prawdopodobnie zamaskowane pomieszczenie. Agent zarejestrował na pluskwie jego niewyraźne słowa. Wczoraj starałem się je odgadnąć.
Czytałeś Trylogię?
(Damian kiwa potakująco głową)
Można wyłowić słowo Kmicic. Zauważ Damianie, że twoja żona ma na imię Oleńka. Ja tu widzę niebezpieczną analogię. Pytałeś co masz robić... hmm... poczekaj na wyniki mojego śledztwa. Byliście w Iraku, tam teraz fanatyczni islamiści rządzą połową kraju. Może on jest w coś wplątany? Bo... ty chyba nie? Twoje miliony euro – to legalny zysk z handlu ropą?

(Damian otwiera usta i milknie, do pokoju wchodzi Jędrzej)
Damian
Analogia jest, mój drogi Konstanty, i to wielka, ale tyczy się czegoś innego.
A mianowicie Bogu jest dana sława, który potrafi otworzyć oczy...
(W tym miejscu Jędrzej uśmiechnął się do Damiana. Damian jeszcze ochoczej mówi)
Bo właśnie On otworzył drzwi prawdy. Ona potrafi załamać człowieka, ale również wylać zimny kubeł wody. Obudzić. I stworzyć nowego człowieka. Czy nie o to chodzi, Konstanty...

Jędrzej
(Jędrzej na stronie)
Skubany Damian, chyba domyśla się, że go chronię. W końcu to geniusz i o niego idzie gra.
Chciałbym wiedzieć, o co ona się toczy. Ale agentom terenowym daje się tylko instrukcje.
Tylko nie mają pojęcia, kim jestem naprawdę.
(Jędrzej do pozostałych)
Chyba pójdę do garażu. Przypilnuję, żeby land cruiser był gotowy do drogi. Bo jak rozumiem, czeka nas podróż przez bezdroża.

Konstanty
Zagadkami odpowiadasz, Damianie. Prawdziwe imię Jędrzeja to Bogusław? Jędruś tylko dla zmyłki? Ciekawe co wy tam robiliście w Iraku... Szybko się zmył z pola widzenia, garaż - dobra wymówka.
(podchodzi do okna)
Ale może nie chciał patrzeć na Kirę ściskającą się z twoim synem. Powiesz mu o jej romansie z kierowcą?

Damian
Nie powiem mu. Za wariata by mnie wziął. A zresztą nie uwierzy mi.
(macha z rezygnacją ręką, nagle się ożywia i podchodzi do Konstantego )
Tu potrzeba innej metody, a wręcz Idei, większej niż Heglowska, drogi Konstanty.

Konstanty
Jakiej metody? Zaciekawiasz. Opowiadaj.

Damian
(Rozgląda się z niepokojem po pokoju, czy nikt nie podsłuchuje.)
Nie metody a Idei. Od jakiegoś czasu badam zjawisko białego szumu. Wiesz o czym mówię?
(uderza się w czoło)
Zapomniałem, że wspominałeś Konstanty kiedyś, że nie znasz fizyki. Pokrótce ci więc wyjaśnię.
Ten biały szum pochodzi z kosmosu, to są fale elektromagnetyczne, w linii wodoru tj. 21 cm, częstotliwość 1420 MHz, który wychwytuję w garażu. Znaczy się w laboratorium pod nim. Inni również, ale oni myślą kategoriami empirycznymi, a ja abstrakcyjnymi. Znaczy się inni szukają obcych cywilizacji i ich sygnałów, a biały szum ignorują i mają go w dupie.
(Konstanty stoi jak wryty)
Tak Konstanty, inni mają go w dupie. Pierwszy raz słyszysz dupa... czy co?
A wracając do białego szumu. Jest to relikt po Wielkim Wybuchu. A niektórzy mówią, że to odwieczny głos Boga. Tak więc biały szum to dźwięk o takiej częstotliwości, że ucho ludzkie go nie słyszy. Ja i mój student oczyściliśmy ten dźwięk i otrzymaliśmy coś zaskakującego. A mianowicie to, że w tym jednym szumie gra ogrom dźwięków. Bach to docenił, bo można usłyszeć jego toccato. I tak zacząłem studiować Bacha, od jego utworów po nazwisko. Pomaga mi w tym pewien inspektor. Dobry człowiek z niego, nie chce pieniędzy za pomoc. Wystarczy mu, że ktoś chce skorzystać z jego wiedzy. On też wyleczył mnie z obsesji.
Ale uciekam od tematu.
(Damian milknie, a Konstanty daje znak, że dokończą rozmowę później)

Scena 4

(Tymczasem Jędrzej, zmierzając do swojej enklawy. Miejsca ukrytego za ścianą pólek narzędziowych starego warsztatu w piwnicy. Zacina się w nadgarstek i kroplę krwi rozciera na palcu lewego kciuka. Przytyka palec do czujnika udającego rdzawą plamę.
Rozsuwa się niewielka ściana. Jędrzej schylając się, wchodzi do swojego sanktuarium, nieumieszczonego na żadnych planach tego budynku.
Podchodzi do konsoli komputera.)

Jędrzej
Halo, Aurora, zgłasza się Kmicic. Autoryzacja: Be jak becik, O jak osty, eM jak Milicja Obywatelska. Bom. (po krótkiej pauzie)
Bom wejrzał w nieboskłon.
Hasło potwierdzone, Kmicic.
(Jędrzej do powierzchni zbierającej dźwięk.)
Korporacja CŻB-czas, gotowa jest zapłacić za analityka. Dotychczasowe groźby nic nie dały. Nawet nasyłanie gołębi. Zarzucili marchewkę.

Scena 5
(Jadalnia. Na stole podano obiad. Wszyscy siedzą przy stole. Tu i ówdzie słychać rozmowy.)

Ola
Mściku kochany, wyłącz i odłóż telefon. Czy możemy porozmawiać poważnie?

Konstanty
Hmm... z twoim synem?

Ola
Nie, ze wszystkimi. Damian powiedział mi rano, że zamierza przyjąć co najmniej jedną rodzinę z Syrii, co o tym myślicie?

Damian
Co ja myślę o tych niby emigrantach, że wykorzystują naszą naiwność, a raczej tolerancję. Tak tolerancję, bo jak nie to od razu jesteśmy według nich i reszty świata rasistami. A to powinno działać w dwie strony, a nie w jedną. Szwajcarzy im dobrze powiedzieli, że póki oni nie pozwolą budować kościołów u nich, to Szwajcarzy nie pozwolą budować meczetów u siebie. A my się uginamy, niedługo to będą nam zamykać sklepy monopolowe, bo niezgodne z ich prawem. Takim to się nie powinno dawać zasiłków. Pierwsze, niech znajdą pracę, a nie podatników wykorzystują. A w ogóle, koło siebie tyle bogatych państw mają, na pewno by im pomogli. Przecież mają te pięć filarów wiary.
(milknie rozgląda się za synem, nie ma go)
Olu, gdzie Mścisław. Obraził się, że nie je już obiadu z rodziną? Zaraz go tu wołaj, a jak nie to ze śrutu dostanie. Nie będzie się rządził jak jakiś dyktator. Choć ta nasza demokracja domowa, taka sama dyktatura.

Ola
Mścik pewnie zaraz wróci, ale Damianie, co się z tobą dzieje? Rano namawiałeś mnie do przyjęcia uchodźców pod nasz dach, a teraz zmieniasz zdanie?

Damian
Ja namawiałem? Chyba jakiś sobowtór. Pewnie Demon Maxwella. Chytra bestia.

Ola
Maxwell? Ten od kawy czarnej jak szatan? Nie mów... podobny jest do ciebie aż tak? Kiedy go zaprosiłeś, kochanie? Ale... Boże, z nim dzisiaj spałam? No jak mogłeś!!!
(teatralnie szlocha)

(Jędrzej, siedzący na nieeksponowanym miejscu, choć przy wspólnym stole, jak rodzina.
Ożywia się nagle na słowa padające z ust Damiana.)

Jędrzej
(Do siebie)
Demon Maxwella!? A więc jednak mieliśmy rację. Moja wyprawa tu, miała sens. Biedny ten świat. Nie ma gorszych demonów.

Ola
(ocierając łzy)
Czy ja mogę dowiedzieć się, o czym wy mówicie? Damian, natychmiast wytłumacz mi, co się tutaj dzieje!

(Do pokoju wchodzi Mścisław, w rękach trzyma wysłużony w bojach ojcowski sztucer)

Mścisław
Kiro, jak mogłaś!
(Celuje i naciska spust. Kira i siedząca na jej kolanach Dafne zalewają się krwią.)
A teraz ja.
(Wyjmuje z kabury pistolet i przykłada sobie do głowy.)
Żegnajcie.
(Po strzale Mścisław upada na ciało Kiry)

(Wszyscy są zaskoczeni, nikt nie wie co się stało, siedzą jak zamurowani, ktoś po chwili dzwoni na komisariat, po 40 minutach przyjeżdża policja i Inspektor)
Damian
Proszę panie Inspektorze, to stało się tu.

Inspektor
A gdzie służby ratownicze?

Damian
Co? A zapomniałem na śmierć.

Inspektor
Już po ptakach. Nie żyją. Niech wszyscy wyjdą, muszę się przyjrzeć.

(Wszyscy wychodzą, zostaje sam Inspektor, a policjanci wypytują rodzinę)

Inspektor
Ciekawe. Krew.
(podchodzi i moczy palce we krwi)
Ludzie nie sprawdzą i całą policję wzywają.

(Inspektor każe wezwać wszystkich i otrzymuje od policjantów informacje)

Damian
I co się stało?

Inspektor
Moi drodzy, te oto osoby są robotami, a w ich żyłach płynie ketchup. Tak więc ktoś porwał Dafne, Kirę i Mścisława. Tylko po co?

Damian
(rozpacz pojawia się na jego twarzy)
Porwał!
(Na stronie)
Nie, tylko nie Mścisława, on mi był potrzebny, by ustabilizować Demona Maxwella. Co ja teraz zrobię?

Jędrzej
(Chodzi z kąta w kąt, przemierzając korytarz. On doskonale wie, jakie siły zareagowały.
Wniosek? Na stronie,cicho do siebie)
Już wcześniej porwali Dafne, Kirę i Mścisława. Tylko po co ta mistyfikacja i odsłanianie technologicznych możliwości. To się wydaje w jakiś sposób rozpaczliwe i prowokujące zarazem.
Nie, to nie jego pracodawcy. Ktoś z adwersarzy musiał dostać w swoje ręce technologię bramy światów. Nasz własny ginie w zapaści, a oni chcą pogrążyć następny. Jedyny, który mógłby nam pomóc. Trzeba za wszelką cenę chronić Damiana. Nawet kosztem zdradzenia mu tajemnicy. To geniusz, otrząśnie się i zrozumie natychmiast. Może nawet pomoże? Ich technologia wydaje się być nieco prymitywna, ale...

Scena 6
(Sypialnia Oli i Damiana późny wieczór. Niewielki jest to pokój z łóżkiem, dużą dębową szafą i biurkiem Damiana)

Damian
(siedzi przy biurku, mówi do siebie)
I co teraz. Co z tego, że zbuduję kondensator kwantowy, który mógłby pomóc jeszcze bardziej oczyścić biały szum, ale tylko Mścisław znał tajemnice Demona Maxwella.
(patrzy na notatki na biurku)
O nie! Na latających cyników z beczki. Jutro mam wykład ze studentami.
(zamyśla się, po chwili mówi)
Wiem! Inspektor to mój znajomy, pomoże, bo temu co prowadzi śledztwo, nie wierzę
(Do pokoju wchodzi Ola)

Damian
(podchodzi do żony)
Jak kochanie się trzymasz? Może chcesz porozmawiać o tym, co się stało.

(Przed drzwiami sypialni - Jędrzej. Kilkakrotnie unosi dłoń, kostkami opierając się o drzwi.)
Jędrzej
(Na stronie)
Jeżżu nasz wspólny, czy wszyscy geniusze muszą być takimi durniami w innych sprawach?
Muszę z nim porozmawiać. Tylko jak tu spławić Aleksandrę?
(Uderza kilkakrotnie w drzwi. Można to uznać za pukanie.)

Damian
(Damian otwiera drzwi sypialni, nikogo nie ma, zdziwiony zwraca się do żony)
- Olu, ktoś miał przyjść do naszego pokoju?
(Aleksandra siedzi na łóżku i przecząco rusza głową.)

Damian
Kochanie muszę wyjść i porozmawiać z Jędrzejem. Ty tu zostań.
(Nagle w otwartych drzwiach staje Konstanty, uśmiech pojawia się na twarzy Aleksandry)

Damian
O, to ty Konstanty. Wejdź. Ja muszę na chwilę wyjść. Muszę coś sprawdzić.

(Damian wychodzi i zostawia Konstantego z Aleksandrą, idzie do pokoju gościnnego, w którym ulokował się Jędrzej)

scena 7
(Sypialnia Damiana i Oli, rozmowę prowadzą Konstanty i Ola.)

Ola
Powiem mu, dziś mu powiem!

Konstanty
O czym?

Ola
Mścisław nie jest jego dzieckiem.

Konstanty
A czyim?

Ola
Cudownego wariata z Nepalu. Szerpa, który prowadził nas na K2. Boże, ale był namiętny...

Konstanty
Ale z ciebie ziółko, przyprawić rogi w podróży poślubnej?! Biedny Damian. Jak mogłaś?!

Scena 8
(Pokój Jędrzeja. Jest większy niż sypialnia Damiana i Oli. Widać łóżko z baldachimem, dwie szafy z mahoniu, biurko, telewizor i obraz Matejki przedstawiającego Rejtana.)

Damian
O co chodzi? Czy to ty pukałeś do sypialni, Jędrzeju?

Jędrzej
Damianie, sorry Szefie, znamy się od ładnego kawałeczka czasu. Nigdy nie zastanawiało Cię, skąd się wziąłem i zacząłem chronić Twoją dupę, i dlaczego? Jasne, Irak, każde słowo na podsłuchu. W drodze miny, pułapki.
Ale czy Ty, Szefie, myślisz, że to o ropę wciąż toczy się gra?
Twoja intuicja zawiodła Cię niebezpiecznie blisko pewnych słów, odkrytych przez Ciebie w tzw. zwojach Świetlistego Anioła Głębi.
A czy ty wiesz szefie, że to nie o anioły tutaj chodzi, a już na pewno nie o ropę?!
Zgodnie z nomenklaturą to sam jestem aniołem. Gówno, jestem takim samym człowiekiem, choć innym. Wasze mity o Lucyferze i walce świetlistych zawierają ziarnko prawdy. Takie, że wojna obejmuje więcej niż wasz zapyziały świat. Przepraszam. To Wasz świat jest kluczem. A trzymasz go Ty właśnie...
(Jędrzej Spogląda na osłupiałego Damiana)
No. Demon Maxwella, kurwa, twój kwantowy deszyfrator białego szumu. Nikomu, w żadnym z dostępnych światów, to się nie udało. Nie rozumiem, jak w takim zacofanym świecie ktoś mógłby tego dokonać. Wygląda na to, że trzeba myśleć niekonwencjonalnie.
My anioły (ha ha ha), kurwa, już tego nie potrafimy.
Tak, Bóg!
Ponoć jest tam, był, będzie gdzieś.
Jak tobie pastuszku udało się dotrzeć do Jego słów.
I co On mówi?

Damian
(Jąka się)
Kim... jesteś... nnnnie rororozumiem.
(milknie na chwile po czym dalej mówi)
Świetlistego Anioła Głębi.
(przestaje się jąkać)
Jak źle odczytałem!
(zastanawia się i przypomina mu się co mówił inspektor o Bachu)
Na Nietzschego. W tych pismach chodziło o wstęgę Möbiusa. Ona też jest w białym szumie a nie toccata. Wszystko jasne.

Ola
(wpada z impetem do gościnnego pokoju)
Damian, Mścik nie jest Twoim synem! I nie słuchaj tego nawiedzonego. Widziałam, jak ładuje sobie w żyłę! Ty chyba nie zrozumiałeś albo wpadłeś w trans. Boże, czemu masz takie wielkie oczy?
(chwyta Damiana za rękę i prowadzi do sypialni)

Scena 9
(Sypialnia Oli i Damiana)

Ola
Połóż się kochanie, odpocznij. Najlepiej zrobiłaby Ci choćby krótka drzemka. Tak, wiem, po tym wszystkim zasnąć będzie trudno. Ale już wiem, to zawsze Ci pomagało.
(odpala laptop i przenosi go na łóżko)
- Odpręż się, później zastanowimy się nad znalezieniem ratunku dla Mścika.
(W ulubionych klika na:http://lulanko.pl/usypiajacy-szum-przes ... ialy-szum/

(Damian szybko zasypia. Ola wynosi fotel na korytarz, przystawia go do drzwi sypialni. Siada.
Jędrzej, ukryty w cieniu, na końcu korytarza, spoglądając, to raz na czuwającą Olę, to na drzwi, za którymi spał jak niemowlę Damian, ukołysany białym szumem galaktyk.
Odczuwał niemal czułość do tego nieporadnego mężczyzny.)

Jędrzej
(do siebie)
Demon Maxwella?! Przecież to tylko trywialny eksperyment myślowy. Komu mogłoby przyjść na myśl, żeby zrealizować go fizycznie? Przecież to niemożliwe, tak jak perpetuum mobile
A jednak. Deszyfrujący kondensator kwantowy. To jak magia. Ciekawe, co na to rada Ekumeny?!
Owszem, jestem podległy, ale tego człowieka będę chronił, choćby przeciwko wam.
Przekraczanie bramy światów zmienia coś w duszy, pieprzone anioły!
(Do Oli)
Jak się ma pan Damian? Wszystko w porządku?
(Ta spogląda na niego ze wzgardą. Jędrzej do siebie.)
Założyłbym się, że ona coś wie. Czy nie należy przypadkiem do pracowników Adwersarza?
A miejscowa policja i tak nie zbada domniemanych ciał. To tylko hologramy obejmujące wszystkie zmysły. Rozpadną się po wygaśnięciu autonomicznego zasilania.
Oczywiście, jakoś to potem wyjaśnią. iepokoi mnie ta Aleksandra.

(Damian chrapie na fotelu, a innym razem jakby coś mruczy pod nosem, nagle odzywa się przez sen)

Damian
Kmicic zgłoś się. Słyszysz? Tu Aurora. Kmicic, odezwij się.
(Jędrzej zdziwiony, a Ola zbladła)

Damian
(Chrapnął i znów się odezwał, ale różnymi głosami)

- Mam ich szefie.

- Świetnie. Czy plan się udał.

- Nie do końca.

- Co to znaczy.

- Ten filozof... fizyk... Żyję.

- Co?

- Ktoś majstrował przy robotach.

(Damian się obrócił i znów mówi)
Kmicic! Pozbyłeś się...

(Damian się obraca, chrapie chwile i znów mówi różnymi głosami)

- Kronosie, to znaczy szefie, ale on się nie nabierze.

- Skąd wiesz? I nie mów do mnie... Może ktoś słyszy.

- Przepraszam szefie. Wydaje mi się, że udaje głupiego i ten Konstanty. Jeszcze nie znalazłem na niego haka.

- Dobrze. I na tego Instambujasza, Bizancjusza, a na Konstynapolusza coś zaraz znajdę.
Przesłuchałeś naszych więźniów.

- Nie... ale niedługo Dafne przesłucham tą kotkę, podsłuchaliśmy, że zna tajemnice domu analityków.

- Wiem, kim jest Dafne! Idioto. I pospiesz się, nie mogę tak tkwić w między...

(Damian się obraca chrapie przez chwilę, po czym już więcej nie mówi przez sen. Jędrzej drapie się po głowie. Ola jest zdezorientowana. Konstanty cały czas stał w ciemności korytarza i wszystko słyszał.)

Jędrzej
(mruczy do siebie zaszokowany tym, co przed chwilą ujrzał i usłyszał.)
A to durnie! Nie ma żadnego deszyfratora, a właściwie jest bezużyteczny bez osoby Damiana.
To on sam jest deszyfratorem, jego umysł zanurzony jest w oceanie białego szumu.
Od dzieciństwa był jego kołysanką, a on potrafił go odczytywać. Tak jak potrafi podłączać się nieświadomie do przekazów między wymiarowych. A oni chcieli go zabić i wziąć kondensator jak swój. Nic by im z tego nie przyszło. Gdyby jednak Kronos dowiedział się, że ktoś może, nawet bezwiednie, poznać jego tajemnice ...?
(W tej chwili spostrzega kryjącego się w cieniu Konstantego.)

Ola
Jędrzej, słyszałeś to, co ja?
(Jędrzej kiwa głową)
Jesteś w stanie mi to wytłumaczyć?

Jędrzej
Nie jestem pewien czy mi wolno. I nie jestem pewien ciebie, Aleksandro. Jeżeli wcześniej tego nie wiedziałaś, a coś mi mówi, że wiesz więcej niż ktokolwiek tutaj, to nie jestem zwykłym kierowcą.
Moja rola jest całkiem inna. Choć teraz, nie jestem jej pewien, tak jak nie jestem pewien komu należy się moja lojalność. Pewien, ha ha, pewien. Niczego nie jestem pewien.

Ola
Wam coś na mózg padło? Wojenny stres pourazowy? Damian majaczy, a ty sugerujesz, że wiem lepiej? W końcu to nie ja, a ty z nim byłeś w walce. Zawsze będę twoim dłużnikiem za uratowanie życia memu mężowi. Dlatego znoszę tę historię z Kirą, i wasze z Damianem zamykanie się w gabinecie. Do tej pory mówiłam sobie: Ola, wyluzuj, Jędrzej ma prawo być domownikiem, nawet bałamucącym dziewczynę mego syna, ale teraz stanowczo domagam się wyjaśnień! Mamroczesz po kątach, Mścik zniknął, roboty w domu, Damian w transie...
Żądam wyjaśnień!

Jędrzej
Nie wierzę ci. Zbyt gładko przełknęłaś te roboty. Nie ma czegoś takiego ani w waszej, ani nawet w naszej technologii. Nazywamy to HVR. Hiper wirtualna rzeczywistość. Obejmuje wszystkie zmysły i jest autonomiczna. W pewnym sensie to żywe informatyczne twory. Nauczyliśmy się je stwarzać, bo widzisz nasza nauka sięga do ...
(Zamilkł na chwilę wpatrzony w beznamiętną twarz. Kontynuuje.)
No tak, nie byłem pewien, ale teraz ...?
Nie pochodzisz z tego świata. Ale również nie z mojego.

Ola
Tu w domu jest tylko jeden człowiek, Damian. Dobry człowiek.
(wyjmuje z kieszeni żakietu małe, okrągłe lusterko)
Widzisz to piękne różowe morze i gramolącego się spod czarnego piasku kraba? To ja. Mścik jest prawie identyczny, różnimy się zaledwie jednym nieistotnym szczegółem.



Akt II


Scena 1
(następny dzień, uniwersytet, sala wykładowa, nikt nie przybył na wykład)

Damian
(do siebie)
Na Sokratesa, co ten Konstanty przyniósł za wino. Nigdy mnie tak głowa nie łupała, jakby coś zaraz miało z niej wyskoczyć.
(chwyta się za głowę)
I ja się pytam jak pracować, skoro nikt nie chce ze mną współpracować.
Wydaje mi się, że gadam do ścian a nie ludzi. No cóż chyba wrócę do domu.
(Do sali wchodzi Jędrzej, którego nie poznaje Damian.)

Damian
(Uśmiecha się)
Jest pan, panie Bogusławie, a myślałem, że i pan mnie zawiedzie.
Więc jak idzie z Demonem Maxwella, bo łączy je pan z myślą międzyczasu i filozofią św. Augustyna, jak dobrze pamiętam.
(Na salę wchodzi Inspektor i podejrzliwie patrzy na Jędrzeja.)

Inspektor
Witam szanownych panów. Ja w sprawie pańskiego syna, Panie Proroku.
(Damian patrzy na Inspektora jak na idiotę.)

Damian
(do siebie)
Jaki prorok? Niby ja. O co chodzi temu Inspektorowi, jakiś fanatyk religijny.
(do Jędrzeja )
Drogi Bogusławie, pytałeś mnie ostatnio, gdzie możesz znaleźć pewne dzieło. Tak?
(Jędrzej kiwa potakująco, Damian kontynuuję, a Inspektor jest zirytowany)
Dzieło Tesli "Przesył fal dźwiękowych, czyli fale elektromagnetyczne" znajdziesz w Bibliotece Uniwersyteckiej w Krakowie. Powołaj się na mnie, bo Ci po prostu nie wypożyczą, to jedyny egzemplarz.
(Jędrzej zapisuję podane mu informację, po czym wychodzi i kryje się za drzwiami sali)

Damian
Zna pan, panie Inspektorze, Teslę?

Inspektor
Nie znam. I tak mi to do szczęścia niepotrzebne. Ale ja nie o...
(Damian mu przerywa)

Damian
Nikola Tesla, wynalazca, który jako pierwszy stworzył radio. Ten Włoch niestety go wyprzedził o kilka dni. I to ten makaroniarz dostał Nobla! Tesla wygrał, Inspektorze, z Marconim w Sądzie Najwyższym, ale to już, już po śmierci mego idola nauki. Dzięki niemu właśnie odkryłem Biały Szum. Takiego wynalazcy nie było i nie będzie. Pan ma jakiegoś Guru?
(Naglę milknie i patrzy na Inspektora, po czym znów się odzywa.)
Pan chyba nie na wykład. O syna chodzi.
(do siebie)
Dafne... ciekawe, co z nią i narzeczoną syna, Kirą. Coś tu śmierdzi Atlasem.

Inspektor
Tak, chodzi o syna. Najprawdopodobniej został porwany przez fanatyków Islamskich. Wiem, że pan, Damianie, walczył na Bliskim Wschodzie.

Damian
Że co proszę? Islamscy terroryści, ale my przecież ich...
(nie kończy zdania)

Inspektor
(Szyderczo się uśmiecha)
Co takiego pan tym terrorystom zaproponował, a raczej... co oni panu. Może ropę jako kamuflaż?

Damian
Ropa, no jaki to kamuflaż? Przecież ropę wydobywam w naszym ojczystym kraju, Polsce. Po co mi się między Arabów pchać. Mamy większe źródło ropy, niżby się ktokolwiek spodziewał.
(zamyśla się)

Inspektor
(Mówi naiwnie)
Wy, to znaczy się pan i ten Konstanty. Coraz ciekawiej. Może to pan - porwał syna, Damianie.

Damian
(do siebie)
Dziwne z tą ropą. Kiedyś sprawdzałem i nie było takich pokładów u nas. Musi być to jakaś anomalia.
(do Inspektora)
Jaki Konstanty? Przecież to... jak wymaluj z gęby Jędrzej. I nic Arabom nie zrobiliśmy, a raczej oni nam. I niby jeszcze pan sugeruję, że ja porwałem syna. Nonsens. Ma jakieś informację, o których nic nie wiem, bo wiele ostatnio ze sobą nie rozmawialiśmy.

Inspektor
Dobrze, rozumiem, panie Damianie. Proszę powiedzieć, co zrobiliście tym Arabom, a co oni wam.

Damian
To nic nie wnosi do pańskiej sprawy. Po co to wiedzieć Inspektorowi.

Inspektor
Proszę mówić. Chyba, że chce pan na komisariacie.

Damian
(milczy, w końcu zgadza się kiwnięciem głowy, że powie.)
Powiedzieliśmy im, że lepiej by obalili swoich dyktatorów, a nie dupę zawracali Europie.
A oni nam w zamian oddali Państwem Islamskim. Mnie to boli, bo myślałem że są dobrymi ludźmi.
I taką nadzieję mam nadal.

Inspektor
Nadzieja matką głupich. Dziękuje i do widzenia, panie Damianie.

(Inspektor wychodzi nie zauważa Jędrzeja. Jędrzej wchodzi na sale)

Damian
(do siebie)
Tak, ma rację, a potrzeba - matką wynalazków. Ale o co chodziło mu z tym prorokiem... na Sfinksa.
(do Jędrzeja, którego rozpoznaje)
I jak Jędrzeju, samochód gotowy? Ale ty mi chyba chcesz coś powiedzieć więc mów, te ściany i tak mają dość mojego biadolenia.

Konstanty
(wbiega przed katedrę, wyjmuje pistolet)
Panie profesorze, to Jędrzej nie Bogusław, niebezpieczny typ.
(celując w Jędrzeja)
Moi agenci rozpracowali twoją grę. Zamierzasz naruszyć odwieczne prawa wszechświata. Zlikwidować entropię, a przynajmniej zwolnić jej bieg. My na naszej planecie już tego doświadczyliśmy, wszystko się zatrzymało. Wie o tym Ola, Kira, Dafne i Mścisław. Przybyliśmy, aby chronić ludzi i znaleźć ratunek dla naszego wszechświata.
(patrząc na Damiana)
Damianie, profesorze kochany, ten oto pana kierowca, chce uczynić to samo z Ziemią. I usłyszeć głos Boga, który podobno odczytałeś.

Jędrzej
(zmieniając postać)
Wybacz Damianie.

(do Konstantego)
Strzelaj, ale przedtem spróbuj mnie wysłuchać. Możemy być sojusznikami, choć ja jestem mimo wszystko człowiekiem, a ty nie.
Choć rozumiem, że dla ciebie akurat ludzie mogą być potworami.

(Konstanty waha się, Jędrzej kontynuuje.)
Masz rację zostałem wysłany do zbadania sprawy Demona Maxwella. I przecież, wy również próbowaliście stworzyć deszyfrator chaosu. Częściowo musiało wam się udać, bo nigdy nie trafilibyście do tego miejsca. My mamy z tym światem wiele wspólnego. Po prostu przed milleniami nasza historia rozdzieliła się. A my dosyć prędko opanowaliśmy technologię. Również tę międzywymiarową. Widzisz, wy nie wierzycie w magię. Przyznam się, że ja również, ale nią władam. Nie wierzę nawet w Boga, którego słów mamy wysłuchać.
Każdy z nas jest Bogiem, jego cząstką, sylabą, słowem.
Przed laty udało nam się dotrzeć do światów o niskim poziomie prawdopodobieństwa. Tam poznaliśmy kwantowe podstawy tak zwanej magii. Każde wtargnięcie do innego, równoległego świata otacza nas otoczką nieprawdopodobieństwa. Zresztą tak samo jak i was. Ale my nauczyliśmy się z tego korzystać. Pojawiamy się jako aniołowie, bogowie uwiecznieni w mitologiach.
A teraz spróbuj mnie zastrzelić.

(do Damiana)
Jestem lojalny tylko wobec ciebie, Damianie.

Damian
Konstanty, wiem kim jest Jędrzej od dawna. Tylko po prostu udawałem, jak mówiłem, Idiotę, bo to moja ulubiona powieść. Podejrzewałem również ciebie i całą rodzinę. Konstanty, Aleksandra to twoja żona. Wiem to, bo odkryłem kiedyś anomalię. Wszystko zaczęło się od niej. Nazwałem ją Maxwell-Tesla, bo została wywołana przez ich odkrycia. I proszę odłóż broń. Lepiej byś się zajął Inspektorem. Właśnie, może Konstanty wiesz, dlaczego nazywa mnie prorokiem.
(Konstanty przecząco kiwa głową i odkłada broń)

Scena 2

(Ola, Jędrzej i Konstanty rozmawiają w salonie, Damiana nie ma w domu. Jędrzej, zwracając się do Konstantego)
Strzeliłbyś do mnie?
(Uśmiecha się)
Nie zraniłbyś mnie. A wiesz, to jest niesamowite, że mimo różnic ewolucji, fizyczności, fizjologii, kultur i natury w końcu, myślimy tak podobnie. Wygląda jednak na to, że wysublimowany intelekt jest jakąś stałą kosmologiczną, co potwierdzałoby tezę Pierwotnego Słowa. Odwiedzaliśmy również wasz świat, ale wydał się nam nieprzydatny, obcy.
Damian to skarb. Według nomenklatury jego ojczyzny można go nazwać sangraalem. To kielich, z którego można spijać. Ona sam nie zdaje sobie sprawy ze swoich mocy. Nieświadomy, naiwny idiota. Jak tytuł jego ulubionej powieści. Należy go chronić. A ja gotów jestem to zrobić z wami przeciwko Kronosowi. Nie macie nawet pojęcia do jakich czasów i do ilu światów sięgają jego chciwe łapska.

Konstanty
Nie masz pojęcia jaki pocisk tkwi w lufie. Wyeliminowałby cię nawet z teorii.
(uśmiecha się)
Działajmy razem, bo ktoś w niedalekiej przyszłości, skuszony wizją wiecznej, materialnej młodości powtórzy to, co wydarzyło się u nas. Czas zatrzymany to mega wolno działająca entropia. Bez dania szansy na jakikolwiek rozwój, z ujemną fazą... nie ma takiego słowa w ludzkim i twoim języku.

Ola
A ten inspektor to na 100% człowiek Mosadu. Węszy. Wiesz co Konstanty, trzeba w dostępnym materiale biologicznym zreplikować Mścika i Kirę, o kota afery chyba nie będzie. Wiadomo, chodzi swoimi drogami. Zapomniałam, dziś dostałam info od młodych, już są na AXE. Dokończenie sprawy zostawili nam.

Konstanty
Jędrzeju, nieważne czy wierzysz. Tak, bywaliście już na tej planecie i jej podobnym. I wiem, że sprawiało to wam satysfakcję. Nieźle namotaliście z tym waszym poczuciem wyższości. Trochę podpowiedzieliście, wywołaliście kilka wojen, stawiali wam ołtarze.
Kronos jest podległy temu, który go słowem stworzył. Jego głos słyszy każda świadomość.
Nie byłeś u nas na AXE, to wszechświat szczelnie izolowany od innych. Demon Maxwella już dawno skonstruowały nasze roboty. Chciały zatrzymać czas po wielkiej wojnie dwa miliardy lat temu. I udało im się. Mamy nadzieję, że Damian wymyśli sposób na rozbicie iście hipertytanowej powłoki, którą zamknęli drogę szybkim cząsteczkom.
Fakt, Damian przez nasze nieznaczne interwencje w jego subkwantowej strukturze neuronowej powoli wpada w obłęd.
Masz jakiś pomysł?

(Jędrzej do Konstantego)
Skoro tak twierdzisz?
(Wskazując na wybrzuszenie pod marynarką Konstantego)
Myślę, że jednak nie znasz wszystkich naszych możliwości. Kradliśmy myśl i technologię, gdzie się tylko dało. A chyba nikt, tak jak nasza, słaba fizycznie, rasa nie zna się na wojnie w całym Multiversum. A co do Axe, to nawet nie chciałbym się tam znaleźć. Odstręcza mnie bagienko i te kolorki na nieboskłonie. Oczywiście zawsze mógłbym się wcielić w inną anatomię i fizjologię, ale to co w zwojach, bo przecież wy nie posiadacie czaszek, pozostaje.
No to się popieprzyło, używając nomenklatury tego i mojego świata. Ja jestem twardogłowy i nie wierzę na słowo nikomu. Ale zostańmy sojusznikami. To takie określenie semantyczne, kiedy chcemy wpierdzielić razem z wrogiem, jeszcze większemu wrogowi.
Sorry, za wulgarność wobec damy.
(Skinięcie głową ku Oleńce)
- Ha ha, ale moja wyobraźnia estetyczna płci obcych jest ograniczona, mimo częstych podróży.
Wracając do Damiana. Zgadzamy się, że jest kluczem, punktem zwrotnym na skalę Wielkiego Wybuchu. Ale to, że nim manipulowaliście, nie stawia was moralnie wyżej od nas. Nie mam pojęcia jak mu pomóc. Potrzebuje przyjaciela, a ja nim jestem, albo chciałbym nim być.
U nas mówi się, że nie ma większej magii od miłości. Damian jej potrzebuje. Ale wy maszkary ani mi się ważcie w tym względzie manipulować. Nawet nie wiem czy macie o tym pojęcie. Składacie przecież skrzek, jak nasze płazy.

Konstanty
Emocje trawią ogromne ilości energii, Twardogłowy, wyhamuj, do obiadu daleko. Wiesz, u nas po ataku metalicznych prawie zanikło życie biologiczne, to coś, co ty zobaczyłeś krabem, myśli cząsteczkowo każdą komórką. Zerowa prawie entropia nie pozwala nam się rozmnażać. Metaliczni rozpadali się wolno, ale do końca. Myśl musi być oparta o naturalną inteligencję i dlatego przetrwała.
Na marginesie, ruchy frykcyjne są prześmieszne, lubimy to, co Ola?

Ola
Kochać się po ludzku... jasne, przecież wiesz. Ale do pełni, tej w atmosferze Axe jakże tęsknię.
Konstanty
(uśmiecha się)
Wrócimy.
(do Jędrzeja)
Jędrzeju, my nie chcemy, aby Damian, teraz będący w połowie do celu, go znalazł. To niebezpieczna idea dla ludzi i dla twojego wszechświata. Spójrz na mapy.

Scena 3

Damian
(w parku)
Czy moja osoba jest tak ważna? Dokąd iść? Jeżeli nie wiadomo, w którym się już wymiarze znajduję?
(staje na chwilę, patrzy na kwiaty i drzewa, i wzdycha)
Natura ma wiele wdzięków, których nie poznamy, bo nie potrafimy patrzyć oczami, ponieważ patrzymy uszami. Nie słyszymy, bo się zagłuszamy mową. Nie wyczuwamy zapachów, dlatego że wszystko zatrute. Nie mamy smaku, ponieważ próbujemy kiepskich arcydzieł.
(idzie dalej)
W jednym wymiarze nie istnieje nic, nawet czas, a jednak istnieje nic. Dwa wymiary też nie pomogą, bo i co może w nich trwać. Jedynie kropka? Płaska figura? Nie! Dwuwymiarze zapisana została energia, która się przemienia i trwa w czasie.
(kiwa przecząco głową)
To międzyczas. Sekunda, w której pozostaje energia i antymateria. My jej nie widzimy, dlatego nie możemy jej odkryć, choć wiemy, że jest. I trzeci wymiar w nim wszystko się łączy i tworzy pojęcia: Czasu, Wymiarowości, Wszystkiego, Niczego... One są połączone w kilku wymiarach, istnieją osobno. Wiele światów i wymiarów jest. Ale my żyjemy w tym wyjątkowym z wymiarów, bo uniwersalnym. Zawiera odwieczne trzy wymiary i czas, których nie da się zniszczyć.
(siada na ławce)
Chronos, Pan Czasu. Kronos brzmi podobnie. Ale on nie władał czasem. Nie został zabity, lecz wtrącony do Tartaru. Zaraz, zaraz Tartar... Jak mi wiadomo, znaczy to międzyczas. Zaczyna mi się wszystko klarować.
I ten prorok... Co on może znaczyć? Na pewno to ważne.
(Nagle do Damiana podbiega dziecko i pyta się go o coś, Damian udziela odpowiedzi)
Pytasz co to prawda?
(dziecko kiwa potakująco)
Prawda bywa zawsze trudna, chłopcze. Po prostu kłamstwo jest prostsze, ale gdy raz skłamiesz, będziesz kłamał dalej, by utrzymać to jedno kłamstwo. Z tego wychodzi, że nie prawda lecz kłamstwo przysparza trudności, bo trzeba wymyślasz coraz zmyślniejsze. I jak mówi przysłowie „kto pyta, prawdy szuka”, mój drogi. Prawdy się nie wymyśla, ona po prostu jest, wystarczy się rozejrzeć wkoło. Przyroda ma zapisaną w sobie prawdę. Znaczy to, że i człowiek, który też jest jej częścią to prawda. Zrozumiałeś.
(chłopiec wzrusza ramionami, Damian mówi dalej)
Tak, a cała prawda w Białym Szumie. Jak się nazywasz chłopcze. Moje imię, Damian.
(chłopiec się uśmiecha i mówi, że nie wie jak ma na imię)
I ja nie wiem, mój drogi, jak mam na imię.
(Chłopiec mówi, że Damian to prorok)
Jaki prorok? Nie rozumiem, proszę powiedz mi, kim jest ten prorok.
(chłopiec dziękuję i biegnie w stronę rodziców. Damian się zrywa, ale nie biegnie, idzie w stronę domu i mówi do siebie)
On wie, kim ja jestem. Bo nikim w tej przestrzeni i wszystkim, co wie wszystko, a nie wie nic.
Na latających cyników z Beczki! Czym w końcu jest Biały Szum? Bo na pewno nie szumem bez znaczenia.
(chwyta się za głowę)
Źle spałem, skoro mnie tak w skroniach łupie. A zdarza się to raz na ruski rok. Dobrze prawi mój przyjaciel, że muzyka lekiem najlepszym na zmysły, ona uwalnia człowieka i budzi prawdę.

Scena 4
(Ola, Konstanty i Jędrzej w salonie na stole rozłożona mapy rosyjskie, wchodzi Damian)

Damian
(do wszystkich)
Co robicie z moimi mapami Rosji. One powinny leżeć w gablocie. Na wojnę się z nimi szykujecie. Zaraz mi tu prawdę mówić. Może macie plan?
(do Jędrzeja i Konstantego)
Chyba nie próbowaliście się nawzajem znowu pozabijać. Co?

Jędrzej (z grymasem)
Pozabijać się?
Obawiam się, że byłoby to raczej trudne dla nas nawzajem. Nie wspominając o tym, że przy okazji mogłoby zostać wymazane z pół miasta.
Nawiasem mówiąc, zastanawialiśmy się czy przekazać ci prawdę o tobie. Jesteś znanym naukowcem, wręcz wybitnym, jak na tutejsze standardy. Jak jednak powiedzieć ci, że urządzenie, które zbudowałeś, to tylko zwykły przekaźnik. Deszyfrator tkwi w twoim umyśle. Na dobrą sprawę, gdybyś chciał, mógłbyś podłączyć kawał drutu do starego, kineskopowego telewizora i zamienić biały szum na ekranie w obrazy lub słowa w każdym ze znanych i nieznanych języków.
A mapy Rosji? Interesują nas plamy, które zaznaczyłeś na czerwono. Wspominałeś wcześniej o jakichś anomaliach.

Damian
Tak, na mapie są zaznaczone anomalie Maxwell-Tesla. W Rosji znajduje się ich wiele. I mieszają one wymiary. I coś szalonego dzieje się z ludźmi, pod wpływem anomalii.
(Damian bierze pilot i naciska guzik, z podłogi wyłania się coś, co wygląda na ekran)
A oto Maxwell-Tesla deszyfrator czyli Demokryt. Maszyna wyłapująca zakłócenia.
(włącza ekran, patrzy ze zdziwieniem)
Na Sokratesa. Ale wy wytwarzacie potężną anomalię wymiarową.
(patrzy na mapę miasta na ścianie)
Dziwne, wykrywam jeszcze jedną na komisariacie. Jak myślicie, co się tam dzieje.

Konstanty
Niektóre anomalie są od zawsze, bramy przejść.

Ola
Wyczuć je można bez Twojego deszyfratora Damianie, wystarczy odpowiednia wrażliwość, takie miejsca ludzie nazywają czakramami.

Konstanty
Na posterunku? Czyżby już nastąpiło całkowite odtworzenie Kiry i Mścisława?

Jędrzej (do Oli i Konstantego)
Ostrożnością, to raczej nie możecie się poszczycić. Myślicie, że inspektor to agent Mossadu, tylko? Reprezentuje wszystkie agencje tego świata. A głównie swoją. Słyszeliście o lożach wolnomularskich? Organizacjach typu: Iluminaci, Mędrcy Syjonu, Opus Dei?
Od wieków zbierają tajemnice. Wiedzą więcej, niż ktokolwiek na tym zacofanym globie.

Ola
Przebywasz tu znacznie dłużej. Dziękujemy za powyższe informacje, ale nie martw się, sprawdziliśmy. Nic nie wiedzą, sami swoją legendę tworzą.

Scena 5
(komisariat, biuro Inspektora, a w nim biurko kilka krzeseł, telefon, głośnik na ścianie)

Inspektor Maciej
(do siebie)
Wykończy mnie szef tymi pomysłami. Ale niedługo przybędzie. I wtedy zacznie się Ragnarek. A ja się uwolnię. Pokażę światu prawdziwą twarz. Tylko prorok może wszystko zniszczyć i zniweczyć plan. Ludzie - dziwne istoty. Tak podobne do wielu ras, a jednak mają moc. Tylko nie wiedzą jaką.

(słychać dziwny pomruk z głośnika, podobny do uderzania sierpem w metal, po chwili słychać głos)
Macieju, zrobiłeś już wszystko.

Inspektor Maciej
Nie, szefie, ale ma pomysł na pozbycie się proroka.

Głos z głośnika
(pogardliwie)
Tak. Słucham więc światło światłości.

Inspektor Maciej
(z gwałtownością w głosie)
Nie lekceważ mnie Sierpie jeden. Jakby nie ja, to nic by ci nie dało twoje pociąganie za sznurki.
(uspakaja się, szuka po biurku notatnika i mówi)
Już, szefie tylko znajdę moje notatki. Są!
(otwiera notatnik i znajduje swój plan)
Możemy przeciążyć proroka informacjami z białego szumu. Wiem, że szef potrafi nimi manipulować, więc nie będzie dużego problemu. Ale...

Głos z głośnika
Jakie ale! Nie kończ lepiej.

Inspektor Maciej
(z irytacją w głosie)
Problem w tym, że trzeba go uśpić dźwiękiem białego szumu. Ale...

Głos z głośnika
(z pogardą w głosie)
I co wymyśliłeś geniuszu, to ale.

Inspektor Maciej
(słyszy jakiś głos po prawej stronie)
Macieju, nie mów mu. Nic z tego nie wyjdzie.
(Maciej na głos)
Skąd niby wiesz, skoro nie wiesz, co chce zrobić.

Głos z głośnika
Idioto gadaj, a nie jakieś domysły snuj!

Inspektor Maciej
(słyszy jakiś głos po lewej stronie)
Powiedz mu. Będziesz rządzić. A tego z prawej nie słuchaj, nicpoń z niego.
(głos po prawej stronie zawiedziony)
Zawsze jego słuchasz, raz choć byś mnie posłuchał.
(Maciej do głosu z głośnika)
Ja się tym zajmę, szefie, aby on wysłuchał białego szumu i w to bardzo pięknej formie. Teraz przesłucham naszego więźnia.

Głos z głośnika
Co?! Przecież miałeś ich troje, co się stało na Tartarosa.

Inspektor Maciej
Miałem ich tylko, że Kira i analityk się zdematerlizowali, mają, taką automatyczną funkcję, jak są zagrożeni, niestety. Ale mamy Dafne, na szczęście, ona jest jeszcze z innego świata. Nie wiem tylko jakiego, ale dowiem się wkrótce.
(uśmiech pojawia się na jego twarzy)

Głos z głośnika
Spiesz się, bo nie wytrzyma już tych żartów Tyfona.
(głośnik się wyłącza, słychać z niego wezwanie policjanta, że podejrzana już gotowa)


Scena 6
(garaż tajne pomieszczenie Jędrzeja)

Ola
Kostek, zobacz. Odsłuchamy?
(przykładają kciuk do obudowy nadajnika Jędrzeja)

Konstanty
Spadamy Olka, jest niedaleko.
(patrzy jej w oczy)
Myślisz to, co ja. Tak, nie ma innego wyjścia w tej sytuacji. Długo potrwa zmiana mentalności mieszkańców młodych światów. Spiski, szefowie, agenci...

Ola
Wieczorem?

Konstanty
Dostroimy się i jego... hmm... o 22:22.
(Ola kiwa głową, gdy wchodzą z garażu)

Damian
Gdzie się wszyscy podziali. Spóźnimy się. A mi tak zależy. Warszawa leży trochę od Krakowa.
Miasto, historia Polski i jej druga stolica pełna tajemnic, ach. Piękne dla malarzy i ich tryptyków.
(zniecierpliwiony)
Jędrzej!
(nagle zauważa pulpit w garażu)
Na Camusa?
(Podchodzi i naciska przypadkowy przycisk, i słychać)
Kmicic, Kmicic, Kmicic zgłoś się!

(Do garażu wchodzi Jędrzej, a za nim wchodzą Ola i Konstanty)
Konstanty
Wokół domu krąży tajemniczy gość.

Ola
Doprecyzujmy. Oblatuje dom.

Konstanty
Zaczyna być groźnie. Damianie nie ma lepszego wyjścia niż...

(Jędrzej wyłącza aparaturę)
Ola
To nic nie da. Kronos zdecydował się porwać Damiana, a ciebie wyeliminować.

Konstanty
Posłuchaj uważnie, Damianie. Ty, dobry człowiek, możesz w jego łapskach, przynieść zgubę temu i wielu innym światom.

Ola
Dlatego musisz opuścić swoje ciało i tak jak my, w postaci czystej energii, uciec przed nim i złymi ludźmi. Nie martw się, wrócisz, kiedy ten świat się zmieni. Ofiarujemy ci pobyt na Axe. Tam, bez żadnych przeszkód będziesz rozszyfrowywał biały szum i, mamy taką nadzieję, pomożesz wrócić materii naszego wszechświata do stanu przed interwencją Demona.

Konstanty
Nie bój się, nie będzie bolało. Mścik, Kira i Dafne już na ciebie czekają.

Ola
Tobie Kmicicu też proponujemy emigrację na Axe.
(uśmiecha się)
Może zmienisz o nas zdanie.

Tajemniczy gość
Na Lucyfera! Gdzie oni wszyscy zniknęli?!


KONIEC

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~KURTYNA~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dla zainteresowanych - kulisy powstawania Dobrego człowieka tu:
http://www.osme-pietro.pl/gry-i-zabawy- ... 18759.html

Awatar użytkownika
lczerwosz
Administrator
Posty: 6936
Rejestracja: 31 paź 2011, 22:51
Lokalizacja: Ursynów

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#2 Post autor: lczerwosz » 17 paź 2015, 20:51

Więc to naprawdę to wszystko. Nie śledziłem w okresie powstawania. Chwilami gubi się wątek, sprawy szybują w surrealizm, to już sprawka współautorów.
Podczas prawykonania Bolera Ravela pewna pani wczepiła się w fotel, krzycząc Wariat, co kompozytor skomentował Ona jedna zrozumiała.

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#3 Post autor: alchemik » 17 paź 2015, 21:18

Byłem jednym z ważniejszych podwykonawców.
Co widać, bo ja mocno trzymam i ciągnę na swoję stronę. (Od czego Patka robi się chora)
Ale po Twoim oczyszczeniu tekstu i stanadaryzowaniu, z otwartą gębą czytałem, nawet to, co sam napisałem.

Moim zdaniem, Ewa, takie zabawy mają przyszłość.

Powinniśmy je kontynuować, jakem wariat

Jurek :rosa:
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

karolek

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#4 Post autor: karolek » 18 paź 2015, 0:14

Witam eksperymentatorów.

Brakuje spacji tu i ówdzie, ale z drugiej strony - myślniki są zbędne. Proponuję imiona bohaterów wziąć w kursywę.

Póki co przeczytałem jakąś 1/5 utworu. Pallas radzi sobie najlepiej - postać jest spójna, charakterystyczna i rozśmiesza. Może zaskoczy mnie jakimś swoim utworem? Byłbym rad.

Pozostałym też biję brawa, ciekawy pomysł

:beer:

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#5 Post autor: eka » 18 paź 2015, 13:21

lczerwosz pisze:Więc to naprawdę to wszystko. Nie śledziłem w okresie powstawania. Chwilami gubi się wątek, sprawy szybują w surrealizm, to już sprawka współautorów.
Podczas prawykonania Bolera Ravela pewna pani wczepiła się w fotel, krzycząc Wariat, co kompozytor skomentował Ona jedna zrozumiała.
Genialne podsumowanie, Leszku (myślę o anegdocie z Ravelem) :cha:
A surrealizm był trochę założony, Dafne wszak miała mówić ludzkim głosem.
Dziękujemy za wrażenia.

alchemik pisze:Moim zdaniem, Ewa, takie zabawy mają przyszłość.

Powinniśmy je kontynuować, jakem wariat
Też tak myślę, ale najpierw trzeba wyciągnąć wnioski, co ewentualnie można usprawnić.
karolek pisze:Póki co przeczytałem jakąś 1/5 utworu. Pallas radzi sobie najlepiej - postać jest spójna, charakterystyczna i rozśmiesza. Może zaskoczy mnie jakimś swoim utworem? Byłbym rad.
Najgorsze przed Tobą. :cha:
Też uważam, że postać Damiana (Pallasa) ma wymienione przez Ciebie cechy.
Ten eksperyment z założenia ułatwia indywidualizację bohaterów.
I to jest jednym z wielkich plusów takiego improwizowania.
Są inne, ale może o nich na razie, sza.
:)

Awatar użytkownika
pallas
Posty: 1554
Rejestracja: 22 lip 2015, 19:33

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#6 Post autor: pallas » 18 paź 2015, 15:52

lczerwosz pisze:Podczas prawykonania Bolera Ravela pewna pani wczepiła się w fotel, krzycząc Wariat, co kompozytor skomentował Ona jedna zrozumiała.
Jak mówią wariat nie Idiota i zna się na tym co robi.
alchemik pisze:Moim zdaniem, Ewa, takie zabawy mają przyszłość.
Pewnie, że mają przyszłość. Rozwijają warsztat i wyobraźnie na szerokie wody.
karolek pisze:Póki co przeczytałem jakąś 1/5 utworu. Pallas radzi sobie najlepiej - postać jest spójna, charakterystyczna i rozśmiesza. Może zaskoczy mnie jakimś swoim utworem? Byłbym rad.
W dramacie to ja pierwszy raz. Ale dzięki za pozytywne słowo.

Tytan :)
Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.
/Dante Alighieri - Boska Komedia/

karolek

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#7 Post autor: karolek » 18 paź 2015, 17:00

eka pisze:Ten eksperyment z założenia ułatwia indywidualizację bohaterów.

Jest dokładnie odwrotnie. Losy postaci nie zależą od ciebie, nie możesz sobie nakreślić/zaplanować przebiegu perypetii które ukazałyby jej charakter, cele, wartości, bo to zależy od wymysłu pozostałych, a każdy dorzuca różnorodne koncepcje i trudno jest wtedy zindywidualizować postać tak, by wyeksponować jej charakter, zaadaptować ją spójnie do wszystkich perypetii, to wymaga sporego kunsztu.

:beer:

Awatar użytkownika
EdwardSkwarcan
Posty: 2660
Rejestracja: 23 gru 2013, 20:43

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#8 Post autor: EdwardSkwarcan » 18 paź 2015, 17:44

Fajny pomysł i pobudza ciekawość :)

Zbędne ogonki przy "gołębię" i "wstaję".
Chochlik był jeszcze:
"Ona sam nie zdaje sobie sprawy..."
"bo trzeba wymyślasz coraz zmyślniejsze."
"ale ma pomysł..."

Pewnie maczali w tym palce przybysze z planety czerwonego karła heh :)

Wczoraj zacząłem czytać i dzisiaj skończyłem.
Podziwiam wyobraźnię :)
:bravo:

Awatar użytkownika
eka
Moderator
Posty: 10469
Rejestracja: 30 mar 2014, 10:59

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#9 Post autor: eka » 20 paź 2015, 18:05

karolek pisze:Jest dokładnie odwrotnie. Losy postaci nie zależą od ciebie, nie możesz sobie nakreślić/zaplanować przebiegu perypetii które ukazałyby jej charakter, cele, wartości, bo to zależy od wymysłu pozostałych, a każdy dorzuca różnorodne koncepcje i trudno jest wtedy zindywidualizować postać tak, by wyeksponować jej charakter, zaadaptować ją spójnie do wszystkich perypetii, to wymaga sporego kunsztu.
hmm... charakter zależy od losu? Nie zgadzam się, owszem, można siebie sprawdzać w zdarzeniach, ale pierwsza jest osobowość, potem perypetie.


Lubię czytać dramaty, o wiele bardziej niż je oglądać. Wielkich dramaturgów charakteryzuje umiejętność indywidualizowania bohaterów w przeciwieństwie do reszty, gdzie aktor to co najmniej połowa pracy nad postacią.
W naszym eksperymencie dysponowaliśmy ważnym atutem - naszym językiem, każdy mówi trochę inaczej (zwroty, składnia itd.) to mocna strona indywidualizacji.
Spójrz na Dafne - znakomita jest.
A co do perypetii... no chciałabym zobaczyć tyle zwrotów akcji i możliwości sprawdzenia się bohaterów w innych dramatach. Aż za dużo ich u nas. Zdecydowanie.

Dzięki Karolku. Mam nadzieję, że nie będziesz miał za złe owej polemiki.
:vino:
Oczywiście przejrzę i poprawię uchybienia zapisu.

-----------------------------------------------
Ed :) Dzięki za uważne czytanie. Poprawię w najbliższym czasie.
:vino:

Awatar użytkownika
alchemik
Posty: 7009
Rejestracja: 18 wrz 2014, 17:46
Lokalizacja: Trójmiasto i przyległe światy

Re: Dobry człowiek ( eksperymentalny dramat portalowy na żyw

#10 Post autor: alchemik » 20 paź 2015, 18:25

Co do mnie.
Najbardziej wymagajacym dramatem jest życie, w ogóle.
Znamy tak naprawdę i to nie do końca, swoje zamierzenia i udział.
Nawijamy życie na swój motek, tak jak potrafimy.
Ale, musimy tkać wspólnie.

I jakaś tkanina z tego wychodzi.

Jaka?!

Jurek
* * * * * * * * *
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!

G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

* * * * * * * * *
alchemik@osme-pietro.pl

ODPOWIEDZ

Wróć do „DRAMAT”